Francja i Europa Środkowa: trudne związki
Stosunki Europy Środkowej z Francją zawsze budziły wiele emocji i takie pozostają do dziś. Czy zmienią je nadchodzące francuskie wybory?
Po podliczeniu głosów we Francji (na poziomie 97 proc.), Emmanuel Macron zwycięża w pierwszej turze wyborów z wynikiem 27,6 proc. Marine Le Pen ma 23,4 proc. i jest zaskakująco blisko trzeciego miejsca – Jean-Luca Mélenchona (21,95 proc.). W tym układzie wydaje się bardzo prawdopodobne, że Emmanuel Macron wygra drugą turę, ponieważ Jean-Luc Mélenchon deklarował: „ani jednego głosu na Le Pen”, co czyni mało prawdopodobnym uzyskanie przez nią w drugiej turze ponad 50 proc. głosów.
Trudna historia
W XIX w. Francja stała się domem dla tysięcy emigrantów z Europy Środkowej uciekających przed prześladowaniami i tyranią innych mocarstw.
W okresie międzywojennym stworzyła system sojuszy w regionie – małą ententę obejmującą Czechosłowację, Rumunię i Jugosławię, a także nawiązując dwustronne stosunki wzajemnej obrony z Polską.
Dla Paryża Europa Środkowa była jego „kordonem sanitarnym”. Dla Europy Środkowej Francja – gwarantem bezpieczeństwa regionu, chroniącym przed niemieckim i, w mniejszym stopniu, węgierskim rewizjonizmem.
Jednak w chwilach próby Francja nie wywiązywała się ze swoich zobowiązań. Porzuciła Czechosłowację w Monachium w 1938 r. i, choć wypowiedziała wojnę Niemcom, w odpowiedzi na atak na Polskę, niewiele zrobiła, by wspomóc polski opór.
Brak wiarygodności?
Dziś, choć może się to wydawać niesprawiedliwe, Francja jest przykładem mało wiarygodnego sojusznika narodów Europy Środkowej. Co więcej, jest stale podejrzewana o flirtowanie z Rosją i przedkładanie stosunków z Moskwą nad te z Warszawą, Pragą czy Bukaresztem.
Nie da się ukryć, że nawet dziś francuski przemysł wciąż prowadzi interesy z Rosją, a firmy takie jak Auchan, Decathlon czy Leroy Merlin przeciwstawiają się wezwaniu do wycofania się z kraju, który prowadzi wojnę.
Do takiego postrzegania przyczyniły się także ciągłe próby prezydenta Emmanuela Macrona podjęcia negocjacji z Putinem. Jak twierdzą francuscy dyplomaci i eksperci – prezydent Francji ściśle współpracuje z prezydentem Zełenskim. Wciąż jednak można odnieść wrażenie, że rozmawia on z Putinem, którego należy poddać ostracyzmowi.
Dawny status wielkiego mocarstwa Francji i jej wsparcie dla mniejszych narodów Europy Środkowej zaowocowały również pewną protekcjonalną postawą. Widać to było wyraźnie już w 2003 r., kiedy były prezydent Chirac strofował (w kontekście wojny w Iraku) obywateli Europy Środkowej niczym uczniów, mówiąc: „Kraje te nie zachowywały się zbyt dobrze i raczej lekkomyślnie podchodziły do niebezpieczeństwa zbyt szybkiego dostosowania się do stanowiska amerykańskiego. To nie jest odpowiedzialne zachowanie. Przegapili dobrą okazję, by zachować spokój”. Cienie tej postawy widać także w cytowanej poniżej wypowiedzi Emmanuela Macrona, choć trzeba zaznaczyć, że prezydent Francji został sprowokowany przez premiera Morawieckiego.
„Prezydencie Macron, ile razy negocjował Pan z Putinem? Co pan osiągnął? Nie negocjuje się z kryminalistami…” – powiedział 4 kwietnia Mateusz Morawiecki.
„Polski premier to skrajnie prawicowy antysemita, który zakazuje działalności osobom LGBT” – skomentował cztery dni później prezydent Francji Emmanuel Macron.
Różnica w podejściu Emmanuela Macrona do Węgier i Polski polega na tym, że oba kraje uznawane są za łamiące zasady państwa prawa, rządzone przez rządy ideologicznie wrogie centrystycznej agendzie prezydenta Francji. Stosunki Francji z Czechami, Słowacją i Rumunią nie są skażone ideologiczną wrogością.
Jednak, być może z wyjątkiem Rumunii, żadne z tych relacji nie były szczególnie bliskie i w żadnym z tych krajów Francja nie cieszy się zaufaniem.
Co się zmieni po wyborach we Francji?
Czy wybory zmienią coś w obecnych napiętych stosunkach między Francją a Europą Środkową? Wydaje się, że znacząca zmiana jest mało prawdopodobna. Populistyczne rządy na Węgrzech i w Polsce otwarcie wspierają skrajnie prawicową kandydatkę Marine Le Pen, co prawdopodobnie było głównym powodem, dla którego prezydent Emmanuel Macron tak gniewnie zareagował na krytykę polskiego premiera.
Czechy, Rumunia, Słowacja, państwa bałtyckie mają centrowe rządy i nie mają powodu, by mieszać się w wybory we Francji, ponieważ wszystkim im głęboko nie podoba się skrajne przesłanie Le Pen.
Jednak, choć obecne animozje między przywódcami Francji i Polski są prawdziwe, to są one również sztucznie wzmacniane przez dynamikę kampanii wyborczej. Polski premier nie ma zaplanowanych wyborów do 2023 r., ale jego losy zależą od Jarosława Kaczyńskiego, który nienawidzi zachodnich wartości i nie lubi Francji i Niemiec.
Jako że premier już teraz jest podejrzewany w swojej partii o zbytnią grzeczność i spoufalanie się z zachodnimi przywódcami, musi od czasu do czasu prezentować antyzachodnioeuropejskie poglądy. W tym samym czasie Emmanuel Macron z radością korzysta z okazji, by bronić swoich osiągnięć i odwołać się do antypolskich nastrojów we francuskim społeczeństwie.
W rzeczywistości nie chodziło tu tylko o Polskę, ale poprzez wzmacnianie takiego stereotypu (antysemita, anty-LGBT) Emmanuel Macron odwołał się do silnego nurtu społecznego we Francji, który postrzega poprzednie rozszerzenia UE jako historyczny błąd.
Jednak gdy opadnie kurz wyborczy, ten, kto wygra wybory we Francji, będzie prawdopodobnie mniej skupiał się na rzekomych różnicach kulturowych, a bardziej na możliwościach gospodarczych. Francja pozostaje jednym z głównych inwestorów zagranicznych, zwłaszcza w handlu detalicznym, w regionie.
Francuskie sieci, które tak niechętnie opuszczają Rosję, zarabiają miliardy w Europie Środkowej i nie ma wątpliwości, że chcą, aby prezydent chronił ich teren. Ponieważ uzależniona od węgla Polska będzie inwestować w energetykę jądrową, francuski EDF jest jednym z głównych kandydatów do zdobycia tego kontraktu.
EDF ma również ambitne plany inwestycyjne w Czechach i Rumunii. Ponieważ kraje Europy Środkowej zapowiedziały zwiększenie wydatków na obronność, nie ma wątpliwości, że francuskie firmy zbrojeniowe przyglądają się tym rynkom pod kątem możliwości handlowych.
Inwestycje w energetykę i obronność wymagają dobrych stosunków międzyrządowych, co bez wątpienia będzie miało umiarkowany wpływ na postawę przyszłego prezydenta wobec regionu. Pragmatyzm i handel nie zastąpią jednak prawdziwej bliskości, która na razie ogranicza się do sfery historycznych sentymentów.
Czy jest szansa na poprawę?
Polscy i węgierscy przywódcy zdają się uważać, że to sam Emmanuel Macron stanowi główny problem dla dobra tych relacji. Jest to zarówno krótkowzroczność, jak i oczywisty błąd.
W przypadku zwycięstwa Marine Le Pen, Polacy szybko odkryliby, że popełnili poważny błąd strategiczny, nie tylko dlatego, że blokowałby ona sankcje wobec Rosji i wypychała Francję z NATO. Obie te polityki oznaczałyby katastrofę dla Polski, Europy Środkowej i reszty UE. To zdumiewające, że obecni przywódcy w Warszawie zdają się tego nie dostrzegać.
Czy zatem stosunki Paryża z Warszawą, Pragą, Bukaresztem i innymi krajami Europy Środkowej są skazane na oziębienie? Krótka odpowiedź brzmi: tak, są. W rzeczywistości najlepiej dla wszystkich zaangażowanych stron jest założyć, że pragmatyczna, biznesowa współpraca to najlepsze, na co mogą liczyć.
Europa Środkowa nie znajduje się wysoko w hierarchii Francji, nie jest też postrzegana jako jeden z głównych partnerów. To się szybko nie zmieni, ponieważ relacje są jak rozpadające się małżeństwo. Obie strony są na etapie, na którym koncentrują się na wadach drugiej strony.
Niewątpliwie istnieje ogromny potencjał, aby te relacje były o wiele bliższe. Aby tak się stało, Francuzi musieliby pozbyć się swojego protekcjonalnego nastawienia, a Europa Środkowa swoich kompleksów. To może się zdarzyć, ale wymaga czasu.
—
Tekst powstał w ramach projektu #DemocraCE.
Marcin Zaborowski – senior Fellow w Visegrad Insight i redaktor naczelny czasopisma „Res Publiki Nowej”. Dyrektor programu Future of Security w Globsec, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych oraz warszawskiego biura CEPA.
Fot. julien Tromeur / Unsplash.