Wsi spokojna, wsi wesoła…
O wsiokach, wieśniakach i chłopach oraz o tym dlaczego miejska fascynacja wiejską egzotyką emanuje paternalizmem pisze w liście do redakcji nasz stały czytelnik, którego głos w całości publikujemy. Świetnie wymyślony byt intencjonalny pod nazwą […]
O wsiokach, wieśniakach i chłopach oraz o tym dlaczego miejska fascynacja wiejską egzotyką emanuje paternalizmem pisze w liście do redakcji nasz stały czytelnik, którego głos w całości publikujemy.
Świetnie wymyślony byt intencjonalny pod nazwą Klasa średnia analizowany jest przez kilkanaście sprawnych, precyzyjnie wyostrzonych, rzekłoby się niegdyś, piór, dziś pewnie przez dobrze uzbrojone laptopy. Rzecz czyta się prawie jak detective story, bo tak oznaczony przestępca (średniak przecież!) co rusz wymyka się dociekliwym ujęciom…
Definicyjnie nieuchwytny podmiot nie uświadamia obserwatora akcji czy jest klasyką przebrzmiałą, zaliczaną do klasy z jakimiś, choćby marnymi, środkami produkcji, czy też jest li tylko wolnym najmitą i, excusez le mot, zbiorem luźnym jajogłowych gołodupków, obsługującym klasę posiadaczy lub tej klasy emanację, tzw. grupę trzymającą władzę, dalej oznaczaną GTW.
Wahania autorów są w pełni zrozumiałe, chcieliby indeksować trzy, co najmniej, siły tej, pono, bardzo w demokracji ważnej i ważącej, ”klasy”: polityczną, intelektualną, ekonomiczną, może też i tę trudną do sprecyzowania, jakby apostolską, społecznie integrującą wokół celów i wartości uznawanych przez ogół – a tu konkluzje jakiekolwiek z tej mgły genetycznie mrocznej skroplić się nie dają…
Genezę tę, spowodowała, oczywiście, historia, wiadomo, przesycona przemocą, ale też, obok niej, „awans milionowych chłopskich rzesz”, dający „dość nieprawe pochodzenie” dzisiejszej klasie średniej, która przez to stała się „niebywale słaba symbolicznie” (Andrzeja Leder, s. 34, 35). Nie wyrywam z kontekstu, referuję tu rzetelnie, taka jest, pono, prawda o „własnej tożsamości społecznej” tej właśnie klasy średniej…
Prof. Leder formułując bardzo interesującą i szczerze mówiąc możliwą do zaakceptowania tezę o rewolucji lat 1939- 1956 na ziemiach Polski zapomina dodać, że najistotniejszą cechą tej rewolucji była obrona tożsamości narodowej, i chłop polski tę tożsamość obronił nie gorzej niż miastowi, była ona dla niego, trawestując autora, „niebywale silna symbolicznie”!
Nawiązują do awansu chłopów także inni autorzy, m.in. zawsze życzliwie do nich usposobiony prof. Marcin Król, który zwraca uwagę na zanik obyczajowości i kultury tej warstwy („patchwork wartości tradycyjnych miejskich oraz pochodzących z kultury masowej”). Ale nie tylko tej warstwie, bo całej klasie średniej, obojętnie jak ją chcemy określać, pan Michał Wysocki przypisuje (s.16-17) brak formy, tj. formacji kulturowej, kulturową bezdomność, a trzeba ją widzieć w kontekście owej kultury masowej, tak agresywnie upowszechnianej przez… dziennikarzy! Czyli przez elitę, według każdej z możliwych definicji, klasy średniej! Bo przecież nie wieś zalewa miasta ową kulturą.. Podobnie jak nie wieś stworzyła socjalizm. Ale za poziom kulturowy i tożsamość polskiej klasy średniej ona właśnie jest jakoś „winowata”, bo pchała się nachalnie w awans… Taka jest w istocie konkluzja wzmianek tyczących chłopów i wsiowej inwazji na miasta.
Wytykany jest nowomiastokom wstyd pochodzeniowy (m.in. Aleksandra Bilewicz, s.12), odniosłem jednak wrażenie, że jest to efektowny „konstrukt”, sugestia nie do odparcia, że rzecz jest naukowo prawie przebadana, a chyba nie jest… Miałem pewnie szczęście często słyszeć „z gospodarzy prawdziwych z dziada pradziada jestem” , jakoś nie udawało mi się spotkać takich, co się wypierają…
Sprawiedliwie trzeba dopowiedzieć, że obszar analiz tytułowego pytania „Kto jest w środku” jest znacznie szerszy i mógłby być wielce instruktywny dla tych polityków i działaczy społecznych, którzy znają wagę tematu tożsamości, kondycji i integracji społecznej…
Pozostanę jednak przy owym temacie wioskowym, jako że stał się on ostatnio łatwą i nawet nośną odskocznią do objaśniania różnych aspektów ogólnego kryzysu wartości, postaw i przepowiedni na pozostałe lata pierwszej połowy XXI wieku.
Moda jest na historyczne rozliczenia instytucji, grup społecznych, regionów, rządów, ba! – całych narodów za grzechy i zaniedbania w przeszłości. Ostatnio fala takich syntetyczno – psychologicznych uogólnień na temat imponderabiliów chłopskiej mentalności rozlała się przy okazji tzw. taśm PSL i dymisji ministra Sawickiego. Są i takie, niby bez nawiązań, wymienię tu trzy, co mi nie umknęły (z „Gazety Wyborczej”), obszerne wywiady: ze znanym i utytułowanym socjologiem prof. Jackiem Wasilewskim i z cenionymi pisarzami: Andrzejem Stasiukiem i Marianem Pilotem. Zdają się ambitniejsze od okazjonalnych dziennikarskich filipik. Właśnie, „zdają się”, w istocie bowiem, przy uważnej lekturze emanują paternalizmem, spóźnioną fascynacją egzotyką tego tam życia w XXI przecież wieku… Takie to niby inteligentne, a jednak inteligenckie.