Niemoc reformatorska w sądownictwie
Reformowanie sądownictwa i zawodów prawniczych było od początku nieodzownym elementem transformacji ustrojowej. Sukces w tym obszarze uważany jest nie tylko za część przemian ustrojowych, bez których nie można mówić o przejściu do ustroju demokratycznego opartego […]
Reformowanie sądownictwa i zawodów prawniczych było od początku nieodzownym elementem transformacji ustrojowej. Sukces w tym obszarze uważany jest nie tylko za część przemian ustrojowych, bez których nie można mówić o przejściu do ustroju demokratycznego opartego na rządach prawa, ale również za warunek zmian społecznych i gospodarczych. Pomimo tego w reformowaniu sądownictwa od lat panuje niemoc i nic nie zapowiada zmian w tym zakresie.
Najprostszym sposobem wyjaśnienia tego stanu mogłoby być obwinienie za jego powstanie i podtrzymywanie Ministerstwa Sprawiedliwości i kolejnych ministrów nim kierujących. Byłoby to jednak ujęcie tylko powierzchni problemu, który ma swoje głębsze, strukturalne oblicze. Nie chodzi tu bynajmniej o uwikłanie reform w obronę swoich przywilejów przez środowiska prawnicze, które torpedują wszelkie próby zmiany status quo. Prawnicy bowiem są wobec nieudanych reform sądownictwa tak samo bezradni jak ministerialni urzędnicy. Rzecz w tym, że o reformowaniu sądownictwa i zawodów prawniczych wciąż wiemy bardzo mało.
Dyskurs prawny vs dyskurs ekonomiczny
Warunkiem koniecznym, lecz oczywiście niewystarczającym reformowania jakiejkolwiek dziedziny jest istnienie ekspertów od tego typu zadań. Mogą oni pracować na rzecz instytucji publicznych lub recenzować ich działania w ramach organizacji pozarządowych, nawet jako tzw. dyżurni mędrcy występujący w mediach. Dzięki nim w sferze publicznej kształtowanie się woli politycznej zmierza w merytorycznych kierunkach, a wola już ukształtowana jest konsekwentnie realizowana.
W Polsce takie zaplecze istnieje zarówno w dziedzinie reform administracji, ekonomii, transportu, środowiska, kultury, a nawet służby zdrowia. Jednakże w prawie zupełnie brak ich w sądownictwie i zawodach prawniczych. Przyczyną nie jest tu zapewne brak talentów, ale brak refleksji, który mógłby powstanie wiedzy eksperckiej umożliwić. Jakie są źródła tego stany rzeczy?
Reformowanie sądownictwa od wielu dekad jest dziedziną, którą zajmują się specjaliści prawa procesowego, a więc znawcy procesu cywilnego i karnego. Ze względu na złożoność tej problematyki jest poniekąd naturalne, że w ramach samych nauk prawnych obejmuje ona kwestie przynależące zarówno do różnych gałęzi prawa sądowego materialnego oraz procesowego, a w sferze ustrojowej do prawa konstytucyjnego oraz, w pewnej mierze, administracyjnego. W ostatnim czasie stanowi ona jednak również przedmiot zainteresowania nauk ekonomicznych, w szczególności ekonomicznej analizy prawa, ale także różnych ujęć ze sfery zarządzania. Obok dyskursu prawnego pojawił się więc dyskurs ekonomiczny. Niestety nie wynika z tego jakakolwiek przekładalność obydwu dyskursów. Nadal refleksja ta jest rozproszona, a odporność na kształtowanie dziedziny o charakterze postdyscyplinarnym lub choćby interdyscyplinarnym jest znaczna, a właśnie powstanie takiej dziedziny wiedzy jest konieczne.
Brak zaplecza eksperckiego przekłada się na słabość debaty publicznej. Dotyczy to zarówno dialogu obywatelskiego obejmującego całą sferę publiczną i swobodnie krążące w niej opinie, dialogu społecznego obejmującego zorganizowanych partnerów społecznych, w szczególności reprezentujących różnego grupy zainteresowane, a więc i środowiska prawnicze, jak i tzw. dialogu konstytucyjnego, obejmującego różne organy władzy publicznej – sądowniczej, ustawodawczej i wykonawczej. Słabość debaty publicznej dotyczącej sądownictwa nie uniemożliwia jednak wyodrębnienia co najmniej trzech stanowisk, które są w niej, z różną intensywnością obecne. Wobec braku zaplecza eksperckiego są to jednak nie tyle dopracowane koncepcje reformatorskie, co raczej często mgliste i wymagające rekonstrukcji wizje reform.