W którą stronę płynie Sekwana?
O sytuacji gospodarczej Francji trudno powiedzieć coś konkretnego. W budżecie jest coraz większy deficyt, ale Francja właśnie rozpoczęła kosztowną operację wojenną w Mali. Dokąd zaprowadzi polityka nowego prezydenta? Komentuje znany francuski filozof i ekonomista. Tak […]
O sytuacji gospodarczej Francji trudno powiedzieć coś konkretnego. W budżecie jest coraz większy deficyt, ale Francja właśnie rozpoczęła kosztowną operację wojenną w Mali. Dokąd zaprowadzi polityka nowego prezydenta? Komentuje znany francuski filozof i ekonomista.
Tak naprawę łatwiej jest mi opisać sytuację w Hiszpanii, Grecji, czy we Włoszech, bo tam jest prowadzona dość wyrazista polityka. Nie rozumiem, dokąd zmierza rząd Francji. Ostatnio dziennikarz spytał mnie, co sądzę o budżecie tego kraju. A ja nie miałem co odpowiedzieć, bo nie podjęto przecież żadnych jasnych decyzji.
Sytuacja powoli staje się dramatyczna. To nie Hiszpania, gdzie – dzięki silnej strukturze rodzinnej – ludzie mogą sobie poradzić z 25-procentowym bezrobociem, spadającymi płacami, bo każda rodzina wspiera swoich bezrobotnych. Taka struktura społeczna jest głównym czynnikiem umożliwiającym działanie polityki oszczędnościowej.
We Francji nie mamy tak silnych więzi rodzinnych, mamy za to zadłużone państwo opiekuńcze. Rząd nie prezentuje jasnej strategii, nikt nie jest w stanie przewidzieć, w jakim kierunku zmierzamy. To dziwaczne: jednego dnia rząd mówi o nacjonalizowaniu przemysłu hutniczego, następnego to odwołuje. Wszystko jest raczej nieoczekiwane i wygląda tak, jakby rząd nie wiedział, co będzie robił choćby następnego dnia rano.
W konsekwencji tego, że nikt nie wie, dokąd zmierza Francja, nikt nie inwestuje. Rząd zdeklarował, że w przyszłym roku zwalnianie będzie prawie niemożliwe, więc firmy rozwiązują tyle umów, ile tylko mogą. Wiele małych i średnich firm bankrutuje. Za rok Francja będzie w bardzo trudnej sytuacji. Obecnie mamy 3 mln bezrobotnych i wszyscy zgadzają się co do szacunków, że za rok będzie ich 4 mln. Nie wiem, czy rząd będzie w stanie temu podołać bez jasnego planu działania. W przypadku Hiszpanii polityka może się podobać albo nie, ale przynajmniej wiadomo, dokąd zmierzają – jeśli to nie zadziała, przegrają wybory. Ale mają wyznaczony kierunek, który przynosi pewne rezultaty, wracają zagraniczne inwestycje, bilans handlowy jest znów pozytywny. Na przykład w relacjach handlowych francusko-hiszpańskich przez długi czas to Francja miała przewagę, teraz przejęła ją Hiszpania. To pokazuje, że ich polityka jest efektywna. Oczywiście ludzie są biedni, ale pojawił się pewien pozytywny trend.
We Francji takiego trendu nie ma. Przez to, że rząd francuski jest w stanie sprzedać na giełdzie swoje obligacje skarbowe, nie ma żadnego nacisku na tworzenie jasnej strategii. W Hiszpanii, we Włoszech i w Grecji rządy musiały pogodzić się z tym, że skoro nie mają wyboru i nie mogą sprzedać swoich obligacji, muszą podjąć jakąś decyzję. We Francji nikt nie bije na alarm, bo wciąż jeszcze można zwiększyć deficyt. Ale to tylko do czasu, kiedy rynek powie „Nie wierzymy, nie ufamy”. Już teraz słychać takie głosy, więc prędzej czy później to nastąpi. Ale ten prezydent, ten rząd nie mają ani ideologii, ani strategii.
Oczywiście, zdarzało się to już wcześniej. Pamiętam 1981 rok i rządy Mitterranda z komunistami, które próbowały wszystko nacjonalizować. To była katastrofa, francuski frank zdewaluował się dwukrotnie w ciągu 2 lat. W 1983 roku z powodu zewnętrznego nacisku i rosnącego długu zdecydowanie zmienili kurs. Myślę, że tym razem będzie podobnie. Po prostu pewnego ranka dowiemy się, że oprocentowanie skoczyło z 2 do 7% i rząd będzie musiał coś z tym zrobić.
Czy François Hollande jest gotowy, by wyprowadzić kraj z kryzysu?
Wygląda na zaskoczonego tym, że jest prezydentem. Może jeszcze się nie przyzwyczaił. Ale wszyscy zadają sobie pytanie: czy jest zdolny do skonfrontowania się z dużym kryzysem, czy jest mężem stanu. Tego na razie nie wiemy.
Opracowała Zofia Penza
Wypowiedź jest fragmentem rozmowy, która odbyła się w grudniu 2012 r. w redakcji „Res Publiki Nowej” z udziałem Guya Sormana, Paula Gradvohla, Beaty Faracik, Andrzeja Bobińskiego i Wojciecha Przybylskiego.