Krótko: Kultura nocą
Nocna pora ma w sobie czar. Mówiąc brutalnie, czar o wartości policzalnej - można na nim zarobić, ale można również dzięki niemu ożywić uczestnictwo w kulturze. Socjolożka Agata Grabowska, w opracowanym przed dwoma laty TrashBooku, […]
Nocna pora ma w sobie czar. Mówiąc brutalnie, czar o wartości policzalnej – można na nim zarobić, ale można również dzięki niemu ożywić uczestnictwo w kulturze.
Socjolożka Agata Grabowska, w opracowanym przed dwoma laty TrashBooku, wśród kilku trendów, które udało się jej wyśledzić analizując przeróżne śmieci badawcze powstające przy okazji badań rynkowych, wymieniła przenoszenie różnych aktywności społecznych na godziny nocne. Skoncentrowała się przede wszystkim na uprawianiu sportów. Nawet ktoś, kto nie śledzi pojawiających się kampanii reklamowych, mógł z łatwością dostrzec, że konstatacja ta została wykorzystana bardzo ochoczo przez firmy sportowe.
Jak grzyby po deszczu wyrosły nagle sygnowane imprezy- często bazujące na oddolnym zwoływaniu się uczestników, pewnego rodzaju partyzantce sportowej. Może nie każdy i nie w każdym mieście, ale biegamy nocą coraz bardziej ochoczo. A okolice Stadionu Narodowego w Warszawie – dość puste za dnia, w godzinach wieczornych ożywają anektowane przez miłośników sportów miejskich (co dostrzeżono realizując najnowszy film promocyjny Stadionu – póki co jeszcze w wersji dziennej).
Również popularność rokrocznie odbywającej się Nocy Muzeów pokazuje, że istnieje jakaś tajemnicza siła, która karze niezbyt aktywnym konsumentom kultury powstać z kanapy i udać się do ciągnącej się przez setki metrów kolejki do drzwi Muzeum Narodowego. Niezależnie od tego, czy wędrujący do późnych godzin nocnych poszukiwacze rzeczywiście odkrywają tej nocy swój kulturalny kwiat paproci, jedno jest pewne – mieszkańcy dostrzegają, że istnieją takie miejsca, które warto odwiedzić także za dnia albo przynajmniej polecić ich odwiedzenie rodzinie i znajomym.
Lublin nocą
Fenomen nocnej aktywności społecznej dostrzeżono także w Lublinie. Rokrocznie w jedną czerwcową noc przestrzeń miejska staje się tam sceną setek wydarzeń artystycznych, które są efektem współpracy niemalże wszystkich lubelskich instytucji i animatorów kultury. Ramię w ramię z amatorami występują zawodowcy, a sceną ich działań staje się przestrzeń miasta. W nocy z 8 na 9 czerwca 2013 roku, Noc Kultury odbędzie się już po raz siódmy, a program wydarzeń przyprawia o pozytywny zawrót głowy.
Podobne inicjatywy organizowane są również w innych miastach europejskich, gdzie wpisały się już (jak np. w Rejkiawiku) w kalendarz najważniejszych wydarzeń kulturalnych. Kulturnatt w Sztokholmie, Kulturnatten w Kopenhadze, Culture Night w Dublinie (i poszczególne Culture Night w całej Irlandii) i w wielu innych miastach.
Wiadomo, aby odnaleźć kwiat paproci trzeba mieć wiele szczęścia. Nie każdemu to się uda, tym bardziej że zakwita tylko raz do roku. Mogą się również pojawić argumenty, że takie uczestnictwo w kulturze jest tylko pozornie pozytywne – pogłębia bowiem ono przekonanie o tym, że kultura to przede wszystkim eventy, poszczególne wydarzenia – ekscytujące (bo w nietypowych okolicznościach dnia) i wyjątkowe (bo programy zazwyczaj są szykowane specjalnie na ta konkretną noc), a nie długotrwałe działania, dzięki którym można dostrzec, że kultura może być narzędziem trwałej zmiany społecznej.
Warto jednak pamiętać o tym, że tego typu inicjatywy pokazują, że oferta kulturalna na wysokim poziomie nie jest aż tak bardzo hermetyczna i może cieszyć się zainteresowaniem ze strony odbiorców. Na przykładzie Lublina można również zaobserwować, jak kolejne edycje Nocy Kultury wpłynęły na zmianę w społecznym postrzeganiu przestrzeni miejskiej – zwłaszcza obszaru Starego Miasta, które jeszcze kilka lat temu stanowiło czarny punkt na mapie. Noc Kultury w Lublinie i podobne inicjatywy w innych miastach mogą pomóc mieszkańcom dostrzec, że już samo poszukiwanie ciekawej oferty kulturalnej może być przyjemnością, a organizatorom i animatorom pozwolić na skonfrontowanie swoich pomysłów z oczekiwaniami odbiorców. Warto zauważyć również, że Noc Kultury w Lublinie choć była powiązana ze staraniami o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury nie przestała istnieć w momencie, kiedy miasto nie otrzymało tego tytułu. Nie była i nie jest kulturalną wydmuszką.
***
Kiedy podczas tegorocznej Nocy Muzeów w Warszawie przyglądałam się pewnej rodzinie rozpoczynającej wędrówkę po muzeach z mapą w ręku, zestawem kanapek w plecaku i przygotowaną dokładną marszrutą pomyślałam, że nie ma co się obrażać na jednorazowość tego typu wydarzeń. W tym przekonaniu utwierdził mnie widok pracownika Muzeum Pragi – chyba nigdy nie widziałam strażnika, który byłby tak zaangażowany w oprowadzanie. Pąsowiał z dumy, za każdym razem kiedy ktoś zachwalał przygotowaną ekspozycję.
Takie noce mają swój czar – nie wierzmy w to, że rozwiążą wszystkie problemy uczestnictwa w kulturze, ale nauczymy się je wykorzystywać. Niech będą zaproszeniem do dalszych poszukiwań zarówno użytkowników jak i twórców kultury, a nie punktem w sprawozdaniu z działalności kulturalnej.