Partycypacja w sieci
Internet stał się immanentną częścią świata realnego. Zmienia znaczenie takich podstawowych pojęć politycznych jak przedstawicielstwo, partycypacja czy sfera publiczna. Jaki jest polityczny potencjał nowych mediów? Autonomia i obywatelskość w sieci Edwin Bendyk: Mówiąc o autonomii i […]
Internet stał się immanentną częścią świata realnego. Zmienia znaczenie takich podstawowych pojęć politycznych jak przedstawicielstwo, partycypacja czy sfera publiczna. Jaki jest polityczny potencjał nowych mediów?
Autonomia i obywatelskość w sieci
Edwin Bendyk: Mówiąc o autonomii i sieci, chciałbym sięgnąć do historii nie tak odległej. Przewidywano, że wynalezienie Internetu będzie miało taki wpływ na życie społeczne, jak miało wynalezienie druku przez Gutenberga. Była to wizja sieci komputerów, które tworzą nowy paradygmat porozumiewania się, organizowania i komunikowania społecznego. Uczony wierzył utopijnie, że technologie są w stanie wyemancypować społeczeństwo. Jednocześnie naukowiec przewiduje wiele zagrożeń, które będą budziły niepokój. Przykładem jest społeczeństwo demokratyczne, które w swoim pragnieniu demokratycznego zarządzania nowością będą próbowały wprowadzać pewne formy cenzury. Widać to na co dzień – w podejściu decydentów do Internetu jako do sfery wymagającej odrębnych regulacji niż te obowiązujące pozostałe sfery komunikacji.
Wiele ciekawych elementów partycypacji politycznej w Polsce było stymulowanych przez władze próbujące nałożyć na nową sferę komunikacji kontrolę: w 2009 roku ustawa anty-hazardowa i rejestr stron i usług zakazanych – pierwszy punkt Internetu, kiedy rząd przyznał, ustami ministra Boniego, że społeczeństwo informacyjne jest pewną rzeczywistością, która się stała wbrew woli rządu. Powstało coś nowego – społeczeństwo informacyjne.
Paweł Dybel: Wątpliwości dotyczące pojęcia obywatelskości możemy odnosić do ery sprzed Internetu, do społeczeństw postkomunistycznych. Pytanie, czy i jak społeczeństwo byłoby w stanie dyskutować o obywatelskości i prawach związanych z pojęciem obywatela. Wraz z erą Internetu definicja pojęcia obywatelskości staje się coraz trudniejsza. To co wirtualne łączy się z tym co realne. Następuje – ze względu na szybszy obieg informacji – zmiana świadomości. Wydaje mi się, że jesteśmy na początku drogi, widzimy pierwsze symptomy zmian, przykładowo – to co się dzieje w krajach arabskich, Rosji, czy też w Polsce. Stoimy przed pytaniem, na ile rola świata wirtualnego przekłada się na świat realny? I na ile przekłada się na praktyki działania w świcie realnym?
Zmieniło się też pojęcie świata realnego. Świat Internetu staje się immanentną częścią świata realnego. Tradycyjne pojęcie realności zanika – rzeczywistość jest coraz bardziej zależna od konstruowania tożsamości podmiotu. Mam wątpliwości, czy człowiek Internetu przenosi swoją aktywność do świata rzeczywistego. Wirtualna rzeczywistość coraz częściej staje się częścią świata realnego.
Edwin Bendyk: Każde wydarzenie jest produktem lansowanym przez media. Czy w tym rozgadanym świecie możliwe jest zdefiniowanie przestrzeni publicznej, spraw wspólnych, o które można się spierać?
Paweł Dybel: Ta przestrzeń staje się bardziej płynna, niestała i niestabilna. Przestrzeń ta poddawana jest nieustannym przekształceniom – w świetle nieustannych przekształceń w Internecie. Poprzez możliwość prowadzenia dyskusji i polemik, które mogą szybko docierać do masy odbiorców. Należałoby w związku z tym przemyśleć pojęcie sfery publicznej. Jednym z pozytywnych elementów jest niesłychanie demokratyczna struktura Internetu – rozmówca występuje na zasadzie równorzędnej z każdym innym użytkownikiem. Nie ma dystansu. Poprzez Internet wchodzimy w nową erę. Prawdziwymi dziećmi Internetu są ludzie, którzy jeszcze nie dojrzeli.