Ukraina: Czy warto „nie drażnić niedźwiedzia”?
Sugestie, że Ukraina powinna „odpuścić” walkę o niektóre swoje terytoria, aby uzyskać pokój z Rosją, pojawiają się od początku wojny. Takie myślenie jest fundamentalnie złe.
Co ciekawe, pochodzą one od części republikańskiego establishmentu w Stanach Zjednoczonych, a Ron DeSantis, prawdopodobny kandydat na prezydenta w 2024 roku, niedawno nazwał agresję Rosji na suwerenny kraj „sporem terytorialnym”…
Chiny, sojusznik Rosji, zaproponowały z kolei „plan pokojowy”. Oczywiście korzystny dla Moskwy. Zasadniczo każde spotkanie w Afryce i Ameryce Południowej, które odwiedziłam w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, kończyło się stwierdzeniem „opowiadamy się za pokojem”. Z jakiegoś powodu to pragnienie zawiera mniej lub bardziej ukrytą sugestię, by Ukraina oddała swoje terytoria lub poszła na inne kompromisy, takie jak porzucenie chęci przystąpienia do NATO lub UE. Wszystko to w celu udobruchania Moskwy
Koncepcja „pokoju za wszelką cenę” jest niestety powszechna w krajach Globalnego Południa. Wynika to częściowo z faktu, że dla tych państw agresja Rosji jest często fałszywie przedstawiana jako „wojna zastępcza” między Zachodem a Rosją. Częściowo ma na to wpływ fakt, że Rosja stosuje szantaż wobec krajów uzależnionych od ich dostaw np. żywności. Z dystansu i bez kontekstu historycznego, wezwania do zrzeczenia się terytoriów w imię pokoju mogą wydawać się atrakcyjne. I to nie tylko w krajach Globalnego Południa.
Co jest zatem nie tak z takimi wezwaniami? Po pierwsze, nie ma żadnych prawnych, politycznych ani moralnych powodów, dla których Ukraina miałaby oddawać swoje terytoria. Co ważniejsze, nawet gdyby to zrobiła, nie doprowadziłoby to do pokoju. Wręcz przeciwnie.
W najbardziej ogólnym ujęciu ONZ, prawo międzynarodowe rozumie pokój jako brak bezprawnych gróźb lub użycia siły. Zrzeczenie się nielegalnie okupowanych terytoriów lub inne ustępstwa na rzecz agresora nie zmniejszają takich gróźb. Wręcz przeciwnie.
Ukraińcy chcą, aby rosyjskie wojska opuściły ich kraj a Rosja zrekompensowała szkody. Chcą, aby osoby odpowiedzialne za zbrodnie zostały pociągnięte do odpowiedzialności. Zostało to w rzeczywistości dobrze odzwierciedlone w tak zwanej Formule Pokoju Wołodymyra Zełenskiego, chociaż prezydent Ukrainy poszedł dalej, włączając aspekty bezpieczeństwa międzynarodowego, które zagwarantowałyby sprawiedliwy i długotrwały pokój nie tylko w regionie.
Jest to nie tylko zgodne z Kartą Narodów Zjednoczonych i prawem międzynarodowym, ale także leży w interesie każdego narodu, dla którego pojęcie suwerenności jest ważne. Jeśli Ukraina zgodzi się na jakiekolwiek ustępstwa, czyli zasadniczo pozwoli tym, którzy włamali się do domu, pozostać w jednym z pokoi bez kary i gwarancji bezpieczeństwa, będzie kwestią czasu, zanim wrócą, aby przejąć kontrolę nad całym domem. Będzie to również sygnał dla wszystkich innych potencjalnych przestępców w okolicy: koncepcje suwerenności i integralności terytorialnej nic nie znaczą, a prawo międzynarodowe nie może chronić państw. I nie ma na to lekarstwa, chyba że ktoś posiada duży arsenał broni lub broń nuklearną.
Nikt nie pragnie pokoju bardziej niż Ukraińcy, ale nigdy nie należy próbować zastępować walki o sprawiedliwy i długotrwały pokój krótkowzrocznym kompromisem, który nie przyniesie nikomu korzyści.
_
Oleksandra Drik – stypendystka w programie Future of Ukraine Fellow w „Visegrad Insight” i prawniczka, która od 2014 r. pracuje nad reformami odpowiedzialności w Ukrainie. Od czasu inwazji rosyjskiej w 2022 r., opowiada się za kompleksowym międzynarodowym systemem odpowiedzialności za zbrodnie wojenne popełnione w Ukrainie.
Tekst powstał w ramach programu Future of Ukraine Fellowship. W języku angielskim ukazał się w Visegrad Insight.