Odpowiedzialność za miasta
IV Kongres Urbanistyki Polskiej w Lublinie miała zdominować kwestia odpowiedzialności za miasta. Tocząca się dyskusja skoncentrowała się jednak na tym, w jaki sposób i od kogo tą odpowiedzialność wyegzekwować. Wskazywano głównie na potrzebę stworzenia nowego […]
IV Kongres Urbanistyki Polskiej w Lublinie miała zdominować kwestia odpowiedzialności za miasta. Tocząca się dyskusja skoncentrowała się jednak na tym, w jaki sposób i od kogo tą odpowiedzialność wyegzekwować. Wskazywano głównie na potrzebę stworzenia nowego prawa, ale być może równie istotna jest mentalność decydujących o jego realizacji aktorów? Jedno jest bowiem jasne – Kongres pokazał wyraźnie, że nasze państwo ma problem z uwspólnianiem interesów i podejmowaniem decyzji w sytuacjach konfliktowych.
Organizatorom Kongresu udało się włączyć w dyskusję wszystkich, którzy mają możliwości i ambicje wpływania na losy polskich miast. W Lublinie byli więc zarówno przedstawiciele administracji rządowej i władz miejskich, jak i urbaniści, ekonomiści, deweloperzy, inwestorzy, bankowcy oraz reprezentanci aktywnych mieszkańców. Wszyscy zgodnie przyznawali, że lista problemów i dolegliwości, na które cierpią miasta, jest zdecydowanie zbyt długa. Co więcej, wspólnym głosem przekonywali siebie nawzajem, że tak dalej być nie może.
Istotna wątpliwość dotyczy jednak właśnie tego, co dalej. Omawiane kwestie dotyczą bowiem spraw fundamentalnych i podstawowych dla rozwoju miast. Profesor Kulesza trafnie zauważył, że taka dyskusja miała już miejsce trzydzieści lat temu. Fakt, że wracamy do niej po tak długim czasie, nie tylko świadczy o niepowodzeniu dotychczasowej polityki miejskiej, lecz także rodzi pytanie o to, czemu przez ten okres nie potrafiliśmy zaradzić nieuniknionej katastrofie?
Uczestnicy Kongresu podczas prac nad końcową rezolucją wskazywali, że dzisiejsza odpowiedzialność za miasto spoczywa głównie na barkach rządu i administracji centralnej. To państwo powinno wypracować lepsze rozwiązania prawne i regulacje, które zatrzymają chaos w przestrzeni publicznej i położą kres postępującej degradacji miasta. Przedstawiciele rządu zapewniali, że są tego świadomi i już pracują nad założeniami nowej polityki miejskiej oraz bardziej przemyślanym i spójnym prawem budowlanym. Przekonują, że już za dwa lata będziemy mieli lepsze prawo, a więc i lepsze miasta.
Czy tym razem się uda? Czy przez ten okres przejściowy miasta będą w stanie dać odpór tym wszystkim, którzy ze względu na swoje partykularne interesy je zawłaszczają i wykorzystują? Warto zauważyć, że za dwa lata polską politykę ponownie zdominują wybory i być może znów będzie jak zawsze. Tym bardziej, że poza tym, kto ma być odpowiedzialny za miasto, nie wiemy w sumie, kto jest i ponosi winę za obecny stan rzeczy. Gdzie przez ten czas podziewały się władze miast i na co szły wydawane przez nie pieniądze? Gdzie byli urbaniści, gdy miasta rozbudowywały się bez jakiegokolwiek planu? Czy tylko nieudolność kolejnych rządów od czasów transformacji jest powodem tak dramatycznej sytuacji?
To pytanie stanie się bardziej ważne, gdy pod uwagę weźmiemy pozytywne przykłady miejskiego planowania i współpracy władz, ekspertów i mieszkańców. Jednym z nich był prezentowany przez Macieja Mycielskiego warsztat charette, który pokazuje, że niezależnie od słabości istniejących regulacji można projektować miasta w sposób merytoryczny i odpowiedzialny. Nie oznacza to oczywiście, że żadne nowe instrumenty i narzędzia, które ma wprowadzić nowa polityka miejska, nie są potrzebne. Jeśli jednak można prowadzić dobre działania bez nich, to nasza uwaga musi być skierowana na ludzi, którzy w miastach podejmują decyzje.
Nie będę wskazywał palcem tych, którzy albo nie rozumieją, albo nie chcą rozumieć, w jaki sposób miasta powinny się były rozwijać i rozbudowywać. Ten problem po części dotyka bowiem nas wszystkich. Polega on na nieumiejętności tworzenia i realizacji przemyślanej polityki, która narusza istniejące interesy i wymaga ich uwspólnienia. Nie ma się bowiem co łudzić, że miasto może być rodzajem „dobra wspólnego”. Miejskie powietrze szybko weryfikuje tę teorię i pokazuje, że bez ciężkiej pracy polegającej zarówno na mówieniu, jak i słuchaniu, partykularyzm szybko zyska pozycję dominującą.
Prof. Kulesza ma rację – czekanie dwa lata na zmianę sytuacji może doprowadzić do stanu, w którym na ratunek będzie za późno. Sformułowana przez niego alternatywa – albo centralne sterowanie, albo szybkie stworzenie niezbędnych regulacji – jest już jednak błędna. W jednym przypadku musimy bowiem założyć, że władze są w stanie centralnie sterować, a w drugim, że jesteśmy gotowi do stworzenia lepszych regulacji. O tym, że wcale tak być nie musi, świadczy dotychczasowa nieudolność władzy oraz fakt, że nie potrafimy rozmawiać o mieście i przekładać merytorycznej debaty na mądre, zrozumiałe i choć w części akceptowane przez wszystkich decyzje.
Kongres pokazał jednak, że istnieje możliwość zmiany tej sytuacji. Prof. Adama Kowalewskiego w swoim występieniu jasno stwierdza, że choć bez determinacji rządu i parlamentu nie uda się uporządkować procesu rozwoju miast, to rzecznicy i promotorzy takiej zmiany zyskali istotnych sojuszników. Są nimi zarówno przedstawiciele administracji rządowej, jak i coraz silniejsze organizacje i ruchy miejskie. Jako ich reprezentant dobrze wiem, że regulacje same się nie stworzą i trzeba nad nimi ciężko pracować. Tym bardziej więc cieszy, że w wypowiedzi prof. Kowalewskiego pojawia się wizja takiej współpracy.
Warto to podkreślić tym bardziej, że ze strony wielu uczestników Kongresu padały słowa, które podkreślając znaczenie mieszkańców, deprecjonowały jednocześnie ich rolę w procesach decydowania o rozwoju miast. Nieszczęsną kwintesencją tego poglądu były słowa dyrektora Wydziału Architektury i Budownictwa toruńskiego ratusza. Sądził on dotychczas, że partykularne podejście mieszkańców do rozwiązań w przestrzeni publicznej jest przypadkiem tylko jego miasta; dzisiaj jednak wie, że to problem znacznie szerszy. Toruniowi udało się „na szczęście” obronić miasto przed zawłaszczeniem przez mieszkańców (nie bez pomocy profesjonalnej firmy). Jeżeli jednak choć część urbanistów jest przekonana, że to mieszkańcy są największą słabością i przeszkodą na drodze do cywilizowania miast, to być może na kolejnym Kongresie, zamiast sesji „Miasto oczami urbanisty. Czy urbaniści wiedzą lepiej?”, korzystniej będzie zorganizować cykl wystąpień pod wspólnym hasłem „Czego urbaniści nie wiedzą?”. Warto zauważyć, że choć ruchy miejskich aktywistów dopiero się budzą i organizują wokół istotnych dla miasta kwestii, to ich wspólnym mianownikiem i największym sukcesem jest umiejętność przekładania pozornie partykularnych interesów (bo odnoszących się do konkretnych ulic, placów czy parków) na uwspólniony interes mieszkańców. Coraz lepiej wychodzi więc ruchom miejskim to, co tak trudno przychodzi władzom państwowym i miejskim.
Podczas kongresu razem z Jolantą Piecuch staraliśmy się pokazać, że poza dobrymi chęciami ruchy miejskie posiadają również dużą wiedzę – zarówno teoretyczną, jak i praktyczną – o tym, jak funkcjonuje miasto i w jaki sposób można już dzisiaj rozwiązać najbardziej pilne problemy. W połowie października Kongres Ruchów Miejskich spotyka się w Łodzi, aby porozmawiać o rządowych założeniach dla polityki miejskiej i jej realizacji. Jego gotowość potwierdza zaproszenie do udziału w IV Kongresie Urbanistyki Polskiej. Świadczy to o tym, że również jego organizatorzy zauważają lukę powstałą pomiędzy mieszkańcami a ich politycznymi reprezentantami i mających służyć im pomocą urzędnikom. Mam nadzieję, że również razem z miejskimi aktywistami będą chcieli tę lukę zlikwidować. Może dzięki temu wspólnemu działaniu w trosce o prawdziwie zrównoważony rozwój naszych miast uda się również przełamać tę niemoc, która paraliżuje prace nad tak potrzebnymi regulacjami. I może dzięki temu władze Torunia nie będą już się bały, że mieszkańcy zawłaszczą miasto. Tym bardziej, że już za późno na ten strach. Czy władze tego chcą, czy też nie, miasto należy do jego mieszkańców.
***
„Res Publica Nowa” była partnerem Kongresu Urbanistyki Polskiej. Na naszej stronie można już przeczytać sprawozdanie z sesji międzynarodowej Kongresu, które przygotowała Martyna Obarska. Niebawem przygotujemy sprawozdanie z przebiegu całego Kongresu oraz opublikujemy treść przygotowanej przez jego uczestników „Rezolucji lubelskiej”.
Jeden komentarz “Odpowiedzialność za miasta”