PRZYBYLSKI: Prawdziwa tragedia Europy Środkowej

Europa Środkowa ponownie stoi na rozdrożu. Tym razem nikt nie wskaże kierunku. Musimy zrobić to sami - pisze w Aspen Central European Review Wojciech Przybylski


Pojęcie „Europy Środkowej” zatarło swoje pierwotne znaczenie. Czterdzieści lat temu oznaczało jeszcze część kontynentu zdominowaną przez bizantyjski Wschód i geograficznie reprezentującą Europę za żelazną kurtyną. Niedługo potem odzyskaliśmy niepodległość, a przy stosując się do najlepszych ówczesnych zaleceń, staliśmy się częścią Zachodu. Nie była to tylko imitacja. Tempo zastępowania rządów autorytarnych rządami prawa oraz instytucjami demokratycznymi dawało do myślenia filozofom, którzy, tak jak Ralf Dahrendorf, zastanawiali się, czy konsolidacja demokracji będzie wymagała kilku kolejnych pokoleń.

W szczytowym momencie przemian przeświadczenie o sukcesie tego regionu Europy było tak powszechne, że nawet pierwsze oznaki wynaturzenia demokracji, korupcja i polaryzacja społeczna instrumentalnie wykorzystywana przez wszystkich żądnych władzy nie były postrzegane jako nowe niebezpieczne trendy, ale najwyżej ekscesy. Demokrację fetowano na całym świecie, a Europa Środkowa cieszyła się z tego, będąc w centrum uwagi. Pycha kroczy przed upadkiem.

Dzisiejsza pozycja polityczna Grupy Wyszehradzkiej w Europie, obecnie najbardziej znaczącego klubu regionalnego w UE, stała się prawdziwą tragedią Europy Środkowej. Chociaż miała ona wzmocnić starania jej członków w dążeniu do rdzenia integracji, ostatecznie stała się narzędziem politycznej reakcji, bojowo wykorzystując pozycję negocjacyjną. Ta niemożliwa do utrzymania pozycja umocniła region na linii frontu między partnerami na Zachodzie i pojawiającą się presją ze strony Wschodu. Istnieje bardzo poważne ryzyko, że narody Europy Środkowej mogą ponownie ulec wpływom Rosji, a także i Chin – najbardziej rewizjonistycznych potęg na świecie.

Europa Środkowa znajduje się obecnie w fazie krytycznej

Trzeba uczciwie przyznać, że partnerzy transatlantyccy nie byli bez skazy, a w dziedzinie wojskowości, gospodarki, dyplomacji popełnili poważne polityczne błędy, które idą wbrew demokratycznym normom i wartościom. Wystarczy choćby wspomnieć Irak. Albo dyktowane chciwością decyzje, które ostatecznie doprowadziły do kryzysu finansowego w 2008 r. Kiedy UE utknęła w martwym punkcie, reagowano na kryzys, kierując z tylnego siedzenia. Był również fantastyczny pomysł referendum w sprawie brexitu. Świat Zachodu co raz częściej popełnia nie mniej poważne błędy.

W tym czasie sprawy Europy Środkowej nie miały jednak większego znaczenia dla świata. W każdym światowym zawirowaniu nasz dobrobyt pozostaje związany z sytuacją w Europie, a bezpieczeństwo zależy od NATO. Nasz region jest częścią większej całości, co z drugiej strony oznacza również, że kłopoty w regionie są kłopotami dla wszystkich zaangażowanych.

Europa Środkowa znajduje się obecnie w krytycznym punkcie, a to niedookreślone uczucie niepokoju odczuwają wszystkie społeczeństwa. W niedawnym sondażu YouGov dla Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych na temat stosunku do UE na świecie wymieniono trzy wyraźnie różne emocje: optymizm, strach i stres. Co ciekawe, uwidoczniły się granice między narodami Europy Środkowej: w Polsce dominują pozytywne uczucia, w Czechach i na Słowacji – przeważa strach, a na Węgrzech – tak jak w Grecji i Włoszech – stres i niepewność. Przywołuje to na myśl inteligentną metaforę „geopolityka emocji” autorstwa Dominique Moïsi, która zastępując wizję zderzenia kultur zaprezentowaną przez Samuela Huntingtona ideą emocji jako motoru polityki, lepiej odzwierciedla obecne czasy. Nastroje w regionie z pewnością nie są tak zjednoczone i pełne nadziei jak pod koniec 1989 r.

Państwa Europy Środkowej nigdy nie przeprowadziły debaty na temat swojej przyszłości

Dlatego zamiast przypominać sobie niekwestionowane osiągnięcia ostatnich 30 lat, od wskaźników rozwoju społecznego po kwitnący dobrobyt, rozważmy globalne trendy, od których region zależał do tej pory oraz jakie mogą być jego perspektywy na przyszłość.

Niedawny raport Visegrad Insight i German Marshall Fund pt. Central European Futures (pol. Scenariusze dla Europy Środkowej) przedstawił pięć prawdopodobnych kierunków politycznych, które Grupa Wyszehradzka może obrać w przyszłości. Od czasu opublikowania raportu (listopad 2018 r.) służy za najlepszą jak dotąd intelektualną mapę potencjalnych kierunków polityki, łącznie z tymi najczarniejszymi wizjami. Służy również jako głośny apel w sferze publicznej, aby uniknąć kolejnej katastrofy i zabezpieczyć wcześniejsze osiągnięcia.

Europa Środkowa nigdy nie przeprowadziła prawdziwej debaty na temat swojej przyszłości. Nawet w 1989 r. region podążał z duchem czasu, ale czas dobrze mu służył. Liberalny paradygmat zawarty w życzeniach Fukuyamy pomógł w przeprowadzeniu wielu reform, ale też zraził część wyborców demokratycznej opozycji, w imieniu których reformy zostały przeprowadzone.

Paradoks ten opisał w 2014 r. Marcin Król w swojej książce Byliśmy głupi, która koncentrowała się na sprawach związanych z politycznymi błędami „Solidarności”. Choć związek zawodowy doprowadził do wyzwolenia kraju z dominacji Moskwy i komunizmu, decyzje polityczne, często pilne i prawie zawsze konieczne, które pozwoliły Polsce w nadrabianiu zaległości, często skutkowały restrukturyzacją fabryk i zwolnieniem pracowników, którzy od samego początku znajdowali się na froncie walki.

Chociaż ostatecznie wszystko się poprawiało, nie podjęto wystarczających starań, aby zapewnić większe poparcie społeczne dla wytyczonych kierunków, a co ważniejsze, aby następnie skonsolidować te osiągnięcia w kluczowych okręgach wyborczych. Tam, gdzie tradycyjny lewicowy program porzucił swoich obywateli, nowy prawicowy populizm znalazł swój nowy dom; nie tylko w Europie Środkowej.

Powrót geopolityki

Dzisiejsze antyliberalne (a właściwie antydemokratyczne) tendencje w Europie Środkowej są częścią większego globalnego trendu, w którym kwestionowany jest światowy porządek i podważane jest zaufanie do głównych jego instytucji. Te niedemokratyczne ruchy mają jednak także swoje lokalne korzenie. Nowe reżimy – nawet te o charakterze demokratycznym – zawsze potrzebują czasu, by dojrzewać przez kolejne pokolenia, inaczej ryzykują upadek z powodu historycznej bezwładności kryjącej się za każdym rogiem.

Ważnym trendem, który zmienił się, a teraz wróży niepewność w Europie – a zwłaszcza w Grupie Wyszehradzkiej – jest dalszy model rozwoju gospodarczego, dla którego wyzwanie stanowią zmiany demograficzne i technologiczne. Obecny dobrobyt zbudowano na solidnej i taniej sile roboczej. Ponieważ spadek demograficzny zagraża narodom Europy Środkowej, ten model szwankuje pod względem wydajności lub innowacji, a przyszłość dobrobytu jest zagrożona.

W końcu trzeba wspomnieć o powrocie „geopolityki”. Samo to pojęcie jest wytworem ideologii rosyjskiej, która łączy politykę nie z porządkiem opartym na regułach, ale z przemocą i rewizjonizmem historycznym. A przecież bezpieczeństwo granic było fundamentem Grupy Wyszehradzkiej.

Dochodzi do tego politycznie wykorzystywany strach przed przybyciem migrantów. W ciągu najbliższych 10 lat trendy te odcisną na nas swoje piętno. Jak opisaliśmy szczegółowo w raporcie, możemy podzielić się jeszcze bardziej co do kierunku integracji europejskiej. Z drugiej strony państwa V4 mogą zostać zmuszone do szybszej integracji, rezygnując z dalszych elementów suwerenności narodowej, ale zyskując w zamian większy wpływ na zbiorowe decyzje Unii.

Możliwe też, że państwa Grupy Wyszehradzkiej uznają, że zachodni system bezpieczeństwa wraz z UE i NATO nie będzie na dłużej gwarantem i że należy indywidualnie, na własną rękę, szukać nowych sojuszy, porzucając stare lub usuwając się w cień neutralności. Taki rozpad przywołuje na myśl historię regionu z okresu pomiędzy dwoma wojnami światowymi, gdy każde z państw było uzależnione od silniejszych graczy. A może nową dynamikę nada nowy pokoleniowy bunt, który odnowi wiarę w demokrację? Na Słowacji rosną właśnie w siłę nowe ugrupowania, a ich reprezentanci zdobywają najwyższe urzędy w państwie.

Europa Środkowa stoi teraz na rozdrożu, w przededniu nieuchronnych zmian, i tym razem nie ma wskazówek odnośnie kierunku, w którym ma podążać. Nie ma dobrych i złych odpowiedzi, może poza tymi udzielanymi przez frakcję antyliberalnych szarlatanów, którzy gotowi są pogrzebać nadzieje na lepszą przyszłość. By nam się po raz kolejny udało, nie wystarczy czekać. Rozmawiajmy razem o tych scenariuszach i o tym, w jaki sposób uniknąć tych najgorszych.

 

Tekst ukazał się pierwotnie po angielsku w Aspen Central European Review. Tłumaczenie redakcja.  

Wojciech Przybylski – prezes Fundacji Res Publica, redaktor naczelny „Visegrad Insight”.

Fot. Ustanowienie Grupy Wyszehradzkiej w 1991 r. (CheatersDie via Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0)

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa