Zgrzyty w filharmonii
Nie tylko Warszawa jest polem przepychanek między stołecznymi władzami a instytucjami kultury. Paryż też ma piętę Achillesa, własny „spór o MSN”, który spędza sen z powiek zarówno architektom, jak i miejskim oraz krajowym decydentom. Uwertura […]
Nie tylko Warszawa jest polem przepychanek między stołecznymi władzami a instytucjami kultury. Paryż też ma piętę Achillesa, własny „spór o MSN”, który spędza sen z powiek zarówno architektom, jak i miejskim oraz krajowym decydentom.
Uwertura
W Paryżu poróżniono się o budynek filharmonii, na który konkurs rozpisano w 2006 roku. Siedem lat później, w roku przewidzianej inauguracji, na miejscu budowy stoi wciąż tylko betonowy szkielet, co jest źródłem napięć między ratuszem, ministerstwem kultury i słynnym architektem gmachu. Tym ostatnim jest Jean Nouvel, twórca tak znanych budowli jak Instytut Arabski i Musée du quai Branly w Paryżu, a także autor realizowanego obecnie projektu oddziału Luwru w Abu Dhabi, laureat nagrody Pritzkera. Architekt, który, jak głosi miejska legenda, dał się poznać swoim współpracownikom jako kapryśna gwiazda lubiąca korzystać ze statusu „klasyka architektury współczesnej”.
Dlaczego filharmonia? Może się wydawać, że Paryż ma aż nadto obiektów wystawienniczych i miejsc prezentacji spektakli – dziesiątki muzeów i galerii, centrów kultury, teatrów, by nie zapomnieć o aż dwóch operach. Miejsc poświęconych muzyce nie powinno przecież brakować. Czy budowa filharmonii jest niezbędna? – pytano wielokrotnie w paryskim ratuszu, w ministerstwie kultury, a nawet na samym szczycie, w kancelarii prezydenta Republiki. Odpowiedź ekspertów ze świata muzyki klasycznej brzmiała jednoznacznie: bez doskonale zaprojektowanej sali koncertowej Francja nigdy nie dorówna największym scenom muzycznym świata. Padały również zarzuty, że muzyka jest ignorowana przy przyznawaniu państwowych i miejskich dotacji, które zwykle trafiają w pierwszej kolejności do instytucji promujących sztuki wizualne.
Muzyka kameralna
Innym argumentem była kwestia przestrzeni i akustyki sal już istniejących. Ambitny projekt stworzenia Cité de la Musique, miejsca wzorującego się na nowojorskim Lincoln Center, które pomieściłoby zarazem operę, filharmonię i teatr, zakończył się budową centrum średniej wielkości. Oprócz całkiem okazałego Muzeum Historii Muzyki znajduje się w nim jedynie niewielka sala koncertowa i konserwatorium. Muzycy i ich orkiestry musieli obejść się smakiem oraz zadowolić się wyłącznie kameralnymi występami. Kolejne fiasko spotkało świat muzyki poważnej przy konstruowaniu Opéra Bastille. Sala, która powstała z inicjatywy prezydenta Mitteranda, miała stać się miejscem popularyzacji muzyki klasycznej. Jednak wywierana przez władze presja, żeby za wszelką cenę inaugurować jej działalność w dwusetną rocznicę wybuchu rewolucji francuskiej, spowodowała, że opera przy placu Bastylii została ukończona w pośpiechu, przez co jej akustyka jest bardzo słaba. Podobny problem dotyczy sali koncertowej Pleyel, na której otwarciu w 1927 roku dyrygowali razem Igor Strawiński, Maurice Ravel i Philippe Gaubert, a gdzie obecnie odbywają się mniej ambitne koncerty muzyki popularnej, ratujące ją przed zamknięciem.
Poszukiwania wirtuoza
Skoro mimo licznych starań Paryż wciąż nie otrzymał sali koncertowej godnej światowej metropolii, stwierdzono, że jej wykonanie należy powierzyć prawdziwemu wirtuozowi architektury. Konkurs rzeczywiście przyciągnął kilka pierwszorzędnych gwiazd, oprócz Jeana Nouvela swoje projekty zaproponowali m.in. Zaha Hadid, Christian de Portzamparc i Francis Soler. Zwyciężył Nouvel. I tu pojawiły się pierwsze kontrowersje – czy jury było bezstronne (według niektórych doniesień jego członkowie mieli okazję obejrzeć projekt pracowni Nouvela wcześniej niż inne), czy architekt nie skłamał w kwestii wyceny kosztów realizacji, w końcu – czy jury również nie przymknęło na nie oka, przedkładając innowacyjność i spektakularność nad rzeczywiste możliwości i budżet przedsięwzięcia?
Cacko po kosztach
Bez wątpienia projekt Nouvela wyróżniał się w konkursie spektakularnością. Architekt zaproponował lekką, nowoczesną bryłę, z długą rampą wiodącą do wejścia i dachem o łagodnym stoku, mającym służyć zarazem za promenadę dla odwiedzających. Sama sala koncertowa jest jeszcze bardziej imponująca – „pływające” balkony i chmury akustyczne zawieszone pod sufitem, wykonane ze specjalnych materiałów mających zapewnić doskonały dźwięk. Za innowacje trzeba jednak płacić. Nie dziwią więc podejrzenia, że Nouvel, od początku świadomy znacznie wyższych kosztów, celowo zadeklarował możliwość realizacji projektu bez przekraczania pułapu 120 milionów euro przewidzianej na budowę. W tej sytuacji równie interesująca propozycja Zahy Hadid nie miała szans, gdyż architektka przedstawiła kosztorys przekraczający 300 milionów euro.
Przerwana symfonia
Budowa ruszyła mimo kontrowersji. Szybko jednak zaczęły pojawiać się kolejne problemy opóźniające pracę: spory między architektem i inżynierami próbującymi radzić sobie z zakupem materiałów, których rynkowa cena znacznie przewyższa tę planowaną. Kontrakty z wykonawcami podpisane z wyprzedzeniem, a następnie przeciągane miesiącami lub anulowane, co poskutkowało m.in. zablokowaniem produkcji i upadkiem jednego z lokalnych partnerów firmy budowlanej, która podjęła się konstrukcji filharmonii. W końcu zaostrzające się antagonizmy personalne w zarządzie, oskarżenia o wykradanie planów czy wręcz sabotaż budowy (głównie wobec tych, którzy byli skłonni negocjować wprowadzenie tańszych substytutów materiałów lub przekształcenie projektu). Wymieniać można dłużej.
Nadawanie na różnych falach
W narastającym konflikcie rolę mediatora usiłowały podjąć władze lokalne i państwowe, które są zleceniodawcą i mecenatem tej budowy – państwo i ratusz finansują po 45% budżetu, region Île-de-France – 10%. Nie przyniosło to jednak większych efektów, głównie dlatego, że Nouvel, postrzegający się obecnie jako wizjonera i „architekta współczesności”, odrzucał i nadal odrzuca wszelkie propozycje modyfikacji projektu, co ostatecznie skutkuje permanentnym brakiem komunikacji między stronami. Nie pomaga także klimat polityczny, który zmienia się z każdym wyborczym podmuchem. Paryska filharmonia, której idea narodziła się jeszcze za rządów Jacques’a Chiraca, przeszła następnie przez administrację Sarkozy’ego, a obecnie „wpadła w ręce” socjalistycznego rządu François Hollande’a.
Zdradzony maestro?
Ten ostatni stał się również celem Jeana Nouvela, który oficjalnie nie przestaje deklarować swojej otwartości do rozmowy na temat projektu, mimo iż wszyscy jego partnerzy wiedzą już, że w tej kwestii jest on daleki od dialogu i dąży głównie do przeforsowania własnej wizji. Wiosną tego roku architekt – zrażony do wykonawców i urzędników niższego szczebla – zdecydował się wystosować list do samego prezydenta z prośbą o spotkanie w celu przedyskutowania problemów filharmonii. Ostatecznie jednak list ten przyczynił się wyłącznie do zaognienia jego niechęci wobec politycznych decydentów patronujących budowie, ponieważ nie doczekał się odpowiedzi. Doszło nawet do dosyć niezręcznej i niezbyt eleganckiej sytuacji, w której postanowił publicznie wylać swoje żale w rozmowie z dziennikarzem francuskiej edycji Vanity Fair. Nouvel ogłosił, że czuje się wykorzystany i bezradny, ponieważ odebrano mu jakąkolwiek władzę nad jego własnym projektem.
W oczekiwaniu na aplauz
Dziś już wiadomo, że otwarcie paryskiej filharmonii planowane na jesień 2013 nie odbędzie się wcześniej niż wiosną 2015 roku. Pozostaje mieć nadzieję, że po tylu przejściach w efekcie końcowym zabłyśnie wielkim blaskiem, jak bywało z licznymi dziełami, które, podobnie jak ona, rodziły się w bólach.