Próba rozwiązania kwestii żydowskiej
I 1. Antysemita – to chyba jest pseudonim Wszechmogącego Boga. Antysemityzm to przecież Jego dzieło, część Genezis, część odwiecznego Stworzenia. Bóg Wszechmogący w przypływach niezmierzonej łaskawości nazywa antysemityzm wybraństwem. Zatem każdy, kto powiada „zgnili Żydzi”, […]
I
1. Antysemita – to chyba jest pseudonim Wszechmogącego Boga. Antysemityzm to przecież Jego dzieło, część Genezis, część odwiecznego Stworzenia. Bóg Wszechmogący w przypływach niezmierzonej łaskawości nazywa antysemityzm wybraństwem.
Zatem każdy, kto powiada „zgnili Żydzi”, nawet nie wie, co mówi.
Bo mówi w gruncie rzeczy: „naród wybrany”.
Naród wybrany? Ale dlaczego i po co?
Żydzi zawsze mieli skłonność jednocześnie przechwalać się i biadolić. Zapewne nic bardziej by ich nie przygnębiło niż szybkie i całkowite zniknięcie antysemityzmu. Bowiem wówczas znaleźliby się w dokładnie takiej samej sytuacji jak wszyscy inni.
Antysemityzm jest zatem głównym filarem żydowskiej dumy i żydowskiego, męczeńskiego arystokratyzmu. I to jest najgorsze. Wszyscy zbyt długo poniżani i pogardzani zaczynają wcześniej czy później czuć się kimś lepszym. Oczywiście, jeśli przedtem nie zginą.
2. Wszelako większość Żydów węgierskich jedynie uzurpuje sobie ten niezwykły przywilej, jakim jest antysemityzm.
Przede wszystkim większość z nich to niby-Żydzi. I to nie tylko z tego powodu, że niektórzy poszukiwacze sensacji uważają ich za potomków Chazarów, Chabarów czy irańskich Alanów. Lecz dlatego, że dawno by zapomnieli o tym, że są Żydami, gdyby im tego nieustannie nie wypominano. Żydzi węgierscy swoje istnienie zawdzięczają właśnie antysemityzmowi. Nie tylko śmierć.
3. Widzimy teraz wyraźnie, że antysemityzm jest znakiem Opatrzności. I właściwie nie zależy od samych Żydów.Ani nawet od nie-Żydów. Niekiedy antysemityzmowi Żydzi nie są aż tak koniecznie potrzebni.
W Transylwanii na przykład Węgrzy stanowią doskonały substytut Żydów. To o nich powiada się, że są podżegaczami, rebeliantami, przedstawicielami zagranicznych interesów, awangardą komunizmu bądź też obalaczami komunizmu. Powiada się również, że są niezdolni do asymilacji i że są zdrajcami kraju, który udzielił im gościny. Zarzuca się im także, że są skarlałą mniejszością dążącą do zapanowania nad większością. A jedynym powodem narzekań transylwańskich Węgrów na wrogość większości jest rzekomo pragnienie zamaskowania i zachowania dotychczasowych przywilejów.
4. Niektórzy ludzie różnicę między antysemitą a nieantysemitą widzą jedynie w tym, że jeden z nich jest bardziej szczery. Tak jak dobrze wychowani ludzie tym różnią się od innych, że zawsze panują nad wyrazem swojej twarzy. Nawet kiedy rozmawiają z Żydami.
Wielu antysemitów jest także wśród Żydów. Wstydzą się tego jak czegoś w rodzaju wenerycznej choroby duszy. Podobnie jak gorliwi katolicy wstydzą się samobójstwa w rodzinie.
Skoro ludzkości nie da się tak prosto podzielić na Żydów i antysemitów, to trudno dać odpowiedź na pytanie: czy w ogóle można i powinno się dokonywać jakichkolwiek podziałów ludzkości? A może dzielić ludzi na dobrych i złych, na mądrych i głupich? – pamiętając o tej bolesnej prawdzie, że zawsze istnieli niegodziwcy i głupcy, a historia ludzkości nie miałaby bez nich żadnego sensu.
5. Antysemityzm jest wieczny, podobnie jak siła ciążenia. Możemy założyć, że istnieje nawet na Marsie, nawet jeśli nie ma tam w ogóle życia. Że istnieje w innych systemach słonecznych, nawet jeśli nie ma tam Żydów, choć z całą pewnością każdy system słoneczny ma swoich własnych Żydów.
Odwieczność antysemityzmu potwierdza fakt, że przez ostatnie dwa tysiące lat używano diametralnie różnych argumentów, by w jakiś sposób zracjonalizować nienawiść do Żydów. Żyd był nienawidzony, kiedy żył zamknięty w getcie i kiedy włączał się w życie reszty społeczeństwa. Kiedy był poganiaczem bydła i kiedy był pediatrą. Kiedy nie miał praw wyborczych i kiedy zostawał ministrem. Kiedy mówił żargonem i kiedy stawał się specjalistą od języka kraju, w którym mieszkał. Żyd był nienawidzony wtedy, kiedy okazywał przywiązanie do swojej religii i kiedy nawracał się na inną wiarę. Wtedy, kiedy był domokrążcą i kiedy zdobywał Nagrodę Nobla. Kiedy był suchotniczym gryzipiórkiem i kiedy był komandosem. Kiedy był molem książkowym i kiedy był biznesmenem. Kiedy był prorokiem i kiedy był lichwiarzem. Był nienawidzony, kiedy założył religię monoteistyczną i kiedy założył partię komunistyczną. Żyd był nienawidzony, kiedy nazywał się Jezus Chrystus, papież Piotr, rewolucjonista Marks. Jest nienawidzony jako chłop w Transylwanii, Freud w Wiedniu, Einstein w Kosmosie.
Niektórzy uważają, iż antysemityzm pojawił się wraz z chrześcijaństwem. Jednak nie bardzo mogę uwierzyć, by miał to być podświadomy bunt ochrzczonych przeciwko tym, którzy im udzielali chrztu. Nawet jeśli to prawda, że pierwsi udzielali chrztu Żydzi. Nie wierzę, by antysemityzm był ideologiczną odmianą kompleksu Edypa czy duchowym rewanżem na prorokach i ewangelistach. Wszystko, co Żydzi stworzyli (wiarę) lub wymyślili (doktrynę, ruch, ideologię), wcześniej czy później pożerało ich samych. Zawsze cokolwiek Żydzi stworzą, z czasem obraca się przeciwko nim. Żydzi są więc nie tylko ojcami rewolucji, ale i jej ofiarami. Byli pożerani przez każdą minioną rewolucję, bo w przeciwnym przypadku rewolucja umarłaby z głodu. Wszyscy pożeracze Żydów (Węgrów, Rumunów) zawsze tłumaczą się, że inaczej umarliby z głodu. Potrzebna im jest ideologia usprawiedliwiająca ów głód – w ten sposób wprowadzają ludożerstwo do Pisma i do filozofii.
Żydzi zachowują i obalają tradycję ze śmiertelnym strachem.
Tylko olbrzymią zarozumiałością można tłumaczyć przekonanie Żydów, że ludzkość nie przebaczy im nigdy ich najważniejszego wynalazku – Boga. Jednakże to nie Żydzi wynaleźli Boga, co najwyżej można powiedzieć, że Go znaleźli w gąszczu nieprzeliczonych bóstw i bożków. Oczywiście, Żydzi wykazali się dobrym wyczuciem – wstąpili w szeregi Jedynego Zbawiciela. Byli też tymi, którzy nazwali Nienazywalnego, po kryjomu, we własnym języku.
Trąci złym gustem przypuszczenie, że dzięki filozoficznemu karierowiczowstwu, ich skłonności do lobbowania, ich przypochlebianiu się możnym tego świata Żydzi wycyganili ten zaszczyt i honor, że jednym z nich był Syn Boży. Wprawdzie go w końcu ukrzyżowali – ale tak wysokie koneksje były niewątpliwie warte tego czynu.
Nieszczęsnym bluźnierstwem przyprawiającym o drżenie serca jest fakt, że niektórzy ludzie ośmielają się nazywać Dziewicę Maryję – przecież Patronkę Węgier – Żydówką.
Popularzy w starożytnym Rzymie posunęli się nawet tak daleko, że Trójcę Przenajświętszą – w imieniu Cezara i Jupitera – okrzyknęli żydowską bandą.
I jak sobie z tym poradzić?
Powszechne głoszenie nawrócenia wymagało drobnej manipulacji życiorysem Odkupiciela i okolicznościami Jego śmierci. Nie było to szczególnie trudne zadanie dla, głównie przecież żydowskich, propagandzistów, kościelnych polityków i ideologów tamtych czasów. Zadanie zaś polegało na tym, by, po pierwsze, sprawić, żeby ruch, którego przywódca został stracony przez rzymskich żołnierzy, nie wydał się zbyt ostentacyjnie antyimperialny. Wymagało to następnie drobnej mistyfikacji w sprawie okoliczności śmierci Chrystusa tak, by nie przypisywano za nią całej winy Rzymowi. I świat zaakceptował tę mistyfikację, choć wszyscy doskonale wiedzieli, że ukrzyżowanie było raczej w stylu Rzymian, bowiem Żydzi skazanego zwykle kamienowali.
Niejasności co do sprawców ukrzyżowania zatarły równocześnie kwestię pochodzenia samego Chrystusa. Kiedy wściekamy się na Żydów za jego śmierć, łatwo zapominamy, że Chrystus też był Żydem – zanim został Bogiem.
6. Historyczna głupota Żydów polega na tym, iż wierzą w swoje wybraństwo, co oznacza, że wierzą w antysemityzm. Który zresztą uchronił Żydów od zniknięcia z powierzchni ziemi. Nienawiść uczyniła wielu Żydów – Żydami.
Nie istnieje bardziej arogancka wiara od tej, którą wyznaje ocalony z pogromu. Wierzy on mianowicie, że skoro jemu udało się ocaleć, to Żydzi są nieśmiertelni. A to nieśmiertelna jest nienawiść. Gdyby plemię Awarów było aż tak bardzo znienawidzone jak Żydzi, nigdy by nie zanikło i świat byłby teraz pełen diaspor awarskich.
7. Wcale nie jest tak, że wśród Żydów jest więcej geniuszów czy kretynów niż wśród niebieskookich czy krępych, albo wśród mańkutów czy rudych, którzy nieustannie się czegoś boją.
Jeżeli okaże się, że pośród ludzi nieustannie się czegoś bojących jest więcej geniuszów albo wariatów, to wcześniej czy później jeszcze więcej znajdzie się ich pośród Żydów.
Istnieje ciekawa teoria głosząca, że antysemityzm jest w gruncie rzeczy pierwszą, najbardziej starożytną manifestacją uczuć antyinteligenckich, które mogą słabnąć i w końcu zniknąć w chwili, kiedy intelektualiści będą stanowili większość ludzkości. Jednakże nienawiść nigdy nie była kierowana wyłącznie przeciw Żydom intelektualistom i nigdy też Żydzi nie osiągnęli tego poziomu, by wszyscy z nich byli intelektualistami.
8. Są dwa rodzaje Żydów: ci, którzy uznawani są przez innych za Żydów, oraz ci, którzy sami uznają się za Żydów. Istnieje olbrzymia różnica między tymi dwoma typami, choć niekiedy – na przykład w krematorium – różnica ta przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Jednakże Węgier uznawany przez innych za Żyda powinien być szczególnie ostrożny.
Jeśli uparcie – nawet z narażeniem życia – będzie głosił, że jest Węgrem, wówczas będzie traktowany jako Żyd-potencjalny Węgier, jako przesadny neofita, jako pozbawiony smaku zelota.
Z drugiej strony, jeśli ktoś taki kierując się instynktem bądź doświadczeniem, dobrym politycznym wyczuciem a nadto węgierską racją stanu, będzie zalecał umiarkowanie, obiektywizm, zdrowy rozsądek i przeciwstawiał je ekstremizmowi i nienawiści – wtedy może zostać oskarżony o kosmopolityzm. Jak również o to, że jest międzynarodowym łajdakiem.
Zatem Węgier uważany za Żyda, zresztą nieistotne pod jakim pretekstem, czy z powodu żydowskiej praprababki, czy też kształtu nosa, zmuszony jest skrywać łzy wzruszenia na dźwięk narodowego hymnu węgierskiego, jak również musi skrywać fakt, że jeszcze nie myśli o stworzeniu skrajnie prawicowej partii.
9. Węgier uważany za Żyda musi kryć się ze swoją miłością do partii politycznej – o ile dobrze życzy tej partii. Nie może chwalić Prezydenta Republiki, by go nie skompromitować. Kiedy zbyt dużo bełkocze coś o Europie, może to zostać odwrócone tak, że to on nie chce wejścia Węgier do Europy i właściwie wolałby wyeliminować Węgry z Europy. Węgier uważany za Żyda nie powinien chodzić na folklorystyczne występy, bo mu to nie przystoi. Węgier uważany za Żyda powinien być nadzwyczaj taktowny w ujawnianiu znajomości języków obcych. Może sobie milczeć po angielsku.
II
1. Mam dwie hipotezy:
- Węgry są pierwszym krajem w świecie, gdzie antysemityzm może zostać zlikwidowany.
- Węgry są ostatnim krajem na świecie, gdzie antysemityzm może zostać zlikwidowany.
Pierwsza jest łatwa do zrealizowania.
Oto na przykład wszyscy Węgrzy uznają się za Żydów. (Nawiasem mówiąc, słyszeliśmy już plotki o podjęciu starań w tym kierunku, co zawsze stanowiło sekretną nadzieję węgierskich Żydów…)
Warto się zastanowić, co byśmy na tym stracili, a co zyskali. Gdyby dziesięć czy piętnaście milionów Węgrów uznało się za Żydów, moglibyśmy zhungaryzować światowe żydostwo. W ten sposób wzrosłaby w olbrzymi sposób liczba Węgrów, jak również nasze znaczenie polityczne, gospodarcze i intelektualne. Stosunki między Węgrami a Izraelem stałyby się podobne do tych, jakie panowały między letnimi czy zimowymi obozowiskami w czasach, kiedy jeszcze byliśmy pasterzami.
Druga teza (że Węgry będą ostatnim krajem na świecie, gdzie antysemityzm zostanie zlikwidowany) nie wymaga specjalnych wysiłków. (Zmieniając na chwilę ton z tragicznego na poważny: szczerze mówiąc nie uważam, by antypatia, wstręt i nienawiść były na Węgrzech choćby o kroplę krwi większe niż w Austrii i Rumunii, w Polsce i we Francji, na Ukrainie i w Rosji, w USA czy gdziekolwiek indziej. W Austrii, Rumunii i Polsce antysemityzm per capita wzrósł po radykalnym zmniejszeniu się liczby Żydów. Przekonaliśmy się też, że nienawiść wobec Żydów nie zmniejsza się ani tam, gdzie odrzucono kapitalizm, ani po upadku komunizmu. Przypuszczalnie każdy kryzys i każde skonsolidowane państwo ma potrzebę posiadania własnych Żydów. Mogę sobie wyobrazić, że tam, gdzie już kiedyś nie będzie w ogóle Żydów, niektórzy ludzie będą wyznaczani do bycia Żydami, jak ci, którzy mają zagrać Chrystusa w widowisku pasyjnym. Zarówno dzisiaj, jak i dawniej Żyd był nieodzownym obiektem wyładowywania emocji i gdyby go nie było, trzeba by znaleźć jego substytut. Dzisiaj taką właśnie rolę pełnią Węgrzy w Rumunii.)
2. Zamiast powyżej przedstawionych skrajnych propozycji możemy zaproponować znacznie skromniejsze. Na przykład, by w politycznych i intelektualnych rozważaniach nie przypominano nam tak często o Żydach.
Oczywiście, jest to mało prawdopodobne. Bowiem kiedy zaprzestanie się już przypominania, nagle zacznie się wskrzeszanie nie istniejących Żydów. Nie tylko z każdego można zrobić wariata, ale z każdego można także uczynić Żyda.
3. Antysemityzmu, tak jak syfilisu, można się wypierać bądź go ukrywać. Do czasu jednak, kiedy objawi się z całą siłą. A objawia się z całą mocą wtedy, kiedy pojawiają się tacy ludzie, którzy już go nie ukrywają, lecz zaczynają się nim szczycić.
4. Jest tylko jeden bardziej odrażający typ człowieka niż prześladowca Żydów. To ten, który ostentacyjnie zniża się do Żydów i traktuje ich jak ludzkie istoty. To jest nieludzkie. Gorsze nawet niż ostentacyjne rozdawanie jałmużny.
5. Obawiam się, że nienawiść jest jedną z podstawowych potrzeb rodzaju ludzkiego. Jednym z praktycznych sposobów zaspokojenia tej potrzeby jest nienawiść do Żydów, Węgrów, Rumunów etc. Pragnienie przecież można zaspokoić wodą, alkoholem albo krwią.
Żyd jest nieznośny nie dlatego, że jest inny, ale dlatego, że jest taki, jaki jest. Gdyby mu tylko pozwolono, byłby dokładnie taki sam jak wszyscy. Teraz ukrywa się wśród nas i kto by przypuszczał, że jest przebranym Marsjaninem? A jednak jest. Strach i nienawiść, podejrzliwość i pogarda, zazdrość i segregacja zawsze czynią ludzi, przeciw którym są skierowane, odmiennymi. Bękarci także zawsze byli inni z tego oczywistego powodu, że plotkowano poza ich plecami – nawet jeśli zostawali ministrami, profesorami, dowódcami wojskowymi. Zawsze uważano, że jest coś wstydliwego w ich życiu. Wydaje się, że Żydzi są nieprawymi dziećmi ludzkości – lub Boga. Cała niepisana historia jest jednym szeptem na ich temat, ale poza ich plecami.
Jedynie pierwszym chrześcijanom, za milczącą zgodą, wybaczono, iż byli Żydami. Lecz odtąd każdy chrześcijanin, który urodził się Żydem, jest zaledwie ochrzczonym Żydem. Poganie, wyznawcy rozmaitych bożków mogą zostać chrześcijanami nawet wtedy, kiedy są już dziadkami. Lecz o praprawnuku Żyda pamięta się przede wszystkim, że jest Żydem.
III
Szczerze mówiąc nie wierzę, byśmy kiedykolwiek dali sobie radę bez antysemityzmu. Co najwyżej zmianie może ulec obiekt antysemityzmu (wtedy trzeba też zmienić nazwę), ale nie spowoduje to, że nowy antysemityzm stanie się piękniejszy czy lepszy. Nie jest istotne, jaka grupa staje się przedmiotem nienawiści i podejrzliwości.
Ci, którzy nienawidzą rumuńskiego Węgra, na wszystko, co będzie robił, spoglądać będą z podejrzliwością. Jeśli taki Węgier gra w piłkę tak dobrze, że nie można go wyrzucić z najlepszej drużyny, to dlaczego nie zmienił nazwiska i wciąż nazywa się Boloni? Jeżeli jest uznanym lekarzem, pojawiają się plotki, że niezbyt troszczy się o rumuńskich pacjentów, a może ich nawet zabija. Jeżeli jest człowiekiem małomównym, to na pewno ukrywa jakieś sekrety. Argumenty miejscowych szowinistów przeciwko Węgrom tworzą ideologię budowaną na zdumiewającej metalogice plotek i oszczerstw. Szczególna interpretacja faktów każe ludziom wierzyć, iż Węgrzy noszą w genach azjatycką dwulicowość i okrucieństwo, że są fałszywi i że dążą do przejęcia władzy.
Sądzę, że nie ma najmniejszej nawet przeszkody, by w przyszłym stuleciu pojawiły się plotki, iż albinosi roznoszą raka skóry, rudzi raka płuc, zaś mańkuci szerzą depresję.
Ludzkość lubi przerzucać swoje choroby i grzechy na innych, na wybranych ludzi lub przedmioty: na wiedźmy i demony, komety i wróżbitów. A kiedy w grę wchodzą zbrodnie masowe, to wówczas ludzkość poszukuje kogoś innego, kogo można by ukarać i spalić na stosie.
Niepoważnym i niemożliwym do wykonania przedsięwzięciem byłaby próba precyzyjnego wyliczenia, komu ludzkość zawdzięcza więcej dobra, a komu więcej zła – Polakom czy Murzynom, Żydom czy Arabom.
Węgierscy Żydzi i Węgrzy filosemici zebrali całe encyklopedie dowodów, jak wiele pod względem gospodarczym i intelektualnym zawdzięczają Węgrzy Żydom. Antysemici w podobny sposób starają się dowieść czegoś wręcz przeciwnego. Wielce znaczące jest niesamowite zróżnicowanie w czasie i przestrzeni „geologicznych” pokładów oskarżeń wysuwanych przeciwko Żydom. Ograniczmy się tylko do oskarżeń rzucanych na Żydów w ostatnim tysiącleciu (w Hiszpanii, Galicji, Austrii, na Ukrainie, w Mołdawii, Anglii itd.). Okazuje się, że zawsze były one związane z ówczesnymi napięciami społecznymi, gospodarczymi bądź religijnymi. Żyd, niczym manekin, był dopasowywany do współcześnie obowiązującego stylu nienawiści, a jego wizerunek był nieustannie przemodelowywany.
Wspomniałem wyżej o metalogice, ale to określenie sygnalizuje po prostu zupełnie odmienną logikę, w której toleruje się sprzeczne argumenty, a fakty wzajemnie się unieważniają. Jest to logika, w której Żyd może być jednocześnie piegowatym, korpulentnym, rudawym blondynem z odstającymi uszami, zagiętym nosem, ale także negroidalnym typem o grubych ustach i wełnistych włosach, albo też osobnikiem o bladej, delikatnej cerze, wysokim czole i prostych włosach i tak dalej. Żyd bywa także tchórzem, gruźlikiem, krótkowidzem, niedojdą, ale również rewolucjonistą i terrorystą. Ale może być także człowiekiem nieśmiałym, introwertycznym, który tak naprawdę jest podżegaczem. Może być naukowcem pogrążonym w abstrakcyjnych rozważaniach, ale równie dobrze materialistą, kupcem i chytrusem myślącym tylko o pieniądzach, spekulantem działającym na czarnym rynku. Może być doskonałym pediatrą, nauczycielem języków, skrzypkiem – lecz również bankierem, dziennikarzem, rysownikiem, producentem filmowym. Może być dzierżawcą ziemskim, barmanem, domokrążcą lub należeć do cyganerii, być miłośnikiem muzyki i literatury. Ale może też być oportunistą, człowiekiem zmieniającym nieustannie poglądy lub ekstremistą. Może być również człowiekiem najbardziej nieobliczalnym, choć po bliższym przyjrzeniu się trzeba stwierdzić, że jest człowiekiem gorliwie wspinającym się po drabinie społecznej, bywalcem salonów, szarą eminencją.
Właściwie niemal cała typologia ludzkich charakterów zawiera się w tym portrecie. Ludzie przypisują Żydowi te cechy, których sami nienawidzą, bądź te, które cenią. Żyd – to dobry i bezpieczny punkt, od którego nienawiść rozpoczyna swój taniec. Ten taniec to danse macabre.
Prawda, w historii ludzkości najmniejsza oznaka odmienności budziła nienawiść, doprowadzała do śmierci. Tam, gdzie nie było Żydów, ludzie ich sobie wymyślali. Historia pełna jest wojen i walk – katolików i hugenotów, gwelfów i gibelinów, białych i czerwonych, jankesów i południowców, pogan i chrześcijan. W antysemityzmie pojawia się przebłysk nadziei na wspólny front nie-Żydów.
Prawdopodobnie to jest przyczyną faktu, że ci, którzy starają się złagodzić inne konflikty – na przykład w obronie dyktatury – tak często posługują się antysemityzmem, tym cudownym panaceum na problemy społeczne i polityczne.
IV
Każde oskarżenie przeciwko Żydom jest zarazem prawdziwe i fałszywe. Żydzi są zdecydowanie buntowniczy i nieśmiali, tchórzliwi i śmiali, są głębokimi myślicielami i ludźmi myślącymi tylko o zarobku, są ekscentryczni i przeciętni; są prorokami i bękartami. Wszystko, co można przypisać człowiekowi, pasuje także do Żyda.
Żydom nigdy nie pozwolono pozostać Żydami i nigdy nie pozwolono im zostać nie-Żydami. Zabijano ich, kiedy chcieli pozostać Żydami i kiedy nie chcieli nimi pozostać.
Powinniśmy wreszcie opisać psychologię kozła ofiarnego. Powinniśmy zbadać poczucie winy i poczucie niewinności kozła ofiarnego.
Różnica między Żydami a innymi polega przede wszystkim na tym, że nie zakłada się ich niewinności, ale od razu zakłada się, że są winni. Żyd musi udowodnić swoją niewinność, co jest niewykonalne, bo przecież jest oskarżany nie za swoje winy. Został wepchnięty do odgrywania kolektywnej roli.
Żyd nie ma żadnego alibi w historii, lecz dopiero przed Bogiem.
V
Ktoś, kto się drapie, nie musi od razu udowadniać, że go swędzi. Gdyby w codziennym życiu ktoś domagał się od takiego człowieka dowodu na to, że go swędzi, to zostałby potraktowany jak niespełna rozumu.
Najbardziej groteskowe jest to, że ktoś, kto odczuł na sobie skutki antysemityzmu, musi udowodnić, że to był właśnie antysemityzm. (W Rumunii na paranoję zakrawa fakt, że tam, gdzie istnieje i funkcjonuje jawna, otwarta antywęgierskość, zadaje się retoryczne pytanie: proszę wskazać, gdzie i w jaki sposób Węgrzy są prześladowani? Ależ przecież oni mają u nas uprzywilejowaną pozycję!) Dopóki antysemityzm jest ukryty i umiarkowany, dopóty bardzo trudno jest wskazać go palcem, ale kiedy już wybucha z całą mocą, to po co komu dowody w postaci morza krwi? Nawet jeżeli w ten sposób istnienie antysemityzmu zostanie udowodnione retrospektywnie, a także na przyszłość, no bo skądś musiał się wziąć, to okres między pogromami jest czasem „przeżuwania” nienawiści, kiedy to morderca uśmiecha się z hipokryzją i stwierdza – ależ ci Żydzi mają przywidzenia, są paranoicznie przewrażliwieni.
Różnica pomiędzy Żydami a innymi ludźmi polega na dyskryminacji. Otóż ci inni tak długo podejrzewali Żydów, aż oni sami stali się podejrzliwi.
Wykształcony, przyzwoity antysemita doskonale wie, co jest comme il faut, zatem zdaje sobie doskonale sprawę, że istnieje pewna różnica między przespaniem się z Żydówką a poślubieniem jej.
Subtelnie myślący humanistyczny antysemita szczerze potępia okrucieństwa i morderstwa, jednakże rozumie zarazem powody takich czynów i świętoszkowato ostrzega Żydów – jesteście „w pewnym stopniu” sami sobie winni. Bo to właśnie Żydzi lekceważą przewrażliwienie Węgrów w kwestii żydowskiej i reagują przesadnie. Bo to Żydzi są tak wpływowi politycznie (także w dziedzinie literatury, w dziennikarstwie, finansach, nauce, itd.), że to musi drażnić. Wreszcie to Żydzi zachowują się tak, jakby na Węgrzech istniał antysemityzm, a tak naprawdę wcale go nie ma. W gruncie rzeczy sami Żydzi szerzą antysemityzm poprzez nieustanne przeciw niemu protesty. To Żydzi zajmują należne Węgrom miejsca – i trwają na nich z tymi swoimi żydowskimi twarzami, nazwiskami i żydowskim sposobem myślenia. I nagle są zaskoczeni powszechną wobec siebie niechęcią. To oni – zamiast cicho siedzieć – są twórcami programów telewizyjnych i przywódcami partii. I w ten sposób sami Żydzi z dnia na dzień powodują szerzenie się antysemityzmu. Przesadzają z demonstrowaniem swojej węgierskości, choć w głębi serca pozostali Żydami, obcymi. Wprowadzają różnego rodzaju ideologie obce duszy węgierskiego ludu – kapitalizm, komunizm, internacjonalizm, kosmopolityzm. Są nieskromni i pozbawieni taktu – potomek rabina ubiera się w węgierski strój narodowy. Są wyniośli i są służalczy. Żyją w odosobnieniu albo są znanymi postaciami życia publicznego. Zacierają swoją żydowskość albo ją demonstrują. Popierają się wzajemnie albo i nie.
Subtelny antysemita nie pochwala oczywiście, kiedy prostacki antysemita katuje na śmierć starą, żydowską kobietę. Subtelny antysemita byłby szczęśliwy, gdyby nie musiał już oglądać ani jednego Żyda, ale sam wolałby się do tego nie przyczyniać. Osobiście nie nienawidzi Żydów, on tylko woli utrzymywać dystans.
Jeśli ktoś w oczywisty sposób nie jest Żydem, czyli jest nie-Żydem, co już samo w sobie wygląda bardzo dziwnie, to wówczas nasz subtelny antysemita ma wielki kłopot. Czuje, że wszystko, co wie o danej osobie, może równie dobrze posłużyć do stworzenia dwóch zupełnie odmiennych jej wizerunków. Jeśli tą osobą jest na przykład pisarz, to wówczas jego dzieła można interpretować na dwa odmienne sposoby.
Subtelnemu antysemicie może się zawalić cały świat, kiedy się dowie, że babka jego ukochanego pisarza nie była Niemką, ale Żydówką.
Istnieje też pewien rodzaj eleganckiego, milczącego, arystokratycznego antysemityzmu w białych rękawiczkach. Jest w tym pewne podobieństwo do znanego bon mot czeskiego bankiera i mecenasa sztuki, który miał powiedzieć – lubię kurwy, byle nie we własnej rodzinie.
W takich arystokratycznych rodzinach na dźwięk nazwiska Weiss pojawia się ledwie widoczny grymas. Oczywiście, cenią sobie talent i pianiście Żydowi okażą szacunek, tak samo zresztą jak i cygańskiemu muzykowi. Podobnie, jeśli w danym mieście najlepszym pediatrą jest Żyd, to kiedy dziecko poważnie zachoruje, wezwą właśnie jego, a pan domu nawet uściśnie mu dłoń!
VI
(Jedną z przyczyn przetrwania antysemityzmu na Węgrzech jest internacjonalizm węgierskich Żydów. Błędne koło. Za każdym razem, kiedy narodowe uczucia Węgrów przekształcały się w nacjonalizm, a potem w nienawiść, zawsze celem ataków stawali się Żydzi. To oni sami bowiem podawali w wątpliwość „węgierskość” Żydów węgierskich. To oni zamordowali nie tylko poetę Radnotiego i pisarza Antala Szerba, lecz także Beno Karacsony i Emo Ligeti. [Ligeti był jednym z najodważniejszych i najbardziej świadomych obrońców praw Węgrów w Transylwanii. Został zabity przez nazistów.])
Niestety, odruch samoobrony ze strony Żydów zdaje się powodować zwiększenie nacjonalizmu i zabójczej nienawiści, nawet jeżeli jest to tylko nieco głośniejsze posługiwanie się retoryką nacjonalistyczną, niż wymagają tego okoliczności. I tak oto główne ofiary faszyzmu – skrajnie nacjonalistyczni i prawicowo nastawieni Żydzi – zaczęli przechodzić na pozycje lewicowe i w końcu komunistyczne, które wówczas utożsamiane były z internacjonalizmem i traktowane jako główny przeciwnik faszyzmu. Trwało to tak długo, aż owi Żydzi zrozumieli, że ulegli złudzeniu. Na tyle jednak długo, by lewicowość została z ich właśnie powodu całkowicie zdyskredytowana. Nie ma wyjścia z tego błędnego koła. Wspomnienia retuszuje się na ich niekorzyść. Łatwo zapomina się winowajców, którzy byli prawdziwymi Węgrami, i tych węgierskich Żydów, którzy walczyli z komunistyczną dyktaturą. Nie ma innego wyjścia – kapitalista jest Żydem, komunista jest Żydem. Hitler miał rację…
VII
Antysemityzm zatem jest wieczny, może przetrwać nawet samych Żydów. Oto prawdziwe zwycięstwo.
Ci, którzy są w oczywisty sposób Żydami, ci, którzy czują się Żydami, mają swoje przeznaczenie (równie oczywiste), a jest nim Izrael. Jeśli mimo wszystko tam nie emigrują (choć mieli tysiąc czy dwa tysiące lat na to, by zrozumieć, że w każdym miejscu na świecie będą zaledwie tolerowani), powinni mieć pretensje sami do siebie. A jeżeli powodem, dla którego nie emigrują, jest obawa, że w Izraelu jest jeszcze bardziej niebezpiecznie, gdyż tam w lokalnej wojnie może zginąć cały naród, to także powinni obwiniać tylko siebie.
Co jednak ma uczynić ktoś, kto nie zaprzecza, że jest żydowskiego pochodzenia, ale jednocześnie podkreśla, że jest Węgrem (Niemcem, Francuzem itd.), mimo wszystkich ataków i nieustannych upokorzeń? Ktoś taki uświadamia sobie, że jest to nieodzwajemniona miłość, ale równocześnie wie, że bez niej nie może żyć. I nie może umrzeć. Jego ojczystym językiem jest węgierski, podobnie kultura i świadomość historyczna, a także jego uczucia. Sytuacja kogoś, czyja matka była „aryjką” i chrześcijanką, a ojciec Żydem bądź żydowskiego pochodzenia, jest szczególnie dziwaczna, gdyż wszędzie na świecie będzie uważany za Żyda z wyjątkiem państwa Izrael. Węgier żydowskiego pochodzenia musi zawsze zwracać szczególną uwagę, by być Węgrem cichym i zachowującym rezerwę, tak by nikt nie mógł oskarżyć go, że jest ekstremistą, ale nigdy nie powinien się zawahać, czy należy oddać życie za ojczyznę – w takiej sytuacji nie powinien zachowywać rezerwy. Poza tym człowiek taki nie może ukrywać, że jego prapradziadek był Żydem, gdyż ktoś w jego obecności może bezwiednie rzucić antysemicką uwagę. I co wtedy? Trzeba odchrząknąć i powiedzieć: „No cóż, jakby to ująć, ja sam jestem w połowie (w jednej czwartej, jednej ósmej, jednej szesnastej, jednej trzydziestej drugiej) Żydem…”
VIII
Nie widzę specjalnych powodów do pisania artykułów o antysemityzmie. Jedynym ich rezultatem, obawiam się, jest rezultat podobny do zabiegu, który wykonują nożyce na brodzie. Na krótki czas włosy znikają, ale sam zabieg wzmaga ich wzrost. Tysiące wybitnych myślicieli zabierało głos przeciwko antysemityzmowi – bez żadnych skutków. Kto mógł przypuszczać w 1848 roku, że niecałe sto lat później żydowskie dzieci, matki i ojcowie będą oskarżeni o to, iż stanowią zagrożenie dla bytu narodowego?
Nie można nikomu wyperswadować nienawiści, podobnie zresztą jak i miłości.
Najpierw jest nienawiść, dopiero potem szuka się jej przyczyn.
Zatem musimy sobie jasno uświadomić, że nienawiść to podstawowa potrzeba człowieka. Rola, jaką odgrywają Żydzi w historii świata, to może właśnie zaspokajanie tej potrzeby.
Na pytanie, kto jest Żydem i co to jest Żyd, nie umiem odpowiedzieć. Nie wiem, czy istnieje różnica między tymi, którzy Żydami stali się w wyniku antysemityzmu, a tymi, którzy stali się Żydami poprzez solidarność. Nie wiem, czy istnieje możliwość rozróżnienia między tymi, którzy zostali wychowani na Żydów, a tymi, którzy urodzili się, by być Żydami. Jeżeli możliwość bycia znienawidzonym jako Żyd jest wynikiem dziedzictwa albo też wyuczenia, jeżeli pochodzenie odgrywa tu jakąś rolę, to ci, którzy z transylwańskich wiosek wyemigrowali do kibuców, z pewnością całkowicie utożsamiają się z żydowskością.
IX
Jestem potomkiem walecznej szlachty z rodu Szekely, kalwińskich pastorów, austriackich alchemików, saksońskich architektów i sefardyjskich rabinów. Nigdy nie wypierałem się żadnego z mych przodków. W grancie rzeczy, gdyby wśród moich przodków nie było Żydów, pewnie nigdy nie przyszłaby mi do głowy myśl, że powinienem czynić tego rodzaju wyznania. Jednakże, zwłaszcza od chwili, kiedy zamieszkałem na Węgrzech, fakt ten jest mi bez przerwy przypominany.
Według rodzinnej legendy, mój żydowski prapradziadek brał udział w węgierskim powstaniu w 1848 roku po stronie Kossutha. Potem został skazany na osiem lat twierdzy. Umarł mając dziewięćdziesiąt siedem lat. Jego wnuk, a mój ojciec, poszedł jako ochotnik na front w 1914 roku. Spędził czterdzieści dwa miesiące na pierwszej linii, był kilkakrotnie ranny i powrócił do domu jako porucznik z dwoma złotymi odznakami Signum Laudis i wieloma innymi medalami. Moja matka wywodzi się ze szlacheckiego rodu Szekely. Księga genealogiczna _Szlacheckie rody Szekely w Haromszek (wydana na przełomie stuleci) wspomina o początkach mojej rodziny sięgających 1300 roku. Nazwisko mojego austrosaksońskiego prapradziadka okryte zostało sławą z powodu jego dzieła – wieży kościoła Św. Michała w Cluj w Transylwanii. Mój prapradziadek ze strony matki studiował w Getyndze razem ze swoim najlepszym przyjacielem Farkasem Bolyai. Część obecnego cmentarza w Hazsongard była kiedyś jego ogrodem, w którym przeprowadzał swoje sadownicze eksperymenty. Później zapisał go Kościołowi kalwińskiemu. Do dzisiaj starzy mieszkańcy Cluj nazywają tę część cmentarza Ogrodem Bodora. Mój dziadek Pal Bodor z Lecfalva był bardzo aktywnym przywódcą zwolenników autonomii kulturalnej. Był też założycielem Towarzystwa Popierania Sztuk Dramatycznych w Marosvasarhely. Potem został zmuszony do opuszczenia Transylwanii. Wdzięczni mieszkańcy miasta ufundowali jego popiersie i umieścili w hallu teatru. W grudniu 1944 roku faszysta Milhaly Szemes zabił go. (Mój dziadek był ostatnim przedstawicielem rodu umieszczonym w tablicy genealogicznej wspomnianej książki o rodach z Haromszek.)
Wyznam szczerze, że gdyby nie istniał antysemityzm, to prawdopodobnie nigdy nie traktowałbym poważnie faktu, że w moich żyłach płynie jakaś część krwi żydowskiej. Poświęciłem moje powieści, zbiory esejów i publicystykę losowi mniejszości węgierskiej w Transylwanii.
Nieodwzajemniona miłość?
W każdym razie miłość.
Gdyby los Węgrów z Transylwanii nie był tak nieszczęsny, to czy kochałbym ich inaczej?
Czy nie narażam się na śmieszność, skoro nie można mnie przegnać jak Żyda, a jednocześnie uważam, że pozostaję Węgrem?
Nie dbam o to. Nigdy nie wypierałem się mojego pochodzenia ani moich uczuć.
Dla tych, którzy nienawidzą Węgrów, jestem Węgrem, a dla Węgrów przepełnionych nienawiścią – nie jestem. Ja jednak nie jestem emocjonalnym hermafrodytą – nienawidzę wszelkiej nienawiści.