Mądre i głupie polemiki
W listopadzie grupa ponad sześciuset polskich humanistów złożyła podpisy pod listem otwartym prof. Mariusza Czubaja do MNiSW przeciw obecnemu systemowi ocen nauk społecznych i humanistycznych. List rozpoczął dyskusję dotyczącą sytuacji i kryteriów jakości w humanistyce. […]
W listopadzie grupa ponad sześciuset polskich humanistów złożyła podpisy pod listem otwartym prof. Mariusza Czubaja do MNiSW przeciw obecnemu systemowi ocen nauk społecznych i humanistycznych. List rozpoczął dyskusję dotyczącą sytuacji i kryteriów jakości w humanistyce. Publikując kolejny głos polskich uczonych, pragniemy rozpocząć na łamach Res Publiki ważną debatę o polityce naukowej w Polsce.
W „Gazecie Wyborczej” z 8 grudnia 2011 roku ukazała się polemika z listem otwartym, jaki wystosowałem do Minister Szkolnictwa Wyższego i Nauki prof. Barbary Kudryckiej. Psychologowie społeczni, prof. Maria Lewicka oraz dr Michał Bilewicz, wytoczyli w swoim tekście zaiste ciężkie działa, co ciekawe: polemizując z tekstem, którego czytelnicy GW zapewne nie znali, przytaczając wyrywkowe jego fragmenty i sprawiając, że sami jego sygnatariusze ze zdumienia przecierali oczy, gdyż pod tak przedstawionym listem zapewne nigdy by się nie podpisali. Z artykułu można dowiedzieć się, że twórca listu otwartego „wyraża jednoznacznie postulat zamknięcia polskich nauk społecznych w ciasne ramy języka narodowego i naszych rodzimych wydawnictw”, opowiada się po stronie „nacjonalizmu akademickiego”, a także broni „mizernego status quo polskich nauk społecznych”.
Polifoniczna wizja nauki
W naszym liście opowiadamy się – mówimy tu w imieniu pierwszych sygnatariuszy – jedynie za należytym traktowaniem dorobku naukowego pisanego w języku polskim, nikomu nie broniąc i nie zniechęcając do publikowania po angielsku (lub w dowolnym innym języku, zresztą). Zwracamy uwagę, że istnieją tematy i problemy, które z istoty swojej należy uznać przede wszystkim za interesujące dla rodzimych czytelników; obejmują one przy tym poważny obszar refleksji w naukach humanistycznych i społecznych, czego ministerstwo – zafascynowane wizją jednorodnego modelu nauki (utrzymanej w duchu matematyczno-przyrodniczym; sami matematycy rozumieją zresztą nasze problemy lepiej niż polemiści-psycholodzy) – zdaje się nie dostrzegać. Jesteśmy w istocie za polifoniczną wizją uprawiania nauki, bo taki właśnie – wielogłosowy – jest świat. Publikowanie po polsku nie musi być ze swej istoty gorsze od publikowania po angielsku, jakość publikacji ocenia się według innych kryteriów (tę uwagę dedykujemy zwłaszcza panu dr. Bilewiczowi jako specjaliście od uprzedzeń społecznych). Mamy nadzieję, że nasz list wywoła merytoryczną dyskusję nad specyfiką uprawianych dyscyplin naukowych i miarodajnych sposobów oceny dorobku. Pisząc o „neokolonializmie akademickim” nie chodziło nam o odrzucenie publikacji w języku angielskim i zamknięcie się w ciasnych ramach języka narodowego, ale o znacznie bardziej skomplikowane strategie uznania tego, co w świecie współczesnym liczy się jako WIEDZA NAUKOWA i tego, co z niej się wyklucza. Nie z tego powodu, że nie jest opakowane w papier „lingua franca”, ale raczej dlatego, że nie mieści się w niejednokrotnie przyciasnych ramach anglo-amerykocentrycznej akademii.
Jeden komentarz “Mądre i głupie polemiki”