Modele pojednania – dyskusja: Onyszkiewicz, Shushkievich, Tarasyuk

W debacie „Modele pojednania” w ramach konferencji Europa Wschodnia. Wyzwania modernizacji, która odbyła się 7-8 października 2010 w Willi Decjusza w Krakowie uczestniczyli: Janusz Onyszkiewicz, Stanislau Shushkievich oraz Borys Tarasyuk. Dyskusję moderował Krzysztof Bobiński. Krzysztof Bobiński: W tym rejonie Europy operujemy w sytuacji jak gdyby grzechu pierworodnego, […]


W debacie „Modele pojednania” w ramach konferencji Europa Wschodnia. Wyzwania modernizacji, która odbyła się 7-8 października 2010 w Willi Decjusza w Krakowie uczestniczyli: Janusz Onyszkiewicz, Stanislau Shushkievich oraz Borys Tarasyuk. Dyskusję moderował Krzysztof Bobiński.

Krzysztof Bobiński: W tym rejonie Europy operujemy w sytuacji jak gdyby grzechu pierworodnego, ale z nadzieją na zbawienie. Obecne granice powstały wedle projektu Józefa Stalina. Zasiewa to niepokój, m.in. w stosunkach Rumunii z Ukrainą z uwagi na region Naddniestrza. Ale przychodzi i zbawienie, choć dziś może to zabrzmieć banalnie: Unia Europejska. Proszę sobie wyobrazić, co w tych samych granicach działoby się, gdyby Unia Europejska nie istniała. Przy wszystkich swoich wadach narzuca nam bowiem system wartości politycznych i ekonomicznych, które promieniują. Dla krajów regionu jest głosem sumienia. Niemniej jednak Unia złapała się w pułapkę retoryczną, bo musi mówić o wartościach płynących z demokracji i promować je na wschodzie, a jednocześnie nie chce już o nich mówić, bo jest nimi zmęczona.

Borys Tarasyuk: Pytanie brzmi: co może (w pozytywny lub negatywny sposób) wpływać na proces transformacji we Wschodniej Europie? Lecz wcześniejsze pytanie brzmi: czym Europa Wschodnia właściwie jest? Mówmy zatem w ogóle o Europie Wschodniej, w szerokim rozumieniu, które obejmuje również Europę Środkową i kraje nadbałtyckie. Co do krajów Środkowej Europy i krajów nadbałtyckich, mamy do czynienia z sukcesem, podczas gdy inne kraje regionu mierzą się z porażką. Z jakich powodów? Mogą być one wewnętrzne lub zewnętrzne, a wśród wewnętrznych jednym najważniejszym jest społeczeństwo obywatelskie. To społeczeństwo obywatelskie doprowadziło do przyjęcia przez byłych przywódców komunistycznych zasad ogólnonarodowej debaty publicznej, która w efekcie doprowadziła do zmiany. Innym czynnikiem był ogólnonarodowy konsensus krajowych elit co do wspólnych celów takich jak NATO. Co do zewnętrznych czynników, były to Unia Europejska i NATO, których wsparcie było obecne od samego początku procesu transformacji. Bez tych sygnałów wsparcia moglibyśmy obserwować dziś zupełnie inną Europę. Faktem jest również, że naciski ze strony państw Europy Środkowej sugerujące np. możliwość utworzenia NATO-bis lub Unii Europejskiej-bis w przypadku braku zaproszenia zmobilizowały państwa Zachodu do działania.

Co się tyczy innych krajów regionu, takich jak Ukraina, istniały inne czynniki, które opóźniły transformację. Jednym z nich był późny start spowodowany późno odzyskaną niepodległością. Spowodowało to, że początkowo nacisk kładziono na konsolidację państwa narodowego, co nie było koniecznie w Europie Środkowej. Innym czynnikiem była spuścizna sowiecka, w tym – między innymi – działania służb bezpieczeństwa ancien regime, które opóźniały i przeszkadzały w procesie przemian. Czynnik rosyjski miał, ma i będzie miał szerszy wpływ na kraje Europy Wschodniej w dużo większym stopniu niż na Europę Środkową. Oznacza to, że kraje Europy Wschodniej również od środka w dużo większym stopniu ulegają wpływom Rosji poprzez działania tzw. „piątej kolumny”.

Inną kwestią jest brak wizji członkostwa w Unii Europejskiej u elit politycznych, a także słabe społeczeństwo obywatelskie, jak w przypadku Białorusi, kiedy nie jest ono w stanie przeciwdziałać reżimowi Łukaszenki. Co do Ukrainy, wspólnota jej intelektualnych liderów oraz liderów społeczeństwa obywatelskiego przyczyniła się w wielkim stopniu to odzyskania niepodległości. Jednak dziś wspólnota ta jest podzielona. W tym samym czasie rosyjska „piąta kolumna” odzyskuje władzę, czego przejawem jest wybór jej kandydata na stanowisko prezydenta Ukrainy.

Okres Juszczenki był straconą okazją do zreformowania kraju w kierunku silnej demokracji. Dziś wątpię już w zdolność obecnych sił demokratycznych do odzyskania władzy. Jako że miesiąc miodowy między Unią Europejską a Ukrainą dobiegł końca, Unia zaostrza swój krytycyzm wobec rządu Ukrainy. W trakcie gdy sytuacja wewnętrzna się pogarsza, może to prowadzić do kolejnej Pomarańczowej Rewolucji albo dalej w kierunku dyktatury.

Stanislau Shushkievich: Globalne podejście mi nie odpowiada. Pochodzę z niewielkiego kraju. Kiedy ktoś mnie pyta, skąd pochodzę, mówię, że z ZSRR. Zachowano u nas gospodarkę opartą o kołchozy i centralne planowanie. Aby to wytłumaczyć, muszę opowiedzieć historię. W 1991 otrzymaliśmy zaproszenie do rady Europy i reformowaliśmy kraj, ale wielu osobom się to nie podobało. W 1994 roku po wyborze Łukaszenki nowy prezydent zaczął zmieniać konstytucję, a parlament rozpoczął proces impeachmentu. Jednak w tym samym czasie przyjechali z misją dyplomatyczną do Białorusi premier i inni wysocy urzędnicy Rosji, by doprowadzić do zawarcia pokoju między parlamentem a prezydentem. Łukaszenko, twierdząc, że wbrew opozycji tylko on popiera Rosję, przekonał Rosję, by ta zatwierdziła zmiany, które ustanowiła na Białorusi ustrój dyktatorski z marginalną rolą parlamentu.

W 2006 roku Unia Europejska formułuje 12 zasad demokratycznego kraju, które Łukaszenka podpisuje, ale się do nich nie stosuje. Na pytania białoruskiej opozycji do odwiedzającego kraj przedstawiciela Unii Europejskiej Javiera Solany, czego chce Europa od Białorusi, padała odpowiedź: niczego specjalnego i żadnych umów. Tym samym sankcje takie jak ograniczenia w ruchu przez granicę ustanowiona przez Unię dla wysokich urzędników państwowych w kraju też były bez sensu, ponieważ Unia Europejska twierdziła, że to nie jest jej wymóg, ale wynik prośby białoruskiej opozycji. Tym samym potwierdziła, że nie ma żadnych zasad, którymi kieruje się w sprawie Białorusi. Natomiast moja opinia jest taka, że powinniśmy wręcz otwierać granicę, zachęcając do podróży osoby młode, a nie tylko zawodowych opozycjonistów. Do tego jednak potrzeba bezpłatnych wiz. Sytuacja obecna powoduje izolację informacyjną ale i praktyczną, kiedy na zewnątrz Białorusi powstają organizacje reprezentujące Białoruś, ale nie mające wpływu na sytuację wewnętrzną kraju. Przykładem tej tendencji jest uniwersytet w Wilnie, mający być kolebką młodych Białorusinów, w którym praktycznie nie ma białoruskości, na którym nawet rektor nie mówi po białorusku, a program nauczania przewiduje nauczanie języków francuskiego, angielskiego i niemieckiego, ale białoruskiego już nie, choć nawet w krajowych szkołach nie ma już możliwości nauczania dzieci w szkole po białorusku, a tylko po rosyjsku.

Przepraszam, że będę mówił również o urzędujących ministrach spraw zagranicznych. Minister Sikorski na przykład, mimo fiaska założeń polityki wschodniej UE, powtarza na przykład, że trzeba mieć nadzieję, że będzie wkrótce lepiej. Jednak lepiej być nie może kiedy środki finansowe Partnerstwa Wschodniego służą przede wszystkim utrwalaniu obecnych stosunków między strukturami rządowymi i są wydawane na rzecz instytucji mających swe siedziby w krajach Unii Europejskiej, takich jak Polska lub Czechy. Ostatnie zmiany praktycznie to uniemożliwiają.

Długi czas mówiono opozycji wobec Łukaszenki, by przestała występować przeciwko Rosji, a wtedy Zachód pomoże walczyć z antydemokratycznymi tendencjami. Na dzień dzisiejszy problem z Rosją załatwiliśmy, ale o swojej obietnicy Unia Europejska zapomniała. W nas praktycznie nigdy nie było wrogów Rosji, a grono przeciwników rosyjskiego rządu nie jest większe niż w samej Rosji. Dziś nie ma opozycji wobec Rosji poza Łukaszenką. Za to nie dalej jak tydzień temu prezydent Medwiediew na swoim blogu napisał wszystko, co trzeba było powiedzieć o Łukaszence, w bardzo dostojnej formie, mówiąc, że ten człowiek jest politycznym analfabetą i jest człowiekiem, do którego nie można mieć zaufania dlatego, że on obraża polityków obecnie aktywnych i ich poprzedników.

Do 19 grudnia mamy mieć wybory, ale sprawy są bardzo poważne. Zbieramy w tej chwili podpisy pod bardzo dobrymi kandydaturami. Jednak liczenie głosów może być nieważne, ale mamy nadzieję, że na razie z pomocą uda się nam się zwyciężyć.

 

Janusz Onyszkiewicz: Trzeba przypomnieć, że warunkiem pełnej transformacji było dla Polski wejście do NATO, dzięki któremu Rosja przestała zgłaszać roszczenia do Polski jako obszaru swojej dominacji. Jednak wstąpienie do Unii Europejskiej było przedmiotem prawdziwej debaty wewnątrz kraju. Osiągnięcie tego celu udało się m.in. dlatego, że sprawę akcesji określono jako wielki skok cywilizacyjny, porównywany do ponownego chrztu Polski i w niemałym stopniu została ona poparta przez polski Kościół Katolicki. W końcu paradoksalnie, w momencie referendum przystąpienie do Unii Europejskiej wsparli przeciwnicy wstąpienia, którzy zachęcania do udziału w głosowaniu. Mimo, że ich zwolennicy głosowali na nie, to byli w mniejszości, ale zarazem sprawili, że referendum było ważne, przekraczając w niewielkim stopniu 50% frekwencję.

Przechodząc do perspektywy i polityki Unii Europejskiej. Unia Europejska zapisała w swoich dokumentach dążenie do dobrobytu krajów sąsiedzkich, ale brakuje jej instrumentów do jego realizacji. Jednym z nich jest perspektywa członkostwa, ale jest to instrument, którego Unia Europejska właściwie teraz nie chce używać, ponieważ jest procesem akcesji zmęczona i zniechęcona. Stało się tak po wstąpieniu Bułgarii i Rumunii ze względu na korupcję i jakość uprawiania polityki, ale również przez ogólny kryzys gospodarczy. Przez to kraje takie jak Turcja, jeśli wejdzie w ogóle, to późno. To m.in. dlatego otwarcie takiej perspektywy np. dla Ukrainy jest tak trudne. Parlament UE co prawda popierał taki kierunek, ale decyzja pozostawała w gestii Komisji oraz Rady, które odpowiadały, że sprawa członkostwa UA nie znalazła się w dziennej agendzie i ucinały dyskusję, stawiały kropkę. Dziś stawiany jest na końcu przecinek, po którym następują deklaracje otwartości na ten proces, ale z przyczyn, o których mówiłem wcześniej, proces ten nie postępuje naprzód. Jednak pytanie zasadnicze brzmi: czy UA chce wejść do UE (zarówno za obecnego, jak i poprzedniego prezydenta), ponieważ równolegle włączała się w różne stowarzyszenia z Rosją.

Co się zaś tyczy Białorusi, perspektywa członkostwa wymuszającego modernizację jest nie do przyjęcia. Unia Europejska czuła się wobec BY bezradna. Strategia była taka sama jak wobec Polski przed 1989 r., tyle że w przypadku BY nie ma szans zadziałać tak samo, ponieważ wówczas polskie władze były wyczulone na głosy z Zachodu m.in. ze względu na zadłużenie. Łukaszenko natomiast nie jest od Zachodu zależny. Możliwość takiej strategii pojawiła się jednak wtedy, gdy Łukaszenko zaczął dążyć do zmniejszenia zależności od Rosji. Unia Europejska przeznacza corocznie około 140 mln euro na wspieranie praw człowieka na świecie, choć jest to bardzo biurokratyczny proces. Co więcej, może być wykorzystywany na rzecz organizacji oficjalnie zarejestrowanych, a takich organizacji opozycyjnych na Białorusi nie ma. Wobec tego potrzeba stworzenia bardziej elastycznego instrumentu z wizją i większymi możliwościami działania, np. na wzór amerykańskiego National Endowment for Democracy.

Fragmenty przemówień. Skróty pochodzą od redakcji.

Ogłoszenie: 20 października 2010 w Warszawie odbędzie się konferencja Go East poświęcona przedsięwzięciom związanym tematycznie z Programem Partnerstwa Wschodniego Go East 2010

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa