Nowy Babilon

Jest takie wzniesienie w Krakowie, przy przystanku Powstańców Wielkopolskich, na którym z jednej strony mieści się stary, cichy cmentarz, a z drugiej – kolorowy plac zabaw. Nieświadome siebie, a może przyzwyczajone do niezwykłego sąsiedztwa, zachowują […]


Jest takie wzniesienie w Krakowie, przy przystanku Powstańców Wielkopolskich, na którym z jednej strony mieści się stary, cichy cmentarz, a z drugiej – kolorowy plac zabaw. Nieświadome siebie, a może przyzwyczajone do niezwykłego sąsiedztwa, zachowują bardzo wyraźną odrębność i nie widzą się wzajemnie; razem można je objąć wzrokiem jedynie z góry, mogą być też sekwencją obrazów widzianych przez okno przejeżdżającego tramwaju. To całkiem rozsądnie – ostatecznie sens istnienia placu zabaw opiera się na (przynajmniej chwilowej) niewierze w cmentarze, w rzeczy ostateczne. Jedyna ostateczna rzecz, jaka może tam istnieć, to czysta zabawa. Dlatego plac zabaw to tak urzekające miejsce dla tworzenia utopii.

Myślenie radykalnie utopijne wymaga dziecięcej wyobraźni

To właśnie – oczywiście między innymi – modernistyczne place zabaw, budowane przez Aldo van Eycka w Amsterdamie w latach czterdziestych, były inspiracją Constanta Nieuwenhuysa przy tworzeniu planów Nowego Babilonu, jednej z najbardziej radykalnych urbanistycznych utopii dwudziestego wieku. Projekt Nowego Babilonu, opus magnum Constanta, powstał pod koniec lat pięćdziesiątych – w momencie jego zaangażowania we współpracę z ruchem sytuacjonistów – i przewijał się przez jego prace przez wiele kolejnych lat. Nowy Babilon powstawał jako kolorowy nadruk na mapach miast, jako szkice i instalacje w galeriach – miał być miastem radykalnie nowym, radykalnie innym, zbudowanym nad starymi miastami albo wzniesionym na środku pustyni.

Wyobraźmy sobie przestrzeń wypełnioną zabawą. Przestrzeń nieograniczonego przepływu – ale ludzi, a nie towarów; przestrzeń, którą wypełni sobą dopiero homo ludens, człowiek-dziecko, który nie zna pojęcia pracy i nie musi dorastać, bo technologia wykonuje wszelką pracę za niego. Zabawa – twierdzi Constant – jest twórcza, w takiej zabawie realizuje się nasze człowieczeństwo.

Nie ma w tej zabawie nic z atmosfery leniwego niedzielnego popołudnia na wsi. Wszystko wokół migocze jak na karuzeli – tylko jak rozruszać tę karuzelę zwaną miastem, jak rozhuśtać Kraków, Warszawę, Pragę? Pierwsza wskazówka pochodzi z poprzecinanych strzałkami i oznaczeniami map Paryża ze wspólnego dzieła Guya Deborda i Asgera Jorna – z Pamiętników, będących wspomnieniem niekończącego się dryfu. Istniejące miasto dynamizuje zmienna atmosfera. Constant dodałby do tego jeszcze ciągnące się ponad poziomem budynków długie, mobilne korytarze, współczesne wiszące ogrody.

Myślenie radykalnie utopijne wymaga odwagi

Wyobraźmy sobie miasto, w którym nie ma miejsca na nudę. Miasto, które oferuje połączenia, nie podziały: miejsce spotkania, nie mijania się. Zmienna i ruchliwa struktura nadziemnych korytarzy, poddająca się ludzkiej manipulacji. Zagęszczona sieć kontaktów, bo przecież miasto jest pierwotnym siedliskiem wszystkich utopii. Przestrzeń, która tworzy pole dla prawdziwych kontaktów międzyludzkich, która znosi wszystkie przejawy alienacji. Polityczne i artystyczne dzieło sztuki – to właśnie Nowy Babilon.

Jednocześnie to projekt wymagający, bo struktura organizuje tu tylko drugi plan. Nie bez powodu prace Constanta są pozbawione szczegółów – to miejsce, które czeka na człowieka, który je udomowi. Nie ma stref zdefiniowanych – miejsc na relaks, na twórczość, na spotkania, są sektory określane kolorami – żółty, czerwony – których wykorzystanie przesądzi dopiero o ich tożsamości. Gotowe, funkcjonalne projekty urbanistyczne, jak u Le Corbusiera, nie pozwalają człowiekowi na swobodną autokreację. Kształt i jakość Nowego Babilonu zależy natomiast od ludzi, którzy go zasiedlają. Utopia wierzy w człowieka i wierzy, że każdy z osobna jest zdolny do mistrzowskiego wykończenia tego obrazu. Człowiek-dziecko ma wypełnić kolorowankę, jak najlepiej potrafi, i musi mieć odwagę ją zaprezentować światu. Z dumą, bo na placu zabaw nie ma kanonu. Wszystko jest świeże i nieodkryte.

Myślenie radykalnie utopijne wymaga pychy

Legenda głosi, że było kiedyś takie miasto, które zapomniało o boskiej wszechmocy i rzuciło Bogu wyzwanie, budując najwyższą na świecie wieżę – znak, który sprawi, że ludzie się nie rozpierzchną, lecz pozostaną jednym ludem. Za karę Bóg zstąpił na ziemię i pomieszał im języki tak, że miasta nie dokończono. Po Babilonie została jednak idea ludzkiej doskonałości, tkwiącej w ludziach możliwości przewyższenia samego Boga, stanowienia przeciwwagi dla niego. Dla niektórych przestroga, by wystrzegać się pychy, dla innych inspiracja, żeby spróbować raz jeszcze – może tym razem się powiedzie?

Nowy Babilon przejął tę myśl o wyzwoleniu przez architekturę. W jego korytarzach ma się znaleźć ostateczność i wypełnienie ludzkiej natury, w którą wierzy i którą – jak sądzi – zna. Dlatego, jak w każdej utopii, w cieniu tych przejść czai się pycha, grzech pewności, że się posiadło wiedzę ostateczną. Człowiek-dziecko nie waha się mówić wiem. Niestety, z perspektywy nieskończonego i absolutnego placu zabaw nie widać jednak, co kryje się po drugiej stronie wzniesienia. Żadna utopia nie widzi cmentarza, dlatego człowiek-dorosły tak bardzo lubi o niej marzyć. Ale jej już nie wierzy.

***Zainteresowanym tematem polecamy:

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa