Zresetowana Słowacja
Ktoś, kto wyjechałby za granicę na tydzień przed głosowaniem, podczas którego upadł rząd i polityka Ivety Radičovej, a po miesiącu odcięcia od informacji nagle by wrócił, przeżyłby ogromny szok. Przegrupowanie sił w tak krótkim czasie i nieoczekiwany […]
Ktoś, kto wyjechałby za granicę na tydzień przed głosowaniem, podczas którego upadł rząd i polityka Ivety Radičovej, a po miesiącu odcięcia od informacji nagle by wrócił, przeżyłby ogromny szok. Przegrupowanie sił w tak krótkim czasie i nieoczekiwany rozwój sytuacji przypomina niemalże zmianę z listopada 1989 roku.
W języku komputerowym moglibyśmy powiedzieć, że scena polityczna na Słowacji została zresetowana. W rezultacie straciliśmy stały punkt odniesienia, dzięki któremu – nawet z pewnej odległości – można się było zorientować, dokąd zmierza słowackie społeczeństwo.
Nie wynika to z chaosu i kryzysu politycznego. Załamanie i zmiana kierunku polityki nie musi oznaczać kryzysu sprawowania władzy. Przeciwnie, wydaje się, że środowisko, które po wyborach ukształtuje się wokół partii SMER (Kierunek – Socjalna Demokracja), będzie stabilne i możliwe do zaakceptowania przez Unię Europejską. Co się zatem wydarzyło i dokąd zmierzamy? Dokładnie nie da się tego w pełni określić, ale niektóre kierunki rozwoju są widoczne.
Wielki Wybuch
W kontaktach z Europą Słowacja prezentowała dwie twarze: jedną Sulíka, drugą Radičovej. To Janusowe oblicze zdecydowanie wpłynęło również na politykę wewnętrzną. Słowacja jako pierwsza realnie wystraszyła strefę euro. Jeśli euro nie upadnie i Unia przetrwa obecny kryzys, część zmian będzie polegała na ściślejszym związku państw członkowskich, wprowadzeniu nie tylko wspólnej polityki monetarnej, ale także fiskalnej. A jeśli w UE zostanie wprowadzony koniec weta poszczególnych krajów, zachowanie Sulíka – szefa marginalnej partii w małym państwie (ugrupowanie Wolność i Solidarność uzyskało w wyborach parlamentarnych w 2010 roku 12 % głosów – przyp.tłum.)– będzie przywoływane jako główny dowód na to, że taki krok jest konieczny do zachowania stabilności UE.
Nie ma wątpliwości, kto odpowiada za upadek rządu Radičovej. Richard Sulík był z pryncypialnych powodów kategorycznym przeciwnikiem mechanizmu stabilizacyjnego, mimo że nie zaproponował żadnej możliwej alternatywy. W polityce takie zachowanie nazywa się absurdalną pryncypialnością. Teraz upierasz się przy swoim, poświęcisz to, na czym ci zależy (władza), spowodujesz to, czego nie chcesz (przedwczesne wybory) i nie osiągniesz tego, do czego dążysz (upadek strefy euro). Ostatecznie Sulík idzie do wyborów z najbardziej dziwaczną wizją ze wszystkich partii – im większy kryzys w strefie euro, tym lepszy jego wynik wyborczy.
Upadek euro jest jedną z opcji. A ponieważ jest to problem i dylemat przede wszystkim polityczny, a nie ekonomiczny, to nie możemy z całą pewnością przewidzieć wyniku. Mimo że mechanizm stabilizacyjny nie jest idealnym rozwiązaniem, pasywność polityków spowodowałaby jednak z pewnością upadek euro.
Składową wielkiej zmiany, która zaszła na Słowacji, jest definitywne odejście z polityki intelektualistów – przede wszystkim tych, którzy utożsamiali się z polistopadową VPN (ruch społeczny Społeczeństwo Przeciw Przemocy). OKS (Obywatelska Partia Konserwatywna) dosłownie i w przenośni rozpłynęła się w innych partiach. Paradoksalnie są to ich pierwsze realno-polityczne wybory – kalkulują, rozważają jak dostać się do parlamentu. Wartości mają znaczenie drugorzędne.
Właściwie najmniejszą zmianę przeszedł Béla Bugár i jego ugrupowanie Most (ugrupowanie polityczne założone przez byłych działaczy Partii Węgierskich Koalicji – przyp.tłum.). Odmówił koalicji z SMK, co ze wględu na Orbana, który w ustroniu europejskiego kryzysu „resetuje“ Węgry, oznaczałoby dalszą polaryzację sceny politycznej. Bugár strategicznie i rozważnie postawił na słowackich polityków regionalnych.