Przybylski: Wszyscy jesteśmy Francuzami

Niech nie zaślepi nas słuszny gniew.


My, Europejczycy jesteśmy dziś Francuzami. Ofiarami morderstw w Paryżu byli przyjaciele, sąsiedzi i sojusznicy. Bez względu na wyznanie i pochodzenie. Niech nie zaślepi nas słuszny gniew.

Celem terrorystów jest zamęt, stan wyjątkowy i wojna. Do takiego rozchwiania świata dążył Lenin, tym narzędziem posługiwał się Hitler, tak wyobrażają sobie podbój serc i umysłów nowi fundamentaliści.

Dlatego tak krzepiące są momenty, które widać na nagraniach doniesień z Paryża kiedy ewakuowani w spokoju śpiewają Marsyliankę, okazując sobie wzajemnie solidarność i dodając otuchy. Tak samo, jak wtedy, gdy oglądaliśmy Ukraińców wspólne grających i śpiewających Odę do radości na targu w Odessie, kiedy Rosja postanowiła podporządkować sobie ich państwo.

Na zamęcie korzystają ci, którzy są wrogami otwartego świata. Są wśród nich zamachowcy oraz przywódcy państw odmawiający racji bytu demokratycznemu porządkowi, dla których powodzenie krajów Europy, jest zwykłą obrazą.

Wrogowie są póki co słabi. Brak im sił przede wszystkim wobec jedności starego świata, solidarności serc i instytucji. Piszę ‘starego świata’, bo Europa jaką znaliśmy i jaką sobie dotąd wyobrażaliśmy musi się zmienić, by przetrwać czas zamętu i by móc dalej się rozwijać.

Musi się zmienić jeśli chce nadal dawać swoim obywatelom pokój i dobrobyt, a miliardom na świecie dawać nadzieję, że można żyć lepiej, godniej i bezpieczniej. Musi się zmienić także dlatego, że w dzisiejszej formule ledwo wytrzymuje próbę czasu.

Narody Europy zbyt wolno podejmują wspólne decyzje i zbyt łatwo pozwalają na zmiany ustalonych wspólnie zasad. Instytucje Unii Europejskiej nie mają wystarczająco silnego demokratycznego mandatu, by zorganizować polityczną przyszłość całego Kontynentu.

Są jednak momenty słabości, które można przekuwać w siłę. Takie momenty jak noc z 13. na 14. listopada wyzwalają różne impulsy, ale najsilniejszym i przenikającym cały kontynent jest impuls solidarności.

Wierzę, że na solidarności, jaką okazywali obywatele Francji, wbrew odruchom strachu, otwierając w nocy drzwi i dając potrzebującym schronienie, można budować nową Europę.

Jednocześnie nie zgadzam się na to, by rodząca się w sercach solidarność została skierowana przeciwko niewinnym. Niewinni zginęli w nocy we Francji. Niewinni giną w zamachach bombowych na Bliskim Wschodzie a także umierają w drodze do Europy, wierząc że tu będzie lepiej niż w miejscu które decydują się opuścić.

Tego samego wieczora, nieco wcześniej słuchałem wystąpienia Ewy Hoffman, polsko-amerykańskiej pisarki żydowskiego pochodzenia, która brała udział w dyskusji o pamięci podczas dorocznego Środkowoeuropejskiego Forum w Bratysławie.

Uderzyło mnie wypowiedziane przez nią zdanie o granicach Europy. Stwierdziła, że musimy zewnętrzne granice Europy zamknąć, albo je w pełni otworzyć, nie ma już jednak miejsca na półśrodki, bo setki tysięcy migrantów ryzykują wszystko. Europa natomiast nie wysyła im jednego wspólnego przekazu i nie podejmuje solidarnie konsekwencji jednej wiążącej wszystkich decyzji. Dłużej nie można już pozwalać na taką ambiwalencję.

W następstwie wydarzeń w Paryżu powinny więc przyjść siła spokoju, mądre działania oparte o solidarność i nade wszystko konsekwencja.

Czytaj najnowsze wydania Res Publiki: o wychowaniu do innowacyjności, o potrzebie mocy i o radykalizmie miejskim. Wszystkie dostępne są na stronie naszej księgarni

3-okladki-jesien-20151-474x237

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Jeden komentarz “Przybylski: Wszyscy jesteśmy Francuzami”

Skomentuj

Res Publica Nowa