Szkoła to przede wszystkim ludzie
Będziemy mieć taką szkołę, jaką sami sobie stworzymy – mówi Anna Grąbczewska, prezeska Uniwersytetu Dzieci.
Dyskusja o reformie polskiej edukacji trwa od lat. Czy jako społeczeństwo zdajemy sobie sprawę z tego, od jak wielu podmiotów zależy jej jakość?
„Res Publica Nowa”: Może zacznijmy od pytania o to, czy wszystko w polskiej szkole jest złe?
Anna Grąbczewska: Oczywiście, nie… Myśląc o edukacji w Polsce, od razu widzimy „system” i „podstawę programową” i bardzo wiele dyskusji toczy się właśnie wokół tych pojęć. Tymczasem, w szkole trzeba dostrzec ludzi. Warto też pamiętać o tym, dla kogo jest szkoła i kto jest w niej najważniejszy. Najważniejsi są uczniowie. Tworzą ją nauczyciele, dyrektorzy… Ale na szkołę mają też wpływ rodzice czy samorządy. Moim zdaniem, mamy na nią wpływ wszyscy. Można powiedzieć, że mamy taką szkołę, jaką sobie stworzyliśmy i, że w przyszłości będziemy mieli taką, jaką sobie stworzymy.
Dlatego myślę, że w tej rozmowie warto skupić się na ludziach. To oni są istotą zmian. Zacznijmy zatem od refleksji nad poczuciem sprawstwa – nauczycieli, dyrektorów, samorządów, otoczenia lokalnego szkoły, a także samych uczniów i rodziców.
Myślę, że bardzo istotna jest świadomość tego, że naprawdę dużo zależy od nas i że możemy wziąć sprawy w swoje ręce.
W jaki sposób ma to zrobić np. nauczyciel, skoro obowiązują go właśnie uwarunkowania „systemowe”: konieczność realizacji podstawy programowej, podręczniki…
To nie tak! W Polsce każdy nauczyciel może sam tworzyć program nauczania. To, jak będzie wyglądała lekcja, zależy od jego kreatywności, pracy, podejścia, często po prostu od chęci. Dlatego tak ważne jest praktyczne dokształcanie nauczycieli, pokazywanie im, jak mogą sami zadbać o to, żeby lekcje były ciekawe. Szkoła zmienia się powoli, ale nauczyciele mogą bardzo wiele zrobić sami tworząc autorskie programy nauczania. Te oczywiście trzeba zatwierdzić z dyrekcją szkoły, ale nie ma obowiązku posługiwania się podręcznikiem. Znam wielu nauczycieli w szkołach publicznych, którzy tak robią. Tylko tu otwieramy duży temat kondycji zawodu nauczyciela w Polsce, jego motywacji, chęci…
Motywacji finansowej?
Nie tylko. W tej chwili, z punktu widzenia nauczyciela po prostu nie ma różnicy, czy będzie „realizował podręcznik”, czy zechce poświęcić swój czas, użyć kreatywności, dokształcać się, aby w swojej dalszej pracy odejść od utartych schematów.
Współpracujemy z 7 tys. nauczycieli w Polsce – są bardzo zaangażowani, nastawieni na to, aby nauczać inaczej, realizować własne pomysły… Im naprawdę się chce, ale też potrzebują docenienia, motywacji… W tej chwili wszystkich i tak chroni Karta nauczyciela, niezależnie od tego czy „realizują podręcznik” czy autorski program nauczania. Nie pomaga też dualizm: kuratorium versus samorząd. Ten ostatni powinien mieć więcej narzędzi motywujących dyrektorów szkół, narzędzi które promowałyby nie tylko oszczędności budżetowe, ale przede wszystkim jakość nauczania. Szkoła nie powinna być postrzegana jako wydatek, ale jako inwestycja, która ma szansę sprawić, że w naszym najbliższym otoczeniu będą kształcili się ludzie, którzy kiedyś zostaną na miejscu ze swoją wiedzą, umiejętnościami i będą działać w lokalnym środowisku.
Czyli rozmawiamy raczej o zmianie mentalności i sposobu patrzenia na szkołę?
Zdecydowanie tak. W 2019 i 2020 roku Uniwersytet Dzieci zorganizował pięć debat międzyśrodowiskowych, do udziału w których zaprosiliśmy pracodawców, rektorów wyższych uczelni, wykładowców akademickich, nauczycieli szkół podstawowych, młodzież – naszych studentów i absolwentów. Rozmawialiśmy o tym, po co nam szkoła. Profesor Małgorzata Żytko z Uniwersytetu Warszawskiego, mówi że powinniśmy przestać twierdzić, że szkoła przygotowuje do życia, a zacząć mówić o tym, że szkoła jest życiem. Nie chodzi w niej przecież tylko o przygotowanie dzieci do funkcjonowania w przyszłości na rynku pracy. Wielu pracodawców mówi o tym, że sami nauczą zawodu, ważne natomiast, aby młodych ludzi uczyć krytycznego myślenia, komunikacji, współpracy i umiejętności reagowania na błędy – swoje i cudze.
To właśnie powinno być celem szkoły?
Szkoła powinna podtrzymywać i rozwijać zainteresowania dzieci. Powinna inspirować, pokazywać uczniom, w czym są dobrzy, podążać za nimi, a nie tylko korygować błędy. Koncentrować się nie na brakach, ale na mocnych stronach i motywować do ich rozwijania. Nauczyciel powinien odkrywać i wzmacniać dziecięcą ciekawość. Na tym można budować system edukacji. Gdy to zrozumiemy, mamy szansę uczyć inaczej.
Co jest innego w scenariuszach, które Państwo przygotowujecie jako pomoc dydaktyczną dla nauczycieli w szkołach? Jaka filozofia czy misja towarzyszy tworzeniu tych materiałów?
Pracujemy metodą pytań i doświadczeń. Od czternastu lat zbieramy pytania od dzieci do naukowców. Mamy ich tysiące – z każdej dziedziny. Nasze scenariusze bazują na schemacie: pytanie, zaciekawienie tematem, aktywność, w której dzieci same doświadczalnie szukają odpowiedzi na pytanie, analiza i wnioski. Zamiast „transmisji wiedzy” proponujemy aktywne uczenie – do pewnych konkluzji dzieci muszą dojść samodzielnie.
W naszych scenariuszach pojawia się bardzo wiele prostych pytań: dlaczego żarówka świeci, czy dlaczego samolot lata… Wychodzimy z założenia, że warto, by dzieci pytały i same dochodziły do wiedzy nad zagadnieniami świata, który je otacza. Warto pokazywać im jak coś działa – by widziały przyczynę i skutek…
W Państwa scenariuszach zajęć są także lekcje poświęcone wyłącznie emocjom. Dlaczego?
One są początkiem wszystkiego. Trudno przecież mówić o nauce miękkich kompetencji, jeśli emocje są niepoukładane, jeżeli nie potrafimy nimi zarządzać. To dotyczy nie tylko dzieci, ale nas wszystkich. Emocje to także wstęp do pracy z grupą. Bez tego żadne zadanie zespołowe nie ma szans powodzenia: musimy umieć ze sobą rozmawiać, rozwiązywać problemy i konflikty.
Skoro zaczęłyśmy od pytania o to, czy wszystko w polskiej szkole jest złe, zakończmy może pytaniem o to, co jest dobre, co warto w niej wzmacniać?
Na pewno trzeba wzmacniać aktywnych, zaangażowanych nauczycieli – tych, którzy poświęcają swój czas, uwagę i serce uczniom. Oni bardzo potrzebują wsparcia.
Ważne wydaje mi się też wspieranie kadry zarządzającej – dyrektor szkoły, który często jest po prostu nauczycielem, który awansował, powinien być liderem, który inspiruje, wyznacza kierunek, daje przykład… I wreszcie – warto pytać o zdanie dzieci. Co dla nich jest ważne w szkole?
fot. Uniwersytet Dzieci
Od 2007 r. Fundacja Uniwersytet Dzieci upowszechnia nowoczesne metody edukacyjne, organizując dzieciom sobotnie zajęcia z naukowcami w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu oraz tworząc autorskie scenariusze lekcji dla szkół podstawowych w ramach Uniwersytetu Dzieci w Klasie. Co roku w programach Fundacji bierze udział 150 tys. dzieci z całej Polski. Uniwersytet buduje społeczność, która pragnie zmieniać edukację w Polsce. W wyniku międzyśrodowiskowych debat o polskiej szkole powstał raport, który pokazuje kierunki proponowanych zmian i konkretne rozwiązania potrzebne polskiej szkole.