Polska? Wiadomo, przecież jest najważniejsza…

Nawyk oceniania szablonowych obietnic i papierowych wartości prowadzi donikąd. Jedynym wyznacznikiem ewentualnego sukcesu PJN będzie sfera praktyki politycznej – konkretne działania i styl prowadzenia polityki. Jerzy Stanisław Lec ostrzegał: „gdy krzykną ‘postęp!’ Zawsze pytaj, postęp […]


Nawyk oceniania szablonowych obietnic i papierowych wartości prowadzi donikąd. Jedynym wyznacznikiem ewentualnego sukcesu PJN będzie sfera praktyki politycznej – konkretne działania i styl prowadzenia polityki.

Jerzy Stanisław Lec ostrzegał: „gdy krzykną ‘postęp!’ Zawsze pytaj, postęp czego?” Po prezentacji deklaracji programowej PJN powinniśmy tym bardziej wzmóc czujność – „Polska jest najważniejsza!”, a konkrety?

Na dziś wiemy jedynie, że musimy uzbroić się w cierpliwość, manifest ideowy PJN nie wnosi niczego nowego. Inaczej jednak być nie mogło, co więcej, sama deklaracja nie jest w tym przypadku w ogóle istotna. „Polska jest najważniejsza” to formacja, o której sukcesie lub porażce nie zdecyduje zaproponowany dokument, złożone obietnice ani przywołane korzenie ideologiczne.

Polska jest najważniejsza…

Gdyby poziom jałowości sporu pomiędzy PO a PiS mierzyć jakością deklaracji podejmowanych przez nowe inicjatywy polityczne, nie da się ukryć: utknęliśmy w martwym punkcie. Kolejne nowo-stare projekty za punkt wyjścia przyjmowały modyfikacje programów ugrupowań, z których się wywodziły. Receptą miał być powrót do korzeni oraz odrzucenie wypaczeń i zaniechań narosłych w toku działania partii-pierwowzoru.

Dziwne jest to o tyle, że deklaracje i obietnice przychodzą przecież najłatwiej. W Polsce tymczasem obserwujemy uwiąd myśli politycznej już na tym poziomie.

Stowarzyszenie „Polska jest najważniejsza” wpisuje się w krajobraz nijakości z odzysku, okazuje się zaskakująco niesamodzielne. Ton ogłoszonego 8. grudnia manifestu wyznacza PiS, jego oś stanowi odejście od retoryki „wojny polsko-polskiej” i krytyka dotychczasowych praktyk prowadzenia dyskusji. Elementy nowe, jeśli w ogóle się pojawiają, toną przytłoczone przymiotnikami.

… bezpieczna, zasobna, sprawiedliwa i wolna

Budowa formacji poprzez ogłaszanie manifestu ideowego w sytuacji, w jakiej znaleźli się niedawni rozłamowcy PiS zaskakuje. Styl podobnych dokumentów wyznaczają wyłącznie drażniący ucho patetyzm, retoryczna przesada i sztuczność, decydujące o nieprzystawalności do problemów dnia codziennego. Wszystko to powinno składać się na elementy, których twórcy nowej formacji pragną uniknąć. Jedynym celem, o jakim można w tym wypadku mówić, jest próba dawkowania napięcia medialnego, utrzymywania zainteresowania powstającą inicjatywą.

W praktyce deklaracja PJN z powodzeniem mogłaby posłużyć za wizytówkę całego szeregu obecnych i minionych ugrupowań politycznych. Przywołane w dokumencie bezpieczeństwo, dostatek, wygoda, sprawiedliwość i wolność odsyłają do katalogu pojęć miłych każdemu politykowi. Jeśli zaprezentowany dokument miał podkreślić odmienność powstającej formacji od partii obecnych na dzisiejszej scenie politycznej, PJN poniósł podwójną porażkę. Z jednej strony nie powiedziano niczego nowego, z drugiej – powielono wzorce właściwe dla powszechnie krytykowanej polityki zaklęć i obietnic. Doprecyzowanie „rozsądnej polityki” jako zdecydowanej i pragmatycznej, nie agresywnej, lecz skutecznej pozostawia nieskończenie szerokie pole interpretacji i domysłów.

Mniej marzeń

Tym, co zdecyduje o ewentualnym sukcesie PJN nie będą manifesty, lecz konkretne działania i styl prowadzenia polityki. Nic nam dziś po kolejnym zadeklarowaniu przywiązania do wolności i „Solidarności”, tradycji republikańskich, dobra wspólnego czy ciągłości kultury. Znamy również sielankę nowoczesnych szpitali, autostrad, przyjaznych szkół i rozwoju badań naukowych.

Lista zadań stojących przed nową formacją nie daje się wpisać w podniosłą deklarację ideową. Do najważniejszych kwestii, które pozwolą rozstrzygać o powodzeniu inicjatywy, należy zaliczyć zdolność do przełamania monopolu medialnego PO, wprowadzenie do dyskursu dnia codziennego zaniedbanych dziś kwestii gospodarczych, uwolnienie języka polityki od przesady właściwej PiS i miałkiej post-polityczności PO – słowem, praktyka skutecznej opozycji parlamentarnej.

Upragniony efekt medialny przyniosłaby PJN konkretna inicjatywa przeforsowana od początku do końca. Umożliwiłoby to nie tylko prezentację miłych sercu, lecz w praktyce znaczących wszystko wartości, ale również wykreowanie możliwie całościowego kontrapunktu zarówno dla PiS, jak i PO. Zadanie stojące przed PJN nie polega na odkryciu nowej, kolejnej recepty na uratowanie Polski, a próbie ustanowienia odmiennych od obowiązujących w polskiej polityce od przeszło pięciu lat standardów. Poszukiwanie odmiennego stylu kładącego nacisk na skuteczność i długofalowość działania.

„Polska jest najważniejsza” to obecnie wyłącznie zaklęcie. Manifesty i deklaracje mogą szybko okazać się przeszkodą – skazując na poszukiwanie rzeczy wielkich decydują o niedostrzeżeniu tych mniejszych, lecz istotniejszych. Jeśli dziś narzekamy na jałowość sporu pomiędzy głównymi partiami politycznymi i marazm rządów PO, pamiętajmy, że kiedyś daliśmy się uwieść podobnym deklaracjom niewykraczającym poza poziom frazesów i krytykę poprzedników.

8 grudnia 2010 r.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa