Pax Americana: Zderzenie amerykańskiej i europejskiej wizji dla Europy Środkowo-Wschodniej
Na przykładzie Bałkanów Zachodnich widać rozdźwięk w wizjach bezpieczeństwa dla Europy Środkowo-Wschodniej pomiędzy osią Berlin-Paryż a Waszyngtonem.
Rosnące zaangażowanie Ameryki w sprawy naszego regionu pokazuje realne ograniczenia strategicznej autonomii Unii Europejskiej. Waszyngton przejmuje inicjatywę w rozwiązaniu konfliktu pomiędzy Serbią a Kosowem.
Mimo niechęci Unii Europejskiej, Ameryka jest gotowa dać Serbii drugą szansę. Entuzjastyczne poparcie dla Warszawy i nowe otwarcie dla Belgradu w sprawie zabezpieczenia interesów amerykańskich w regionie oznacza determinację Waszyngtonu ochrony wschodniej flanki na własnych warunkach – wspierania regionalnych liderów pod względem demograficznym, ekonomicznym i militarnym – wbrew oczekiwaniom Paryża czy Berlina. Ta geopolityczna rozbieżność ma tektoniczny potencjał i może poważnie zachwiać równowagą sił w regionie.
Waszyngton przejmuje inicjatywę
Wojna w Ukrainie była dla USA okazją do udowodnienia, że pozostaje najpotężniejszym mocarstwem na świecie. Sposób, w jaki Amerykanie wspierają Kijów, według wielu komentatorów, był jasnym sygnałem dla Chin i wyraźnym znakiem dla Europy. Przede wszystkim, francuskie ambicje „strategicznej autonomii” dla starego kontynentu, opartej na idei armii europejskiej, jako prekursorze sfederalizowanej suwerenności Unii, spaliły na panewce.
W porównaniu z toporną i ospałą reakcją europejską, Amerykanie przejęli inicjatywę, w pełni koordynując reakcję Zachodu. Ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem niechęci Niemiec do dostarczenia Ukrainie czołgów z jednej i amerykańskich nalegań, by te czołgi dostarczyć z drugiej strony. To kolejny dowód na brak spójności państw członkowskich NATO. Oczywiście dążą one do porozumienia we wszystkich ważnych kwestiach, jednak w zakresie strategii pomocy dla Ukrainy istnieją rozbieżności. Co więcej, wspólne stanowisko amerykańsko-europejskie jest obecnie kwestionowane w jeszcze innej dziedzinie i jeśli nie zostanie odpowiednio potraktowane, może powodować dalsze tarcia.
Podczas gdy uwaga świata kieruje się na Europę Wschodnią, przyszłość Bałkanów Zachodnich nadal pozostaje „nierozstrzygnięta”. Czynniki odpowiedzialne za ten stan rzeczy są różne, ale sprawa Bałkanów Zachodnich pozostaje otwarta, nie tylko ze względu na rzekome wpływy rosyjskie i chińskie, czy też dlatego, że region wciąż nie jest w pełni zintegrowany ani z Unią Europejską, ani z NATO.
Dodatkowo w Czarnogórze, Albanii, Macedonii Północnej oraz Bośni i Hercegowinie utrzymują się bardzo poważne problemy strukturalne i strategiczne. Najostrzejszym z nich jest konflikt między Serbią a Kosowem. W niepewnych czasach, wzmożona aktywność dyplomatyczna ostatnich miesięcy, sugeruje, że istnieje chęć szybszego rozwiązania sprawy, przynajmniej w tej najbardziej palącej kwestii.
Stanowczość Waszyngtonu vs mediacje Brukseli
Specyfika tej działalności wiele mówi. Od podpisania w 2013 r. porozumienia brukselskiego między Serbią a Kosowem, które w pewnym stopniu znormalizowało stosunki, kierownictwo w procesie negocjacyjnym pozostawiono Unii Europejskiej. Bruksela została oficjalnie patronem dialogu, przy jasnym wsparciu amerykańskim. Wydawało się wówczas, że perspektywa akcesji do Unii Europejskiej wzmocni autorytet Brukseli i przyczyni się do bardziej kompleksowego rozwiązania.
Dziesięć lat później problemy pozostały tam, gdzie były. Serbia, choć wdraża bardzo trudne warunki porozumienia, nadal stanowczo odmawia uznania niepodległości Kosowa. Z kolei Kosowo nie zrealizowało najważniejszego postanowienia umowy – utworzenia na swoim terytorium półautonomicznej Wspólnoty Gmin Serbskich.
Jednocześnie obietnica członkostwa w Unii pozostała tylko na papierze. W obliczu dramatycznej eskalacji pod koniec zeszłego roku, proces brukselski okazał się martwy. Co ciekawe, było to jasne dla wszystkich, oprócz samej Brukseli. Właśnie w tym momencie, potencjalnie, na pierwszy plan wysuwa się nowe amerykańskie otwarcie.
Widać to przede wszystkim w kwestiach czysto symbolicznych. Częstsze wizyty amerykańskich dyplomatów wysokiego szczebla przykuwają znacznie większą uwagę i wydają się być znacznie skuteczniejsze niż regularne wizyty stałych wysłanników Unii Europejskiej na Bałkany. Tak było w przypadku ostatnich napięć w Kosowie.
Chociaż Bruksela próbowała załagodzić sytuację, przyznając nawet ruch bezwizowy dla Kosowa (co było głównym punktem spornym dla niektórych państw UE), sytuacja uległa deeskalacji, gdy przywództwo objął Departament Stanu USA.
Kolejna szansa dla Serbii
Przyspieszenie rozwiązania problemu Kosowa staje się coraz bardziej istotne. Amerykańscy dyplomaci prezentują nową, bardziej dynamiczną strategię wobec Bałkanów Zachodnich. Po raz pierwszy od dziesięcioleci, Departament Stanu udzielił jednoznacznie pozytywnych komentarzy na temat stanowiska Serbów. Wypowiedział je doradca Departamentu Stanu USA Derek Chollet.
Tak jak oczekiwano, powiedział, że „Serbowie w końcu będą musieli zaakceptować pewien poziom suwerenności [Kosowa]”, ale jednoznacznie dał Prisztinie do zrozumienia, że „muszą utworzyć Wspólnotę Gmin Serbskich”. Ta wypowiedź rozwiązała trwające od dekady niejasności w tej sprawie.
Co ważniejsze, po raz pierwszy, serbskie stanowisko wobec Rosji nie zostało boleśnie napiętnowane przez Amerykanów. Serbię pochwalono za konsekwentne głosowanie za suwerennością Ukrainy we wszystkich organizacjach międzynarodowych. Nadal może ona pozostawać pod presją nałożenia sankcji na Rosję, aby uniknąć dalszych i niekontrolowanych napięć w sprawie Kosowa, jednak w ostatnim czasie, był to pierwszy przypadek, kiedy Amerykanie oficjalnie okazali zrozumienie dla bardzo skomplikowanej międzynarodowej pozycji Serbii.
W przeciwieństwie do wcześniejszych narracji, wydaje się, że Ameryka postanowiła zachęcić, a nie zmuszać Serbów do odwrócenia się od rosyjskich wpływów. Konsekwencje zmiany tej narracji są istotne. Podczas gdy od tygodni Ameryka wywierała presję na Niemcy, Serbia otrzymała czystą kartę, a nawet wsparcie. Z drugiej strony Unia Europejska (a zwłaszcza Niemcy) regularnie wysyła potępiające wiadomości do Belgradu, obwiniając go za tzw. siedzenie na dwóch stołkach.
Stany Zjednoczone były najbardziej aktywnym orędownikiem, patronem niepodległości Kosowa i zdecydowanie naciskały na Serbię w tej sprawie, a także w sprawie Rosji i innych kwestii regionalnych. Z serbskiej perspektywy, Unia Europejska pozostawała bardziej wyrozumiałym partnerem. Zwrot w tych relacjach może mieć bardzo daleko idące skutki.
Nowe amerykańskie podejście dało się zaobserwować w szczególnym momencie. Bruksela pracowała nad niejawnym dokumentem pod nazwą Propozycja Francusko-Niemiecka. Media na Bałkanach dociekały jego potencjalnej treści, ale nie został on oficjalnie opublikowany. Wydaje się, że Serbia najmniej skorzystałaby na wycieku treści.
Interesujące jest tu raczej łagodne stanowisko amerykańskie. Chociaż wszyscy oficjele jasno dali do zrozumienia, że nie mają nic przeciwko Propozycji Francusko-Niemieckiej, zapewnili Brukselę, Belgrad i Prisztinę, że od teraz będą odgrywać bardziej aktywną rolę.
Pytanie brzmi więc: co jeśli Belgrad po raz pierwszy od bombardowania sił NATO w 1999 r. znajdzie bardziej wyrozumiałego rozmówcę w Waszyngtonie, a nie w Brukseli? Jeśli amerykańskie podejście symboliczne i retoryczne nieco złagodniało, czy może to oznaczać, że Belgrad będzie spoglądał w przyszłości na Amerykę, aby zachować status quo lub zapewnić sobie pewne ustępstwa?
Nominalnie Stany Zjednoczone popierają Propozycję Francusko-Niemiecką. Staje się jednak jasne, że nie pozostawiają tej kwestii Europejczykom, jak to czynili przez ostatnie dziesięć lat. Amerykanie mogą stać się nowym mediatorami we wszystkich tych kwestiach, a nie tylko oficjalnymi stronnikami procesów kierowanych przez Brukselę. Ta zmiana odzwierciedla szersze procesy.
Pax Americana
W obliczu inwazji Rosji na Ukrainę, środek ciężkości polityki zagranicznej przesunął się w kierunku flanki wschodniej. Ta zmiana wpłynęła na przetasowanie interesów strategicznych w całej Europie Środkowo-Wschodniej – od Bałtyku po Adriatyk. Amerykanie mogą obejść Brukselę i bezpośrednio wpłynąć na zagrożoną wschodnią granicę NATO i Unii Europejskiej, poza niemiecką czy francuską mediacją.
Cokolwiek niektórzy europejscy decydenci mogą sądzić na temat podmiotowości Europy, pozostaje więcej niż jasne, że warunki dyktują Amerykanie, przynajmniej jeśli chodzi o Ukrainę. Co do Bałkanów, zwiększenie aktywności Waszyngtonu może być częścią podobnego procesu.
Po 15 latach wspierania państwowości Kosowa, Amerykanie przyspieszają proces rozwiązania sprawy, w którą tyle zainwestowali. Nawet przy znaczącym wsparciu politycznym, wojskowym i finansowym, mniej niż połowa państw członkowskich ONZ uznaje Kosowo, podczas gdy kraj ten mierzy się z ogromnymi problemami gospodarczymi, społecznymi i politycznymi. Do tego stopnia, że sukces budowania państwowości w Kosowie pozostaje wątpliwy.
Jednocześnie, Serbia nie jest już przedstawiana przez Amerykanów jako typowy awanturnik. Możliwa jest nowa forma dialogu, a jedyną stroną, która nie chce jej uznać, są Niemcy.
W przypadku Serbii rozwiązanie kwestii Kosowa z pewnością będzie miało swoją cenę. Aby doprowadzić do porozumienia w sprawie ostatecznego statusu Kosowa, Stany Zjednoczone musiałyby uznać jeden kluczowy czynnik. Serbia nie zrzeknie się Kosowa bez uzyskania pewnych ustępstw. Po fiasku porozumienia brukselskiego czuje się „oszukana”. Podczas gdy Serbia wycofała swoje instytucje z Kosowa, Prisztina nie utworzyła Wspólnoty Gmin Serbskich. Dlatego, zgodnie z rozumowaniem Belgradu, aby zacząć rozważać negocjowanie ostatecznego statusu Kosowa, musi istnieć rozwiązanie, które nie doprowadzi Serbii do skrajnego upokorzenia (Serbia zrzeka się wszystkiego, a nic nie dostaje w zamian).
Możliwe, że jesteśmy świadkami nowego procesu. Waszyngton stawia na Serbię w ramach uzyskania stabilności w regionie. Zabezpieczając flankę wschodnią, Amerykanie zaczynają okazywać większe wsparcie najistotniejszym graczom w regionie, pod względem demograficznym, ekonomicznym i militarnym, nie tylko na Bałkanach.
W takiej sytuacji pojawia się pytanie, czy przygotowywana jest inna strategia dla regionu? Czy entuzjastyczne poparcie Waszyngtonu dla Polski (nawet przy obecnym reżimie) oraz przynajmniej częściowe acz rosnące zrozumienie dla Serbii są częścią tego samego procesu?
Pozostaje faktem, że oś Paryż-Berlin nie była w stanie skutecznie rozwiązać żadnego problemu na Bałkanach ani znacząco wpłynąć na rządy w Polsce i na Węgrzech.
Czy rosnące i bardziej bezpośrednie zarządzanie Europą Środkowo-Wschodnią przez USA, jest częścią nowej strategii – powolnego dostosowywania interesów do swoich wymogów bezpieczeństwa we flance wschodniej, nawet jeśli oznacza to pominięcie ważniejszych i większych sojuszników?
—
Jan Farfał – stypendysta programu Marcina Król 2022/2023 w „Visegrad Insight”. Doktorant w Oxford School of Global and Area Studies. Bada, w jaki sposób emigracyjne czasopisma zwracały się do swoich społeczeństw za żelazną kurtyną. Jest pracownikiem naukowym w projekcie „Europa w zmieniającym się świecie”, prowadzonym przez prof. Timothy’ego Gartona Asha i prof. Paula Bettsa w Centrum Studiów Europejskich na Uniwersytecie w Oksfordzie.
Vukan Marković – doktorant University of Cambridge. Historyk, publicysta, ekspert ds. bezpieczeństwa i polityki międzynarodowej.
Artykuł powstał w ramach programu współpracy głównych tytułów prasowych w Europie Środkowej prowadzonego przez Visegrad Insight przy Fundacji Res Publica. W języku angielskim ukazał się na łamach Visegrad Insight.
Fot. Aaron Burden / Unsplash.