Śmierć studenta – więcej niż symbol

O prawdziwych i wyobrażonych przypadkach śmierci studentów oraz roli pamięci zbiorowej w chwili upadku reżimu komunistycznego w Czechosłowacji Cały naród wyraził rozczarowanie panującym reżimem podczas weekendu po brutalnym starciu studentów z milicją przy stacji metra […]



O prawdziwych i wyobrażonych przypadkach śmierci studentów oraz roli pamięci zbiorowej w chwili upadku reżimu komunistycznego w Czechosłowacji

Cały naród wyraził rozczarowanie panującym reżimem podczas weekendu po brutalnym starciu studentów z milicją przy stacji metra Národní třída, gdy szybko rozchodząca się wieść o rzekomej śmierci Martina Šmída wywołała ból i smutek po jego stracie. Pierwsza duża fala niezadowolenia narodu miała miejsce w roku 1969 po samobójczej śmierci Jana Palacha. Wypadki z roku 1989 w Czechosłowacji są przykładem tragicznych wydarzeń wyraźnie związanych ze zbiorową pamięcią jego desperackiego aktu samospalenia.

Śmiało można uznać, że motyw tragicznej męczeńskiej śmierci studenta, łączący wydarzenia z roku 1989 i 1969 przelał czarę goryczy w dniach upadku reżimu komunistycznego w Czechosłowacji. Uważa się, że jest on kluczem do tajemnicy łagodnego i w zasadzie pokojowego upadku tego wyrafinowanego systemu monopartyjnego z jego rozległymi, dobrze zorganizowanymi i uprzywilejowanymi strukturami aparatu represji. Jak doszło do tego, że klasycznie rozumiana władza (kojarzona z systemem partyjnym i jego strukturami instytucjonalnymi oraz układem politycznym kontrolującym ten system) została zakwestionowana, zlekceważona i ostatecznie pokonana? Jakie społeczne mechanizmy zadziałały i jakie wydarzenia przyczyniły się do tego, że ten doskonały system panowania nad społeczeństwem przestał funkcjonować, a związany z nim argument siły okazał się niewystarczający, by stanowić znikome choćby zagrożenie dla społeczeństwa?

Mimo trwającej dziesiątki lat rezygnacji społeczeństwa, utrwalanej przez system totalitarny wszystkimi dostępnymi środkami, która to rezygnacja może być określana jako „zorganizowane zapominanie” (Connerton 1996, 14), to według słownika Neala (1998, 8) „stopień w jakim naród rozpamiętuje tragiczne wydarzenia” z 1969 roku stał się bezprecedensowy. Powracające [w 1989 roku] wspomnienia i dramat wydarzeń z roku 1969 dotknęły cały naród, spowodowały, że aparat, narzucony przez Breżniewa, a chylący się ku upadkowi w obliczu konfrontacji z fermentem pierestrojki, nie był w stanie potwierdzić swojego mandatu.

17 listopada 1989 roku a paradoks studenta ignoranta

W kontekście rutyny politycznej „realnego socjalizmu”, pozornie niewinne upamiętnienie hitlerowskich represji na czeskich studentach z dnia 17 listopada 1939 roku (starcia ze studentami podczas pogrzebu Jana Opletala, zabitego podczas protestów studenckich przeciwko okupacji hitlerowskiej w dniu 28 października 1939 roku), które zakończyły się represjami i aresztowaniami czeskich studentów, przeistoczyło się w protest, w którym uczestniczyło chwilami ok. 50.000 ludzi, po raz pierwszy od 20 lat. Manifestację zorganizowano we współpracy ze Związkiem Młodych Socjalistów, co umożliwiło „zwykłym obywatelom” przyłączenie się do demonstrantów, bo szyld ZMS automatycznie gwarantował milicji, że nie musi się martwić o ideologiczny wydźwięk zgromadzenia.

W sposób decydujący zaważyło to na dramatycznym rozwoju wypadków, ponieważ tym razem nie tylko „zawodowi” demonstranci recydywiści byli narażeni na brutalność milicji – w pierwszej kolejności to młodzi, niedoświadczeni i nowo przybyli studenci doświadczyli tej nocy na własnej skórze zwyczajowych i bezwzględnych pałek aparatu komunistycznej milicji. W ten oto sposób całe rzesze dotychczas „porządnych” studentów ze wszystkich kierunków uniwersyteckich, wykorzystując swoje zdolności organizacyjne i intelektualne, zaangażowało się, chcąc nie chcąc, w walkę z represyjnym reżimem.

Zastosowanie bezwzględnej siły wywołało szokujące skutki, sprowokowało studentów do równie szokującej reakcji – bezwzględnej pogardy dla dotychczas wyznawanych wartości i zasad porządku społecznego „realnego socjalizmu” – i dało im poczucie tego, co jest możliwe. W tej właśnie chwili przeżyta trauma i natychmiastowa reakcja studentów w postaci wzajemnej pomocy i samoobrony doprowadziła do zlekceważenia istniejących uwarunkowań politycznych; rozległy aparat systemu komunistycznego zaczął być przez nich ignorowany. Już w trakcie weekendu po starciu na stacji metra Národní třída powstały samoorganizujące się struktury mające odegrać ważną rolę podczas nadchodzącego strajku studenckiego, mimo że – z punktu widzenia aparatu represyjnego – były to działania godne wyśmiania. W tym sensie rozwój wydarzeń w grupie studentów można interpretować jako przypadek rozległej zbiorowej traumy wywołującej nową, wyjątkową i pozbawioną rutyny reakcję w zasadniczy sposób wpływającą na postrzeganie dotychczasowej, jak ujął to Giesen, „kulturowo wytworzonej sieci znaczeń” (Giesen 2001, 14474).

Jednak trauma nie była ograniczona tylko do grona studentów – tragiczne wieści dotarły także do szerszych środowisk społecznych. Rzekoma śmierć Martina Šmída została natychmiast skojarzona ze wspomnieniem o męczenniku Janie Palachu i zadziałała na generację rodziców protestujących studentów oraz zwykłych przechodniów na ulicy. To odrodzenie pamięci o Janie Palachu może być uznane za moment kluczowy dla przezwyciężenia okresu utajenia tej narodowej traumy i jego przeistoczenia w przełomową fazę „mówienia otwarcie i przepracowania [tego doświadczenia]” (Giesen 2001, 14475).

Oczywiście tu pojawia się problem, który Pynsent opisuje jako kompleks czeskiego męczennika (Pynsent 1996), jednak rzekoma śmierć Martina Šmída wywołała spiętrzenie żywiołu, który przeniósł doświadczenie narodu na nieodkryte wcześniej terytoria. Trauma społeczna wynikająca z rzekomej śmierci Šmída, przywołująca traumatyczne wspomnienie śmierci Jana Palacha, pozwoliła na przezwyciężenie od tak dawna zadomowionego „realistycznego podejścia” „zwykłych obywateli” do porządku społecznego „realnego socjalizmu”.

Spojrzenie praskiego śródmieścia na wydarzenia listopadowe wobec spojrzenia reszty kraju. Jak przezwyciężyć podziały

W kontekście władzy i wpływów, stanowiska premiera rządu federalnego – Ladislava Adamca, niskiej rangi członka Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej – oraz osób faktycznie decydujących w Komitecie Centralnym reżimu były odmienne. Ważne było to, do jakiego stopnia Adamec mógł mieć wpływ na funkcjonowanie ministerstw i innych części aparatu represyjnego (np. Milicji Obywatelskiej), dając gwarancję pokojowego traktowania wzmagającej się fali protestów (w dniu 21 listopada, podczas wstępnego spotkania z Forum Obywatelskim i przedstawicielami studentów).

Późniejsze dochodzenie wykazało (więcej na temat Parlamentarnego Komitetu ds. Badań nad Wydarzeniami z dnia 17 listopada można znaleźć w: Bartuška 1990), że decydujący wpływ polityczny na wydarzenia – nawet w zinstytucjonalizowanej formie (np. sekretarz generalny Partii Komunistycznej Miloš Jakeš był też przywódcą Rady Bezpieczeństwa) – miały komitety Partii Komunistycznej na właściwych szczeblach. Stąd na przykład sekretarz komitetu partyjnego miasta Pragi Miroslav Štěpán, jeden z niewielu aparatczyków, którzy potem zostali skazani za przeprowadzenie akcji represyjnych w 1989 r., miał ogromny wpływ na działania aparatu represyjnego w Pradze.

Pomimo szczerych zapewnień premiera Adamca o jego niechęci do stosowania środków przemocy w celu rozwiązania kryzysu, przy braku wyraźnych działań ze strony rządu federalnego, który reprezentował Adamec, aparat represyjny zmobilizował bardzo poważne siły (Milicję Obywatelską – utrzymywaną bezpośrednio przez podstawowe komórki Partii Komunistycznej w zakładach i przedsiębiorstwach, i specjalnie do tego przeznaczone jednostki Czechosłowackiej Armii Ludowej, używające broni ciężkiej).

Najwyraźniej jeszcze w piątek 24 listopada, zgodnie z uwagami kilku członków Centralnego Komitetu Partii Komunistycznej i faktycznych decydentów w resortach siłowych, wyznaczone jednostki Czechosłowackiej Armii Ludowej były w stanie najwyższej gotowości, czekając na realizację planu zatrzymania ponad 9.000 „opozycjonistów“, mimo że decyzje w sprawie tej akcji nie przeszły przez żaden formalny kanał instytucjonalny, poprzez „właściwe“ organy decyzyjne w Partii Komunistycznej (tzw. plan o kryptonimie „Norbert“ przypominał trochę działania podjęte w Polsce przeciwko ruchowi “Solidarność” w grudniu 1981 r. Należy zauważyć, że czechosłowacki plan był dużo bardziej represyjny, ponieważ miało zostać aresztowanych dużo więcej osób w stosunku do liczby ludności).

Zaledwie 10 dni po wybuchu protestów ulicznych i samoorganizacji studentów, kiedy strajk powszechny (27 listopada 1989 r.) potwierdził ogólnokrajowe poparcie dla wprowadzenia zmian i odmowy przyjęcia porozumień „normalizujących sytuację”, zbliżające się zagrożenie użycia środków siłowych zostało w przekonujący sposób zminimalizowane, ponieważ stało się jasne, że wieści o wydarzeniach przedarły się przez granice „geograficzne” i blokadę w mediach, która powstrzymywała rozwój sytuacji przez pierwsze 10 dni.

Przede wszystkim, by zapewnić pokojowy charakter rozwijających się wydarzeń, reprezentanci Forum Obywatelskiego poświęcili pierwsze osiem dni swojego istnienia na nawiązanie dialogu z przedstawicielami rządu centralnego (premier Adamec). Jednak, pod względem politycznym i faktycznej kontroli nad resortami, zwłaszcza siłowymi, szef rządu centralnego właściwie nie był w stanie skutecznie wpłynąć na działania aparatu represji i narzucić mu pokojowego rozwiązania kryzysu.

Z perspektywy 20 lat, istotne wydają się dwa aspekty ówczesnych wydarzeń. Pierwszy, który zdaje się być ważniejszy, można określić jako „geograficzny”. Przebieg, tempo i ogólny charakter wydarzeń listopadowych na większości terenów Czechosłowacji miały dużo mniejszą dynamikę niż wydarzenia w samej Pradze.

W związku z tym, z perspektywy praskiego uczestnika strajków czy też jednego z ich organizatorów, w piątek 24 listopada (siedem dni od starcia milicji ze studentami) niemożliwa wydawała się jakakolwiek ucieczka w stronę nawet najłagodniejszej wersji radykalnie zreformowanego reżimu socjalistycznego – w małym mieście (jakie można znaleźć w większości kraju) taka reforma systemu w stylu Pierestrojki zdawała się być bardzo prawdopodobnym rezultatem „wypadków praskich”, a lokalni działacze i protestanci mogli przygotowywać się do potencjalnej roli kolejnego „straconego pokolenia” (które zasili ponownie szeregi) palaczy, kotlarzy i sprzątaczy, którzy za bardzo zaangażowali się w wydarzenia po 17 listopada (taki sposób postrzegania wydarzeń i zaangażowania w te wydarzenia był typowy nie tylko dla małych miasteczek i został udokumentowany nawet wśród studentów z najważniejszych miast – patrz, na przykład, wywiad z Lenką Frolíkovą [Otáhal i Vaněk 1999: 329–337]).

Nawet rezygnacja najbardziej skompromitowanych członków Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej – włączając Jakeša – wczesnym wieczorem 24 listopada nie zmieniła właściwie tych dwóch odległych od siebie sposobów pojmowania zaistniałej sytuacji.

Ten podział geograficzny, przy zdobywanym krok po kroku dostępie do mediów (ta tendencja nabrała rozpędu wraz z weekendowymi doniesieniami i relacjami z wielu spotkań, a zwłaszcza z telewizyjnymi relacjami na żywo z masowych protestów w Letnej w niedzielę 26 listopada), został faktycznie przezwyciężony już w poniedziałek 27 listopada, gdy strajk generalny zyskał wymiar ogólnokrajowy i pod względem organizacyjnym okazał się ruchem, który nie mógł być skutecznie kontestowanym przez władzę nawet przy masowym użyciu środków represji. To właśnie wtedy Forum Obywatelskie przestało być jedynie deklaracją, a stało się organizacją o solidnej strukturze.

Inną podstawową linią podziału – którego przezwyciężenie zadecydowało o losie „realnego socjalizmu” w listopadzie 1989 r. – było porozumienie ponad „podziałami pokoleniowymi”. Rodzice żyjący w „realnym socjalizmie”, zaangażowani w podtrzymywanie strategii przetrwania „zajmij się swoimi sprawami i przede wszystkim – nie angażuj się” (co było szczególnie ważną zasadą wśród studentów na uniwersytecie), byli bezpośrednio narażeni na bezwzględną agresję, zwróconą w stronę porządnej młodzieży szkół wyższych. Figley i Kleber (1995) nazwali to wyjściem z roli „ofiary” i rozpoznali „wtórny stres pourazowy” jako potwierdzoną diagnozę dla osób w bezpośrednim otoczeniu faktycznych ofiar.

Jednak domniemana śmierć Martina Šmída posunęła tę sprawę znacznie dalej, poza „wtórny stres pourazowy’” i przywołała wspomnienie poświęcenia się Jana Palacha i nieodpartej żałoby ogólnonarodowej po jego śmierci – w umysłach tych rodziców, którzy w 1969 roku byli w tych samych „młodych” butach, co ich dzieci w listopadzie 1989 r. Właśnie motyw śmierci studenta, który na nowo od samego początku połączył w umysłach ludzi wydarzenia listopadowe z pamięcią o tragicznych wydarzeniach z lat 1968–1969, pozwolił im pokonać „konflikt pokoleń”, który – patrząc na liczne przypadki wcześniejszych buntów studenckich i strajków młodzieży – wydaje się mieć zasadnicze znaczenie.

Z okazji 14. rocznicy starcia studentów z milicją przy stacji metra Národní třída 17 listopada 1989 r., świeżo wybrany prezydent Republiki Czeskiej Václav Klaus opublikował artykuł na pierwszej stronie najpopularniejszego dziennika w Czechach, „Mladá fronta dnes” [Młody front dzisiaj], (17. listopad v českých dějinách [17 listopada w historii Czech], „Mladá fronta dnes”, 15 listopada 2003 r, ss. 1, 4). Autor artykułu stwierdził, że oprócz działalności „grup opozycji intelektualnej”, to wykazywana przez „zwykłych obywateli” „powszechna rezygnacja, nieefektywność, zastępcze sposoby spędzania czasu, atomizacja społeczeństwa, po prostu bierne życie pośród całej propagandy”, w którą nikt już nie wierzył były decydującymi czynnikami, które doprowadziły do upadku systemu komunistycznego. Według Václava Klausa to właśnie dlatego wysoce niestosownym było w tamtych czasach używanie przez reżim terminu „zwykli obywatele” jeśli chodzi o współpracę z reżimem totalitarnym.

Václav Klaus ma rację: „zwykli ludzie” odegrali kluczową rolę w wydarzeniach 1989 r. Nie było to jednak zasługą „powszechnej rezygnacji, nieefektywności, zastępczych sposobów spędzania czasu, atomizacji społeczeństwa, po prostu biernego życia pośród całej propagandy”, wręcz przeciwnie: było to zasługą przezwyciężenia nawyków z „realnego socjalizmu” i niezaangażowania, zasługą porozumienia ponad podziałami i znalezienia wspólnego celu przez oswojenie i przepracowanie (w świadomości zbiorowej) tłumionych wspomnień z lat 1968–1969, upokorzeń z lat 70. i 80. i podjęcia odpowiednich działań w wyniku tego procesu.

Przełożył Paweł Włochacz

Tekst jest pokłosiem konferencji Rok 1989 w Europie. Obraz – Pamięć – Zapis, która odbyła się w Warszawie w listopadzie 2009 roku podczas festiwalu multimedialnego Sztuka Dokumentu.

Materiały źródłowe:

Vaclav Bartuška, Polojasno, Praha: Exlibris, 1990.Paul Connerton, How Societies Remember, Cambridge: Cambridge University Press, 1996. Bernhard Giessen, Social Trauma, [w:] International Encyclopedia of the Social and Behavioral Sciences, red. J. N. Smelser i P. B. Baltes, Elsevier, 2001, ss. 14473–76.Charles R. Figley, Rolf J. Kleber, Beyond the „Victim”: Secondary Traumatic Stress, [w:] Beyond Trauma: Cultural and Societal Dynamics, red. R.J. Kleber, R.Ch. Figley i B.P.R. Gersons, New York/London: Plenum Press, 1995.Klaus Václav, 17. listopad v českých dějinách, „Mladá fronta” 15.11.2003, ss. 1, 4., Arthur G. Neal, National Trauma and Collective Memory, New York: M.E. Sharpe, 1998. Milan Otáhal, Miroslav Vaněk, Sto studentských revolucí: Studenti v období pádu komunismu- životopisná vyprávění, Praha: Lidové noviny, 1999. Robert B. Pynsent, Pátrání po identitě, Praha: H a H, 1996.Neil J. Smelser, Psychological Trauma and Cultural Trauma, [w:] Cultural Trauma and Collective Identity, red. J. Alexander, Berkeley: University of California Press, 2004.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa