Po Kongresie – głos geografki

Poczułam się wywołana do tablicy jako wyjątek (nie-architekt), geograf. Uczestniczyłam w Kongresie Urbanistyki Polskiej jako osoba zainteresowana miastem, w najszerszym tego słowa znaczeniu (jak na geografkę przystało). Mam dość mieszane uczucia po tym, czego doświadczyłam […]


Poczułam się wywołana do tablicy jako wyjątek (nie-architekt), geograf. Uczestniczyłam w Kongresie Urbanistyki Polskiej jako osoba zainteresowana miastem, w najszerszym tego słowa znaczeniu (jak na geografkę przystało).

Mam dość mieszane uczucia po tym, czego doświadczyłam przez trzy dni obrad. Niewątpliwie wielką wartością dodaną tej imprezy była sesja międzynarodowa, która miała być wstępem do kongresu, a okazała się ważną lekcją nie tylko z urbanistyki, ale raczej z interdyscyplinarnych studiów miejskich, z szeregiem cennych spostrzeżeń i przemyśleń nie tylko odnośnie tego, co było i jest, lecz także tego, co może nas czekać i na czym należy się skupić szczególnie, planując ‘życie w mieście’, a nie tylko jego ‘struktury’.

Wystąpienia polskich urbanistów i polityków stanowiły swoisty miks informacji o potrzebie finansowania, o narzędziach, o planach, studiach i problemach, które moim skromnym zdaniem toczą się w oderwaniu od ‘człowieka’ i ‘społecznej tkanki miasta’. Odnoszę wrażenie, że nadal próbuje się uprawiać ‘sztukę dla sztuki’ w trójkącie polityk-urbanista-inwestor i wybierać przedsięwzięcia, które przyniosą profit inwestorowi, prestiż politykowi miejskiemu, promocję (?) miastu… Żeby być uczciwą, nie mogę nie wspomnieć o podejmowanym przez wielu mówców temacie partycypacji społecznej, ale też nie sposób oprzeć się wrażeniu, że traktowanym dość pobłażliwie, nie do końca poważnie, a już na pewno nie jako istotne wsparcie w procesie planowania, lecz niekiedy utrudnienie…

Dlatego też szczególnie cenna okazała się obecność przedstawicieli ruchów miejskich z różnych stron Polski, którzy nie tylko reprezentują różne profesje (również architektów!), ale mają zdecydowanie większą wrażliwość na kwestię społeczną w mieście oraz świadomość potrzeb i aspiracji tzw. zwykłych mieszkańców. Poważne traktowanie głosu przedstawicieli ruchów miejskich (a nie jedynie uprzejma zgoda na ich wypowiedzi) sprawi, że być może wykreślony ponad 20 lat temu trójkąt stanie się regularnym czworokątem i krokiem do planowania miast do życia… Należy w tym miejscu podkreślić również istotność zaprezentowanej na Kongresie metody charette, która zdaje się świadczyć na rzecz sprawnie funkcjonującego czworokąta za sprawą wagi, jaką przywiązuje do kontaktu z mieszkańcami i głoszonych przez nich opinii i której pierwsze rezultaty być może niedługo będą widoczne w przestrzeni kilku polskich miast.

Istotne nadzieje pokładam również w popularności stosunkowo nowego, multidyscyplinarnego kierunku studiów ‘gospodarka przestrzenna’, który – dzięki zaangażowaniu w proces nauczania wielu profesjonalistów z różnych dziedzin i sfer miejskiej aktywności – może w najbliższych latach zaowocować w postaci dobrze i wszechstronnie wykształconych fachowców, istotnie wspierających proces miejskiego planowania.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa