Śmiertelne słowa

Adam Leszczyński nie może twierdzić rzeczy absurdalnych, żeby zrównoważyć jad prawicowej propagandy. Bo propagandy nie da się zwalczyć propagandą.


Grzegorz Schetyna jest awanturnikiem w dobrej wierze. Czas pokaże na ile skutecznym dyplomatą. Bronisław Komorowski jest ojcem pojednania między narodami, krok po kroku zapewniającym sobie reelekcję. Taki jest obraz wojny na słowa po ostatniej potyczce o rolę Armii Czerwonej na terenie Polski. Nihil novi. Ale twierdzenie Adama Leszczyńskiego, że okupacji nie było należy do zupełnie innej kategorii – szkodliwych bredni.

Polemika z tekstem Adama Leszczyńskiego Okupacja, której nie było

Niezwykle cenię sobie większość wypowiedzi redaktora Leszczyńskiego. Dlatego tak doskwiera mi zestawienie dwóch totalitaryzmów, które przejechały się po Polsce w XX wieku. Owszem pierwszy był czystszy, nie tylko rasowo, bo także bardziej w swym programie zagłady efektywny. Drugi podstępny, nieco bałaganiarski, często traktujący również „swoich” niczym mięso armatnie, a ostatecznie zwycięski.

Trudno poważnie traktować zestawienie obydwu, które zakłada porównywanie ilości zadanych śmierci. Trafnie wytknął to Adamowi Leszczyńskiemu – również w „Gazecie Wyborczej” – Tomasz Mincer. Z tym wyzwaniem mierzył się również Timothy Snyder pisząc Skrwawione Ziemie.

Co z tego, że Rosja sowiecka nie zabijała na przykład warszawskich powstańców, tylko dała ich wyrżnąć hitlerowskim Niemcom? Co z tego, że Sowieci zakładali obozy koncentracyjne – również na terenie byłego nazistowskiego obozu w Oświęcimiu – w których umierali Niemcy, Ślązacy, Ukraińcy i Polacy, skoro masowo mordowano tam wcześniej z innego rozkazu. Nic z tego nie wynika. Nikt nie jest w stanie porównać cierpienia ofiar żadnej z zagład, które przetaczały się przez świat od zarania dziejów. Dlatego, po pierwsze, sam pomysł ocennego porównania liczb jest błędem. Po drugie, w obecnej sytuacji wojny informacyjnej Rosji z Zachodem, taki pomysł jest również szkodliwy.

Czasem słowa zabijają, ale czasem to milczenie pozwala na śmierć. Negując udział Ukraińców w walce z nazizmem, do czego dążą dziś Rosjanie, usprawiedliwia się ofiary z Mariupola. Przecież to faszyści – mówi Moskwa, wskazując na udział niektórych Ukraińców w zbrodniach hitlerowskich. Rosja nie wspomina jednak, na przykład, równie incydentalnego udziału etnicznych Rosjan pod rozkazami Berlina w masakrze Warszawiaków latem 1944 roku. Przecież przeciętni Rosjanie i Ukraińcy, którzy ginęli kiedyś, i którzy giną dziś, są taki samymi, Bogu ducha winnymi ofiarami imperium zła i jego następczyni.

Mój spór z redaktorem Leszczyńskim przypomina mi spór, który toczyłem z moim ukochanym dziadkiem, przez całe życie święcie przekonanym, że PRL przyniósł więcej dobrego niż złego. Ilu takich dziadków i ojców myśmy w Polsce mieli? Zapewne postępowali oni najlepiej, jak umieli, na ile starczyło im odwagi. Adam Leszczyński nie musi ich usprawiedliwiać – kochamy wszyscy naszych przodków, wybaczając im wybory podejmowane w trudnych czasach. Ale Leszczyński nie może twierdzić rzeczy absurdalnych, żeby zrównoważyć jad prawicowej propagandy. Bo propagandy – ani rosyjskiej, ani naszej rodzimej – nie da się zwalczyć propagandą. W sprawach Rosji to prezydent musi czasem wybrać dyplomatyczne kłamstwo. Dziennikarze muszą przede wszystkim mówić prawdę.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

2 komentarze “Śmiertelne słowa”

Skomentuj

Res Publica Nowa