Dialektyka płci (fragment)
Książka Shulamith Firestone Dialektyka płci (Dialectics of Sex) została wydana po raz pierwszy w 1970 roku i stała się jedną z najważniejszych prac tzw. drugiej fali feminizmu. Dotąd nie doczekała się jednak polskiego przekładu. Publikujemy […]
Książka Shulamith Firestone Dialektyka płci (Dialectics of Sex) została wydana po raz pierwszy w 1970 roku i stała się jedną z najważniejszych prac tzw. drugiej fali feminizmu. Dotąd nie doczekała się jednak polskiego przekładu. Publikujemy fragment pierwszego rozdziału w tłumaczeniu Marty Wróblewskiej.
Klasy płciowe i biologiczna nierówność
Podział na klasy płciowe leży tak głęboko, że stał się dla nas niewidzialny. Może być postrzegany jako powierzchowna dysproporcja, możliwa do usunięcia przy pomocy paru reform lub pełnego włączenia kobiet do siły roboczej. Reakcja prostego mężczyzny, prostej kobiety lub dziecka brzmi: „To? Ależ tego nie można zmienić! To wariactwo!”, i jest to reakcja najbliższa prawdy. Rozłam między płciami jest tak głęboko zakorzeniony. Intuicyjne przekonanie, że feministki, choćby nieświadomie, dążą do zmiany fundamentalnej biologicznej kondycji kobiet, jest trafne. Równie przełomowa zmiana z trudem wpasowuje się w tradycyjne kategorie myśli jak „to co polityczne”, nie dlatego, że owe kategorie się do niej nie odnoszą, lecz dlatego, że są zbyt wąskie. Radykalny feminizm rozsadza je. Gdyby istniało słowo o znaczeniu jeszcze szerszym niż „rewolucja”, użylibyśmy go tutaj.
Zanim znaleźliśmy się na pewnym etapie rozwoju, zanim technologia osiągnęła wysokim poziom, kwestionowanie fundamentalnych biologicznych uwarunkowań było szaleństwem. Dlaczegóż kobieta miałaby wyrzekać się swego cennego miejsca w wagonie bydlęcym na rzecz walki, której i tak nie była w stanie wygrać? Obecnie w niektórych krajach po raz pierwszy zaistniały warunki sprzyjające feministycznej rewolucji – więcej, sytuacja coraz wyraźniej domaga się owej rewolucji.
Kobieca świadomość
Pierwsze kobiety ocalałe z masakry, drżąc i chwiejąc się, odnajdują jedna drugą. Ich pierwszym krokiem jest wspólne podjęcie pilnej obserwacji, w celu przywrócenia do życia złamanej świadomości. Jest to bolesne: nieistotne, ile poziomów świadomości się zbada, problem zawsze będzie sięgał jeszcze głębiej. Jest on wszechobecny. Rozłam na jin i jang przenika całą kulturę, historię, gospodarkę, w końcu – samą naturę; formy dyskryminacji współcześnie spotykane na Zachodzie stanowią jedynie jego wierzchnią warstwę. Wyczulenie się do tego stopnia na objawy seksizmu pociąga za sobą trudności jeszcze poważniejsze niż dojrzenie faktu istnienia rasizmu przez bojowników o sprawę czarnoskórych. Feministki muszą kwestionować nie tylko porządek zachodniej kultury, lecz także porządek kultury samej w sobie, więcej: nawet porządek natury. Niejedna kobieta poddaje się, zniechęcona: jeśli sprawy sięgają tak daleko, to ona nie chce wiedzieć. Inne zaś kontynuują pracę nad wzmacnianiem i poszerzaniem ruchu, widząc sens swojej bolesnej świadomości ucisku kobiet w ostatecznym jego usunięciu.
Jednak zanim podejmiemy działania w celu zmienienia sytuacji, musimy zrozumieć, w jaki sposób ona powstała, ewoluowała i za pomocą jakich instytucji dziś działa. (…) O tworzeniu podobnej analizy możemy wiele nauczyć się od Marksa i Engelsa. Nie mam na myśli ich opinii o kobietach, gdyż nie dostrzegali oni niemal kondycji kobiet jako uciskanej klasy, chyba że pokrywała się ona z uciskiem ekonomicznym; chodzi mi o ich analityczną metodę. (…)