Męski rechot w Belwederze

Mowa nienawiści, seksizm, ekstremizm, a może tylko męski rechot u Prezydenta RP. W środku cywilizowanej Europy, w Belwederze u Prezydenta RP spotkali się w miniony czwartek młodzi intelektualiści i debatowali o ekstremistycznych zachowaniach - o […]


Mowa nienawiści, seksizm, ekstremizm, a może tylko męski rechot u Prezydenta RP.

W środku cywilizowanej Europy, w Belwederze u Prezydenta RP spotkali się w miniony czwartek młodzi intelektualiści i debatowali o ekstremistycznych zachowaniach – o przemocy na ulicach. Dyskutowano na tematy dotyczące wszystkich, na tematy, które mogą być przyczynkiem do zmian prawa. Rozmawiali mężczyźni o mężczyznach, tak jakby przestrzeń publiczna należała wyłącznie do nich.

Nadreprezentacja mężczyzn w debatach publicznych nadal mnie nie dziwi i nie wywołuje mojego protestu (Kawa na ławę, Klub Ronina, Loża prasowa). Nie chodzi wszak o płeć, ale o to, by każde z omawianych zjawisk społecznych (nawet zanim się nada mu rangę problemu społecznego)[1] było dyskutowane z uwzględnieniem zasad panujących w nauce.

Bestiario, Francesco Sambo

Dyskutujący o ekstremizmie zgodnie twierdzili, że rozróby uliczne dotyczą ludzi młodych, ale zabrakło mi wskazania na inną równie istotną kategorię socjologiczną – a mianowicie płeć. Czekałam, aż ktoś wspomni o tym, że na ulicach 11 listopada to nie kobiety były agresywne. To nic nowego. Na całym świecie kobiety popełniają statystycznie mniej przestępstw. Mimo że ogółem jest ich nieco więcej niż mężczyzn.

Siedzę i czekam, czekam, czekam tak długo, że zaczyna się u mnie pojawiać irytacja. Jestem u prezydenta po raz pierwszy, trochę się wstydzę, jestem nieco onieśmielona. Właściwie nawet bardzo. W końcu wstałam i powiedziałam, że podczas Dnia Niepodległości rozrabiali mężczyźni, owszem młodzi, ale jednak mężczyźni.

Może trochę niezgrabnie, może jak zwykle za szybko, ale przecież między intelektualistami zawsze chodzi o treść, bo to nie występ w Top Model. Reakcja moderatora dyskusji – znanego dziennikarza „Rzeczpospolitej” – w pierwszej chwili wywołała moje niedowierzanie, w drugiej zaś oburzenie. Ten pan stwierdził bowiem, że kobiety nie stosują przemocy, nie rzucają kostką brukową, bo to dla nich za trudne, nie mają na to siły. Powiedział, że powinniśmy zacząć produkować lżejszą kostkę brukową, to może wówczas kobiety również będą nią rzucały.

On to powiedział, a na sali rechot. Męski rechot. Zrobiło mi się przykro. Czy wygłupiłam się? Pomyliłam się? Przejęzyczyłam? Powiedziałam jakiś dowcip? Nie. Podkreśliłam jeden z faktów, zgodny z dorobkiem nauk humanistycznych, ze statystykami policyjnymi, z prokuratorskimi, z sądowymi. Na ulice wychodzą i na ulicach rozrabiają młodzi mężczyźni. Skąd ten rechot?

A może obśmiewają żenującą, seksistowską, obrażającą ich i mnie, sprzeczną z prawem ekstremistyczną wypowiedź moderatora? Może to reakcja na ten wykwit najdzikszego obłędu, jak napisałby Witkacy. Nie, bo z sali padają pytania, czy ja chcę wprowadzić parytety na chuligaństwo. Próbuję nieskładnie tłumaczyć, że ja nie o tym mówię, że nie ma sensu upolityczniać na siłę przemocy, że to raczej kwestia płci, poziomu frustracji, ale wpadam już w intelektualny stupor.

Bywam na Klubie Ronina, bywam na spotkaniach katolickich kobiet prawicowych i na spotkaniach lewicy, a u Prezydenta byłam pierwszy raz i po raz pierwszy (w przestrzeni publicznej) na żywo doświadczyłam takiego nieposzanowania drugiej osoby, jej poglądów, takiego zagrażającemu wolnej myśli ekstremistycznego zaatakowania jednostki.

Debata trwa dalej. Ad hoc nikt mnie nie wsparł, nie wsparł się na dowodach nauki[2]. Tym samym, jak ktoś mnie dziś zapyta, czy zagraża nam ekstremizm, powiem: jeśli mowa obśmiewająca naukę i mowa nienawiści pojawia się u Prezydenta, to tak, ekstremizm nam zagraża. Mnie on zagraża.

Ekstremiści i radykałowie nie tylko rzucają kostką brukową. Mowa nienawiści gości też na salonach i wtedy przybiera formę obśmiania. Skuteczne obśmianie może doprowadzić do tego, że oponenci w dyskusji milkną.  Bycie tak wyśmianym nie jest miłe, bo jeśli masz nawet rację, to nie warto jej wygłaszać, jeśli ryzykujesz takim atakiem, takim linczem.

Nie chcę, byśmy się o kobietach, o społeczeństwie polskim uczyli z książek Krzysztofa Vargi. Nie chcę, byśmy się historii uczyli z filmu Pasikowskiego Pokłosie. To niebezpieczne, bo zawęża horyzonty. Tymczasem nadal zachodzę w głowę, jak bez żadnych konsekwencji i przy powszechnym aplauzie można taką mową nienawiści poniżać gości u przywódcy demokratycznego państwa prawa, które jest sygnatariuszem aż nazbyt wielu aktów prawnych w tym zakresie. Dlatego apeluję do Prezydenta RP:  nie zmieniajmy prawa – wychowujmy!

 

_____________

[1] Teoria Dogodnych wrogów wskazuje, jak właśnie z incydentalnych zachowań występujących w społeczeństwie, jeśli tylko można nadać tym zachowaniom „szkodliwość” , za pomocą środowisk inteligenckich, świata nauki i mediów nagłaśnia się owe zachowania. Stopniowo nadaje się im rangę problemu społecznego po to, by za chwilę zmieniać prawo. Ograniczenia swobód obywatelskich odbywają się w imię walki z tym konkretnym problemem społecznym. Nadto władza wskazując w stosownym czasie wygrane bitwy czy przygotowania do bitwy z owym wrogiem, zaciemnia rzeczywistość, odwraca uwagę od problemów niezwykle istotnych, a kieruje je na tematy zastępcze.

[2] Muszę jednak dodać, że później Jarosław Kuisz z Kultury Liberalnej przeprosił za zachowanie moderatora, Krzysztof Iszkowski z Planu Zmian przyznał, że miałam rację, a Wojtek Przybylski namówił mnie, żebym o tym napisała.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa