Od zwycięstwa do przegranej
Faktograficzne braki w narracji Roberta Krasowskiego nie są przypadkowe. Przyczyny upadku obozu solidarnościowego tkwią przede wszystkim w idei grubej kreski. Pomnik postawiony przez Krasowskiego Wałęsie stoi na kruchym cokole. Czynniki transformacji Książka Roberta Krasowskiego Po […]
Faktograficzne braki w narracji Roberta Krasowskiego nie są przypadkowe. Przyczyny upadku obozu solidarnościowego tkwią przede wszystkim w idei grubej kreski. Pomnik postawiony przez Krasowskiego Wałęsie stoi na kruchym cokole.
Czynniki transformacji
Książka Roberta Krasowskiego Po południu. Upadek elit solidarnościowych po zdobyciu władzy jest próbą interpretacji przyczyn rozpadu wielkiego obozu solidarnościowego po odniesionym zwycięstwie w wyborach 4 czerwca 1989 roku i przegranej jego kandydatów w wyborach prezydenckich 1995 roku. Praca została pomyślana jako fragment większej całości – tom drugi mówić ma o narodzinach i upadku władzy SLD, zaś trzeci – o powrocie do rządów solidarnościowej prawicy.
We wstępie autor ostrzega: „Ta książka zaskoczy Czytelnika, bo opowiada historię odmienną od tej, którą zapamiętał” (s. 6). Wyjaśnia zarazem mechanizm popełnianego przez nas błędu: „W naszej pamięci pozostaje diagnoza sformułowana na bieżąco, gdy wydarzenia właśnie się toczyły. Kłopot w tym, że kiedy trwa polityczna walka, nigdy nie wiemy, jak jest naprawdę. Znamy tylko relacje obu stron. Politycy przedstawiają nam swoje wersje wydarzeń, a my z tej talii wybieramy jedną z opowieści. Tę, która wydaje się nam najbardziej przekonująca. Nie mając żadnej pewności, czy to, co przekonujące, jest jednocześnie prawdziwe” (s. 7).
Podążmy zatem torem myśli autora, aby dowiedzieć się, jak było naprawdę. Krasowski umieszcza wydarzenia zachodzące w Polsce w szerszym kontekście transformacji systemu komunistycznego, która była procesem wspomaganym z zewnątrz. Jej główne czynniki sprawcze leżały poza granicami Polski czy nawet Europy Środkowo-Wschodniej, a były to USA, Niemcy, Francja oraz międzynarodowe instytucje: Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Kierunek reform wytyczał, wymuszał i w znacznej części finansował Zachód (s. 14), zaś rolą lokalnej polityki „nie było wytyczanie modernizacyjnej drogi, ale zręczność w jej przemierzaniu, umiejętność łagodzenia społecznych cierpień i dawania ludziom satysfakcji z odzyskanej wolności” (s. 34 i 35). Głównym problemem polskiej polityki nie było zatem dokonanie samej modernizacji – bo ta została narzucona z zewnątrz, lecz kształtowanie samej siebie – budowa stabilnej sceny politycznej, która w 1989 roku była rozdrobniona i podzielona na wiele partii, partyjek i ugrupowań.
Proces kształtowania się polskiej sceny politycznej autor przedstawia przez pryzmat osobowości, motywacji, celów i ambicji trzech polityków solidarnościowego obozu: Lecha Wałęsy, Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka stanowiących „dobrze skomponowaną ekipę, która mogła rządzić Polską przez wiele lat” (s. 25). Co zadecydowało o tym, że tak się nie stało?
Wymiary konfliktu
Według Krasowskiego konflikty i tarcia w obozie solidarnościowym rozpoczęły się jeszcze przed wyborami 4 VI, podczas układania list wyborczych, które doprowadziły Mazowieckiego po konflikcie z Geremkiem do wycofania z kandydowania do Sejmu. Po powołaniu rządu Mazowieckiego stopniowo narastał konflikt pomiędzy premierem a przewodniczącym Związku. Jeden wymiar tego konfliktu miał charakter personalny: Mazowiecki – co jest skądinąd zrozumiałe, lecz zdaje się, że autor nie podziela tej opinii – nie chciał być premierem malowanym i nie informował o swoich decyzjach ani nie konsultował ich z przewodniczącym Związku.
Drugi wymiar konfliktu miał już charakter polityczny, gdyż Mazowiecki był zbyt ostrożny w swojej polityce wychodzenia z komunizmu. Jak celnie zauważa autor, Mazowiecki „ostrożnym krokiem sapera będzie się skradać po rzekomym polu minowym. Z szacunku do niego zwykło się udawać, że na tym polu były miny” (s. 54). Ale tych min tam nie było. Jednakże według Krasowskiego „grubą kreską Mazowiecki zaszkodził bardziej sobie niż państwu” (s. 107). Umożliwił bowiem wkroczenie do gry czarnego charakteru opowieści Krasowskiego, czyli Jarosława Kaczyńskiego. Ten zdolny, aczkolwiek nadmiernie ambitny polityk skłócił Wałęsę z Geremkiem oraz wykorzystywał słabości rządu Mazowieckiego do podsycania zupełnie niepotrzebnych antykomunistycznych emocji (s. 108). Jednakże odpowiedzialność za wypowiedzenie wojny na górze – jak przekonywająco udowadnia autor – ponosi Mazowiecki i lewicowo-liberalne skrzydło obozu Solidarności skupione wokół „Gazety Wyborczej”. Ono najpierw sprzeciwiało się przyspieszeniu zmian politycznych, spodziewając się wyboru Wałęsy na prezydenta, a później, gdy zastopowanie zmian politycznych okazało się niemożliwe, wystawiły własnego kandydata na prezydenta.
Trudno jednak zgodzić się ze stwierdzeniem, że polityka grubej kreski wyrządziła szkody jedynie Mazowieckiemu, czego najlepszym przykładem może być sromotna klęska premiera w wyborach prezydenckich. Nawet z obranego przez Krasowskiego punktu widzenia opisu wydarzeń w Polsce, czyli w kategoriach budowy stabilnej sceny politycznej, trwanie wybranego w kurialnych wyborach sejmu, podczas gdy wszędzie wokół w Europie Środkowo-Wschodniej odbyły się już wolne wybory parlamentarne było czymś nienaturalnym i anachronicznym. Warto wspomnieć, że wcześniej niż w Polsce (jesień 1991) wybory parlamentarne odbyły się w Albanii. A przecież polityka grubej kreski miała również – pomijany w opisie autora – wymiar gospodarczy, gdyż oznaczała co najmniej przyzwolenie na uwłaszczenie nomenklatury drogą afer i skandali gospodarczych.