ROŻYNEK: Zmierzch przedsiębiorcy
Zakres przedsiębiorczości i sposób jej rozumienia staje się coraz bardziej ograniczony. Nie dzieje się to ze względu na przemiany technologiczne, lecz postępującą finansjalizację gospodarki
Moje liceum, jedno z pierwszych niepublicznych w Polsce, dziecko transformacji ustrojowej, było w awangardzie szkół uczących przedsiębiorczości. Przedmiot ten miał nas przygotować do życia we współczesnym świecie. Oczywiście bycie przedsiębiorcą nie miało ograniczać się do otwarcia działalności gospodarczej, ale określało pewną postawę wobec siebie oraz wobec przyszłości. Chodziło o umiejętność współtworzenia świata wokół nas – w szczególności o wzięcie odpowiedzialności za własny los.
Jedną z kluczowych obietnic współczesnego kapitalizmu (przynajmniej na Zachodzie) była automatyzacja tych zawodów, które nie pozwalały nam być przedsiębiorcami. To właśnie poprzez pracę i rynek miała realizować się nasza wolność. Oczywiście ten sposób patrzenia na świat już wtedy miał chwiejne podstawy. Jednak na poziomie dyskursu gospodarczego, zdecydowanie przeważał. Zresztą, wciąż jeszcze przedsiębiorczość jest jedną z podstawowych „cnót” na rynku pracy. To ona ma odróżniać absolwentów, którzy jedynie przyswoili pewne informacje od tych, którzy będą potrafili je wykorzystać w sposób kreatywny. Przemiany technologiczne sprawiają, że konkurencja między firmami wymaga znacznie większej elastyczności od osób zatrudnionych. W gospodarce przyszłości zapewne trudno będzie znaleźć zawody, w których jednostki będą pozostawiać dłużej niż kilka lub kilkanaście lat. Kryzys emerytalny w krajach rozwiniętych, a także rosnąca oczekiwana długość życia, są czynnikami, które sprawią, że będziemy musieli głęboko przemyśleć nasze plany zawodowe.
Jednak zakres przedsiębiorczości i sposób jej rozumienia staje się coraz bardziej ograniczony. Nie dzieje się to ze względu na przemiany technologiczne, choć widzimy coraz większe zagrożenie bezrobociem spowodowanym konkurencją pomiędzy pracownikami a robotyzacją.
Nowy numer Res Publiki Nowej „Praca – frustracja – radykalizacja”, o niepokojach na rynku pracy i związanej z nimi radykalizacji elektoratu, jest już dostępny w naszej internetowej księgarni.
Przyczyną tych zjawisk jest dominacja konkretnego modelu kapitalizmu, który opiera się na przewadze rynków finansowych. To, czy postrzegamy ten model jako nowość, a nie jedynie radykalizację tradycyjnie rozumianego modelu gospodarki liberalnej, zależy w dużej mierze od tego jak rozumiemy ontologię pieniądza. Możemy tak jak Locke, Marks lub Menger rozumieć pieniądz, jako produkt relacji rynkowych; możemy też przyjąć teorię wielu współczesnych socjologów (takich jak Ingham[1]), którzy uważają, że pieniądz i jego wartość reprezentują wolę suwerena (lub innej centralnej władzy) do uznania długu. W tym sensie pieniądz staje się pierwotny względem rynku i jest jego warunkiem.
Od pracownika do przedsiębiorcy
Aby właściwie opisać wpływ finansjalizacji na pracę we współczesnym społeczeństwie, musimy zrozumieć centralność pojęcia przedsiębiorczości dla relacji społeczno-ekonomicznych w gospodarce rynkowej. Pojęcie „pracy” (od czeskiego práce) w języku Polskim znaczeniowo jest bardzo zbliżone do angielskiego „labour” (z łacińskiego labor). Nie bez powodu w języku angielskim słowo labour określa zarówno pracę o charakterze zarobkowym, jak i proces rodzenia – poród. Oba odnoszą się do fizycznego trudu, jaki potrzebny jest do stworzenia czegoś nowego. „Praca” rozumiana, jako proces twórczy zwrócony na zewnątrz jest w tym sensie podstawową kondycją człowieka pozwalającą mu na działanie w świecie i przekształcanie go. Dokładnie w tym sensie używa słowa „praca” także John Lock, szukając w nim źródła prawa do własności prywatnej.[2]
Jednak przemiany społeczne kapitalizmu, zmieniły radykalnie rozumienie pracy. Trud, skierowany wcześniej na twórczość, został zastąpiony przez pracę, której celem jest akumulacja i podział kapitału. Max Weber, opisując przemiany społeczne zachodzące w ramach społeczeństw wczesnokapitalistycznych, określił je mianem „protestanckiej etyki pracy” .[3] Nowa struktura moralna tak rozumianego społeczeństwa kapitalistycznego miała być oparta na uznaniu trudu nie za efekt uboczny pracy, ale jej wartość. To poprzez dyscyplinę i trud zyskujemy uznanie innych, a przede wszystkim dajemy świadectwo naszego oddania Bogu. Praca w rozumieniu, jakie opisuje Weber ma więc charakter wewnętrzny – bogactwo jest jedynie jej zewnętrznym przejawem. W protestanckiej etyce pracy, codzienny trud związany z zatrudnieniem lub działalnością przedsiębiorczą nie jest realizacją wewnętrznych pasji lub pragnień, ale obowiązkiem. Bogato urodzone jednostki, które nie muszą pracować i w związku z tym podążają wyłącznie za swoimi pragnieniami, są godne pogardy, ponieważ nie rozumieją i nie realizują swoich obowiązków społecznych.
To właśnie uwewnętrznienie pracy, które jest jednym z kluczowych aspektów kapitalizmu, Foucault opisuje w kategoriach przedsiębiorczości. Etyka protestancka Maxa Webera ujmuje trud jako wartość immanentną. Jest on tu rozumiany, jako trud pracy nad samym sobą. Współczesna sfera ekonomiczna, zdaniem Foucault opiera się, bowiem, na modelu jednostki, która przede wszystkim ma dążyć do maksymalizacji swojego wewnętrznego kapitału. W tym sensie wracamy u Foucault do klasycznego pojęcia pracy, która skierowana jest na swoje wytwory – tylko, że w tym przypadku wytworem pracy jest sama podmiotowość jednostki. To w tym kontekście pojawia się słynne pojęcie „enterpreneur of the self”.[4]
We współczesnym kapitalizmie każdy jest przedsiębiorcą, ponieważ ma za zadanie wzięcie odpowiedzialności za swój los. Współczesne państwo nie musi tym samym odwoływać się do fizycznego przymusu w sferze gospodarczej, ponieważ tak rozumiane jednostki pojmują pracę, jako element rozwoju samych siebie.
Praca i dług
Kluczowym pojęciem dla dominacji rynków finansowych nad gospodarką jest pojęcie długu. Odnosi się ono bowiem do relacji pomiędzy dłużnikiem oraz wierzycielem – a jest to relacja charakteryzująca się pewną formą dominacji i władzy. Rozumie to dobrze Lazzarato, który w książce zatytułowanej „The Making of the Indebted Man” szuka właśnie moralnych źródeł relacji zadłużenia.[5] Według Lazzarato, dług to nic innego, jako obietnica przyszłej wartości, która jest składana właścicielowi kapitału. Moralny wymiar długu nadany zostaje mu przez wierzyciela, który tym samym wyposaża dłużnika w pamięć (dług musi zostać odnotowany) oraz w stosunek do przyszłości. W tym sensie finansjalizacja rynku przejawia się w formie kontroli nad naszą przyszłością (i neurotyczną próbą jej kontrolowania), z uwagi na konieczność dotrzymania obietnicy. Im większa penetracja długu w wszelkich sferach politycznych i społecznych, tym mniejsza staje się nasza polityczna siła walki o alternatywną przyszłość. Mówiąc najprościej, zaciągając dług sprzedajemy w istocie swój czas.
Oczywiście dług stał się powszechnym zjawiskiem na rynku pracy. W Wielkiej Brytanii, Stanach, oraz wielu innych gospodarkach o wysokim stopniu globalizacji kapitału, dług studencki, z którym absolwenci opuszczają uczelnie, jest jedną z centralnych motywacji, dla których młodzi ludzie wybierają konkretne ścieżki kariery. Konsekwencją tego jest zwycięstwo dużych korporacji, które przekonują do siebie wysokimi zarobkami oraz bezpieczeństwem zatrudnienia. Niestety dla studentów oznacza to, że nie mogą planować swojej przyszłości zawodowej na podstawie swoich pasji i umiejętności. Nie są oni też zwolennikami protestanckiej etyki pracy, ponieważ milenialsi szczególnie cenią wolność i autonomię i podkreślają wartość pracy, która ma być przyjemnością (fun), a nie trudem. Jednak ich przyszłość została skalkulowana już wcześniej. To właśnie dlatego, twierdzi Lazzarato, mamy tak duży poziom niezadowolenia z pracy.
Jednocześnie firmy rozumieją siłę motywacyjną długu. Dlatego przez ostatnich kilka lat rosła liczba firm w Londynie oraz innych centrach finansowych, które zamiast wyższych płac (które w istocie mogłyby wspierać finansową wolność pracowników), coraz częściej oferują kredyty. Tak zwany bonus na start został zastąpiony pożyczką na start. Jej celem ma być pomoc w zdobyciu środków potrzebnych do rozpoczęcia pracy oraz życia w wielkim mieście. Jednak w efekcie oznacza to szybkie uzależnienie pracowników, którzy podpisują umowy, zobowiązujące ich do natychmiastowego zwrotu kosztów treningu oraz jakichkolwiek pożyczek przy minimalnym okresie pracy (najczęściej 2-3 lata). Z kolei na brytyjskich uniwersytetach rozpowszechnia się praktyka zobowiązania nowej kadry akademickiej do zwrotu co najmniej równowartości kosztów swojej pracy poprzez granty zewnętrzne. Wynagrodzenie przestaje więc być związane z wytworami pracy intelektualnej, ale jest znów rozumiane jako forma długu, który musi być spłacony. To właśnie spłata tych należności zaczyna kierować wyborem tematyki naszych badań oraz sposobem ich realizacji.
Dług jest formą dominacji nad naszym czasem, która przejawia się nie tylko w działaniach firm i osób prywatnych, ale także we wpływie, jaki na nasze działanie i na strukturę wspólnoty ma dług suwerenny. Lazzarato wspomina o tym, że każdy nowo narodzony obywatel Francji rodzi się z długiem państwa odpowiadającym 22 tysięcy Euro na osobę. Jest to oczywiście w pewnym sensie dług abstrakcyjny. Jednak w praktyce oznacza to, że jednostki ponoszą współodpowiedzialność za spłatę zadłużenia publicznego, które przecież finansuje nie tylko instytucje państwowe, ale podstawowe usługi społeczne (emerytury, służbę zdrowia, pomoc społeczną, etc.). Relacja władzy przeistacza się więc w relację wierzyciel-dłużnik, to znaczy w relację, w której formy życia prywatnego oraz usługi publiczne podporządkowane są obowiązkowi spełnienia obietnicy złożonej właścicielowi kapitału.
Koniec przedsiębiorcy
Powyższa narracja może wydawać się dla wielu czytelników niczym innym, jak nowymi szatami marksizmu. Rzeczywiście, autor “Indebted Man”, swoje intelektualne źródła czerpie głównie z triady Nietzsche-Marks-Foucault. Nie sądzę jednak, aby opis przemian na rynku pracy spowodowany dominacją pieniądza właśnie w tej specyficznej formie, jaką jest pieniądz-dług, był ograniczony do tej jednej perspektywy. To liberałowie powinni szczególnie martwić się rozpowszechnieniem relacji zadłużenia, ponieważ godzi ona w dwie podstawowe zasady liberalizmu: równość stron w stosunkach gospodarczych oraz możliwość naturalnej redystrybucji zasobów poprzez rynek. Ukazuje ona też specyfikę relacji pomiędzy globalnym rynkiem finansowym oraz życiem codziennym obywateli. Obserwując debatę dotyczącą tak zwanego Brexitu, szczególnie uderzyło mnie to, że jednym z najistotniejszych argumentów ekonomicznych była właśnie kwestia oprocentowania kredytów konsumenckich. To właśnie długiem straszył Cameron wyborców, i stosując tę taktykę przegrał. W tym sensie decyzję o wyjściu z Unii, można rozumieć, jako odmowę bycia podporządkowanym siłom ekonomicznym.
Dlatego, mimo, iż osobiście daleko mi do opisu jednostki, który proponują marksiści, dzielę niepokój Lazzarato związany z przerodzeniem modelu powszechnej przedsiębiorczości w relację wierzyciel-dłużnik. Bierze się on bowiem, z rosnącej alienacji źródeł władzy, których nie znajdujemy już w państwie, ale właśnie w rynku. Państwo przyjmuje tutaj instrumentalną formę i tak jak prezydent Bronisław Komorowski, wzywa obywateli do zaciągnięcia kredytu, jako odpowiedź na niemoc instytucji w stworzeniu możliwości ekonomicznych dla jednostki. Tymczasem potrzebujemy inicjatyw, które będą przeciwdziałały konieczności nadmiernego zadłużenia oraz regulujących relacje z wierzycielami – czy to poprzez modele współwłasności (shared equity), obligacje społeczne, czy umorzenie długu. W przeciwnym razie, czeka nas dalsze pogłębianie konfliktów społecznych opierających się nie na podziale na biednych i bogatych, ale na tych którzy sprawują władzę nad własnym czasem oraz dłużników.
[1] Geoffrey Ingham, The Nature of Money: New Directions in Political Economy (Oxford: Polity Press, 2004)
[2] John Locke, Two Treatises of Government (Cambridge: Cambridge University Press, 2003)
[3] Max Weber, The Protestant Ethic and the Spirit of Capitalism (London, Routledge, 2001)
[4] Michel Foucault, The Birth of Biopolitics; Lectures at the Collège de France, 1978-79, translated by Graham Bur- chell (New York: Palgrave Macmillan, 2008)
[5] Maurizio Lazzarato, The Making of the Indebted Man, translated by Joshua David Jordan (Los Angeles: MIT Press, 2012)