ZABOROWSKI: Bez zmian w relacjach polsko-amerykańskich
W relacjach polsko-amerykańskich będzie dominować konsekwencja
Od tygodni polskie media ekscytują się amerykańskimi wyborami, tak jakby ich wynik miał fundamentalne znaczenie dla naszego kraju. Zwolennicy PiS kibicują Donaldowi Trumpowi, a zwolennicy opozycji pokładają nadzieję w wygranej Joe Bidena. Obie strony oczekują, że wynik wyborów amerykańskich potwierdzi ich racje światopoglądowe i wzmocni siłę przekazu w kraju. Tymczasem już dziś wiadomo, że amerykańskie wybory mają ograniczony wpływ na polskie sprawy. Ponadto wiele wskazuje na to, że w przyszłości rola USA w polskiej polityce będzie tylko maleć i nie jest to bynajmniej powód do zmartwienia.
Nie oznacza to, że sprawy polskie są bez znaczenia dla USA. Polska zajmuje w polityce zagranicznej USA miejsce proporcjonalne do swojej siły, czyli 38 milionowego państwa z PKB porównywalnym z Holandią i siłą militarną lokującą nasz kraj na 21. pozycji na świecie. Polska jest więc istotnym, ale nie jednym z najważniejszych europejskich partnerów dla supermocarstwa, jakim wciąż są Stany Zjednoczone.
Od lat polityka zagraniczna USA wobec Polski odznacza się daleko posuniętą konsekwencją, odporną na zmiany polityczne zarówno w USA, jak i w Polsce. Wystarczy przyjrzeć się ostatniej dekadzie relacji polsko-amerykańskich, w trakcie której doszło do radykalnej zmiany politycznej w obydwu krajach. W 2009 rząd PO-PSL podpisał umowę określającą warunki amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, w wyniku której doszło do rozpoczęcia prac nad elementami tarczy antyrakietowej, które zostaną ulokowane w Redzikowie w 2022 roku, kiedy według kalendarza parlamentarnego w Polsce będzie rządzi PiS. W wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę, po 2014 roku rząd PO-PSL podjął starania o umieszczenie obecności wojskowej USA i NATO w Polsce i w innych państwach wschodniej flanki sojuszu północnoatlantyckiego. Administracja Obamy-Bidena przychyliła się do polskiej prośby i stosowne decyzje zostały podjęte na Szczycie NATO w Warszawie w 2016 roku, kiedy w Polsce rządził już PiS. Umieszczanie amerykańskiej obecności w Polsce zostaje rozpoczęte przez administrację Obamy-Bidena i jest kontynuowane przez administrację Trumpa-Penca. Podobnie sprawy przedstawiają się w kwestii współpracy energetycznej.
W sprawach kluczowych dla relacji polsko-amerykańskich polityka krajowa okazuje się mieć niewielkie znaczenie. Oczywiście, barwy partyjne będą mieć wpływ na atmosferę we wzajemnych relacjach. Obama otwarcie krytykował stan rządów prawa w Polsce w 2016 roku, ale nie wpłynęło to na decyzję jego administracji o potwierdzeniu amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce. Trump miał ciepłe relacje z Prezydentem Dudą, ale nie zwiększył w istotny sposób liczby wojsk amerykańskich w Polsce i pomimo sugestii Ambasador Mosbacher nie zdecydował się na przesuniecie amerykańskiej broni nuklearnej czy konwencjonalnych jednostek wojskowych z Niemiec do Polski.
Konsekwencja w relacjach polsko-amerykańskich jest dobrą wiadomością dla naszego kraju i świadczy o tym, że Polska jest poważnie traktowana przez Waszyngton. Cztery lata administracji Trumpa pokazują natomiast, że starania polskiego rządu o podniesienie naszych bilateralnych relacji na wyższy poziom, często kosztem naszych europejskich sojuszników nie przynosi efektów. Nasza dyplomacja zyskałaby, kierując się chłodną oceną rzeczywistych interesów zarówno sojusznika jak własnych, a nie złudzeniem domniemanej bliskości ideologicznej z obozem Trumpa. Ktokolwiek wygra amerykańskie wybory będzie chciał współpracować z Polską, ale nie potraktuje Warszawy jak jednego z najważniejszych sojuszników w Europie.
Marcin Zaborowski, redaktor naczelny Res Publiki Nowej, wykładowca, wcześniej dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych