MINCHBERG: Wszystko rodzi się w trakcie pracy
Kreatywne i krytyczne myślenie silnie łączy się z wychowaniem obywatelskim
Piotr Górski: Od lat można usłyszeć narzekania na poziom edukacji w obszarze sztuki w polskich szkołach. Skąd to się bierze?
Małgorzata Minchberg: Jednym z powodów jest negatywna selekcja nauczycieli w tej dziedzinie. Zajmują się nią często artyści, którym brakuje pieniędzy lub nauczyciele, którym brakuje godzin do pensum.
Do czego jest nam ona potrzebna?
Często zwracają się do mnie osoby robiący kariery w biznesie, które zaczynają dostrzegać, że w sztuce współczesnej wiele dzieje, ale jest to dla nich sfera zamknięta, ponieważ brakuje im narzędzi do jej odbierania. Pokazuję im wtedy, że je posiadają skoro w innych dziedzinach sobie świetnie poradzili, tylko nie dają sobie prawa do tego, zapewne dlatego, że szkoła nie otworzyła tego w nich. Wielkie korporacje uruchamiają dziś programy, w ramach których pracownicy chodzą na wystawy lub uczestniczą w wydarzeniach kulturalnych.
To pokazuje, jak multidyscyplinarność potrafi wzmacniać naszą kreatywność. Siedzenie w bańce jednego obszaru potrafi nas zamykać. Korzystając z kategorii lisa i jeża przywołanych przez Isaiaha Berlina powołującego się na starożytnego greckiego poetę Archilocha, który stwierdził „lis wie wiele rzeczy, ale jeż jedną niemałą”. Lis stara się czerpać z różnych doświadczeń i dowolnie z nich korzystać, jeż skupia się na jednym działaniu, które zna bardzo dobrze i jest skuteczne.
Leonardo da Vinci przypominał, aby pamiętać, że wszystko łączy się ze wszystkim. A specjalizacja, która jest dziś wszędzie widoczna, powoduje, że się rozdrabniamy. Mamy poczucie zagubienia, widzimy, że wszystko jest rozczłonkowane. Szczególnie u młodych osób rodzi poczucie niepewności. Ważne, aby uczniowie zobaczyli, że wszystko czego się uczą się łączy, bo podziały na dyscypliny i przedmioty powstały, aby ułatwić specyfikację i kategoryzację nauki. Dlatego najlepsze jest uczenie problemowe – stawia się przed uczniami daną kwestię, a następnie się jej przyglądamy na wszelkie możliwe sposoby, korzystając ze wszystkich dziedzin wiedzy. Takie podejście rodzi potrzebę współpracy między przedmiotowej.
Jednak nadal bardzo silnie zakorzenione są w nas te tradycyjne podziały na chemię, fizykę, biologię itd. Będąc na Gali wręczenia nagród im. prof. Romana Czerneckiego złapałem się na tym, że gdy prowadzący zaczął wymieniać przedmioty szkolne, zobaczyłem jak dla mnie jest to już obce, jak wiedza z jednej dziedziny wpływa na inne, a nawet jak jeden obszar ułatwia lub ogranicza nasze możliwości. A zatem, jaki sposób sztuka, którą się zajmujesz, może kształtować postawy obywatelskie u młodych osób?
Dziś szkoła powinna uczyć wielu kompetencji, co wynika z resztą z podstawy programowej i innych dokumentów. Dyrekcja Generalna ds. edukacji, młodzieży, sportu i kultury Komisji Europejskiej przygotowała zapisy o kompetencjach XXI w., trzy najważniejsze z nich to współpraca, krytyczne myślenie i kreatywność.
Zapisy zawsze pięknie brzmią. Jak można przełożyć je na działania praktyczne?
Kreatywne i krytyczne myślenie silnie łączy się z wychowaniem obywatelskim, które wymaga świadomości siebie, swojego miejsca w świecie. Z tego powodu sztuka świetnie się do tego nadaje. Bazuje bowiem na tym, co jest unikalne w człowieku, co sam wytwarza.
Przyznam, że dla mnie z wymienionych kompetencji najtrudniej jest kształtować umiejętność współpracy, ponieważ w sztuce bardzo ważny jest indywidualizm.
Czy ten indywidualizm nie utrudnia potem współpracy – takiej w duchu demokratycznym, obywatelskim?
Ucząc kreatywności działamy przede wszystkim na własnych zasobach przy wykorzystaniu tego, co świat nam przynosi. Ale tę kreatywność możemy zastosować też angażując innych.
Naukowcy tacy jak Claude Clero, Maurice Debesse, Robert Gloton, Geoff Lewis, Edward Nęcka, Stanisław Popek, Robert Weisberg, Ruth Richards czy Anna Craft wyróżniają twórczość przez małe „t” i wielkie „T”. Przez małe „t” określają to, co jest dla każdego z nas wyjątkowe, np. za każdym razem w inny sposób spędzam soboty albo fryzjer zawsze inaczej podchodzi do klientki lub klienta. Widać tu użyteczność twórczości, którą każdy z nas posiada. W momencie, kiedy zaczynamy myśleć abstrakcyjnie, wtedy zaczyna się Twórczość przez wielkie „T”. Jednocześnie zasadnicza weryfikacja następuje, gdy przynosi ona korzyść również innym. Gdy korzyść jest dla szerszego grona osób, tym wartość dzieła wzrasta na wartości.
Dziś coraz częściej odbiorca staje częścią spektaklu.
Tworząc myślimy o tym, co chcemy zakomunikować innym. W ten sposób element bycia w społeczności jest bardzo ważny. Sztuka bez odbiorców nie istnieje. Nowoczesny artysta nie tworzy dziś dzieł finalnych, na widok którego inni zachwycają się, jak to było w przypadku dzieł baroku czy renesansu. W tamtych czasach artysta robił wiele szkiców, by ostatecznie „rzucić wszystkich na kolana”. Dzieło, film czy obraz stanowią dziś próg do komunikacji z odbiorcą. Ciekawe jest to, co się z nim dalej zadzieje. Ważne jest to, jak ono wpłynie na odbiorcę.
Wróćmy do szkoły. Czy uczniowie mają w niej styczność z taką sztuką – sztuką, która ich angażuje?
Raz w tygodniu jeżdżę do warszawskiej szkoły prywatnej i staram się pokazywać uczniom, że są twórczy sami z siebie. Przeprowadzam z nimi proces twórczy, który jest skrojony na miarę uczniów danej szkoły i ich potrzeb. Wchodząc do szkoły nie wiem, co się zadzieje. Wszystko rodzi się w trakcie pracy. Współpracuję również ze szkołami w ramach programów takich jak „Sztuka zaangażowania. Rezydencje artystyczne” czy „Oby młodzież!” Centrum Edukacji Obywatelskiej, gdzie sztuka staje się narzędziem do nabywania wiedzy i przeróżnych umiejętności. Niestety nie jest to codzienność każdej polskiej szkoły, a tylko nieznacznego ich procentu.
To całkowicie odwrotne podejście niż w klasycznej szkole, gdzie jest program, który trzeba zrealizować, są wyznaczone cele.
Muszę przyznać, że jestem w uprzywilejowanej sytuacji, bo po moich zajęciach uczniowie nie zdają egzaminu, ale warto zaznaczyć, że kompetencje, które nabywają na drodze twórczych działań są dziś najcenniejsze. Wiąże się to zasadniczo z umiejętnością wyszukiwania i odnajdywania potrzebnej wiedzy, a następnie twórczego jej wykorzystania. W natłoku informacji, z jakimi na co dzień mamy do czynienia, umiejętność wyboru pozyskanych informacji i ich weryfikacja będzie kluczowa. Tu przydaje się krytyczne myślenie. W przypadku działań społecznych z młodzieżą okazuje się ono niezbędne, chociażby w sytuacji doboru grupy rówieśniczej czy budowania własnego światopoglądu.
Z tego co mówiłaś swoją pracę opierasz na improwizacji.
Tak.
To coraz popularniejszy obszar sztuki. Czy szkoła uczniów na nią też przygotowuje? Mamy z nią do czynienia na co dzień w życiu prywatnym, społecznym i zawodowym.
Improwizacja jest modnym kierunkiem w pedagogice teatru od lat 80. za sprawą Keitha Johnstone’a. To słowo nie jest jednak zarezerwowane jedynie do działań teatralnych, a odnosi się do naszego życia w ogóle. To umiejętność MacGyver’a – „skoro w ręku mam takie rzeczy, to jak mam w pełni je wykorzystać, aby osiągnąć wyznaczone cele”. Edukacja z XIX-wiecznego systemu podawczego, który wyjaśniał uczniom „co jest?”, zmieniła się w XXI wieku na sposób kreatywnego nauczania, który zasadza się na pytaniu „co może być?”
Improwizuję nawet teraz, bo nie jestem przygotowana na pytania i muszę z tym sobie radzić.
A mogłem wysłać pytania.
(Śmiech) W świecie cały czas spotykamy się z sytuacjami, w których musimy improwizować. Jeśli dzieci w szkole będą prowadzone za rękę, uczone do egzaminów „pod klucz”, albo zachęcane do naśladowania wzorców to nie będą odpowiednio przygotowane do życia we współczesnych, dynamicznie zmieniających się warunkach.
Na zajęciach ze sztuki jeszcze dość często pokazuje się ideał i oczekuje się, by uczniowie go doganiali. U mnie jest odwrotnie. Proces edukacyjny zaczyna się od twórczości dzieci, ja im tylko daję narzędzia. Muszą mierzyć się z kolorem czy przestrzenią i dopiero na koniec poznają co zrobili inni, zarówno mistrzowie, jak i ci, którzy nie stworzyli dzieł z najwyższej półki. Pokazuję również dobre realizacje dziecięce czy ich rówieśników, bo każdy z nas wyposażony jest w kreatywność, istotne jest, jak ją wykorzystuje.
Dziś na lekcji moi uczniowie poznawali czym jest malarstwo przez obraz Biały kwadrat na białym tle Kazimierza Malewicza. A zaczęło się od tego, że wyrazili, że czarny kwadrat na białym tle, to każdy potrafi namalować. Powiedziałam im, że jest jeszcze coś prostszego i pokazałam im ten obraz. Najpierw pracowali na fakturze farby, bawili się nią, żeby zobaczyć, jak działa światło. Wniosek do jakiego doszli brzmiał: malarstwo to kolor, który zależny jest od światła. Zrozumieli problem na drodze swoich twórczych doświadczeń.
To przykład edukacji o sztuce lub poprzez sztukę, w której obecny jest przewodnik. Mam wrażenie, że coraz częstszym źródłem edukacji artystycznej stają się aplikacje typu TikTok. Korzystając z nich dzieci mogą się wyżywać artystycznie, ale robią to na własną rękę, choć z pomocą przychodzą im technologowie i inni użytkownicy, często influencerzy. Czy w technologii dostrzegasz potencjał czy zagrożenie w kształtowaniu artystycznym młodych osób?
Dobrze na to spojrzeć z perspektywy kompetencji. Jeśli zamiast rozwijania koordynacji psychoruchowej w przestrzeni, młody człowiek siedzi bez przerwy przed ekranem komputera lub telefonu ma to wpływ negatywny, ale gdy za pomocą technologii ma dostęp do wiedzy i nabywa umiejętności radzenia sobie z różnymi zadaniami, to staje się sprzymierzeńcem edukacji.
Młodzi ludzie coraz więcej godzin spędzają w internecie. Edukacja odbywa się głównie poza szkołą – w mediach, cyberprzestrzeni i przez relacje międzyludzkie, zwłaszcza teraz gdy wszelkie podstawy programowe nie nadążają za rozwojem nauki. Pytanie więc, jaki jest jej poziom w obszarze sztuki? Na co lub na kogo trafiają osoby, chcące się czegoś dowiedzieć w tej dziedzinie?
Zapewne jest to wiedza z Wikipedii, która zawsze wysoko się pozycjonuje, gdy wpiszemy tytuł obrazu czy jakieś zagadnienie związane ze sztuką. Choć teraz wśród młodzieży coraz popularniejszą „wyszukiwarką” jest YouTube.
Przekrojowych, dużych badań w tym obszarze dotyczących polskiej młodzieży jeszcze nie ma. Chętnie dowiedziałabym się, na ile internet lub aplikacje, o których wspominałeś, kształtują wrażliwość na barwę, jej dobór czy widzenie, a na ile spłaszczają obraz kultury i sztuki.
Coraz bardziej się przekonuję, że rozdzielanie świata rzeczywistego od cyfrowego jest sztuczne. W internecie nie dzieją się rzeczy sztuczne. Tak samo mogą nas dotykać rzeczy, które inni piszą. To jest materialna rzeczywistość. Każde kliknięcie wywołuje procesy obliczeniowe, które poprzez serwery oddziałują na środowisko.
Niezaprzeczalnie rzeczywistość cyfrowa staje się naszą rzeczywistością, i ma to zarówno złe, jak i dobre strony. Z jednej strony mamy łatwo dostępną informację, a z drugiej narastają problemy społeczne, jak np. opisywane dziś szeroko, niepokojące dane o pokoleniu Z, które nie rozpoznaje emocji swoich i nie czyta ich u innych. Wirtualna rzeczywistość zmienia nasze doświadczenia zmysłowe, tak ważne dla sztuki. Kot, który jest okrągły, ciepły i puszysty, na ekranie smartfonu staje się płaski, zimny i śliski. To nieodwracalnie zmienia wczesne skrypty dziecka, na których powinien budować cały swój system pojęć i wartości.
Z perspektywy społeczeństwa obywatelskiego jaką rolę pełnią dziś artyści?
Dziś efektem pracy artystów nie koniecznie jest sam obiekt, ale są to zapisy pewnego procesu, który się nie kończy. W świecie homogenizacji i możliwości swobodnego wypowiadania się za pomocą różnych kanałów, odbiorcy są współtwórcami pola kultury. Artysta, wystawiając publicznie swoje prace, godzi się na niepewność tego, co stanie się z jego wypowiedzią artystyczną. Jego intencje mogą zostać całkowicie zmienione lub użyte w sposób, jakiego nie przewidział, ale to jest cena, którą płaci za niespotykany nigdy wcześniej dostęp do wielkiej rzeszy odbiorców. Oni jednak nie są już bierni, a prawo wciąż nie nadąża za rozwojem technologii.
Wykorzystują do tego różne formy przekazu, często interaktywne.
Tak, język sztuki znacznie się poszerzył. Można rzec, że artyści dziś są wszędzie: w szkołach, w reklamie czy przemyśle, wszędzie tam, gdzie potrzeba kreatywnych rozwiązań. Przykładem może być niezwykła działalność grupy Forensic Architecture, która zajmuje się śledzeniem sytuacji i miejsc łamania praw człowieka i nadużyć wobec natury, a wizualnym efektem ich działań są gry symulacyjne czy multimedialne projekty.
Artyści stoją dziś za największymi akcjami w obronie klimatu, natury czy prawa. W Polsce to zjawisko wyraźnie widać. Niezaprzeczalnie to rodzaj szeroko zakrojonej edukacji artystycznej, która splata się z innymi dziedzinami działalności człowieka. Idea wychowanie przez sztukę Herberta Reada urzeczywistnia się w końcu. Sztuka to nie tylko stereotypowe wytwarzanie przedmiotów artystycznych, ale aktywne bycie w życiu współczesnego człowieka, dlatego tak niezbędne jest rozumieć język sztuki. Można powiedzieć: nie zrozumiesz świata, jeśli nie rozumiesz sztuki współczesnej.
Małgorzata Minchberg – artystka wizualna, specjalistka ds. edukacji artystycznej, animatorka kultury. Laureatka Warszawskiej Nagrody Edukacji Kulturalnej w 2019 roku za projekt “Kreatywny nauczyciel – kreatywny uczeń”. W tym też roku otrzymała nagrodę Edukacyjnej Fundacji im. prof. Romana Czerneckiego EFC za artykuł profesjonalny.