KOBOSKO: Ameryka z nas nie rezygnuje

Wizyta Trumpa w Polsce to sygnał, że Amerykanie zainteresowali się możliwościami inwestowania w Europie Środkowej


Wojciech Przybylski: Jak ważna jest zapowiadana na lipiec wizyta prezydenta Donalda Trumpa w Polsce?

Michał Kobosko: Wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych zawsze jest bardzo ważnym wydarzeniem, ponieważ pokazuje, że z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych dany kraj ma znaczenie zarówno regionalne jak i szerzej – globalne. Wiele krajów konkuruje o to, żeby prezydent USA zechciał je odwiedzić. Od momentu, kiedy została upubliczniona informacja o wizycie Trumpa w Polsce, rozmawiałem z wieloma dyplomatami z krajów Europy Środkowej i wszyscy zazdroszczą tego, że to właśnie Polska będzie miejscem, gdzie prezydent USA pojawi się w czasie swojej zaledwie drugiej podróży zagranicznej i zarazem drugiej wizyty w Europie. To oznacza, że – niezależnie od tego, co myślimy o osobie, która kieruje amerykańskim rządem i co myślimy o polityce amerykańskiej oraz aktywności Ameryki na świecie – fakt, iż do tej wizyty dojdzie, jest bardzo ważnym sygnałem, że Ameryka nie rezygnuje z aktywności w tej części świata. To znaczy, że Ameryka ma tutaj interesy, zarówno te dotyczące bezpieczeństwa, jak i geopolityki oraz gospodarki. A to są w dzisiejszych realiach kluczowe czynniki, od których zależy, czy Amerykanie się w danym miejscu świata angażują, czy nie.

WP: Czego się spodziewać po tej wizycie?

 MK: W czasie tej wizyty momentem bardzo symbolicznym, a zarazem bardzo istotnym, ma być publiczne wystąpienie prezydenta Trumpa, do którego dojdzie na jednym z placów Warszawy – zgodnie z założeniami ma to być wystąpienie z udziałem szerokiej publiczności. Należy przewidywać, że w czasie tego wystąpienia prezydent Trump będzie mówił przede wszystkim o kwestiach dotyczących międzynarodowej solidarności, bezpieczeństwa i współpracy wojskowej. A to dlatego, że właśnie takich deklaracji zabrakło z jego strony w czasie szczytu NATO w Brukseli oraz w czasie spotkania Grupy G7 na Sycylii. Zabrakło przypomnienia o tym, na czym tak naprawdę opiera się Traktat Transatlantycki, który legł u podstaw NATO. Zabrakło podkreślenia wagi zasady, że w NATO „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. W realiach dzisiejszego świata oznacza to przede wszystkim, że Stany Zjednoczone gwarantują swoim NATO-wskim sojusznikom, że przyjdą im z pomocą w sytuacji zagrożenia. O tym nie powiedział prezydent Trump w Brukseli. Natomiast mówił o tym 5 czerwca wiceprezydent Pence, kiedy występował na corocznej gali Atlantic Council w Waszyngtonie. Powtórzył to parokrotnie niejako uzupełniając wypowiedź prezydenta Trumpa. Ale oczywiście mamy prawo oczekiwać, że prezydent Trump sam o tym powie w sposób jasny i dobitny, co będzie sygnałem z jednej strony dla sojuszników NATO takich jak Polska, a z drugiej strony będzie jasnym sygnałem, dla tych którzy traktują NATO jako wroga i agresora, czyli przede wszystkim dla prezydenta Putina i Rosji. Amerykańskie wojska od kilku miesięcy stacjonują w Polsce i regionie, jest to jednak obecność rotacyjna, która może zostać w ciągu kilku miesięcy zlikwidowana. Osobiście liczę, że w czasie warszawskiej wizyty prezydent Trump złoży deklarację dotyczącą wydłużenia perspektywy amerykańskiej obecności militarnej w regionie.


Przeczytaj również komentarz Marcina Zaborowskiego Wizyta Trumpa jest politycznie ryzykowna dla Warszawy 


Kolejną kwestią jest zaangażowanie gospodarcze i biznesowe Stanów Zjednoczonych. Tutaj niezwykle ważne jest to, że wizyta w Warszawie będzie miała bardzo mocny wymiar regionalny, związany z tzw. Trójmorzem. Trójmorze jest nową inicjatywą, przez wiele osób z definicji krytykowaną. Nie należy jednak Trójmorza mylić z ideami Międzymorza. Inicjatywa Trójmorza dotyczy tylko i aż gospodarki, współpracy infrastrukturalnej w regionie Bałtyku, Adriatyku, Morza Czarnego. Obejmuje kraje członkowskie Unii Europejskiej i dotyczy w pierwszej kolejności współpracy w sferze energetyki, połączeń i transmisji ropy, gazu oraz energii elektrycznej między tymi krajami; a w drugiej kolejności także transportu: połączeń kolejowych, lotnisk, autostrad, logistyki w regionie Europy Środkowej. Dotyczy wreszcie współpracy w zakresie telekomunikacji: infostrad, digital single market. To są bardzo ważne sfery i w każdej z nich Stany Zjednoczone mają poważne osiągnięcia, a zarazem pola zainteresowania, widzą w nich przestrzeń do potencjalnych inwestycji. W związku z tym to bardzo dobrze, że Amerykanie zainteresowali się możliwościami inwestowania w Europie Środkowej. Trzeba bowiem pamiętać, że środków Unii Europejskiej, na które liczą w swoich planach inwestycyjnych kraje Trójmorza, w kolejnej perspektywie finansowej nie będzie na tyle dużo, by starczyło na zainicjowanie wielkich projektów infrastrukturalnych w regionie. Więc tutaj amerykańskie pieniądze i zainteresowanie mają bardzo konkretny wymiar i są nam po prostu bardzo potrzebne.

Z geopolitycznego punktu widzenia, lepiej żeby to były pieniądze amerykańskie niż chińskie, czy płynące do Europy Środkowej z innych kierunków. Ameryka i prezydent Trump są natomiast bezpośrednio zainteresowani tym, żeby Stany Zjednoczone mogły zwiększać eksport swoich surowców do Europy Środkowej. Parę dni temu symbolicznie zostały zainicjowane dostawy gazu LNG do Polski – doszło do pierwszej dostawy amerykańskiego gazu LNG do Świnoujścia. I takich transportów będzie wiele w najbliższym czasie. Polska ma i będzie rozbudowywać Świnoujście. Chorwacja zbuduje pływający terminal LNG na wyspie Krk. To będą takie dwa ważne punkty wejścia dla amerykańskich surowców na rynki Europy Środkowej. Tak więc tych interesów wspólnych z Ameryką, jeśli chodzi o energetykę i szerzej infrastrukturę, mamy bardzo wiele.

WP: Interesy są wieczne. Oto bowiem kolejny prezydent USA wskazuje na te same obszary i stawia te same akcenty. Podczas wizyty w czasie szczytu NATO w Warszawie Barack Obama podkreślał, że oprócz współpracy militarnej istotna jest gospodarka, dywersyfikacja źródeł energii. Czym w takim razie będzie się odróżniała ta wizyta tego konkretnego prezydenta od poprzedniego? Poprzedni skrytykował rząd polski, czy ten doda obecnej władzy w Polsce nico splendoru? Czy inni partnerzy w Unii Europejskiej skrzywią się z powodu tej wizyty?

MK: Pod wieloma względami prezydent Trump jest dla nas ciągle enigmą, znakiem zapytania. Bardzo wielu analityków na całym świecie zastanawia się, co on powie i co tak naprawdę myśli na wiele światowych tematów. Skłamałbym mówiąc, że my to wszystko wiemy i wiemy także, czego detalicznie można się spodziewać po wizycie w Polsce. Dochodzą mnie różne głosy – również takie, że Prezydent Trump nie jest zainteresowany podnoszeniem takich kwestii jak rządy prawa, wartości demokratyczne, demokracja liberalna itd. Z drugiej strony prezydent Trump reprezentuje Amerykę i jej system polityczny, w którym trójpodział władzy w tym bardzo silna i niezależna władza sądownicza (co sam zresztą odczuł) to są absolutne fundamenty. Więc słyszę też takie głosy, że być może prezydent Trump odniesie się do spraw, które budzą tak wielkie emocje w Polsce. Osobiście mam nadzieję, że będzie o tym mówił, ale trudno byłoby to przesądzać. Bardzo jestem natomiast ciekaw, czy prezydent Trump spotka się z przedstawicielami polskiej opozycji. Wiem, że były takie pomysły, nie wiem, czy zostaną zrealizowane, nie znam takich szczegółów.

Natomiast warto zwrócić uwagę na kontekst unijny. Z jednej strony mamy za sobą pierwszą wizytę prezydenta Trumpa i widać było niezbyt ciepłe relacje między nim a przywódcami unijnymi zarówno w Brukseli, jak i w Taorminie. Tymczasem wizyta w Warszawie, nie przez przypadek, przypada na dzień przed rozpoczęciem szczytu G20 w Hamburgu w Niemczech. Więc sądzę, że strona amerykańska może chcieć wykorzystać istniejące różnice w poglądach na wiele tematów wewnątrzunijnych, wewnątrzeuropejskich między krajami Europy Środkowej a krajami tzw. Starej Europy. Być może Amerykanie liczą na to, że będzie można pokazać wizytę w Warszawie jako swego rodzaju kontrapunkt do wizyty w Hamburgu, gdzie – co nie jest tajemnicą – prezydent Trump może spotkać się z protestami ulicznymi, nie mówiąc o niełatwych rozmowach z przywódcami europejskimi, z którymi może być mu trudno znaleźć wspólny język, szczególnie po wycofaniu się z Paryskiego Porozumienia Klimatycznego. To dla Niemiec, dla kanclerz Merkel jest jednym z punktów kluczowych. Jaka nie byłaby taktyka Białego Domu w sprawie wizyt zagranicznych, fakt, iż Polskę dodano do trasy najbliższej wizyty, oznacza, że Ameryka z nas nie rezygnuje. To ważny sygnał, który już poszedł w świat.

Michał Kobosko jest szefem warszawskiego biura Atlantic Council i dyrektorem Wrocław Global Forum.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa