BIELECKI: Katastrofy nie było

Wszystkie dotychczasowe ekipy rządowe uważają się za współojców sukcesu, nawet jeśli krytykowały transformację


W czerwcu 2019 roku, podczas corocznego Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie, przedstawiliśmy filmowe wspomnienie o początkach transformacji w Polsce w 1989 r. Ciekawy historyczny materiał filmowy wzbogaciliśmy wspomnieniami wielu uczestników tamtych zdarzeń. Przy realizacji filmu chcieliśmy nie tylko powrócić do emocji tamtych lat, ale również spojrzeć na tamten czas z szerszej perspektywy. Najciekawsze wydają się dzisiaj wspomnienia, jakie przedstawili nam młodzi wtedy amerykańscy naukowcy – Jeffrey Sachs i David Lipton – którzy w 1989 r. odwiedzali Polskę wielokrotnie.

„Przybyłem do Polski 5 kwietnia 1989 r., dzień po podpisaniu porozumienia Okrągłego Stołu. Byłem goszczony przez obie strony: rząd i ekonomistów „Solidarności”. Właśnie zastanawiali się nad tym jak, doprowadzić do stabilizacji i rozpocząć reformę. Nikt nie miał żadnego planu. Nikt nie wiedział, jak ruszyć z miejsca. Waszyngton też nie miał żadnego pomysłu na reformę załamującej się socjalistycznej gospodarki, na to, jak zmienić ją w gospodarkę rynkową” – mówi Jeffrey Sachs.

David Lipton widział sytuację podobnie: „Jeff Sachs i ja odwiedziliśmy Polskę parę dni po wielkim wyborczym zwycięstwie „Solidarności” 4 czerwca 1989 r. Gdy dziś przypominam sobie tamten tydzień, wydaje się oczywiste, że Polska była na drodze do sukcesu w budowie demokracji i gospodarki rynkowej, że przyłączy się do Europy. Ale pamiętam, że w tamtym tygodniu, gdy chodziłem po Warszawie, myślałem, że to prawie niemożliwe. Dlaczego? Dlatego, że gospodarka była w stanie wyczerpania zasobów. Choć liderzy „Solidarności” zdobyli władzę w parlamencie, byli niechętnie nastawieni do możliwości przejęcia władzy nad rządem. Nie mieli żadnego pomysłu na politykę gospodarczą”.

Gdy dzisiaj myślę o tamtych dniach, wydaje się, że kluczowe dla zrozumienia dynamiki zdarzeń transformacji są 3 fakty:
• po pierwsze – Solidarność szła do parlamentu (w częściowo wolnych wyborach) po to, aby wprowadzić tam niezależnych przedstawicieli, którzy będą kontrolować rządy komunistów. Szukano wtedy ludzi „mądrych, pracowitych i dociekliwych, a przede wszystkim uczciwych, takich którzy nie dadzą się kupić lub złamać” (cytat z programu Komitetu Obywatelskiego „Solidarności”). I właśnie na takiej zasadzie dokonaliśmy wyboru naszych kandydatów w Gdańsku i to dzięki tej zasadzie trafiłem do parlamentu. Jako sprawdzony w podziemiu, podobnie jak Jerzy Buzek, były łącznik merytoryczny „Solidarności”.
• po drugie – należy pamiętać o tym, że szliśmy do parlamentu z przekonaniem, że Polska w 1989 r. jest, mówiąc najprościej, bankrutem – jesteśmy niewypłacalni, od blisko 10 lat nie obsługujemy swoich długów zagranicznych, w związku z tym możemy handlować tylko za gotówkę.
• po trzecie – jak trafnie w naszym filmie wspomina Ryszard Bugaj – podczas Okrągłego Stołu gospodarka była rozpatrywana dopiero na trzecim miejscu. A jeśli w kwestii gospodarki szukano w ogóle jakiś rozwiązań, to założenia opierały się na zabawnej dzisiaj frazie – autorstwa jednego z PZPR-owskich reformatorów – „centralny planista prowadzi grę rynkową”. Była to inna definicja socjalizmu z ludzką twarzą, wedle którego do gospodarki sterowanej miały być wprowadzone elementy gospodarki rynkowej. Myślę, że to była pewna rozgrywka prowadzona przez obóz władzy.

W moim odczuciu negocjacje Okrągłego Stołu z punktu widzenia przedstawicieli PZPR były tylko grą, w której chodziło o to, aby „Solidarność”, za cenę pewnych wolności politycznych, firmowała trudne społecznie reformy, a przede wszystkim pomogła zdobyć kapitał z Zachodu. Wszyscy przecież wiedzieli, że bez finansowego zabezpieczenia z tamtej strony nie da się żadnych reform przeprowadzić. Ciężar długu wiszącego nad Polską był po prostu nie do udźwignięcia.

David Lipton podsumowuje dzisiaj naszą sytuację w tamtych dniach bardzo prosto: „gospodarka była w stanie całkowitego wyczerpania wszelkich zasobów”. Tymczasem wielu liderów Solidarności uważało, że rozsądnie jest poczekać, aż, podejmując wysiłek reformatorski, całe piwo wypije PZPR i dopiero wtedy „Solidarność” powinna wyjść na główną scenę. Dlatego dla wielu osób wtedy słowa Liptona i Sachsa, że nie da się reformować gospodarki, będąc w opozycji, brzmiały jak z kosmosu. Amerykanie jednak uważali, że bez tego przejęcia władzy i bez umorzenia długu, jak również bez głębokich reform strukturalnych, nie ma szans na uzdrowienie polskiej gospodarki.

Jak wspomina David Lipton: „Tamtego lata Jeff i ja spotkaliśmy się z Adamem Michnikiem, panem Geremkiem, panem Jackiem Kuroniem. Widzieliśmy, jak z czasem dochodzą do przekonania, że powinni przejąć władzę. Zastanawiali się, co można zrobić, by uzdrowić gospodarkę, ustabilizować ją, uwolnić ceny, rozpocząć prywatyzację i załatwić sprawę długów. A pod koniec lata „Solidarność” i generał Jaruzelski zawarli porozumienie”.

Porozumienie to błyskawicznie zostało spuentowane przez Adama Michnika na łamach „Gazety Wyborczej” słynnym hasłem: „Wasz Prezydent, nasz Premier”.

Aby jednak taki plan stał się realny, konieczne było odwrócenie koalicji w parlamencie. Ugrupowania satelickie PZPR (czyli SD i ZSL) nagle postanowiły wesprzeć „Solidarność” mającą 35-procentową reprezentację w Sejmie. I to był przełom. Po raz pierwszy chyba w naszej historii odeszliśmy od typowo polskiego „wszystko albo nic”, które to podejście zawsze prowadziło Polaków do pięknej klęski, tylko powiedzieliśmy: „Ok, bierzemy to i podejmujemy ryzyko”. I to nam się udało, zdarzył się wtedy taki niespodziewany cud historyczny.

Od tego momentu sprawy potoczyły się błyskawicznie. Powstał rząd Mazowieckiego i na początku grudnia 1989 r. na specjalnej parlamentarnej komisji ds. reform gospodarczych, której przewodniczył prof. Andrzej Zawiślak, przedstawiono 10 historycznych ustaw, zmieniających de facto cały ustrój gospodarczy Polski. I wtedy zaczęło się prawdziwe odkręcanie komunizmu na nieznaną skalę. Polska torowała drogę, a za nią poszło blisko 30 krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Całą historię przemian klarownie i dosadnie podsumowuje dzisiaj Jeffrey Sachs: „Czy można to było zrobić lepiej? Nie wiem. A czy ktokolwiek zrobił to lepiej niż Polska? Nie! Polska uzyskała najlepszy rezultat ze wszystkich gospodarek poddanych transformacji”.

Dzisiaj, gdy jesteśmy o 30 lat starsi, możemy nawet twierdzić, że wszystko można było zrobić lepiej, w większym dialogu społecznym. Trzeba jednak pamiętać, że w kraju, w którym Leszek Balcerowicz podjął się prowadzić swoje reformy, mieliśmy do czynienia z sytuacją i dylematami, które stoją przed strażakiem gaszącym wielki pożar. Owszem, można wykazać się pewną wrażliwością, być może można dopuścić krótkotrwałą dyskusję na temat grozy pożaru i ogromu potencjalnych strat, ale pożar gasi się działaniem. A to nie jest łatwe, kiedy jest się strażakiem pionierem, wozy strażackie jeżdżą na oparach benzyny, sikawki nie działają, wody brakuje, a co chwile ktoś alarmuje, że są nowe ogniska pożaru.

Przez te 30 lat wszystkie ekipy polityczne, które dochodziły do władzy, mówiły, że polska transformacja to była jedna wielka katastrofa. Po paru latach rządzenia wszyscy oni uważają się jednak za ojców lub współojców sukcesu. Bo Polska, powtórzmy to jeszcze raz, uzyskała najlepszy rezultat ze wszystkich gospodarek poddanych transformacji. Mamy na to dziesiątki obiektywnych miar i dowodów. I nie chciałbym na stare lata słyszeć kolejnych śpiewów starych syren, które mówią, że przecież była możliwa inna droga, chociażby znana z Chile z lat 70. czy ze współczesnych Chin, czyli droga według definicji „wolny rynek i autorytaryzm”. Dla nas innej drogi nie było z jednego, bardzo prostego powodu – „Solidarność” od pierwszych dni swego istnienia domagała się demokracji i reform gospodarczych równocześnie.

Jan Krzysztof Bielecki – w 1991 prezes Rady Ministrów, w latach 1989–1993 poseł na Sejm X PRL i I kadencji III RP, w latach 1992–1993 minister-członek Rady Ministrów ds. kontaktów z Europejską Wspólnotą Gospodarczą, w latach 2003–2010 prezes zarządu Banku Pekao. Kawaler Orderu Orła Białego.

Fot. K. M. Borkowski, Dziennik Dolnośląski – Dziennik Dolnośląski nr 89(156), 3-9 X 1991 via Wikimedia Commons (CC BY-SA 3.0)

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa