Kontra: Kontakt, Kultura Enter, Pressje

KONTAKT Redaktorzy „Kontaktu” w dwudziestym numerze postanowili zmierzyć się z problemem edukacji. Pełni resentymentu, odnoszą się do modelu szkoły, która ich wykształciła. Dostrzegają w niej przede wszystkim zmurszały klimat okresu początków industrializacji i rodzącego się […]


KONTAKT

Redaktorzy „Kontaktu” w dwudziestym numerze postanowili zmierzyć się z problemem edukacji. Pełni resentymentu, odnoszą się do modelu szkoły, która ich wykształciła. Dostrzegają w niej przede wszystkim zmurszały klimat okresu początków industrializacji i rodzącego się kapitalizmu – progu nowoczesności. Z wypowiedzi Tomasza Szkudlarka i Edwina Bendyka dowiadujemy się, że ten system oprócz tego, że jest opresyjny w stosunku do adeptów („ostatnia instytucja totalna”), jest także zupełnie nieprzystający do wymagań dzisiejszego świata. W szczególności do (ślepo powtarzanych) haseł gospodarki opartej na wiedzy. Odnoszą się jednak z rezerwą do podejmowanych dzisiaj prób dopasowania tych dwóch światów. Krytykując ową „ekonomizację edukacji”, jednocześnie w argumentacji na rzecz proponowanych przez siebie zmian odwołują się do użyteczności w gospodarce; wpisują się tym samym w ten nurt albo próbują trafić do myślących w tych kategoriach.

Jak wyglądałaby edukacja przyszłości według „Kontaktu”? Byłaby oparta na szkole wychowującej do buntu, a przynajmniej nie blokującej naturalnego dla młodych „potencjału kontestatorskiego”, o czym pisze Misza Tomaszewski. Przedstawiona przez niego wizja sprzeciwu oparta na sumieniu i wrodzonym poczuciu sprawiedliwości wydaje się zbyt idylliczna, nie w pełni zgodna z doświadczeniem oraz licznymi stanowiskami filozoficznymi, w tym Kościoła katolickiego. Czy te słowa są przejawem krytycznego myślenia – cechy uznanej przez redakcję „Kontaktu” za deficytową we współczesnym społeczeństwie i konieczną do wykształcenia w procesie edukacyjnym? Z krytycznym myśleniem jest jak z rozsądkiem, każdy ma pewne wyobrażenie tego, co się kryje pod tym pojęciem i uznaje je za najwłaściwsze. Dlatego należy mieć wątpliwości, czy redaktorzy wiedzą, w jakim kierunku zmierzają. Narzucanie wszystkim buntowniczej postawy, choć intencje są motywowane słusznym zwalczaniem „niedoskonałości obecnej rzeczywistości”, może przynieść opłakane skutki. Nie wolno bowiem zapominać o efekcie odwrócenia, a więc umacnianiu bądź pogłębianiu niepożądanej sytuacji poprzez działania mające na celu jej zwalczanie. Rafał Bakalarczyk przypomina nam o tym w kontekście nierówności w edukacji. Poruszane tu kwestie i rysujące się różnice zdań łączy wspólny postulat powrotu filozofii do szkół.

Wychowanie tkwi w centrum większości projektów politycznych. Kiedy wyrażone są polityczne cele, tak jak to czyni w wywiadzie Piotr Laskowski, w przypadku niebezpieczeństwa z nich płynących lub przynajmniej naszej niezgody na nie, dość łatwo je obalić, nawet jeśli tym razem rozmówcom się nie udało. Kazus “Kontaktu” jest jednak odmienny i wynika z pozostawienia w sferze domysłu tego celu, co można odczytywać albo jako brak roztropności, albo jako niedostateczne przemyślenie sprawy.

(PG)

KULTURA ENTER

Internetowy miesięcznik wymiany idei „Kultura Enter” (kulturaenter.pl) ma na koncie już niemal pół setki wydań, w tym co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście, naprawdę udanych (m.in. numer z kwietnia br. o staraniach polskich miast o tytuł ESK 2016). Wydanie październikowe na tle wcześniejszych jest słabsze merytorycznie i skromniejsze objętościowo. Składa się z raptem ośmiu materiałów: aż czterech wywiadów (w tym dwóch przedrukowanych z innych źródeł), fragmentu książki Kultura wiedzy (pod red. Jana Hudzika i Piotra Celińskiego – ten ostatni jest członkiem redakcji „KE”) i recenzji tejże książki oraz dwóch felietonów krytycznych.

W obiecującym wstępie redaktor naczelny „KE” Grzegorz Kondrasiuk zapowiada, że tematem przewodnim numeru są sieci, a autorzy tekstów szczególnie uważnie przyglądają się między innymi „nie-miejscom i nie-instytucjom kultury”. Niestety, redakcja nie wywiązała się z tej obietnicy – przynajmniej nie na poziomie tekstów. Wśród artykułów nie ma ani jednego tekstu napisanego na zamówienie redakcji, który odwoływałby się bezpośrednio do tematu numeru!

Z drugiej strony, październikowa „KE” sama w sobie pod względem formalnym jawi się jako „nie-miejsce i nie-instytucja kultury”: przedruki można potraktować jako przejaw sieciowania, a dużą liczbę wywiadów – za oddanie głosu Innemu. W ten sposób można postrzegać cały projekt „KE”, czasopisma dystrybuowanego bezpośrednio do odbiorców (użytkowników sieci), umożliwiającego dostęp on-line również do pełnego archiwum, bezpłatnego; czasopisma, które kwestionuje tradycyjną logikę instytucji rynku prasowego i jego utrwalonych „miejsc” (np. punktów sprzedaży, czytelni czy archiwum).

Na szczególne słowa uznania zasługuje w pełni otwarte archiwum dotychczasowych numerów i rozważnie przemyślany system tagów, które pozwalają czytelnikowi krążyć między tekstami w innym porządku niż chronologiczna kolejność pojawiania się wydań. Czekajmy z nadzieją na następny numer „KE”, by zaglądając tu po raz kolejny, móc się zatrzymać w jakimś ciekawym miejscu-tekście.

(ŁB)

PRESSJE

Kryzys finansowy stał się zaczątkiem fermentu wśród socjologów zajmujących się ekonomią. Wcześniej klasyczne naukowe podejście święciło triumfy, przyprawiając o ból głowy politologów. Po obnażeniu m.in. przez Alana Sokala pustki postmodernizmu racjonalny światopogląd zdawał się rządzić niepodzielnie. Teraz pojawiła się mnogość zarzutów wobec ekonomii. Najgłośniejsze jest chyba podejście lewicowe prezentowane przez większość ruchów oburzonych. Ta ideologia obca jest jednak z zasady katolikom i z odsieczą dla oburzonych katolików przychodzą „Pressje”. Proponują one trynitarne podejście do ekonomi rozpatrujące stosunki społeczne w kontekście struktury Trójcy Świętej. Co ciekawe jednak podejście lewicowe i katolickie ma wiele punktów wspólnych – najważniejszym z nich jest to, że opierają się na emocjach, nie zaś na zrozumieniu.

Pierwszym grzechem obu podejść jest nierozróżnianie ekonomii jako nauki od polityki ekonomicznej. Żądanie by ekonomia zajmowała się etyką, wartościami, nadrzędnymi celami jest absurdalne – uświadomimy sobie to w szczególności, gdy spróbujemy takie same żądania podnosić wobec, powiedzmy, fizyki. Nauka ma służyć rozumieniu świata, zaś jej wykorzystanie jest kwestią polityki. Dlatego nakładanie na ekonomię celów lub wartości jest brakiem zrozumienia jej natury.

Jednak przyjmowanie owoców ekonomii, m.in. uznanie wolności i stabilności za niezbędny element wzrostu gospodarczego, nie w smak jest wszelkim zwolennikom prób inżynierii społecznej od lewej do prawej strony sceny politycznej. Próbują oni wykorzystać, niewielkie skądinąd, czknięcie obecnego kryzysu do przywrócenia wiary w budowanie utopii. Zdają się zapominać o tym, że im więcej haseł o sprawiedliwości, równości i miłości w budowanych utopiach, tym krwawsze żniwo ich wprowadzania. Koszt zupełnie nieporównywalny do kosztów kryzysu finansowego. Traktowanie gospodarki teleologicznie – niezależnie czy celem ma być sprawiedliwość, miłość, spełnienie, dobrostan czy zbawienie – musi się skończyć katastrofą.

Dlatego celem wprowadzania do modeli ekonomicznych niewymiernych elementów i wartości jest przede wszystkim zakłócenie jasnego przekazu nauk ekonomicznych, by promować własne poglądy i regulacje. Dla ich propagatorów nie jest istotne to, że z punktu widzenia nauki z takich modeli nic nie wynika. Nawet najlepsze z takich koncepcji, jak choćby Teoria Perspektywy Kahnemana i Tverskiego, nie doczekały się poważnych modeli w przeciwieństwie do klasycznego podejścia. Ale to nie powstrzymuje Wolfganga Grassla przed przemnożeniem w artykule przyjaźni przez miłość, a to jeszcze przez kontrakt. Co to znaczy? Zupełnie nic, ale za to artykuł zawiera wzór (oraz dużo rysunków trójkątów z kropkami w środku) – musi zatem być poważny! A autor ten bynajmniej nie jest odosobniony, w prawie każdym artykule o ekonomii zawartym w „Pressjach” znajdziemy takie wzory.

Dlatego właśnie „Ekonomia trynitarna” to pozycja dla ludzi szukających pseudoekonomicznego uzasadnienia własnego niezadowolenia ze sporą domieszką cytatów z Biblii i encyklik; nad wszystkim zaś unosi się Duch Święty, tak jak unosił się nad wodami w pierwszym dniu stworzenia świata.

(TK)

„Kontra” to nowy cykl recenzji czasopism idei prowadzony przez redakcję Res Publiki Nowej, który powstaje w ramach programu Partnerstwo Wolnego Słowa.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa