Na kulturę zabrakło czasu? Zjednoczona Lewica
Analiza polityki kulturalnej Zjednoczonej Lewicy. Wybory parlamentarne 2015.
W programie wyborczym Zjednoczonej Lewicy kulturze poświęcone zostało stosunkowo niewiele miejsca. Jednocześnie sam pomysł na kulturę nie został szczególnie sprecyzowany i można go zamknąć w trzech postulatach – zwiększenia finansowania kultury przez państwo, zwiększenia dostępności do instytucji i zasobów kultury oraz uniezależnienia kultury od światopoglądu decydentów.
Ciekawe w programie ZL jest łączenie sfery kultury z mediami oraz jednoczesne powstrzymanie się od poruszania kwestii dziedzictwa narodowego. Ponadto warto zauważyć, że postulaty koalicji wobec mediów również odnoszą się do wspomnianych wyżej kwestii – dostępności oraz niezależności światopoglądowej i finansowej.
Owe wartości związane są z określonymi już we wstępie oczekiwaniami ZL od państwa, które powinno być sprawne, przyjazne, egalitarne i otwarte, dzięki staniu na straży „mechanizmów i wartości” zawartych w Konstytucji, czyli równości, społecznej gospodarki rynkowej, solidaryzmu oraz świeckości państwa.
Z tych wartości wynikają również proponowane konkretne postulaty, czyli przeznaczanie 1% budżetu państwa na kulturę, kontrola cen w instytucjach kultury przez ich organy założycielskie oraz skrócenie okresów ochrony praw własności intelektualnej. Niestety poza tym nie znajdziemy żadnych innych propozycji ustaw, narzędzi, czy sposobów realizacji propozycji koalicji. W sferze kultury program operuje słowami „trzeba”, „powinno się” i „muszą”.
Jednocześnie kultura jest rozumiana dość wąsko (choć na korzyść koalicji przemawia fakt, że nie jest to tak wąskie rozumienie jak w programach innych partii, gdzie kultura oznacza właściwie jedynie tzw. kulturę wyższą). W programie ZL kultura reprezentowana jest przez państwowe instytucje kultury oraz artystów. Brakuje refleksji nad instytucjami niepaństwowymi (pozarządowymi, prywatnymi) oraz szerszego ujęcia kwestii twórców i animatorów.
Wynika to być może również z tego, że kultura w programie Zjednoczonej Lewicy rozumiana jest raczej sektorowo i bywa jedynie hasłowo wpleciona w inne omawiane dziedziny. Samo słowo pojawia się w programie (poza swoim działem) raptem kilka razy – przy okazji omawiania edukacji i szkolnictwa (postulat ochrony szkół przed prywatyzacją i komercjalizacją – małe szkoły mają być samorządowymi centrami edukacji i kultury), rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich (postulat przeznaczenia środków z Fuduszu Spójności na poprawę jakości życia mieszkańców obszarów wiejskich w tym m.in. rozwój infrastruktury kulturalnej) oraz pomocy osobom niepełnosprawnym (ogólne stwierdzenie o prawie do pełnego udziału w życiu m.in. kulturalnym). Trudno więc uznać, że kultura może służyć jako narzędzie realizacji innych obszarów polityki państwa.
Jedynym wyjątkiem, a jednocześnie jedną z ciekawszych propozycji w całym programie, (choć nie zawartą bezpośrednio w części dotyczącej kultury, a wspomnianą jakby mimochodem) jest „stworzenie sieci instytutów kultury polskiej w krajach o wysokim potencjale emigracyjnym”. Koalicja ZL, zauważając problemy demograficzne, jest otwarta na przyjmowanie imigrantów zarobkowych kierując się sytuacją na rynku pracy oraz kwalifikacjami zawodowymi chętnych. Instytuty kultury polskiej miałyby być jednym z elementów polityki imigracyjnej.
Ten ciekawy pomysł nie jest jednak szczególnie spójny z resztą propozycji dotyczących kultury, głównie dlatego, że Zjednoczona Lewica nie proponuje żadnej sprecyzowanej wizji rozwoju. Mamy do czynienia z ogólnie słusznymi postulatami, ale nie wiadomo jak miałyby one zostać spełnione. Być może skupiając się na negocjowaniu tzw. kluczowych elementów programowych takich jak praca, podatki czy edukacyjna, pięciu ugrupowań tworzącym ZL zabrakło czasu na doprecyzowanie wspólnej wizji polityki kulturalnej. A może jest to świadomy zabieg i koalicja nie planuje szczególnie ingerować w sposób zarządzania kulturą ustanawiając warunki brzegowe w postaci zwiększania dostępności, wysokiego finansowania oraz niezależności od światopoglądu zarządzających? Trudno powiedzieć. Można jedynie żałować, że nie poświęcono trochę więcej miejsca i czasu na doprecyzowanie (lub stworzenie) swojej szerszej wizji. Propozycja tworzenia instytutów kultury polskiej w państwach, z których do naszego kraju przyjeżdżać mogliby migranci zarobkowi pokazuje, że w koalicji rodzą się ciekawe pomysły – szkoda, że program nie zawiera ich więcej.