Lokatorzy na wojnie
Rok 2012 będzie bardzo ważny dla warszawskiego ruchu lokatorskiego. Zarówno EURO2012 jak i planowana przez władze miasta debata nad kolejnym wieloletnim planem gospodarowania zasobem komunalnym to dobre okazje do podjęcia dalszych działań. Czas uświadomić sobie, […]
Rok 2012 będzie bardzo ważny dla warszawskiego ruchu lokatorskiego. Zarówno EURO2012 jak i planowana przez władze miasta debata nad kolejnym wieloletnim planem gospodarowania zasobem komunalnym to dobre okazje do podjęcia dalszych działań. Czas uświadomić sobie, że w mieście toczy się nie kolejny spór, ale prawdziwa społeczna wojna, w toku której atakowane jest prawo ludzi do dachu nad głową. Dlatego ruch lokatorski albo będzie radykalizował protesty, albo nie będzie go wcale.
Wiara w polityków
Przy planowaniu dalszych działań konieczne jest zwalczanie panujących wśród mieszkańców miasta mitów. Jednym z takich szkodliwych złudzeń jest wiara w dobrych polityków, którym wystarczy powiedzieć o sytuacji mieszkaniowej, aby podjęli działania. Nie brakuje ludzi liczących, że poprzez chodzenie na dyżury posłów i radnych wpłyną na sytuację mieszkaniową w mieście. Inni najchętniej chcieliby, aby ruch lokatorski podjął współpracę z którąś partią polityczną. Jest to jednak najprostsza droga do jego marginalizacji i zniszczenia. Po pierwsze, chodząc na dyżury polityków, można załatwić co najwyżej pomoc w konkretnych sprawach. Lobby deweloperów, bankowców i kamieniczników zawsze będzie miało większą siłę przebicia niż pojedynczy lokator. Po drugie, politycy rzadko interesują się czymś więcej niż swoją karierą, a analiza polityki mieszkaniowej wymagałaby od nich pracy, która ich po prostu przerasta. Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów i inne organizacje regularnie dostarczały radnym, posłom czy przedstawicielom Ministerstwa Infrastruktury swoje analizy oraz postulaty. Odzew był mizerny, a jeśli któryś polityk chciał rozmawiać, to raczej w kontekście wyborczym.
Do WSL zgłaszali się przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi przedstawiciele różnych komitetów wyborczych, licząc na poparcie. Zapytani o konkretny program polityki mieszkaniowej, nie mówili nic lub ograniczali się do ogólników. Gdy okazywało się, że stowarzyszenie z zasady nie angażuje się w kampanie oraz wspieranie konkretnych kandydatów, całkowicie tracili zainteresowanie tematem. Poseł Ludwik Dorn, który miał pomóc organizacjom lokatorskim w złożeniu ich postulatów w Sejmie, jak się później okazało, nawet ich nie przeczytał, a zainteresowanie stracił, gdy tylko znalazł inne tematy na potrzeby kampanii wyborczej. Lokatorów, którzy przyszli złożyć petycję, instruował natomiast, że należy ją przekazać… za pośrednictwem biura podawczego.
Wikłanie się w wyborcze układy doprowadziło już do marginalizacji różnych inicjatyw lokatorskich. Na przykład krakowscy Lokatorzy w Obronie Prawa okazali się zapleczem jednego z samorządowców. Niektóre organizacje stały się też sojusznikami polityków PiS i słuch po ich działalności na rzecz lokatorów zaginął.
Nieco innym przykładem jest nawiązanie współpracy z Ruchem Palikota przez Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej. KSS stara się w ten sposób wprowadzić do głównego nurtu debaty swoje projekty nowelizacji prawa. Jest to jednak bardzo ryzykowna gra, ponieważ program ugrupowania RP trudno nazwać prospołecznym. Sama współpraca zaczęła się od manipulacji, ponieważ bez żadnej konsultacji Piotr Ikonowicz z KSS został przedstawiony mediom jako ekspert Ruchu Palikota do spraw społecznych. Kontrowersyjny milioner to również inteligentny gracz, który stawia polityczny interes ponad deklaracje ideowe. Czy będzie miał odwagę oraz determinację, aby wystąpić przeciwko interesom banków, kamieniczników i deweloperów, zarabiających na niedoborze mieszkań oraz słabej ochronie lokatorów? Czas pokaże, jednak moim zdaniem jest to wątpliwe. Możliwe że RP chce ściągać pod swoje skrzydła różne ruchy społeczne, aby je później przejąć i wykorzystać w kampaniach wyborczych. Pierwszy test szczerości intencji Palikota nastąpi, gdy RP zgłosi w parlamencie zaproponowane przez KSS nowelizacje prawa.