Pomarańczowa rewolucja Węgrów
Na Węgrzech pomarańcza ma szczególne znaczenie. W filmie Pétera Bacsó pt. Świadek pojawia się w kultowej scenie. Streszczając: w latach pięćdziesiątych partia wydała zarządzenie, że na Węgrzech będzie się uprawiać pomarańcze. Później zorganizowano uroczystość dla […]
– Co to jest?
– Pomarańcza.
– Pomarańcza?
– Nowa węgierska pomarańcza. Trochę żółtsza, trochę kwaśniejsza, ale nasza – wyjaśnił towarzysz.
I tak mniej więcej wygląda nasza “pomarańczowa rewolucja” w 2010 roku. (Jak wiadomo, pomarańcza jest symbolem Fideszu). Prawie wszyscy liczyli na to, że Fidesz wykorzysta historyczny moment i przy użyciu powierzonej mu władzy zmieni skamieniały, węgierski system polityczno-prawny. Nieco więcej niż pół roku po wyborach wydaje się, że najnowsza węgierska “rewolucja” jest taka sama jak “węgierska pomarańcza”.
Zmiana konstytucji, zagrożenie własności
Węgry są jedynym byłym państwem socjalistycznym, w którym po zmianie ustroju nie uchwalono nowej konstytucji. Konstytucja stalinowska z 1949 roku została natomiast w całości przeredagowana w latach 1989–1990. Pozostało w niej jedno niezmienione zdanie: stolicą Węgier jest Budapeszt. Ta całkowicie zmieniona “tymczasowa konstytucja” w pełni odpowiada wymogom demokratycznego państwa prawa. Niezależnie od tego, można oczywiście uchwalić nową konstytucję, napisać “porządną” preambułę, wyplenić z niej sporne kwestie. A rząd posiadający dwie trzecie głosów może to uczynić bez żadnego oporu. Fidesz postanowił to zrobić, ale wpierw rozprawił się z Trybunałem Konstytucyjnym.
Kiedy rząd chciał z mocą wsteczną nałożyć podatek – i później to uczynił – na wypłacane w ciągu minionych 5 lat odprawy przekraczające dwa miliony forintów (ok. 7200 euro), Trybunał Konstytucyjny zrobił, co do niego należało: orzekł, iż ustawa z mocą wsteczną jest niezgodna z konstytucją. Rząd znowelizował konstytucję i odebrał Trybunałowi prawo głosu w sprawach budżetowych. Rzecz jasna, prawie o każdej ustawie można powiedzieć, że dotyczy budżetu. Czołowi politycy Fideszu uzasadniali decyzję w sposób przypominający lata pięćdziesiąte. Przewodniczący frakcji stwierdził, że po kwietniowych wyborach na Węgrzech państwo prawa ugruntowało się w takim stopniu, że nie jest potrzebny tak szeroki zakres uprawnień trybunału konstytucyjnego!
Powstaje pytanie, czy decyzję tę powzięto już w duchu projektu nowej konstytucji? Z pewnością tak! Coraz więcej wiadomo na temat koncepcji konstytucji Fideszu. Wszystko to dzieje się bez konsultacji społecznych, nie będzie w tej sprawie referendum. Parlament uchwali, a prezydent bez słowa podpisze. Według przecieków będzie to najbardziej konserwatywna konstytucja Europy. Będzie zawierać deklarację, że małżeństwo może być zawarte wyłącznie przez mężczyznę i kobietę. Aborcja zostanie zakazana, ponieważ konstytucja ma deklarować ochronę życia poczętego.
Najciekawiej się zapowiada rozdział o ochronie własności prywatnej. Wydaje się, że w niektórych wypadkach rząd – powołując się na ochronę interesów państwa – odstępuje od ochrony własności prywatnej. Takie odczucie może mieć już 3 miliony obywateli węgierskich, ponieważ są zmuszani do powrotu do państwowego systemu emerytalnego oraz oddania państwu “ własnej woli” pieniędzy zaoszczędzonych w prywatnych funduszach emerytalnych. W rzeczywistości mowa jest nie o tym, czy dotychczasowy system jest dobry czy nie, lecz o tym, że rząd potrzebuje tej olbrzymiej sumy (ok. 10 miliardów euro), by utrzymać deficyt budżetowy w 2011 roku poniżej 3 proc. Była to pierwsza decyzja, która nadszarpnęła popularność rządu. Niekorzystnie dotknęła młode społeczeństwo “obywatelskie”, które zostało wychowane właśnie przez Fidesz.
Totalna kontrola mediów
Kolejnym bulwersującym projektem jest nowelizacja ustawy o mediach. Zakres uprawnień Rady do spraw Mediów zostanie znacznie rozszerzony. W razie domniemanego naruszenia prawa możliwe będzie karanie stacji telewizyjnych i radiowych, prasy drukowanej oraz autorów publikujących w internecie, w tym blogerów. Grzywna wynosi ok. 30–20 tys. euro.
Projekt ustawy o mediach wywołał chyba największy dotychczas protest prasy opozycyjnej. Dwa największe tygodniki inteligencji liberalnej („Élet és Irodalom” oraz „Magyar Narancs”) ukazały się z pustą pierwszą stroną. Nie jest wykluczone, że dojdzie do dalszych protestów przeciw zmianom ustawy medialnej. Sytuację pogarsza fakt, że Rada do spraw Mediów składa się wyłącznie z osób mianowanych przez władzę.Od czasów zmiany ustroju prawica głosi, że media lewicowo-liberalne na Węgrzech posiadają olbrzymią, szkodliwą władzę nad społeczeństwem. Krok Fideszu warto rozpatrywać właśnie z tego punktu widzenia – jako próbę złamania dominacji mediów lewicowo-liberalnych. Wątpliwe jednak, czy taka dominacja jeszcze na Węgrzech istnieje. Od momentu zmiany rządu zauważyć można kompleksowe zmiany w mediach, w publicznych stacjach telewizyjnych pojawili się przedstawiciele konserwatywnej, radykalnej prawicy. Jeden z największych komercyjnych kanałów telewizyjnych zakupiony został przez firmy bliskie Fideszowi, który jest w posiadaniu także dwóch ogólnokrajowych kanałów informacyjnych. Nie należy to jednak do kwestii ideologicznych na Węgrzech. Nie ma tutaj prawdziwej partii lewicowej ani prawdziwej partii konserwatywnej. Są tylko obozy, zupełnie jak w feudalnym społeczeństwie stanowym.
Kwaśna, ale własna
Znaczna część dorosłego już dziś społeczeństwa socjalizowanego po zmianach ustroju ma już dosyć dwudziestoletniej serii kryzysów oraz politycznej wojny pozycyjnej okresu przejściowego. Właśnie z tego powodu coraz ostrzej zarysowuje się pytanie: czy utrzymać introwertyczną, prowincjonalną politykę narodową i społeczeństwo o stanowym charakterze, czy budować demokrację obywatelską i społeczeństwo obywatelskie oparte na wzorach zachodnioeuropejskich. Rząd obecnie przystaje na to pierwsze.
“Rewolucja pomarańczowa” Węgier przyniosła zatem radykalne zmiany, na razie nie widać jednak wyznaczonego celu. Z punktu widzenia rozbudowy prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego prognozy nie są najlepsze. Oczywiście tu, w Europie Wschodniej, nie ma w tym nic zaskakującego. Kwaśna, ale – gwoli uspokojenia – nasza…