Zagubieni we własnej historii

Potęga przemysłu lat osiemdziesiątych trzyma politykę ekologiczną w Czechach na dystans.


Po 1989 r. transfery własności ustąpiły miejsca nowej generacji przemysłowców, którzy zgromadzili ogromne bogactwo i mają wpływ na czeską politykę. Zielona transformacja czeskiego sektora energetycznego cofa nas do końca XX w., kiedy trudno było oddzielić biznes od polityki.

Wielu komentatorów określa październikowe wybory parlamentarne w Czechach mianem najważniejszych w tym kraju od czasu zakończenia ery komunistycznej w listopadzie 1989 r.
Naturalnie wiele głosów wskazuje na populistyczną postać premiera Babiša, który wraz z prorosyjskim prezydentem Milošem Zemanem stał się uosobieniem czeskiego populizmu i demokratycznego uwstecznienia. Inaczej niż w przypadku Węgier czy Polski, gdzie tendencje nieliberalne utożsamiane są przede wszystkim z rządami dużych partii, takich jak Fidesz czy Prawo i Sprawiedliwość, czeski populizm nie ma niekwestionowanej siły hegemonicznej.

Dodatkowo, SPD Tomio Okamury stała się skrajnie prawicowym sojusznikiem takich postaci jak Marie Le Pen czy Gert Wilders, a tak zwany Czexit jest częścią programu SPD. Wreszcie, na populistyczną orbitę antyimigracyjnej retoryki stosunkowo późno weszły takie ugrupowania jak Trikolóra czy Přísaha, na czele której stoi były wysoki rangą oficer policji i działacz antykorupcyjny – Robert Šlachta.

Co ciekawe, polityków tych łączy również poparcie dla energii jądrowej jako głównego składnika energetycznego Czech, dla przemysłu motoryzacyjnego i innych gałęzi, które przeżywały swój rozkwit w różnych okresach XX w., a także, co też ważne, ciągła krytyka i sceptycyzm wobec instytucji UE i jej zielonej polityki.

W trwającej w Czechach kampanii wyborczej walka ze zmianami klimatu została zdegradowana z kluczowego tematu (jak to miało miejsce np. w Niemczech), do czegoś, co większość partii politycznych przedstawia jako „przesadne reakcje zielonych”.

Zieloni fanatycy z UE

W czerwcu Andrej Babiš wygłosił ostre słowa podczas przemówienia w Izbie Deputowanych, w obliczu ostrej krytyki nieumiejętnego zarządzania przez jego rząd pandemią (jedna z największych liczb ofiar śmiertelnych w Europie), a także wyników unijnego audytu, stwierdzających, że utrzymujące się powiązania Babiša z największym krajowym konglomeratem rolno-chemicznym Agrofert, który Babiš założył w latach 90., stanowią konflikt interesów.

Czeski premier mówił, że nie chce, aby Czechami „rządził Parlament Europejski, jacyś zieloni fanatycy”. Zgodnie z tradycją odwoływania się do tego, czemu jest przeciwny, stwierdził: „my w Czechach nie chcemy wielokulturowego, eko-fanatycznego państwa pirackiego”, przeciwstawiając prounijne stanowisko Partii Piratów (jednego z jego głównych rywali) rzekomym czeskim priorytetom ANO.

Nietrudno dostrzec, że mit późnokomunistycznej Czechosłowacji jako potęgi przemysłowej (przynajmniej w ówczesnym bloku wschodnim) nie schodzi z głównego nurtu dyskursu polityki energetycznej. Akcent często pada na narodowe mity łączące umiejętności, tradycje i osiągnięcia technologiczne w przemyśle – dość wspomnieć czeskiego wicepremiera i ministra przemysłu Havlíčka, który podał w wątpliwość unijne cele dekarbonizacji, określając je jako „szkodliwe dla naszego przemysłu”.

Edvard Sequens, analityk czeskiej pozarządowej organizacji ekologicznej Calle, zwraca uwagę na debaty przedwyborcze w Izbie Gospodarczej i kontrast pomiędzy krajową stabilnością, a związanym z UE dążeniem zielonych do bezzwłocznych zmian. –Transformacja czeskiej energetyki jest znacznie opóźniona, ale w debacie przedstawiano nowe bloki jądrowe jako ostateczne rozwiązanie, podczas gdy do źródeł odnawialnych należy podchodzić z ostrożnością… rzadko można znaleźć krytyczne analizy inwestycji w zasoby jądrowe – podsumowuje Sequens.

Zamiast umieszczać politykę ochrony środowiska w kontekście zmian klimatycznych, przedstawia się ją jako produkt z importu, w dodatku mający nierealistyczne cele. – Czeską debatę publiczną nadal dominują obawy o pieniądze, ponieważ nie udało się ustalić jasnego związku między zmianami klimatycznymi a przyszłą odpornością i rentownością biznesu – wyjaśnia Linda Zeilina, dyrektor generalna Międzynarodowego Centrum Zrównoważonego Finansowania.

Większość społeczeństwa zgadza się co do potrzeby walki z kryzysem klimatycznym, ale wiele osób nie ma pewności, jakie działania należy podjąć. Dobrze pokazują to wyniki ostatnich badań na temat postaw czeskiego społeczeństwa wobec kryzysu klimatycznego, przeprowadzonych przez wydział studiów środowiskowych Uniwersytetu Masaryka w Brnie wraz z organizacją pozarządową Green Dock.
– 75 proc. społeczeństwa dostrzega, że zmiany klimatyczne zachodzą już teraz, a około 2/3 Czechów uważa, że ich kraj powinien zmniejszyć emisję dwutlenku węgla bez względu na sytuację w innych krajach – mówi Jan Krajhanzl z Uniwersytetu Masaryka, główny autor badań.

Jądrowe Czechy

Wygląda na to, że kryzys klimatyczny został dyskursywnie zawłaszczony do uzasadnienia dużych wydatków na energetykę jądrową. Bedřich Moldan –minister środowiska w latach 1990–1991, który odniósł się do projektu rozbudowy elektrowni atomowej w Dukovanach, jest przykładem tego, jak bardzo czeska debata publiczna na temat zrównoważonego rozwoju energetycznego jest oderwana od zmieniających się realiów pozostałej części UE i świata.

Trwające miesiącami starcie między, popieraną przez rząd propozycją dotyczącą gospodarki niskoemisyjnej, dotyczyło przede wszystkim uniemożliwienia państwowym firmom z autokratycznych reżimów Rosji i Chin przystąpienia do przetargu na elektrownie jądrowe. Ten akt prawny przewiduje m.in. ustalenie cen energii elektrycznej na kolejne lata, tak aby zabezpieczyć finansowanie budowy i koszty eksploatacji solidnego reaktora jądrowego – co skłoniło pozarządowe organizacje ekologiczne do określenia niskoemisyjnej ustawy mianem „Lex Dukovany”. – Nie powinniśmy oczekiwać, że Lex Dukovany doprowadzi do tak potrzebnej transformacji naszej gospodarki – mówi Edvard Sequens. Jego zdaniem, dotyczy on wyłącznie nowych dużych reaktorów jądrowych i określa ramy hojnego publicznego wsparcia finansowego.

Debata na temat tego, czy Czechom faktycznie potrzebne są kolejne reaktory, była praktycznie nieobecna lub przyćmiona przez założenie o konieczności zapewnienia samowystarczalności energetycznej państwa przy obecnej produkcji energii, która czyni z Czech jednego z najgorszych trucicieli pod względem emisji na mieszkańca w całej UE.

Nawet Partia Piratów, która w Parlamencie Europejskim jest częścią Partii Zielonych, utrzymała debatę parlamentarną w granicach tej o bezpiecznych wykonawcach generalnych czeskiej elektrowni jądrowej, prawdopodobnie po to, by nie zrazić do siebie elektoratu przyzwyczajonego do zasobów jądrowych przedstawianych jako kamień węgielny bezpieczeństwa i suwerenności energetycznej. W lipcu Andrej Babiš i Karel Havlíček publicznie mówili o konieczności rozbudowy nie tylko elektrowni Dukovany, ale także obiektu jądrowego Temelín.

Debata na temat nadmiernego wpływu układów sił w czeskim sektorze energetycznym na politykę ekologiczną w Czechach odbywa się o wiele za późno. Stan rynku energetycznego odzwierciedla rezultaty ery prywatyzacji oraz potężną rolę, jaką w kształtowaniu polityki energetycznej kraju odgrywa państwowa spółka ČEZ.

Tylko EPH i jego spółki stowarzyszone, których portfel obejmuje kopalnie węgla kamiennego i brunatnego na wschodzie Niemiec lub infrastrukturę gazową umożliwiającą transport rosyjskiego gazu do regionu Europy Środkowej i Wschodniej, w ubiegłym roku prześcignęły ČEZ. EPH to konglomerat energetyczny z historią bliskich powiązań biznesowych z PPF, którego współwłaścicielami są Daniel Křetínský i Patrik Tkáč, który jest również partnerem w J&T, słowackiej firmie inwestycyjnej założonej w czasach procesu prywatyzacji.

ČEZ, grupa spółek EPH oraz Sev.en Energy, należąca do czeskich miliarderów Pavla Tykača i Jana Dienstla, to nie tylko kluczowe podmioty energetyczne w Czechach, ale również główne przeszkody na drodze tego kraju do dekarbonizacji.

Jak wynika z raportu na temat zaangażowania czeskich firm ubezpieczeniowych w biznes węglowy, opracowanego przez platformę autorów i badaczy na rzecz transformacji społeczno-ekologicznej Re-set, ČEZ i Sev.en Energy łączy długa historia rozległych powiązań biznesowych i brak konkretnego planu wycofania się z emisji dwutlenku węgla. Jeden z autorów raportu, Josef Patočka, pracował wcześniej jako redaktor w „Deníku Referendum”, gdzie opublikował szereg pogłębionych artykułów dokumentujących i analizujących wpływ Sev.en Energy na miejską i krajową politykę.

Patočka podkreśla, że działalność EPH jest znacznie większą przeszkodą dla dekarbonizacji gospodarki na poziomie europejskim niż działalność Sev.en Energy. Wyjaśnia, że EPH próbuje wymusić absurdalnie zawyżone – według niektórych szacunków nawet pięćdziesięciokrotnie – rekompensaty za wyłączenie swoich elektrowni węglowych w Niemczech. Blokuje również przejście na czyste źródła poprzez inwestowanie w szkodliwy gaz oparty na węglu, który utrzymałby Europę w zależności od paliw węglowych przez kolejne dziesięciolecia.

Daniel Častvaj, szef działu marketingu i komunikacji w EPH, znana postać w czeskiej energetyce i marketingu, mająca za sobą karierę w departamentach prasowych Ministerstwa Przemysłu i Handlu, ČEZ czy Telewizji Czeskiej, podkreśla w rozmowie dla „Res Publiki”, że EPH i jej spółki stowarzyszone publikują raporty zrównoważonego rozwoju, a w sierpniu wydały oświadczenie prasowe, w którym Daniel Křetínský zadeklarował, że celem konglomeratu w osiągnięciu neutralności węglowej jest rok 2050. EP Infrastructure, której EPH jest udziałowcem, wcześniej zadeklarowała 2040 jako swój cel neutralności węglowej.

Konflikty

Krytyk ČEZ i współpracownik J&T Michal Šnobr powiedział niedawno magazynowi „Reflex”, należącemu do największej w kraju grupy medialnej Czech News Center, której właścicielami są Daniel Křetínský, jego odwieczny słowacki partner biznesowy Patrik Tkáč i inny słowacki finansista Roman Korbačka, że pozycja rządu jest słaba, a Czechy „żyją ze spuścizny inwestycji, jakie komunistyczna Czechosłowacja poczyniła w elektrownie i energię elektryczną”.

J&T ma bliskie powiązania z EPH, a jeden z właścicieli J&T, Patrik Tkáč, dołączył niedawno do struktur własnościowych EPH. Być może prawdziwym pytaniem, które należy zadać, jest to, co tak naprawdę sprawiło, że kilka kolejnych czeskich rządów niechętnie wdraża bardziej ekologiczne i zrównoważone polityki.

Zdaniem Patočki, stan dekarbonizacji w Czechach w gruncie rzeczy sprowadza się do konfliktu o władzę nad sektorem energetycznym i jego zyskami. Żaden z dużych konglomeratów nie jest entuzjastycznie nastawiony do zielonej polityki, ponieważ często promuje ona – jego zdaniem – decentralizację zasobów odnawialnych poprzez oddanie ich w ręce mniejszych firm, gmin lub organizacji pozarządowych, co zagroziłoby dominującej pozycji rynkowej firm Tykača i Křetínský’ego i zatrzymałoby zyski z energetyki w Czechach, a nie w portach podatkowych [tj. na Cyprze, gdzie Sev.en Energy i EPH są silnie obecne – przyp. aut.].

Oba największe prywatne konglomeraty energetyczne usiłowały w przeszłości wpływać na opinię publiczną – przeciwko poglądom i polityce promującej ekologiczną gospodarkę. Patočka przypomniał zaangażowanie Sev.en Energy w prowadzenie stron internetowych Greenpiss lub Hnutí DUCHA – parodystycznych stron i profili wyśmiewających i obrażających ruchy ekologiczne, szerzących dezinformację i podżegających do nienawiści wobec ekologów i obrońców przyrody.

Czech News Center, który jest właścicielem największej kolekcji dzienników i magazynów lifestylowych i sportowych, w 2016 r. założył również portal informacyjny Info.cz, który koncentruje się na biznesie i polityce i opublikował również zmanipulowaną historię o szwedzkim studencie, rzekomo zastraszonym do wzięcia udziału w strajkach klimatycznych.

Patkočka opisuje w rozmowie z „Res Publiką” Info.cz jako „jeden z głównych kanałów manipulowania opinią publiczną tak, aby nie zagrażała interesom firm z branży paliw kopalnych”. Dodaje, że w ten sposób nie informuje tylko na korzyść Křetínksý’ego, ale także na korzyść Tykača: Jest to jeden z kanałów, które Sev.en energy wykorzystuje do regularnego przekazywania informacji, w które chce, aby społeczeństwo uwierzyło.

EPH utrzymuje, że nie ma żadnej zmowy między celami biznesowymi a treściami medialnymi, mimo że jeden z byłych redaktorów EPH był częścią finansowanej przez PPF kampanii mającej na celu poprawę wizerunku Chin wśród czeskiej opinii publicznej. – Zapewniam, że udziałowcy EPH i CNC nie uważają za słuszne rekomendowania dziennikarzom tematów, na które powinni zwracać uwagę – mówi Daniel Častvaj, przedstawiciel EPH i CNC.

Perspektywy podzielonej Europy?

Linda Zeilina ostrzega, że brak wyjaśnienia opinii publicznej potrzeby dekarbonizacji ma negatywny wpływ nie tylko na przeciwdziałanie zmianom klimatycznym, ale także na spójność Europy: to niedopatrzenie grozi stworzeniem nowej żelaznej kurtyny, tym razem zielonej, obalonej przez niektóre z krajów Europy Środkowej. Brak działania i wykorzystania nowego ukierunkowania Europy na dekarbonizację może jeszcze bardziej pogłębić nierówności i brak konwergencji między bogatszymi krajami Zachodu a mniej zamożnymi krajami Wschodu.

Uderzające jest to, że perspektywa takiego podziału odzwierciedla interesy biznesowe postkomunistycznych układów w czeskim sektorze energetycznym. Podobnie jak w polityce Fideszu czy PiS-u, UE wydaje się być osaczona przez interesariuszy, gotowych wziąć swoje kraje i perspektywę zjednoczonej Europy jako zakładników, aby utrzymać się przy władzy.

W Czechach wydaje się, że transformacja w kierunku większego zrównoważenia energetycznego nadejdzie wtedy, gdy hegemoni energetyczni tego kraju poczują się, że ich dominująca pozycja pozostaje niezagrożona lub nawet zapewnią większe zyski z zamknięcia biznesu kopalnego.

Jak dokładnie mogłoby się to stać, podpowiada Daniel Křetínský w komunikacie prasowym EPH. Przyszłość swojego konglomeratu widzi w „realistycznej transformacji” polegającej na rozwoju w dziedzinie wodoru, wykorzystaniu energii jądrowej oraz przekształceniu zakładów wydobywczych EPH w zakłady wykorzystujące zasoby odnawialne.

Ponieważ kierownictwo ČEZ, biorąc pod uwagę jego rozległe plany jądrowe, prawdopodobnie zgodzi się z „częścią jądrową”, czescy tytani energetyczni wydają się przygotowywać do dekarbonizacji, ale w taki sposób, aby pozostać w tym procesie na miejscu kierowcy.

* Uaktualnienie: Bliskie unicestwienie Partii Piratów w czeskim parlamencie podczas wyborów w październiku 2021 r. można odczytywać jako przejaw niezwykłej siły medialnej konserwatywnych tytanów energetycznych. Piraci, wraz z Zielonymi, wyraźnie stawiali na pierwszym miejscu zieloną agendę. Zostali też poddani ostrej kampanii negatywnej, w której przedstawiani byli jako „zieloni neomarksiści” i emisariusze UE gotowi do wprowadzenia zakazu wjazdu samochodów lub wprowadzenia migrantów do domów. Ataki prowadzone przez ANO i premiera Babiša zostały spotęgowane przez serwery dezinformacyjne oraz szereg prawicowych mediów głównego nurtu.

Fot. Patrick Hendry / Unsplash.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa