POTOCKI: Tęczowe dylematy lewicy
Czy po 1989 r. istniał taki moment polityczny, w którym postulaty emancypacyjne mniejszości seksualnych faktycznie mogły stać się jednym z głównym czynników agendy legislacyjnej Sejmu?
Transformacja ustrojowa w Polsce, rozpoczęta w 1989 r., była impulsem tworzącym zupełnie nową agendę programową dla polskich partii politycznych – zarówno tych, których korzenie organizacyjne sięgały głęboko w czasy PRL-u, jak i tych, którym terapia szokowa Balcerowicza dała szansę na zaistnienie w świadomości społecznej. Każda partia polityczna, której ambicje strategiczne sięgają poza jeden cykl wyborczy, musi zdefiniować swoje przesłanie ideowe oraz stworzyć wiarygodną ofertę wyborczą. Przed dylematem aksjologicznym i wyzwaniem marketingowym związanym z realizacją tych celów stanęły także polskie partie lewicowe (o rodowodzie postkomunistycznym – SdRP/SLD, i postsolidarnościowym – Unia Pracy). Przestrzeń rywalizacji politycznej bywa zazwyczaj definiowana jako jednowymiarowa przestrzeń, w której partie polityczne pozycjonują się podczas kampanii wyborczej i okresach swojej aktywności parlamentarnej (jako partia rządząca lub partia opozycyjna). W Polsce jedną z najskuteczniejszych strategii pozycjonowania na rynku wyborczym jest ta, która odwołuje się do kontinuum wyznaczanego przez biegun tradycji i biegun postępowości. Niewątpliwie po 1989 r. lewicowe partie polityczne w Polsce dążyły do tego, aby w świadomości swoich zwolenników i wyborców pozycjonować się jako partie akceptujące różnorodność tożsamości jednostkowych. Jedną z takich tożsamości, która ma podłoże biologiczno-kulturowe, jest tożsamość płciowa. W dyskursie politycznym III RP jest ona opisywana m.in. przez pryzmat przynależności do określonej większości lub mniejszości seksualnej. Czy po 1989 r. istniał taki moment polityczny, w którym postulaty emancypacyjne mniejszości seksualnych faktycznie mogły stać się jednym z głównym czynników agendy legislacyjnej Sejmu? Odpowiedź na tak postawione pytanie nie będzie jednoznaczna. Wydaje się bowiem, że to sama lewica parlamentarna (głównie Sojusz Lewicy Demokratycznej), w sposób nie do końca świadomy, wyznaczyła swoje pole bitwy o prawa mniejszości seksualnych w naszym kraju. Częściej o pozycji lewicy na tym polu decydowały czynniki sytuacyjne aniżeli wola polityczna i wysiłki organizacyjno-programowe, aczkolwiek należy podkreślić, że znaczenie tej kwestii było obecne w aktywności programowej SLD[1].
Gdzie zatem należy szukać pierwszego strategicznego momentu, który określił miejsce lewicy parlamentarnej w sporze politycznym na temat praw mniejszości seksualnych w Polsce po 1989 r.? Wydaje się, że takim momentem było uchwalenie Konstytucji Rzeczypospolitej z 2 kwietnia 1997 r. W pierwszej połowie lat 90. ub.w. kwestie obyczajowe zajmowały w agendzie programowej partii politycznych mniej eksponowane miejsce niż kwestie gospodarcze. Główny spór polityczny toczył się wokół modelu docelowego transformacji gospodarczej i doboru metod oraz środków, które mają służyć osiągnięciu tego celu. W społeczeństwie, które wychodziło po 1989 r. z traumy zapaści gospodarczej lat 80. ub.w., kwestie praw mniejszości seksualnych stanowiły jedynie egzotyczny margines debat publicznych. Wynikało to z faktu, że okres PRL ukształtował w świadomości społecznej taki obraz tych mniejszości, który trudno uznać za korzystny, co było warunkowane przez postchłopski charakter polskiego społeczeństwa końcowej fazy istnienia PRL-u, jak i opresyjnego stosunku władz publicznych PRL do kwestii homoseksualizmu (m.in. akcja „Hiacynt”). O ówczesnym stanie świadomości społecznej w odniesieniu do kwestii praw mniejszości seksualnych najlepiej świadczą dane CBOS z 1988 r. – na pytanie „Jak Pana(i) zdaniem, odnosi się do homoseksualizmu większość naszego społeczeństwa?” aż 65 proc. badanych odpowiedziało „Wrogo” (ta społeczna diagnoza zachowała swoją trwałość także przez kolejne 20 lat, bo w 2008 r. taką samą odpowiedź wybrało 66 proc. badanych)[2]. W latach 90. ub.w. lewica koncentrowała swoje działania parlamentarne i strategie wyborcze na kwestiach gospodarczych (negatywne efekty transformacji gospodarczej, tworzenie polskiej wersji gospodarki kapitalistycznej), a w przypadku kwestii obyczajowych odnosiła się przede wszystkim do praw kobiet (m.in. zakres dopuszczalności przerywania ciąży). Konstytucja RP z 2 kwietnia 1997 r. wzmocniła w polskim porządku prawnym pozycję instytucji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny – jej artykuł 18 stanowi: „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. Ten przepis w następnych latach będzie fundamentem dla prawicowej interpretacji działań środowisk LGBT i inicjatyw legislacyjnych lewicy parlamentarnej w zakresie związków partnerskich. Prawica konsekwentnie uznaje, że są one pozbawionych aksjologicznej prawomocności. Warto zwrócić uwagę na interpretację art. 18 Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r., która pojawiała się w opinii Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego z 10 maja 2012 r. na temat poselskiego projektu ustawy o związkach partnerskich (17 lutego 2012 r. wpłynął on do Sejmu RP – druk nr 552). Możemy w niej przeczytać m.in., że: „Aktualny stan prawny wskazuje, iż polski ustawodawca przypisał wybranemu modelowi małżeństwa i wymienionym w artykule instytucjom (rodzina, macierzyństwo, rodzicielstwo) szczególne znaczenie”[3]. Ta argumentacja po 2015 r. stała się centralnym punktem odniesienia dla prawicowej narracji na temat braku możliwości instytucjonalizacji jednopłciowych związków partnerskich. Natomiast lewicowa narracja na temat konieczności stworzenia trwałych podstaw prawnych odwołuje się do art. 32. 1.: „Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne” oraz do art.32. 2.: „Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny”.[4] Ten typ argumentacji pojawia się także w publikacjach będących efektem aktywności Rzecznika Praw Obywatelskich w obszarze monitoringu praw mniejszości seksualnych. Podsumowując, mamy tu do czynienia z nierozwiązywalną wyłącznie na gruncie przepisów prawa kolizją różnych norm etycznych. To oznacza, że rozwiązań w tym zakresie należy szukać w sferze polityki, czyli poprzez określenie aktualnego układu preferencji społecznych.

Drugim strategicznym momentem określającym stosunek lewicy parlamentarnej do kwestii praw mniejszości seksualnych jest powstanie rządu Leszka Millera w październiku 2001 r. To moment, w którym układ społecznych preferencji, wyrażonych na osi lewica–prawica, wskazywał, że poglądy lewicowe są częściej deklarowane niż poglądy prawicowe – natomiast w 2003 r. dochodzi do inwersji preferencji ideologicznych, której trwałość w sondażach jest widoczna do dziś. W Sejmie RP IV kadencji (2001–2005) istniała więc możliwość wprowadzenia do agendy legislacyjnej postulatów dotyczących instytucjonalizacji związków partnerskich. Nie została ona jednak wykorzystana. Senacki projekt ustawy o rejestrowanych związkach między osobami tej samej płci[5], który został przygotowany przez senatorów SLD, nie został wprowadzony pod obrady Sejmu. Wynikało to z kilku przyczyn. Po pierwsze, sprawy obyczajowe nie były priorytetem agendy programowej rządu Leszka Millera, a następnie rządu Marka Belki. Po drugie, cały wysiłek obu lewicowych ekip rządowych był skupiony na przygotowaniach państwa i społeczeństwa do członkostwa Polski w Unii Europejskiej (Kościół katolicki został sojusznikiem rządu w kampanii referendalnej w 2003 r.[6]), a następnie szybkim uruchomieniu unijnych środków finansowych, aby poprawić sytuację na rynku pracy. Trzecia, być może najważniejsza przyczyna wynikała z faktu dekompozycji klubu parlamentarnego SLD (powstanie SdPL) oraz kryzysu przywództwa w SLD. Rosnąca popularności prawicy w polskim społeczeństwie po 2003 r. (tzw. rewolucja konserwatywna) osłabiała skłonność lewicy do eksponowania w debacie publicznej wątków obyczajowych. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że ogromnie pozytywną rolę w zakresie promocji postaw akceptacji dla różnorodności tożsamości płciowych i ich publicznej widoczności odegrała Izabela Jaruga-Nowacka, która była pełnomocnikiem rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn w rządzie Leszka Millera. Jej działania na rzecz praw mniejszości seksualnych nie były kontynuowane przez osoby, które zajmowały się tą problematyką w rządach PiS i PO. Po 2005 r., gdy oblicze ideowe kolejnych rządów stało się wyraźnie konserwatywne w kwestiach obyczajowych, zaczął pogarszać się społeczny stosunek do kwestii praw mniejszości seksualnych. W kwietniu 2001 r. 24 proc. badanych uważało, że osoby tej samej płci, które pozostają ze sobą w intymnym związku, powinny mieć prawo do zawierania związków małżeńskich, a w 2010 r. – twierdziło tak zaledwie 16 proc.[7] Niewątpliwie dużą rolę odegrała w zmianie stanu świadomości społecznej w tym obszarze dominacja prawicy w polskim parlamencie i dyskursie publicznym, mniej proaktywne nastawienie części środowisk lewicy politycznej do konieczności podnoszenia tych kwestii w swojej komunikacji z otoczeniem zewnętrznym, a także bierna postawa części liberalnych środowisk opiniotwórczych
Za trzeci moment strategiczny należy uznać powstanie w 2011 r. Ruchu Palikota, z którego list wyborczych wystartował do Sejmu Robert Biedroń – w tamtym czasie znany opinii publicznej jako czołowy reprezentant środowiska broniącego praw mniejszości LGBT. Uzyskał on mandat posła na Sejm RP VII kadencji. Dzięki temu Biedroń wprowadził do agendy sejmowej tematykę obronę praw mniejszości seksualnych w zakresie, który nigdy wcześniej nie istniał w polskim parlamencie. Analiza tematyki jego interpelacji poselskich wskazuje na to jednoznacznie: interpelacja w sprawie udzielenia wsparcia organizacjom pozarządowym walczącym z dyskryminacją osób LGBT w państwach objętych programem Partnerstwa Wschodniego, interpelacja w sprawie wypowiedzi wygłoszonej na 32. posiedzeniu Sejmu RP dotyczącej domniemanej niekonstytucyjności projektów ustaw o związkach partnerskich, interpelacja w sprawie prezentowania w podręcznikach szkolnych treści dotyczących osób nieheteroseksualnych i transpłciowych, interpelacja w sprawie obywateli Polski chcących wstąpić w związek małżeński z osobą tej samej płci w Republice Francji, interpelacja w sprawie wypowiedzi ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosłąwa Gowina, wygłoszonej na 32. posiedzeniu Sejmu RP, dotyczącej domniemanej niekonstytucyjności projektów ustaw o związkach partnerskich, interpelacja w sprawie problemu dotyczącego zwalczania prześladowań na tle orientacji seksualnej, interpelacja w sprawie stanowiska rządu wobec przyjętej w Federacji Rosyjskiej ustawy zakazującej propagowanie homoseksualizmu wśród nieletnich[8]. Wysoki poziom merytoryczny jego aktywności poselskiej został zauważony przez ekspertów zajmujących się problematyką parlamentarną – w 2014 r. został uznany najlepszym posłem w rankingu tygodnika „Polityka”. Zwieńczeniem tego trzeciego momentu strategicznego był start Biedronia w wyborach samorządowych w 2014 r. i zwycięstwo w wyborach na stanowisko prezydenta Słupska – po raz pierwszy III RP tak wyeksponowane stanowisko zajęła osoba, która w sposób otwarty broniła praw osób LGBT.
Za czwarty moment strategiczny należy uznać czerwiec zeszłego roku, gdy podczas Parady Równości na platformie reprezentującej Sojusz Lewicy Demokratycznej (która pojawiała się tam regularnie co roku) wystąpił przewodniczący SLD – był to Włodzimierz Czarzasty. Media odnotowały, że obok niego na tej platformie pojawił się także Robert Biedroń. To była symboliczna chwila, bo właśnie wtedy oba nurty lewicowości obecne w polskim życiu politycznym – tradycjonalistyczny reprezentowany przez SLD i postmaterialistyczny w postaci Wiosny – wysłały wyraźny sygnał do opinii publicznej, że są sojusznikami środowisk broniących praw osób LGBT. Ta strategia okazała się skuteczna. Nastąpił powrót lewicy do polskiego parlamentu jesienią zeszłego roku, a efektem legislacyjnym tego powrotu stało się złożenie przez posłów Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy (Razem, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Wiosna Roberta Biedronia) w czerwcu tego roku trzech projektów ustaw: o związku partnerskim, przepisów wprowadzających ustawę o związku partnerskim, o równości małżeńskiej. Impulsem do ich złożenia był Kongres LGBT+ z 2019 r., w którym brało udział kilkadziesiąt organizacji pozarządowych zajmujących się prawami społeczności LGBT.
Tegoroczna kampania prezydencka, w trakcie której tematyka LGBT stała się jedną z głównych osi sporu, pokazała, że po raz pierwszy po 1989 r. kwestie praw mniejszości seksualnych wkroczyły do debaty publicznej jako czynnik mobilizujący potencjał poparcia dla aktorów rywalizacji politycznej w Polsce. Obecnie w tym sporze lewica parlamentarna nadal pełni jedną z głównych ról, choć aktywność Klubu Parlamentarnego Koalicji Obywatelskiego w obszarze interpelacji poselskich wskazuje, że lewica już nie posiada monopolu reprezentacji interesów środowisk LGBT. Zdecydowana obrona praw obywatelskich osób LGBT ze strony posłanek lewicy (m.in. sprawa Margot) prawdopodobnie w tym cyklu wyborczym będzie konsolidowała poparcie sondażowe dla podmiotów tworzących Koalicyjny Klub Parlamentarny Lewicy, zwłaszcza wśród młodszych wyborców. W tej grupie wiekowej lewica dopiero w zeszłym roku zaczęła odzyskiwać wiarygodność, po kilkunastu latach stagnacji sondażowej. Badania sondażowe ośrodka analitycznego Pew Research Centre z 2019 r. wskazują, że Polska należy do grupy państw o największej zmienności nastawienia do kwestii społecznej akceptacji dla osób homoseksualnych w zależności od wieku badanych – ta różnica wynosi aż 27 punktów procentowych. między osobami w wieku 18–29 lat i 50 lat oraz więcej[9]. To samo zjawisko występuje w przypadku innych państw Europy Środkowej (Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria). Jest to zatem cecha strukturalna społeczeństw z tego regionu, których półperyferyjny status w obrębie Unii Europejskiej (efekt historycznej ścieżki rozwojowej) odciska swoje piętno także na stanie świadomości społecznej w zakresie kulturowych wzorców funkcjonowania rodziny.
Dynamika obecnego parlamentarnego cyklu wyborczego pozwala przypuszczać, że tematyka LGBT nadal będzie aktywizowała poparcie dla lewicowych i prawicowych partii politycznych w Polsce. Wyniki badania CBOS z kwietnia 2019 r. ujawniają, że 55 proc. osób w wieku 18–24 lat i 49 proc. w wieku 25–34 lat deklarowało, że zna osobiście osobę o orientacji homoseksualnej[10]. Stosowanie przemocy symbolicznej lub fizycznej wobec osób z mniejszości seksualnych będzie wywoływać różne formy oporu społecznego oraz ukierunkowywać agendę programową lewicowych partii politycznych na obronę praw tych grup obywateli[11]. Należy jednocześnie zaznaczyć, że osoby o lewicowych poglądach politycznych nie akceptują w pełni wszystkich postulatów środowisk LGBT – dotyczy to zwłaszcza kwestii adopcji dzieci. W sytuacji, gdy obserwujemy kolejne fazy kryzysu legitymizacyjnego rządów Zjednoczonej Prawicy, może zaistnieć „scenariusz słowacki”, czyli powstanie lewicowego populizmu stojącego przez koniecznością zdefiniowania na nowo swojego stosunku do kwestii LGBT[12].
dr Przemysław Potocki, doktor nauk o polityce, pracownik naukowo-dydaktyczny Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW, autor ekspertyz zakresu marketingu politycznego. Współzałożyciel fundacji Centrum im. Ignacego Daszyńskiego.
fot. Canva
[1]Zob. III Kongres SLD, Apel III Kongresu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Warszawa, 18 grudnia 2004 r.; LiD, Program wyborczy LEWICY I DEMOKRATÓW: Nowa polityka, Nowa nadzieja, 9 września 2007; Stanowisko nr 5 Krajowej Konwencji SLD z dnia 19 grudnia 2009 r. – Rzeczywisty rozdział Państwa i Kościołów. Polska tolerancyjna i neutralna światopoglądowo; Krajowa Konwencja Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Deklaracja ideowo-programowa Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Warszawa, 10 grudnia 2011 r.; Stanowisko V Kongresu SLD w sprawie stosunków państwo-Kościół, Warszawa, 28 kwietnia 2012 r.
[2]Komunikat CBOS BS/88/2008 „Prawa gejów i lesbijek”, Warszawa, Czerwiec 2008, s. 9, https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2008/K_088_08.PDF [22.11.2020].
[3]Druk nr 552, Warszawa, 16 lutego 2012 r., s. 5, http://orka.sejm.gov.pl/Druki7ka.nsf/0/97A9C9C40D26CB7CC1257A370043EC84/%24File/552.pdf [26.11.2020].
[4]Por. tamże, s. 10.
[5]Druk nr 3664, Warszawa, 22 grudnia 2004 r., http://orka.sejm.gov.pl/Druki4ka.nsf/wgdruku/3664/$file/3664.pdf [26.11.2020].
[6]Zob. L. Nikolski, TAK, głosuję. Moja droga do referendum europejskiego, Warszawa 2005, s. 128-130.
[7]Komunikat CBOS Nr 90/2019 „Stosunek Polaków do związków homoseksualnych”, Lipiec 2019, s. 5, https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2019/K_090_19.PDF [22.11.2020].
[8]Robert Biedroń, http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/posel.xsp?id=027&type=P.
[9]Pew Research Centre, The Global Divide on Homosexuality Persists, June 25, 2020, s. 9, https://www.pewresearch.org/global/wp-content/uploads/sites/2/2020/06/PG_2020.06.25_Global-Views-Homosexuality_FINAL.pdf [18.11.2020].
[10]Komunikat CBOS Nr 90/2019…, s. 2.
[11]Na temat roli polskiego państwa w tym obszarze po 2015 r. zob. Kampania Przeciw Homofobii, Stowarzyszenie Lambda Warszawa, Trzy lata złej zmiany osób LGBT – podsumowanie rządów PiS, https://kph.org.pl/wp-content/uploads/2018/11/Raport_podsumowanie_rzadow_pis.pdf [18.11.2020].
[12]P. Sadura, S. Sierakowski, Polityczny cynizm Polaków. Raport z badań socjologicznych, Warszawa 2019, https://krytykapolityczna.pl/kraj/polityczny-cynizm-polakow-raport-z-badan-socjologicznych/.