O nowy model opowiadania

Koncepcje muzeum XXI wieku Tradycyjny model muzeum jako świeckiej świątyni narzucającej społeczeństwu jedynie słuszny jednolity obraz rzeczywistości i uniwersalną interpretację historii odszedł w przeszłość. W dyskusjach o muzeum XXI wieku pojawia się koncepcja muzeum jako […]



Koncepcje muzeum XXI wieku

Tradycyjny model muzeum jako świeckiej świątyni narzucającej społeczeństwu jedynie słuszny jednolity obraz rzeczywistości i uniwersalną interpretację historii odszedł w przeszłość. W dyskusjach o muzeum XXI wieku pojawia się koncepcja muzeum jako platformy, które dla wielokulturowego społeczeństwa staje się jednym z wielu alternatywnych źródeł tożsamości. Nowoczesne muzeum, redukując dystans między odwiedzającym a instytucją, ma zapraszać go do współpracy, a publikując swoje zasoby online, zwiększa zasięg oddziaływania i inspiruje nowe formy edukacji.

7 lipca tego roku w Londynie z okazji 60. rocznicy powstania wydawnictwa Thames & Hudson odbyło się spotkanie, którego gośćmi byli Neil MacGregor, dyrektor British Museum, oraz Nicholas Serota, dyrektor brytyjskiego muzeum sztuki nowoczesnej Tate. Zorganizowana przez London School of Economics and Political Science debata między dwiema czołowymi figurami brytyjskiego muzealnictwa (co podkreślił już na wstępie prowadzący spotkanie John Wilson) dotyczyć miała koncepcji funkcjonowania instytucji muzeum w XXI wieku. Chyba trochę wbrew oczekiwaniom wypowiedzi obu gości sprowadzały się w znacznej mierze do analizy bieżącej kondycji organizacyjnej i finansowej prowadzonych przez nich instytucji – także z perspektywy zmian, jakie nastąpiły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Niestety nieco mniej miejsca poświęcono wizjom przyszłości projektów muzealnych w kolejnych dekadach XXI wieku. Uwagi MacGregora i Seroty dotyczące funkcjonowania współczesnego systemu muzealnego i wyzwań, jakie stawia przed nim nowoczesne, wielokulturowe, zglobalizowane społeczeństwo, są jednak bardzo cenne. Mogą one stanowić doskonały punkt wyjścia do dyskusji o polityce muzealnej także z polskiej perspektywy.

Kulturowa dyplomacja

Obaj występujący w londyńskim Sheikh Zayed Theatre goście od początku podkreślali swój emocjonalny stosunek do misji prowadzonych przez siebie instytucji. Neil MacGregor przyznał wprost, jak ogromną przyjemność daje mu osobisty kontakt z unikalnymi historycznymi artefaktami przechowywanymi w British Museum i jak lubi oglądać tłumy każdego dnia odwiedzające to muzeum. Nicholas Serota podkreślał wyjątkowość Londynu – miasta, w którym wielokulturowa publiczność dzięki muzeom i galeriom ma dostęp do niezwykłych zasobów historii i sztuki wielu narodów i cywilizacji. Podczas tego spotkania wątek wielokulturowego społeczeństwa jeszcze wiele razy pojawiać się będzie w wypowiedziach obu dyskutantów. Społeczeństwo funkcjonujące w rzeczywistości nieustannej, dynamicznej wymiany kulturowej (tak wyraźnie widocznej z perspektywy Londynu), korzystające z narzędzi internetowych do komunikacji o niemal nieograniczonym zasięgu, redefiniuje model funkcjonowania muzeum.

Tradycyjny XIX-wieczny schemat muzeum jako świątyni sztuki i historii, umacniającej jednorodną tożsamość narodową przestał być aktualny. Współcześnie muzeum – jak podkreśla Neil MacGregor – ma być formą inspiracji, źródłem wzorców i wielokulturowych perspektyw. Z drugiej strony ma ono obowiązek transmitowania dziedzictwa historycznego i kulturowego poza granice macierzystego narodu – stąd postulaty udostępniania kolekcji online z odpowiednio przygotowanymi opisami pozwalającymi zrozumieć je osobom spoza europejskiego kręgu językowego i kulturowego. To także kwestia politykiwypożyczeń kolekcji, która – mimo nowych możliwości logistycznych – wciąż napotyka różnorodne ograniczenia.

Przykładem tego jest zasygnalizowana w toku dyskusji sprawa aktualnego sporu między British Museum a rządem Grecji, działającym w imieniu otwartego w czerwcu nowego muzeum na Akropolu. Problem dotyczy marmurów partenońskich (Marmury Elgina), które 270 lat temu zostały w brutalny sposób usunięte z Akropolu i wywiezione do Anglii przez brytyjskiego arystokratę, Tomasza Bruce’a lorda Elgin. British Museum zgodziło się na możliwość regularnego wypożyczania tego zabytku ateńskiemu muzeum, jednak taką ofertę zablokowało greckie ministerstwo kultury. Grecy ewentualną akceptację oferty Brytyjczyków uznali za „legitymizowanie porwania” tego wyjątkowego zabytku. Dążenie do przejęcia własności nad marmurami partenońskimi argumentuje się także faktem, że zgoda na wywóz zabytku została wydana, kiedy Grecja znajdowała się pod okupacją turecką.

Neil MacGregor podał jednak i pozytywne przykłady międzynarodowej współpracy między muzeami. Kierowana przez niego instytucja od początku konfliktu irackiego (kwiecień 2003) angażuje się w ratowanie zabytków i współdziałanie z muzeum w Bagdadzie. Ważnym elementem nowoczesnej strategii „kulturowej dyplomacji” jest Internet. Przygotowana przez British Museum wirtualna wystawa prezentująca zabytki arabskiej kaligrafii została sporządzona na prośbę jednego z uniwersytetów na Bliskim Wschodzie, którego studenci mogą teraz przeglądać zasoby tej kolekcji bez konieczności fizycznego przebywania w londyńskim muzeum.

Muzeum jako nadawca i platforma komunikacji

Temat Internetu pojawiał się okazjonalnie w wypowiedziach obu zaproszonych do Sheikh Zayed Theatre ekspertów. Nie oznacza to jednak, że nie doceniają oni potencjału tego medium. Wydaje się, iż w ich ocenie zaangażowanie muzeum w działania w Internecie to jedna z wielu potencjalnych strategii funkcjonowania instytucji tego typu we współczesnym społeczeństwie. Nie jedyna i z pewnością nie najistotniejsza.

Ewolucja modelu muzeum – z tradycyjnej świątyni sztuki do platformy prezentacji i dyskusji nad wielokulturowym dziedzictwem – dokonuje się dzięki nowym możliwościom komunikacyjnym: od szybszego i bezpieczniejszego transportu kolekcji aż po globalną sieć. Internet to nie tylko nowa forma prezentacji zasobów muzealnych w wersji cyfrowej. To potrzeba stworzenia nowych metod edukacji historycznej i kulturowej, angażujących społeczność aktywną online. Szkoda, że obaj dyskutanci szerzej nie podjęli tego wątku – jest przecież o czym mówić. Postępy w procesie digitalizacji zasobów dziedzictwa kulturowego są coraz większe (mimo oczywistych barier, takich jak represyjne prawa autorskie), zmienia się też schemat dystrybucji wiedzy. Telewizja i Internet – szczególnie dla młodego pokolenia – stają się głównymi źródłami informacji o historii, wpływają też na charakter tego przekazu (spłaszczając go, estetyzując czy nadając mu wymiar sensacyjny, tak oczekiwany przez masowego odbiorcę). Ta nowa sytuacja stawia przed muzeum nowe wyzwania. Nick Sarota, wypowiadając się na temat modelu edukacyjnej działalności, prognozuje, że w ciągu kolejnych 10-15 lat instytucja muzeum stanie się platformą międzykulturowej konwersacji, narzędziem wymiany idei. Platforma ta nie będzie w stanie funkcjonować bez odpowiednio intensywnego wykorzystania Internetu, nie tylko do publikowania zdigitalizowanych zasobów, ale także do dynamicznej bezpośredniej komunikacji między odwiedzającymi a pracownikami muzeum, edukatorami, kuratorami (blogi, serwisy społecznościowe itp.).

Dobrym przykładem funkcjonowania takiej platformy jest jeden z projektów Powerhouse Museum w Sydney. Podczas spotkania w Sheikh Zayed Theatre nie wspomniano o tej inicjatywie, jest ona jednak interesującym dowodem pokazującym potencjał Internetu nie tylko jako platformy publikowania cyfrowych wersji muzealnych kolekcji. Pracownicy australijskiego muzeum intensywnie działają w cyfrowej rzeczywistości: muzeum obecne jest na Facebooku, publikowane są blogi i podcasty, udostępniane nagrania video. Muzeum otwiera się też na aktywne społeczności internautów: w ramach wikipedystycznego projektu Backstage pass lokalni wikipedyści zaproszeni zostali do odwiedzenia muzeum: oprowadzono ich po ekspozycji oraz pokazano miejsca związane z funkcjonowaniem Powerhouse Museum, do których na co dzień mają dostęp jedynie osoby w nim pracujące. Finałem spotkania była dyskusja, podczas której omawiano możliwości wykorzystania zasobów muzeum w hasłach budowanych w ramach Wikipedii, spierano się na temat poszczególnych zasad redakcyjnych i zastanawiano, jak intensywnie muzeum może promować się w ramach tego serwisu. Ważnym elementem debaty były też problemy prawne związane z licencjonowaniem fotografii wykonywanych przez wikipedystów w instytucjach muzealnych i publikowanych następnie w Wikipedii.

Muzeum jako dysponent praw do dziedzictwa?

Jedno z najważniejszych wyzwań stojących przed muzeum w XXI wieku stanowi przestarzały, nienadążający za zmieniającymi się realiami dystrybucji dóbr kultury system praw autorskich. Szkoda, że podczas londyńskiej dyskusji nie podjęto tego tematu.

Muzea publikujące w Internecie duże kolekcje zdigitalizowanych zasobów wzbogacają globalną sieć. Materiały dostępne dotąd jedynie dla osób fizycznie odwiedzających muzeum oglądać teraz mogą internauci na całym świecie. Bezpośredni kontakt z kolekcją, możliwy w przestrzeni galerii, oznacza zazwyczaj mniej lub bardziej pasywne oglądanie określonego przedmiotu, ewentualnie dyskutowanie nad nim w gronie kilku osób lub wsłuchiwanie się w opowieść przewodnika. Tymczasem ten sam przedmiot, udostępniony w Internecie w wersji cyfrowej nie dość, że może być właściwie bez ograniczeń kopiowany i umieszczany na dowolnej ilości stron internetowych, to jeszcze potencjalnie stać się może podstawą wielu edycji, remiksów, kolaży, tworzonych przez internautów posiadających przynajmniej podstawowe kompetencje związane z edycją grafiki. Czy muzeum prowadzące program digitalizacji zbiorów przygotowuje się na takie sytuacje?

Amerykański wikipedysta Derrick Coetzee ze strony londyńskiej National Portrait Gallery skopiował trzy tysiące zdigitalizowanych reprodukcji obrazów należących do domeny publicznej. Materiały te zostały udostępnione w repozytorium Wikipedii, gdzie wykorzystuje się je do ilustrowania artykułów biograficznych. Tymczasem prawnicy National Portrait Gallery wystosowali do niego oficjalne pismo, w którym zażądali wykasowania z serwerów Wkipiedii przygotowanego zestawu grafik. Powołali się na brytyjskie przepisy, pozwalające objąć prawem autorskim reprodukcje utworów z domeny publicznej. Amerykańskie prawo z kolei nie przewiduje takiej możliwości. W obronę Coetzee’ego zaangażowała się Electronic Frontier Foundation, działania prawników wynajętych przez National Portrait Gallery wspiera British Association of Picture Libraries and Agencies.

Spór ten stał się inspiracją nie tylko do pytań o granice domeny publicznej (która na przykład w Polsce nie jest nawet prawnie definiowana), ale także o model funkcjonowania publicznych instytucji realizujących projekty digitalizacyjne. National Portrait Gallery wydał na ucyfrowienie kolekcji milion funtów. Czy w zupełności rozwiewa to wszelkie etyczne wątpliwości co do obejmowania dziedzictwa kulturowego (stanowiącego własność publiczną) prawem autorskim? Podobne kontrowersje związane z blokowaniem przygotowywania przez wikipedystów dokumentacji fotograficznej zabytków Wawelu pokazują, że problem dotyczy też polskiego systemu muzealnego.

Multimedia i przemoc obrazu

Zastanawiając się nad nowoczesnym modelem muzeum, trudno nie zwrócić uwagi na potencjał multimediów jako formy prezentacji zbiorów. Rozwiązania wykorzystujące dźwięk, hologram, animację czy algorytmy, wchodzące w interakcję z odwiedzającym to nowe formy wizualizacji, która – jak przekonuje w swojej książce Computers, Visualization and History David J. Staley – może być alternatywą tradycyjnej „pisanej” narracji historycznej. Polskim przykładem najbardziej zaawansowanej pod tym względem instytucji jest Muzeum Powstania Warszawskiego, tak często obecne w popularnych dyskusjach o nowoczesnym muzealnictwie.

Warto jednak krytycznie spojrzeć na ten nowy trend. Z jednej strony mamy bowiem atrakcyjne formy angażowania odbiorców w korzystanie z zasobów muzeum, z drugiej – potencjalną możliwość zagłuszenia przez nowoczesne rozwiązania oryginalnej muzealnej opowieści.

Dziennikarki Marta Budkowska i Karolina Wigura w jednej z opublikowanych w Internecie relacji piszą: “Muzeum Żydowskie w Berlinie to gra obrazków. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Zwiedzający jest przecież dzieckiem (przynajmniej swoich czasów), a te najlepiej czują się w wirtualnej rzeczywistości Internetu i gier komputerowych. Odbiorcy tak spreparowanego przyjaznego przekazu, komfort może zapewnić tylko kultura obrazkowa. To nie musiałoby być złe – w końcu muzea powinny dostosowywać się do zwiedzających, by umożliwić im jak najpełniejszy odbiór ekspozycji. Obrazkowe i multimedialne jest również muzeum w Yad Vashem, ale nie wpływa to negatywnie na jakość wystawy. W berlińskim muzeum jednak obrazkowość idzie w parze z zapobiegliwą infantylizacją odbiorcy. Muzeum przypominając grę komputerową, niepostrzeżenie przekształca w nią samą Zagładę. Przez kolejne zadania rozłożone z umiarem na piętrach-poziomach przechodzi się, nie będąc zmuszonym do wzięcia za cokolwiek odpowiedzialności. I zupełnie jak w rozkodowanej grze nie traci się życia1.

Jakie są granice infantylizacji muzealnego przekazu? Czy zajęcia rysunkowe dla dzieci odwiedzających Muzeum Powstania Warszawskiego to jeszcze popularyzacja i próba zainteresowania historią, czy też może forma nieetycznego spłaszczania pamięci tragicznych wydarzeń z 1944 roku? Czy Muzeum angażujące się w ahistoryczne popkulturowe produkcje (Hardkor 44 Tomasza Bagińskiego) nadal wypełnia swoją rolę? W tle tych kontrowersji zauważyć warto jeszcze głos Janiny Struk. W swojej wspaniałej książce Holocaust w fotografiach analizuje ona podstawowe formy wykorzystywania fotografii w dokumentowaniu i upamiętnianiu Zagłady. Przekonuje, że obraz utrwalony na kliszy mógł być też – na poziomie symbolicznym – elementem eksterminacji. Swoją książkę kończy gorzką uwagę dotyczącą reprodukowania zdjęć ofiar Holocaustu. Czy mamy prawo swobodnie powielać wizerunki czyjegoś cierpienia? Czy w ten sposób symbolicznie nie stajemy po stronie oprawców?

1Marta Budkowska, Karolina Wigura, Gra w Holocaust. Uwagi o Muzeum Żydowskim w Berlinie [online]. Dostępny w Internecie: http://kulturaliberalna.pl/2009/03/01/183/ [dostęp: 8.09.2009].

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Jeden komentarz “O nowy model opowiadania”

Skomentuj

Res Publica Nowa