Rosja traktuje swoich żołnierzy przedmiotowo

Atak Rosji na Ukrainę to walka między szacunkiem a pogardą dla ludzkiego życia. Zwycięzca tej bitwy ukształtuje globalny porządek świata na nadchodzące dziesięciolecia.


Niedawno opublikowane wspomnienia urodzonego na Ukrainie radzieckiego pisarza, Anatolija Dimarowa, Przeżyj i opowiedz (Prozhyty I rozpovisty) zawierają, wśród wielu ważnych historii, relację z rozmowy z radzieckim pułkownikiem. Pułkownik dzielił się swoimi wspomnieniami z II wojny światowej i nagle użył słowa określającego żołnierzy armii radzieckiej, jego podwładnych, jako karandashy („ołówki”): Nigdy nie miałem litości dla tych ołówków – powiedział.

W jego narracji żołnierze to „ołówki”, czyli nieożywione przedmioty, których stratę najprawdopodobniej odczujemy z największą obojętnością. Odczłowieczanie, już nawet nie tylko wrogów, to rosyjska maniera.

Używanie określenia „ołówki” w stosunku do własnych żołnierzy jest specyficznym sposobem ich odczłowieczania. Nie jest to dehumanizacja poprzez demonizację: nie mówisz, że są żywymi stworzeniami, które ci zagrażają lub obrzydliwymi owadami, które cię krzywdzą i dlatego powinny zostać zabite. Mówisz, że w ogóle nie są żywymi stworzeniami i nigdy nimi nie były. Mówisz, że nie zasługują na miłość i szacunek, ale wręcz na nienawiść i obrzydzenie. Jedyną emocją, jaką mogą wywołać, jest obojętność.

Dziś widzimy taką postawę w rosyjskiej armii: ogromny poziom obojętności na ludzkie życie, nie tylko wrogów, ale także własnych obywateli. Wysyłają własnych żołnierzy jako „ołówki” do akcji szturmowych, tak zwanych „mięsnych szturmów”, nie myśląc o tym czy ktokolwiek przeżyje.

I tu pojawia się ważny punkt

Przeciętny Ukrainiec bardzo często ryzykuje swoje życie. Jeśli jesteś cywilem, możesz zostać zabity przez rosyjski pocisk rakietowy lub atak drona nawet kilka razy w tygodniu. Jeśli jesteś żołnierzem na linii frontu, ryzykujesz swoje życie znacznie bardziej. Ty umierasz.

Każdego dnia docierają do nas wiadomości o czyimś przyjacielu, krewnym, byłym uczniu lub sąsiedzie, który został zabity.

Dzisiejsza Ukraina to miejsce zwiększonego ryzyka. Ukraińskie społeczeństwo nie ma zapewnionego bezpieczeństwa, nie jest ono nawet bliskie zagwarantowania. Kijów szuka trwałego bezpieczeństwa (dlatego tak bardzo chce wstąpić do NATO), ale go nie ma.

Istnieją jednak dwa inne modele podejścia do ryzyka, które mają zupełnie inną strukturę. Jeden to model przyjaciół Ukrainy, głównie zachodnich demokracji. Drugi to model jej wroga, Rosji.

Zachodnie demokracje od czasów II wojny światowej dążyły do zbudowania społeczeństwa, w którym ryzyko byłoby znacznie zmniejszone. Oznacza to zwiększenie poziomu bezpieczeństwa i przewidywalności przy jednoczesnym uzyskaniu zrównoważonego modelu, w którym ryzyko będzie spadać.

Takie podejście doprowadziło do paradoksu. Sposób, w jaki świat zachodni patrzy na przyszłość, jest głęboko antyrewolucyjny. Wierzy, że przyszłość nie przechodzi przez wielkie pęknięcia i nieoczekiwane zygzaki lub zwroty. To ogromna różnica między dzisiejszym myśleniem a myśleniem XIX, a nawet XX wieku, tak bardzo skoncentrowanym na idei rewolucji, nieprzewidywalnej i radykalnej zmiany.

W tym sensie współczesne demokracje utraciły samą ideę nieprzewidywalnej przyszłości. Odeszły od przyszłości, którą Machiavelli częściowo rozumiał pod pojęciem fortuna. Dla tego renesansowego polityka, filozofa i poety zdobycie fortuna było głównym zadaniem jego „księcia”, il principe, a tym samym istotą polityki. Trafny polityk, „książę”, powinien orientować się na nieprzewidywalną przyszłość i chwytać okazję (kiedy można), przetrwać niespodziewane ciosy i wygrać z huraganem.

Myślenie o nieprzewidywalnej przyszłości było również rdzeniem filozofii stoickiej w starożytnej Grecji czy Rzymie: powinieneś być przygotowany na nieoczekiwaną deprywację i ostatecznie utratę tego, co masz, w tym życia. Gotowość na stratę, na nieoczekiwane bolesne jutro, jest kluczowym tematem myśli stoickiej. W przeciwieństwie do tego, myślenie po II wojnie światowej w świecie zachodnim koncentrowało się nie na stoickiej gotowości na ryzyko, ale na zmniejszaniu ryzyka.

Alternatywnie, Rosja w ostatnich latach była zorganizowana zgodnie z inną logiką. Jej modus operandi nie polegał na zmniejszaniu ryzyka, ale na jego zwiększaniu. W erze Putina Rosja stopniowo zwiększała ryzyko dla swoich przeciwników i dla siebie. Wzrost ten był stopniowy, ale stabilny. Gruzja w 2008 r., Ukraina w 2014 r., Syria w 2015 r., Ukraina ponownie w 2022 r. – i wiele innych przypadków.

Rosyjscy ideolodzy, tacy jak Aleksander Dugin, przejęli to myślenie od skrajnie prawicowych myślicieli, takich jak Carl Schmitt. Według niego, suweren to osoba (indywidualna lub zbiorowa), która jest w stanie podjąć ryzyko i podnieść stawkę.

Środki zniszczenia

To wyjaśnia, dlaczego ludziom na Zachodzie tak trudno jest dziś zrozumieć rosyjski sposób myślenia. Ono nie opiera się na idei gry o sumie dodatniej (w której każdy powinien wygrać, a ja muszę starać się wygrać więcej niż inni), ale na idei gry o sumie ujemnej: należy wejść w transakcję, w której wszyscy z pewnością przegrają, ale twoim zadaniem jest stracić mniej niż przeciwnik. Wyjaśnia to również, dlaczego Związek Radziecki – i Rosja jako jego spadkobierca – budował system odwróconego marksizmu: zamiast dążyć do kontrolowania środków produkcji, próbował kontrolować środki zniszczenia i budować gospodarkę, której istotą był kompleks wojskowo-przemysłowy. Dla rosyjskiego odwróconego marksizmu władza była interpretowana jako własność środków zniszczenia.

Mamy więc trzy systemy w obecnej wojnie na Ukrainie. System rosyjski, którego celem jest zwiększenie ryzyka dla innych i dla siebie. System zachodni, którego celem jest zmniejszenie ryzyka dla siebie i innych. Oraz system ukraiński, który chciałby zmniejszyć ryzyko dla siebie i innych, ale został zmuszony do stawienia czoła rosnącemu ryzyku.

Kiedy zderzają się dwa systemy, jeden dążący do zwiększenia ryzyka, a drugi do jego zmniejszenia, ten pierwszy ma większe szanse na wygraną. Głównym powodem jest poświęcenie: system, który podejmuje ryzyko, może poświęcić znacznie więcej ludzi i zasobów niż ten, który dąży do bezpieczeństwa. Ponieważ opiera się on na dehumanizującym myśleniu i uważa swoich obywateli za „ołówki”, z łatwością poświęci je podczas wojny inwazyjnej.

Drugi system będzie w stanie wygrać tylko wtedy, gdy znajdzie alternatywę dla poświęcenia. Tą alternatywą jest sztuka wojenna, która właśnie dlatego od Sun Tzu do Clausewitza, była rozwijana głównie przez ludzi, którzy czuli, że mają mniej zasobów niż ich przeciwnicy. Sun Tzu myślał o przebiegłości jako alternatywie dla siły; Clausewitz o syntezie armii i ludu jako alternatywie dla zawodowych wojowników Napoleona.

Dziś sztuka wojenna to strategia, ale także technologia. Demokracje takie jak Ukraina i jej partnerzy mogą wygrać z autokracjami takimi jak Rosja tylko unikając masowych ofiar w ludziach. Ratowanie życia jest ważnym – lub najważniejszym – elementem równania w sztuce wojennej dla demokracji zbudowanych na idei godności.

Prawdziwe pytanie brzmi: w jaki sposób społeczeństwo skoncentrowane na zmniejszaniu ryzyka może wygrać ze społeczeństwem zwiększającym ryzyko i podnoszącym stawkę? Tylko poprzez tworzenie i wykorzystywanie technologii, które mogą skuteczniej prowadzić działania wojenne i bardziej niezawodnie ratować życie żołnierzy i cywilów. Tylko wtedy, gdy sztuka wojenna (w tym innowacje technologiczne) pomoże ci rozmieścić mniej ludzi i uratować życie większej liczbie osób zarówno na linii frontu, jak i na tyłach.

Ukraiński apel o broń

Kiedy Ukraińcy zwracają się do swoich partnerów z żądaniami większej ilości broni, żądania te należy rozpatrywać przez pryzmat kluczowego zadania: zmniejszyć liczbę ofiar śmiertelnych wśród ukraińskich obywateli-żołnierzy i cywilów dzięki zaawansowanej technologii i zmniejszyć zdolność rosyjskiej broni do zabijania ludzi. Pierwszy cel można osiągnąć dzięki zaawansowanej technologii (armia dronów, maszyny do rozminowywania, precyzyjne ataki na rosyjską broń itp.); drugi dzięki zaawansowanym systemom obronnym i bardziej dalekosiężnemu reżimowi sankcji.

To nie jest wojna Rosji przeciwko Ukrainie; to wojna systemu, który masowo poświęca ludzkie życie (w tym własnych obywateli) przeciwko systemowi, który ceni ludzkie życie. Od naszych wspólnych działań zależy, który system zwycięży. System, który wygra tę wojnę, najprawdopodobniej ustanowi zasady na następne dziesięciolecia, zarówno dla świata wojskowego, jak i pozamilitarnego.

Podczas II wojny światowej demokracje częściowo wygrały; podczas zimnej wojny wygrały bardziej zdecydowanie. Ale nie ma gwarancji, że wygrają teraz, chyba że zrozumieją tę bitwę również jako bitwę o własne istnienie. I o przetrwanie ich własnych wartości, w których nie będziesz nazywał swojego żołnierza, swojego sąsiada, swojego obywatela „ołówkiem”.

Wołodymyr Jermołenko jest ukraińskim filozofem, dziennikarzem i pisarzem. Prezes ukraińskiego PEN Clubu, dyrektor ds. analiz w Internews Ukraine, jednej z największych i najstarszych ukraińskich medialnych organizacji pozarządowych. Redaktor naczelny UkraineWorld.org, multimedialnego projektu o Ukrainie w języku angielskim oraz profesor nadzwyczajny na Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. Publikuje m.in. w „The Economist”, “Le Monde”, “Financial Times”, “New York Times” i “Newsweeku”.

Tekst powstał w ramach programu Future of Ukraine Fellowship . W języku angielskim ukazał się w Visegrad Insight.

Fot. Canva

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa