Timothy Snyder „Białoruska noc”

Paranoja „Paranoja” Wiktora Martinowicza to historia miłości w czasach dyktatury, podejmująca wątki klasyczne dla wschodnioeuropejskiej literatury dysydenckiej. System to nie tylko rządzący, ale przede wszystkim rządzeni. Wzajemna kontrola obywateli okazuje się istotniejsza niż bezpośredni nadzór […]



Paranoja

„Paranoja” Wiktora Martinowicza to historia miłości w czasach dyktatury, podejmująca wątki klasyczne dla wschodnioeuropejskiej literatury dysydenckiej. System to nie tylko rządzący, ale przede wszystkim rządzeni. Wzajemna kontrola obywateli okazuje się istotniejsza niż bezpośredni nadzór państwa – wpierw zdradza się najbliższych, a na końcu samego siebie. Ludzie popadają w obłęd, ponieważ autorytarna władza zaszczepia im urojone lęki.

Chociaż w książce nie mówi się o Białorusi, historyczne odniesienia oraz sceneria nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości. Choćby fikcyjna postać ministra Nikołaja Michajłowicza Murawiewa to oczywiste nawiązanie do Michaiła Nikołajewicza Murawiewa – rosyjskiego męża stanu, który powywieszał białoruskich powstańców z lat 1863 – 64.

Ponieważ Martinowicz rzucił rękawicę Łukaszence i jego dyktaturze, nowelę zdjęto z półek już po dwóch dniach od publikacji.

Autor artykułu Timothy Snyder czyni „Paranoję” przyczynkiem do szerszych obserwacji białoruskiej rzeczywistości, również jej historycznych meandrów. Samą wartość recenzencką materiału podważył na swym blogu inny publicysta – Scott Esposito.

Dzieje

Od XIII w. tereny białoruskie stanowiły centrum Wielkiego Księstwa Litewskiego, aby następnie trwać pod berłem Rzeczpospolitej Obojga Narodów i ostatecznie wpaść w sidła Imperium Rosyjskiego, gdzie tłamszono wszelkie zarodki ruchu narodowego. Nie pomagał fakt, iż w poszukiwaniu awansu społecznego elity białoruskie rezygnowały z ojczystej mowy na rzecz języka polskiego bądź rosyjskiego.

Nacjonalizm przybrał na sile wraz z nastaniem XX w. – po I wojnie światowej powstała Białoruska Republika Ludowa, lecz została rychło wchłonięta przez – tym razem – Rosję bolszewicką. Władze sowieckie dopingowały białoruską kulturę dopóki wujek Stalin nie przejął sterów i nie kazał wymordować większości jej znaczących pisarzy w latach 1937 – 38.

Kolejna fala horroru opadła kraj w czasie II wojny światowej, kiedy wybito piątą część Białorusinów oraz ogromne rzesze Żydów. Ci ostatni zupełnie przepadli wraz z przesiedleniami dokonywanymi wobec poszerzania granicy kraju na zachód. Stare żydowskie dzielnice oraz synagogi po dziś dzień pozostają zdemolowane.

Białoruś uzyskała niepodległość wraz z upadkiem państwa sowieckiego w 1991 roku. Trzy lata później w wolnych wyborach prezydenckich zwyciężył Aleksander Łukaszenka, dążąc odtąd do umocnienia własnej dyktatury.

Miasto oraz wojsko

„Poszli do domu” – pisze Martinowicz o bohaterach swej powieści – „Gdzie indziej mogliby pójść?”.

Bloki w centrum Mińska ciągną się na mile bez pojedynczej ławki. Potężny Plac Niepodległości nie posiada miejsc do siedzenia. Publiczna przestrzeń, którą zaprojektowali sowieci po zniszczeniu miasta przez Niemców, dopuszcza znikomą możliwość odosobnienia. Boleśnie przepastna, wydaje się stworzona w sam raz dla działalności agentów KGB.

Oczywiste jest przesłanie, jakie śle podobna sceneria: skoro ukończyłeś sprawy dnia codziennego, wracaj do domu. Czymże jednak jest tu prywatna własność? Skoro państwo zatrudnia 4/5 ogólnej liczby pracowników i to najczęściej na jednorocznych zaledwie kontraktach, w każdej chwili może pozbawić kogoś środków egzystencji. Oczywiście nie istnieją niezależne związki zawodowe czy izby handlowe.

Stolicę zaludniają jednostki policyjne oraz żołnierze – zarówno oficerowie z walizkami, jak i poborowi noszący czerwone gwiazdy na ramionach – symbol sowieckiej ery, której nawet nie mogą pamiętać. Wszyscy rozmawiają w języku rosyjskim, dominującym pośród dowództwa białoruskiej armii. Służby mundurowe mają być wyraźnie widoczne, wszechobecne, jakby dla skontrastowania tajnych agentów KGB.

Zresztą zmilitaryzowana jest zarówno przestrzeń publiczna, jak i państwo w ogóle. Co czterdziesty trzeci Białorusin służy w armii, co daje jeden z najwyższych wskaźników świata. Pobór do wojska oraz długi okres służby to sprytna forma społecznej kontroli. Młodych, którzy mogliby zagrozić Łukaszence, najzwyczajniej posyła się do odległych baz.

Internet, edukacja

W lipcu ubiegłego roku kilkuset młodych ludzi wykorzystało elektroniczne środki komunikowania, aby zorganizować publiczną walkę na poduszki – flash mob w dniu uroczystej wojskowej rocznicy. Policja dokonała masowych aresztowań, lecz nie w tym rzecz. Mogłoby się wydawać, że ulubione narzędzie oddolnych rewolucji sprawdza się również na Białorusi, lecz entuzjazm jest pochopny. Kafejki internetowe zobowiązane są raportować policji o swych klientach. Jedynie 8% Białorusinów posiada dostęp do internetu i tylko rząd może ustanawiać internetowe domeny.

Uniwersytety – drugi bastion młodzieńczej rebelii – nie mają się wiele lepiej. Uczniowie szkół średnich, którzy pragną wstępować na uczelnie wyższe, muszą zapisać się do Związku Młodzieży kierowanego przez Łukaszenkę. Profesorowie muszą uczęszczać cotygodniowo na ideologicznie zorientowane sesje. Wszystkie uniwersytety oraz szkoły, w tym prywatne instytucje, znajdują się pod ścisła kontrolą ministerstwa edukacji. Osobisty nadzór nad Akademią Nauk sprawuje prezydent.

Polityka i Propaganda

Łukaszenka faworyzował zawsze rosyjskość kosztem białoruskości. W zamian za tani gaz schlebiał sąsiednim przywódcom – od Jelcyna do Medwiediewa stosował retorykę podrzędności, określając Rosję „mamusią” własnego kraju. Godził się regularnie na różne formy ekonomicznej unii z Rosją, obiecywał także polityczną integrację.

Podczas gdy niepodległe państwa z reguły kultywują własną narodową historię, Łukaszenka zdaje się jej zaprzeczać. Dyktator poprosił swojego byłego nauczyciela – Jakowa Treszczenoka, aby napisał nowe podręczniki, które niewiele odbiegają od sowieckiej wizji dziejów. Deprecjonuje się w nich losy ziem białoruskich sprzed panowania rosyjskiego, ponadto krytykuje się wszelkie buntownicze zapędy, jak choćby wspomniane na początku powstanie 1863 – 64.

Zgodnie z jedyną poprawną wersją Białorusini stali się politycznie świadomi dzięki bolszewickiej rewolucji i dalej prosperowali już dzięki zwierzchnictwu Moskwy. Wyzwoleni spod okupacji niemieckiej, wrócili pod właściwe opiekuńcze skrzydła.

Co dalej?

Łukaszenka rządzi w kraju, gdzie represjonuje sie gospodarkę, a znaczna część ziemi uprawnej pozostaje skolektywizowana. Dzisiejsza Białoruś zalega z długami nie tylko wobec zachodnich państw oraz międzynarodowych instytucji, ale również Rosji oraz Chin. Poleganie na tanim gazie może przynieść w przyszłości opłakane skutki.

Prezydent białoruski jasno dał do zrozumienia, że pragnie pozostać przy władzy do czasu przekazania jej w ręce sześcioletniego obecnie syna – Kolii. Czy Rosja aby na pewno zaaprobuje podobne plany, szczególnie kiedy ocieplają się jej stosunki z USA?

Pisząc artykuł, Timothy Snyder wyrażał nadzieje w stosunku do świeżo minionych wyborów prezydenckich. Dziś już wiemy, że co najmniej dziesięć tysięcy obywateli protestowało na ulicach, a setki zostało aresztowanych, podobnie jak w 2006 roku. Wiemy również, że OBWE uznało przebieg elekcji za „wadliwy”.

Czytaj więcej

Opracował Kajetan Poznański

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa