Przeciw lenistwu intelektualnemu
Więcej interwencjonizmu - Niech państwo nie miesza się do gospodarki - Więcej Unii - Brońmy suwerenności! Takie spory słyszymy wśród polityków. W szczególności nasilają się one w czasie kryzysu. Udzielamy różnych odpowiedzi, mamy odmienne wizje, […]
Więcej interwencjonizmu – Niech państwo nie miesza się do gospodarki – Więcej Unii – Brońmy suwerenności! Takie spory słyszymy wśród polityków. W szczególności nasilają się one w czasie kryzysu. Udzielamy różnych odpowiedzi, mamy odmienne wizje, ale na ogół padają dwie propozycje: powrotu do rozwiązań sprzed lat, albo utopijne projekty ucieczki od polityki. Marcin Król pokazuje, że odpowiedź nie jest taka binarna i wiele spraw musimy na nowo przemyśleć.
W stronę duchowości
W najnowszym eseju Europa w obliczu końca, którego tytuł brzmi dość pesymistycznie i nawiązuje do eseju zapomnianego polskiego katastrofisty Mariana Zdziechowskiego, Marcin Król – podobnie jak przedwojenny myśliciel – upatruje źródeł wszelkich dzisiejszych problemów i tego, co nas uwiera w życiu zbiorowym i indywidualnym, w sferze duchowej. Nie chodzi o utyskiwanie na odejściu od Boga, upadek moralności lub nieobyczajne zachowanie. Z tym mamy do czynienia podczas kazań w niektórych parafiach. Duchowość, o jakiej mówi Marcin Król to wszystko to, dzięki czemu możemy mówić o sobie, że jesteśmy europejczykami, że przynależymy do tej kultury. To właśnie decyduje o naszej odrębności. Oczywiście nie jest ona jednorodna, pojawiają się w jej obrębie konflikty, zmienia się. Na dodatek Europa, jak zauważał Leszek Kołakowski, jest na tyle paranoiczna, że przyjemność odnajduje w podważaniu samej siebie.
Z duchowością nie jest najlepiej, dlatego, że kryzys przeżywa również sfera intelektualna. Intelekt, jako narzędzie pozwalające rozpoznać i opisać rzeczywistość, w tym duchową, został odłożony do szuflady wraz z monoklem i zegarkiem kieszonkowym – pamiątkami po pradziadkach. Niemożność podjęcia trapiących nas tematów, życie w przyjemnej ułudzie, strach przed wyzwaniami, przed którymi stoimy może jednak ostatecznie źle się skończyć. To niepokojące przeczucie popycha Marcina Króla do przyjrzenia się fundamentom świata, w którym dziś żyjemy – korzeniom nowoczesności.
Wyrastamy z nich, i nie możemy się od nich odciąć choć byśmy tego bardzo chcieli. Tak samo nie jesteśmy w stanie usunąć napięć zrodzonych z tendencji i zjawisk wynikających z ducha nowoczesności, które z pełną mocą wkroczyły na scenę w XVIII i XIX stuleciu. Ich walka po dziś dzień nas osłabia i wykańcza. Dlatego tak pilne jest podjęcie głębszej refleksji nad tymi żywiołami, ich przejawami i wzajemnymi relacjami. We współczesnym świecie stare konflikty nadal obowiązują, ale dodatkowo nastąpiło ich wzajemne zapętlenie.
Powrót do przeszłości
Zdaniem Marcina Króla w ostatnich 250 latach Europę formowały cztery główne konflikty: rozumu z religią, nacjonalizmu z uniwersalizmem, utylitaryzmu z doświadczeniem codzienności oraz demokracji i liberalizmu. Te żywioły i napięcia między nimi przeorały umysły europejczyków. Wszyscy, choć na zupełnie różne sposoby, próbują rozwiązać sytuację, która powstała na skutek owego konfliktu. Padają bardziej lub mnie roztropne propozycje.
Z jednej strony mamy niezwykle silne napięcia między starymi a nowymi żywiołami, które pojawiły się w XVIII czy XIX wieku. Tak jest w przypadku konfliktu wiary religijnej i kultu rozumu, czyli wiary w jego nieograniczone możliwości. Także pojawienie się zupełnie nowego zjawiska, jakim był partykularny ze swej istoty nacjonalizm skierowało umysły ludzi w innym niż dotychczas kierunku. Podobnie było z utylitaryzmem, który uzasadnił postępowanie człowieka dążeniem do zaspokojenia przyjemności i nadał tym samym nowy sens życiu. Jednak nadzieje i przewidywania zwolenników tych kierunków nie spełniły się. Nie zniknęli ich odwieczni wrogowie – religia, uniwersalizm, nie pozbyto się problemów, przeciwko którym oponowano – nadal doświadczamy licznych cierpień i nieprzyjemności.
Choć demokracja i liberalizm także nie spełniły w pełni swych obietnic, w ich przypadku sprawa wygląda inaczej. Po pierwsze dlatego, że obydwa żywioły wyłoniły się stosunkowo niedawno. Ważniejsze jest to, że dziś nie dostrzega się między nimi rozdźwięku i bez wahania traktuje się je jako siły sprzymierzone. Mówiąc o demokracji liberalnej musimy pamiętać, że mamy do czynienia z nieustannymi starciami i negocjacjami między pierwiastkiem demokratycznym i pierwiastkiem liberalnym. Dla Króla jest to zagadnienie, w którym należy szukać wyjścia z dzisiejszej dramatycznej sytuacji. W przeciwieństwie do licznych autorów, którzy opisują dzisiejszy kryzys, nie poprzestaje on na konstatacji, że jest źle, nie proponuje także powrotu do starych rozwiązań, ani nie domaga się porzucenia tego wszystkiego, co się nie sprawdziło. Z postawą godną dyletanta, o której tak ciepło wypowiadał się Einstein, proponuje odejście od obecnego ustroju partyjno-medialnego na rzecz większej demokratyzacji życia publicznego.
Przedstawione napięcia i pęknięcia w duchowości oraz myśli stanowią Sonderweg Europy, jej drogę odrębną. Rozwiązanie rzeczywistego kryzysu nie odbywa się na kolejnych szczytach Unii Europejskiej czy podczas negocjacji budżetu, lecz w rozmowie poruszającej problemy filozofii. Zależy więc także od jej uczestników, a więc tych, którzy zdaniem Marcina Króla chcą dążyć do prawdy mając świadomość niepowodzenia.
***
Marcin Król, Europa w obliczu końca, Wydawnictwo Czerwone i Czarne 2012.