Minimaliści czy ambitni inaczej?
Kim są Młodzi 2011? Pupilami, wokół których kręci się cała społeczna rzeczywistość, czy raczej wyrzutkami? O przemianach seksualności, ambicjach i cezurach w najnowszym raporcie przygotowanym przez zespół Michała Boniego. Wokół raportu Młodzi 2011 Kiedy sięgnęło się już po ponad 420 […]
Kim są Młodzi 2011? Pupilami, wokół których kręci się cała społeczna rzeczywistość, czy raczej wyrzutkami? O przemianach seksualności, ambicjach i cezurach w najnowszym raporcie przygotowanym przez zespół Michała Boniego.
Wokół raportu Młodzi 2011
Kiedy sięgnęło się już po ponad 420 stronicowy raport i skoro się go przeczytało, nie można oprzeć się pokusie krytykowania, narzekania i wytykania nieścisłości autorom. Na pewno taka postawa jest zdrowa i potrzebna. Dlatego także nie zrezygnuję z tej możliwości i podejmę polemikę z niektórymi założeniami przedstawionymi w dokumencie. Jeśli jednak czytelnik raportu „Młodzi 2011” chce być uczciwy, to musi zacząć od słów podziwu i od podziękowań, które raportowi i autorom absolutnie się należą. Podziwu przede wszystkim za długą, intensywną i rzetelną pracę grupy ekspertów; ten wysiłek bardzo dobrze widać w dokumencie. Podziękowania, bo to w Polsce raport bez precedensu i po prostu dobrze, że się pojawił.
Warto przyjrzeć się grupie osób, które brały udział w jego tworzeniu. Michał Boni zaprosił do współpracy między innymi Krystynę Szafraniec (jako główną autorkę samego dokumentu), Barbarę Fatygę, Alka Tarkowskiego, Beatę Łaciak, Tomasza Szlendaka… To tylko niektóre nazwiska z długiej listy wybitnych ekspertów; znaleźli się na niej nie tylko teoretycy, lecz także praktycy – w dziedzinie edukacji, zdrowia, projektów społecznych. Są wśród nich socjolodzy, w tym socjolodzy młodzieży, kulturoznawcy, medioznawcy, ekonomiści, politycy, edukatorzy, specjaliści w dziedzinie zatrudnienia, zdrowia oraz równości społecznej. Bardzo istotny jest także udział samej grupy młodych – jako doradców i konsultantów.
Autorytet młodych w świecie technologii
Zadanie, jakie postawił przed nimi zleceniodawca, twórca tej grupy przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Michał Boni, nie było łatwe. Wyobraźmy sobie, że mamy przed sobą ogromną grupę ludzi, tłum. Musimy coś o nich powiedzieć, jakoś ich przedstawić. Mamy sporo danych, ale często nasze obserwacje zupełnie nie zgadzają się z publikowanymi tabelami i słupkami. Stawiamy sobie pytanie, na czym się skoncentrować? Grupa jest tak ogromna i zróżnicowana, a przy tym dynamiczna, że każda diagnoza może być fałszywa, a każda teza daje się łatwo obalić. Jednak powierzone nam zadanie jest bardzo istotne i musimy mu sprostać. Spójrzmy, jak z takim wyzwaniem poradzili sobie autorzy raportu. Czy możliwe jest przedstawienie pogłębionej diagnozy takiej grupy, która ze względu na swoje zróżnicowanie i wielkość z zasady nie poddaje się uwspólnieniu i uogólnieniom?
Do stworzenia raportu prowadziła inicjatorów słuszna intuicja, że z młodym pokoleniem Polaków dzieje się coś szczególnego, doświadcza ono znaczących przemian społecznych. Za wiele zmian odpowiedzialne są dziś osiągnięcia technologiczne o szerokim oddziaływaniu. Z tego powodu zmianę dyktuje (a przynajmniej nadąża za nią) w dużej mierze właśnie młodzież, która korzysta z tych dobrodziejstw w pełny i twórczy sposób. Z tego punktu widzenia nasza kultura jest, zgodnie z podziałem wprowadzonym przez Margaret Mead, w czystej postaci prefiguratywna. Jeśli Margaret Mead pisała w 1968 roku, że „wchodzimy w okres nieznany dotąd w historii, w którym młodzi zyskują sobie unikalny autorytet”, to sytuacja na początku XXI wieku musi być z tego punktu widzenia jeszcze bardziej wyjątkowa. Trzeba zatem zgodzić się z intuicją dotyczącą wyjątkowości sytuacji młodzieży w dzisiejszych czasach. Trudno już jednak tak łatwo przystać na zaproponowaną w raporcie kategorię młodych.