Obarska: Wodne place

Benthemplein w Rotterdamie i Tåsinge Plads w Kopenhadze to miejsca spotkań i nowy pomysł na zaproszenie wody do miasta



Artykuł pochodzi z 13 numeru Magazynu Miasta „Woda w mieście”, który od dziś dostępny jest w Empikach, dobrych księgarniach na terenie kraju i w księgarni na www.magazynmiasta.pl


Trudno wyobrazić sobie Rzym bez fontanny di Trevi i Fontanny Czterech Rzek, Paryż bez Fontanny Niewiniątek czy Chicago bez Buckingham Fountain. Woda jest żywiołem zapraszanym na miejskie place od tysięcy lat. Obniża poziom temperatury, koi zmysły w kamiennych i betonowych przestrzeniach rozgrzanych palącym słońcem, zachęca najmłodszych i nieco starszych mieszkańców do chwili relaksu i zabawy. Podnosi nasz codzienny poziom komfortu przebywania w mieście, nawet wtedy, kiedy nie zdajemy sobie sprawy z istnienia takich procesów jak miejska wyspa ciepła. W dawnych czasach miejskie fontanny oprócz swojej estetycznej funkcji pełniły też niezwykle ważną rolę źródła wody pitnej. Obecnie część z nich nadal gra tę rolę – np. rozbudowany system fontann pitnych w Szwajcarii – ale woda na placach miejskich kojarzy się już przede wszystkim z przestrzenią rekreacji. Jest ona jednak żywiołem, który nie zawsze prosi o zgodę na pojawienie się w przestrzeni publicznej i pozwala ująć się w zaprojektowane ramy. Coraz częściej wykorzystuje się ją również wtedy, kiedy pojawia się w miejskiej przestrzeni nieproszona i w nadmiarze. Jak wykorzystać jej potencjał w takich sytuacjach, żeby nie okazała się niszczycielską siłą? Sposoby rozwiązania tej zagadki intensywnie testują od kilku lat dwa europejskie miasta – Rotterdam i Kopenhaga.

Rotterdam

W Rotterdamie o projektowaniu przestrzeni publicznych z uwzględnieniem borykania się z namiarem wody myślano oczywiście od wieków. Wszak to właśnie Holendrzy słyną z tego, że potrafią wodę nie tylko ujarzmić, ale przede wszystkim wykorzystać jako swojego sojusznika. Dopiero jednak trwające cztery lata – od 2006 do 2010 roku – badania prowadzone przez holenderską pracownię architektoniczną De Urbanisten sprawiły, że pojawił się zupełnie nowy sposób na zaproszenie wody do miasta. Pomysł na skwery wodne zrodził się jednak po raz pierwszy w 2005 roku, kiedy architekci przygotowali typologię placów wodnych na Biennale Architektury w Rotterdamie (IABR), które odbywało się wówczas pod hasłem „Powódź”. Rok później projektanci z De Urbanisten we współpracy z inżynierami zaczęli przygotowywać analizę technologicznych rozwiązań umożliwiających zaprojektowanie wodnego placu, który byłby w stanie zaabsorbować znaczne ilości wody i równocześnie nadal pełnić swoją funkcję. Prace prowadzono na zlecenie urzędu miasta oraz międzysektorowej instytucji – Rotterdam Climate Proof. Pozwoliły one na dopracowanie typologii skwerów wodnych i przetestowanie różnych możliwości technologicznych, a sama koncepcja takiego zagospodarowania przestrzeni publicznych została w 2007 roku oficjalnie włączona do zapisów dokumentu „Rotterdam Waterplan 2”. W latach 2008–2009 przeprowadzono pilotaż projektu. Ostatecznie, po czterech latach badań i kolejnych trzech latach konsultacji z lokalnymi instytucjami, mieszkańcami, a nawet członkami lokalnej społeczności wyznaniowej, 4 grudnia 2013 roku udało się otworzyć pierwszy skwer wodny na świecie, który jest w stanie zmagazynować 1,3 tys. m3 wody.


Interesują Cię kwestie miejskie? Śledź profil Magazynu Miasta na Facebooku! Trzymamy rękę na miejskim pulsie! www.facebook.com/magazynmiasta 


Plac składa się z trzech, usytuowanych na różnej głębokości niecek, z których najniższej położona pełni funkcję wielofunkcyjnego boiska z amfiteatralnie usytuowanymi trybunami. Dzięki temu zabiegowi miejsce może pełnić różnorodne funkcje – być centrum lokalnych sportowych aktywności, sceną, na której odbywają się przedstawienia, czy po prostu przestrzenią ułatwiającą i umilającą przemieszczanie się po okolicy. Dwie, płytsze niecki gromadzą deszczówkę w przypadku mniej intensywnych opadów. Dzięki zastosowanemu systemowi hydrologicznemu w przypadku prawdziwych nawałnic wodą wypełnia się też dolny basen. Opowiadając o projekcie Benthemplein, Alexandra van Huffelen, była zastępczyni burmistrza Rotterdamu, tłumaczyła, że mieszkając w mieście, które leży w delcie rzeki, nie można pozwolić sobie na lekceważenie wody. Trzeba się z nią zaprzyjaźnić.

Kopenhaga

Nadmiar wody jest jednak poważnym wyzwaniem nie tylko dla miast usytuowanych na terenach depresyjnych. Postępujące zmiany klimatu sprawiają, że włodarze muszą stawiać czoła pojawiającym się z coraz większą częstotliwością gwałtownym nawałnicom, które we współczesnych zabetonowych, czyli zaprojektowanych z uwzględnieniem zbyt małej ilości powierzchni przepuszczalnej, metropoliach mają katastrofalne skutki. Przekonały się o tym na przykład władze Kopenhagi w 2011 roku, kiedy nad miastem w ciągu jednego dnia przetoczyła się spektakularna nawałnica. Katastrofa spowodowała straty w wysokości 7 mld kor. Miejski system kanalizacji nie był w stanie poradzić sobie z taką ilością wody, więc w stolicy Danii wystąpiły na masową skalę podtopienia. Podobna sytuacja pojawiła się trzy lata później, a specjaliści z Niels Bohr Institute ostrzegają, że poziom wody morskiej wokół Kopenhagi podniesie się o 1,6 metra w przeciągu najbliższych stu lat. Miasto zostało więc zmuszone do podjęcia działań, które pozwoliłyby mu przygotować się na walkę, a właściwie współpracę, z wodą w dłuższej perspektywie. Zamiast inwestować w tzw. szarą infrastrukturę – chodniki, utwardzane place miejskie, parkingi czy budynki – Kopenhaga postanowiła wykorzystać potencjał „niebieskiej” i „zielonej” infrastruktury polegającej na prymacie rozwiązań wprowadzających do przestrzeni publicznej tereny zielone, powierzchnie przepuszczalne i nowatorskie systemy irygacyjne. Zabiegi tego typu pozwalają w naturalny sposób absorbować nadmiar wody, a w przypadkach skrajnych umożliwiają całkowitą zmianę roli danego otoczenia, czyli na przykład zamianę placu miejskiego w staw[1].


Magazyn Miasta #13 „Woda w Mieście” dostępny już w Empikach, dobrych księgarniach na terenie kraju i na www.magazynmiasta.pl

OKLADKA_lekka

Władze Kopenhagi postanowiły zainwestować w testowanie rozwiązań zielonej infrastruktury w ramach całościowego planu przeciwdziałania zmianom klimatycznym, który ostatecznie uchwalono w listopadzie zeszłego roku. Climate Adaptation Plan zakłada m.in. rozwój sąsiedztw odpornych na zmiany klimatu (climate resilient neighbourhood). W 2012 roku jako testowy obszar wyznaczono fragment północnej dzielnicy miasta – Østerbro, a konkretnie okolice dwóch placów oddalonych od siebie piechotą o dwie minuty: Sankt Kjel i Tåsinge Plads. Przy opracowaniu całościowego planu zmiany okolicy pracowała pracownia architektoniczna Tredje Natur. Zanim jednak architekci zaproponowali systemowe zmiany w tej części dzielnicy, Tåsinge Plads został oddany w ręce mieszkańców i kolektywu artystów. Przestrzeń zmieniła swoją funkcję na cztery miesiące – od maja do sierpnia 2012 roku. W miejscu niewielkiego skwerku, który wcześniej służył tylko jako psia toaleta, powstały tymczasowe mobilne, lekkie instalacje z drewna, które funkcjonalnie podzieliły obszar i umożliwiły realizację różnych inicjatyw sąsiedzkich i artystycznych. Podczas czterech miesięcy testowania użytkownicy na nowo odkrywali potencjał zapomnianego skweru, który powoli odzyskiwał swoją społeczną funkcję. Równocześnie powstawał plan przekształcenia przestrzeni w prawdziwy wodny skwer, który podołałby nadmiarowi wody opadowej. Faza testowa okazała się niezwykle cenna, ponieważ pozwoliła lepiej zaplanować docelowe funkcje tego miejsca. Dzięki niej mieszkańcy zaczęli też postrzegać skwer jako ważny element swojego najbliższego sąsiedztwa. Na skwerze odbyło się w tym czasie 170 różnych inicjatyw społecznych. Przygotowanie „społecznego gruntu” przemiany pozwoliło na łatwiejsze wprowadzenie szeroko zakrojonych modyfikacji i przede wszystkim na pozyskanie akceptacji przekształceń wśród mieszkańców, a nawet zaangażowanie ich w cały proces.

6 grudnia 2014 roku plac został oficjalnie otwarty. Na skwerze pojawiły się instalacje przypominające tulipany – rzeźby miejskie, które gromadzą deszczówkę służącą do podlewania okolicznej roślinności. Trójkątny plac został również podzielony na różne poziomy. Na najniższym wprowadzono liczne nasadzenia, które tworzą wrażenie małych zagajników, a ponad nimi przerzucono kładki i wysokie chodniki umożliwiające przemieszczanie się po placu. W centralnej części skweru wytyczony został natomiast placyk z ławkami. Dziś Tåsinge Plads[2] zmienia się w zależności od intensywności opadów. Niewielki deszcz dostarcza dużych zapasów deszczówki nagromadzonej do nawadniania całej roślinności rosnącej w obrębie placu. Bardziej intensywne opady wchłaniane są przez system odprowadzania wody umieszczony w konstrukcjach kładek przerzuconych przez plac i zieleń oraz glebę, które współtworzą jego przestrzeń. W trakcie ulewnych deszczy – podobnych do tych, które nawiedziły Kopenhagę w 2011 i 2014 roku – plac może zamienić się w staw. Okazuje się, że woda rzeźbi teren – nawet wtedy, kiedy jej nie ma. Tåsinge Plads to przestrzeń stworzona z myślą o współpracy z żywiołem. Jest świetnie zaprojektowanym miejscem życia lokalnej społeczności. Z takiego też założenia wychodzą władze Kopenhagi, projektując kolejne podobne interwencje w mieście – w jeszcze większej skali. Obecnie na warsztat wzięto założony w 1920 roku park Enghaveparken, który w niedalekiej przyszłości ma zostać w całości przebudowany w duchu projektowania z uwzględnieniem wody. Do pracy przy realizacji tego przedsięwzięcia zaproszono konsorcjum trzech pracowni: Cowi, Tredje Natur i Platant. W 2015 roku odbyły się już dwie tury konsultacji społecznych związanych z nowym zagospodarowaniem terenu. W przyszłym roku planowane jest pierwsze wyłożenie planu, a rok później inauguracja przedsięwzięcia. Sądząc po wizualizacjach i rozmachu zaplanowanych rozwiązań – warto na nie czekać, a w międzyczasie inspirować się kolejnymi innowacyjnymi rozwiązaniami przestrzennymi z Kopenhagi.


Martyna Obarskakulturoznawczyni, zastępczyni redaktorki naczelnej „Magazynu Miasta”. Działa na styku studiów miejskich, architektury i nowych technologii.


[1]     O „zielonej infrastrukturze” mówi się w Europie od 20 lat, ale dopiero na przestrzeni kilku ostatnich zintensyfikowano prace nad wdrożeniem strategii dotyczących jej upowszechnienia i finansowania – m.in. w ramach programu LIFE (w budżecie unijnym na lata 2016–2020). Polecamy tekst pt. „Powodzie miejskie”, który znajdziecie Państwo w dziale Temat numeru tego wydania „Magazynu Miasta”.

[2]    Projekt znalazł się wśród 25 finalistów Europejskiej Nagrody Przestrzeni Publicznej: http://www.publicspace.org/

 

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa