ZABOROWSKI: Pęknięta Polska
Stabilność demokracji - systemu, którego istotę stanowi pluralizm i uczciwa konkurencja - zależy od porozumienia rywalizujących ze sobą głównych sił politycznych.
Druga tura wyborów prezydenckich potwierdziła, że Polska jest krajem pękniętym. Prezydent Duda wygrał zdecydowanie na wschodzie kraju, w małych i średnich miastach oraz wśród wyborców ze średnim i podstawowym wykształceniem. Rafał Trzaskowski wygrał natomiast na zachodzie, w dużych miastach i w grupie wyborców z wyższym wykształceniem. W ostateczności przewaga prezydenta Dudy sięgnęła tylko około jednego punktu procentowego, co – wspólnie z analizą grup wyborczych wspierających obu kandydatów – jaskrawo pokazuje, że Polska jest krajem wyraźnie podzielonym zarówno geograficznie, jak i socjologicznie oraz edukacyjnie i światopoglądowo.
Doszliśmy do takiego poziomu podziału, że trudno mówić o istnieniu jednego narodu polskiego; to raczej dwa bardzo różne byty społeczne, żyjące obok siebie, lecz wyznające inne wartości, czerpiące wiedzę o świecie i o Polsce z odmiennych mediów, obracające się w towarzystwie ludzi o podobnych poglądach. Zmalała także przestrzeń konsensusu, dzięki której obie grupy mogły się w przeszłości porozumieć. Podczas wyborów do promowania kandydatury Andrzeja Dudy i atakowania Rafała Trzaskowskiego Prawo i Sprawiedliwość bezpardonowo wykorzystywało publiczne media, utrzymywane z podatków. Po wyborach część polityków opozycji demonstracyjnie zbojkotowała ceremonię zaprzysiężenia prezydenta, twierdząc, że zaangażowanie mediów publicznych w kampanię jednego kandydata oznacza, że w rzeczywistości wybory te nie były sprawiedliwe.
Stabilność demokracji – systemu, którego istotę stanowi pluralizm i uczciwa konkurencja – zależy od porozumienia rywalizujących ze sobą głównych sił politycznych. Demokracja jest stabilna wtedy, kiedy główne siły respektują zasady uczciwej konkurencji i uznają jej wynik. Niestety, jak dowodzą ostatnie wybory, Polska stabilną demokracją nie jest: prawo wyborcze było zmieniane parokrotnie podczas trwania kampanii wyborczej, pomimo sprzeciwu opozycji, a media publiczne nie wypełniły swojej ustawowej roli, która nakazuje im bezstronność i zakazuje agitowania na rzecz konkretnego kandydata.
Przekonanie o nieuczciwości wyborów doprowadziło opozycję do serii reakcji tylko pogłębiających podziały w polskim społeczeństwie, a bunt wobec zaprzysiężenia prezydenta na drugą kadencję był tego najbardziej jaskrawym przykładem. Jeszcze bardziej radykalnie reagowali niektórzy opozycyjni wyborcy, którzy publicznie sugerowali m.in. ekonomiczny bojkot wspierającej Andrzeja Dudę wschodniej Polski, czy nawet oficjalny podział państwa.
Chcąc włączyć do debaty publicznej problem podzielonej Polski, oddajemy do Państwa dyspozycji nowy numer „Res Publiki Nowej”. O polskich podziałach i emocjonalnych reakcjach, jakie te podziały wywołują, piszą Anna Mierzyńska oraz Gabriela Rogowska, a wyłaniający się z ich artykułów obraz krajowej polityki nie wróży niczego dobrego dla naszej demokracji. W obecnej chwili polska polityka to wolna amerykanka, w której, jak w ustawionym meczu, sędziowie są skorumpowani, a zwycięzca bierze wszystko, przegrany natomiast nie okazuje szacunku wygranemu i krzyczy, że gra była nieczysta. Ale ponieważ nikt już przegranego nie słucha, ten obraża się na publikę.
Należy pamiętać, że obecna rywalizacja w polskiej polityce jest zdominowana przez dwie formacje wywodzące się z Solidarności: Prawo i Sprawiedliwość oraz Platformę Obywatelską. Lecz z czasem polskie podziały mogą zostać zagospodarowane przez bardziej radykalne i niesolidarnościowe formacje, np. przez Lewicę, która w tych wyborach poniosła sromotną klęskę, lub Konfederację, która znowuż niespodziewanie zdobyła czwarty wynik w pierwszej turze. Te dwie formacje rywalizują o najmłodszego wyborcę i na dziś to Konfederacja gładko wygrywa tę rywalizację. W tym numerze o wyborcach okiem Konfederacji pisze Bartosz Mroczkowski, a o Lewicy – Przemysław Potocki.
Nasze polskie podziały są też wykorzystywane i rozgrywane przez obce siły, niekoniecznie Polsce przychylne, jak np. Rosja Putina. Pokazuje ten fenomen Grigorij Mesežnikov, analizując reakcje rosyjskich mediów na polskie wybory.
Z jednej strony, pogłębiające się podziały w polskiej polityce będą skutkować dalszą erozją demokracji. Wystarczy spojrzeć na południe, na Węgry, aby zyskać wyobrażenie o prawdopodobnej drodze ewolucji systemu politycznego w Polsce. Z drugiej strony, nie ulega wątpliwości, że w polskiej polityce jest miejsce dla takiej siły, która sprzeciwiałaby się dzieleniu i koncentrowałaby się na łączeniu Polaków. To do niej należy polityczna przyszłość.
Marcin Zaborowski, redaktor naczelny Res Publiki Nowej, wykładowca, wcześniej dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych