Idy czerwcowe
Za brzydkimi słowami i naciąganiem prawa w rozmowie Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką widać prawdziwe zaangażowanie w pracę na rzecz państwa i różnicę między polityką a administracją. Dwa nagrania opisane przez “Wprost” rzeczywiście porażają. Poraża […]
Za brzydkimi słowami i naciąganiem prawa w rozmowie Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką widać prawdziwe zaangażowanie w pracę na rzecz państwa i różnicę między polityką a administracją.
Dwa nagrania opisane przez “Wprost” rzeczywiście porażają. Poraża na przykład absolutna głupota Sławomira Nowaka, który spotyka się z byłym wiceministrem finansów odpowiedzialnym m.in. za nadzór nad Urzędem Kontroli Skarbowej, żeby rozmawiać właśnie o kontroli skarbowej w firmie swojej żony. Kiedy Andrzej Parafianowicz mówi “zablokowałem to”, Nowak nie protestuje, choć powinien, bo trudno nie zauważyć, że właśnie odniósł osobistą korzyść z politycznej znajomości.
Na drugim nagraniu Marek Belka i Bartłomiej Sienkiewicz konstruują następujący projekt: rządowi, któremu brakuje pieniędzy, pożyczy je Narodowy Bank Polski. Odbędzie się to przy naciągnięciu, ale bez złamania prawa, ponieważ zakup obligacji z jednego z banków państwowych jest zgodny z prawem. Po co to robią? Belka jest zwolennikiem swobodniejszej polityki monetarnej, politycznego zaangażowania banku centralnego i wizji polityki, w której jest “perspektywa Polski, a nie tylko gospodarki”. Zgodzi się na wsparcie rządu, ale chce dymisji Jacka Rostowskiego, którego uważa za człowieka zachowującego się jak “ci…” i w którym nie widzi partnera.
Platforma Obywatelska w efekcie porozumienia dostanie finansowanie deficytu budżetowego, którym chce zaspokoić rozbudzone przez siebie ambicje Polaków, którzy mają już państwo – jak mówi Sienkiewicz – “bardziej umyte i przypominające to, co na Zachodzie”, ale teraz zadają sobie pytanie “co ja z tego, ku…, mam? Gdzie jest ten pieniądz u mnie w portfelu?”. Zdobywając pieniądze z NBP, PO liczy na wygranie wyborów mimo tego, że “jest kupa rzeczy, które ludzi wku…ą, szkodzą im, są absurdalne, bo to państwo jest źle skonfigurowane”.
Pomijając przekleństwa, to jeśli nie tak, to jak politycy mają ze sobą rozmawiać? W tym nagraniu szefowie niezależnych instytucji państwa dobijają targów, które pozwalają im na skuteczną współpracę. Natomiast kluczowe dla mnie jest to, że ani Sienkiewicz, ani Belka ani na chwilę nie zapominają, że zatrudnia ich państwo i polscy obwatele. Nie spodziewałem się, że rozmowa dwóch polskich polityków w restauracyjnym saloniku może wyglądać inaczej niż spotkanie Nowaka z Parafianowiczem, Oleksego z Gudzowatym czy Rywina z Michnikiem. A tu bum. Język kloacznie ten sam, zachwyty nad absurdalnie drogim jedzeniem te same, ale poziom i cel dyskusji zupełnie inne. Szefowie MSW i NBP rozmawiają o związku ekonomii z polityką, kulturze współpracy instytucji państwowych, problemach polskiego sektora bankowego, skuteczności państwa jako całości. Na przykład w walce z “tłustymi misiami, którzy uważali, że są kompletnie bezkarni”, bo tłusty miś był przyzwyczajony, że kiedy “ma partnera państwowego, to znaczy, że ma c…ę przed sobą”, że “jemu wszystko wolno, a państwowemu nic nie wolno”. PiS powinien nad tym fragmentem nagrania z zachwytu klaskać uszami, bo sam to od lat proponuje Polakom.
Nieco żenujący jest seksizm tej rozmowy, kompletnie idiotyczne jest to menu dla książąt udzielnych, ale ani razu nie pada wypowiedź wskazująca na dążenie do korzyści osobistych, a polityczny interes zostaje zawarty w granicach prawa. W tym, że rząd i bank centralny przystępują do polityczno-gospodarczej współpracy, której źródłem jest określenie interesu obywateli kraju, widać różnicę między polityką, a administracją.
W administracyjnej wizji państwa niezależność banku centralnego jest jednocześnie zakazem współpracy z rządem. W politycznej wizji państwa niezależność banku centralnego jest prawem do nie podejmowania takiej współpracy. Rozmowa Sienkiewicza i Belki jest realizacją tego drugiego scenariusza, dlatego chciałbym, żeby Donald Tusk poszedł na wojnę o swojego ministra. Będzie mu od dziś zawsze trudniej rządzić, ale nie podjęcie tej rękawicy – ktokolwiek ją rzucił – będzie zgodą na to, żeby politycy bali się nie tylko nagrań, ale również polityki jako współpracy i korzystania z uprawnień. Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność, mówi Belce Sienkiewicz. Współpraca rządu i banku centralnego jest przypadkiem takiej właśnie skuteczności państwa jako całości. Po dymisjach Sienkiewicza i Belki, może już nikt takiego ryzyka nie podejmie.