Kolejny dzień, kolejna strzelanina
Prezydent Obama ma po raz pierwszy szansę poważnego podjęcia tematu przemocy z użyciem broni oraz kontroli posiadania tej ostatniej. W proces ten powinni włączyć się zarówno Republikanie jak i Demokraci. Tym razem wydarzyło się […]
Prezydent Obama ma po raz pierwszy szansę poważnego podjęcia tematu przemocy z użyciem broni oraz kontroli posiadania tej ostatniej. W proces ten powinni włączyć się zarówno Republikanie jak i Demokraci.
Tym razem wydarzyło się to w szkole podstawowej w Connecticut niedaleko mojego domu. Informacje płynące z lokalnych i ogólnokrajowych mediów przytłaczają i przygnębiają. Czuję rozpacz i bezsilność – co za brutalność! A to wszystko, kiedy Amerykanie zbroją się na potęgę, a poparcie dla ograniczenia dostępu do broni spada.
Dlaczego? Być może dlatego, że wielu z nas myli fakty z fikcją? To NRA* nadaje światopoglądowy ton tej dyskusji. Przypomnijcie sobie temat niegdyś poruszony na Deliberately Considered – historię jedenastoletniej snajperki, broniącej swojego domu w Butte w stanie Montana. Rzecznicy szerokiego dostępu do broni tworzą własne fakty by uzasadnić pogląd, że broń pozwala chronić osobiste i publiczne bezpieczeństwo.
Świat pozbawiony faktów tworzy fundament pod skandaliczne sądy. Jeden z nich przytoczył dziś Charles Blow:
„Larry Pratt, prezes stowarzyszenia Gun Owners of America** nie zmarnował ani chwili by zacząć rzucać oskarżeniami w przeciwników dostępu do broni. Na blogu ThinkProgress zacytowano fragment jego wypowiedzi: >>Zwolennicy kontrolowanego dostępu do broni mają na rękach krew małych dzieci. Prawo federalne i stanowe spowodowały, że żaden nauczyciel, żaden zarządca pracownik szkoły, żaden dorosły nie miał przy sobie broni w szkole w Newtown, gdzie doszło do masakry. Ta tragedia podkreśla konieczność zniesienia zakazu posiadania broni na terenach szkół<<”.
Jak to możliwe, że ktokolwiek dopuszcza do siebie takie myśli, a co dopiero wypowiada je publicznie? Przyjmując ten sposób myślenia oraz pseudo-dowody na których bazuje, „wymyśloną prawdę z dalekiego Zachodu”***, być może odpowiedzią byłoby uzbrojenie dzieci w przedszkolach. Jak sarkastycznie skomentował na Twitterze David Frum: „Najwyraźniej musimy obniżyć próg wiekowy do noszenia broni, by niemowlaki mogły się bronić”.
Do tego dochodzi jeszcze magiczna moc modlitwy. Jak powiedział telewizji Fox pastor Mike Huckabee: „Pytamy czemu w naszych szkołach pojawia się przemoc, lecz systematycznie usuwaliśmy Boga ze szkół. Czy powinniśmy być zaskoczeni, że szkoły stały się miejscami, w których dochodzi do rzezi?”.
Moja ulubiona felietonistka Gail Collins porzuciła swój tradycyjny humor by wyrazić swe oburzenie, komentując tę i inne wypowiedzi w felietonie „W poszukiwaniu Ameryki”. Nie spodobało jej się to co znalazła.
Chciałbym wierzyć, że czekają nas zmiany. Myślę że mamy do tego sposobność. Jestem przekonany, że wyniki wyborów świadczą o przemianie amerykańskiej opinii publicznej i zdrowego rozsądku. Zdaję sobie jednak sprawę, że dotychczasowe zmiany nie wpłynęły na kwestię broni palnej ani nie uwzględniły żadnej poważnej odpowiedzi na przemoc w życiu codziennym Ameryki. W ostatnich dwudziestu latach dyskurs publiczny zboczył z tematu przemocy z użyciem broni palnej i jej kontroli do dyskusji nad drugą poprawką Konstytucji i prawem do posiadania broni.
Myślę, że to w tym kontekście powinno się oceniać wczorajsze poruszające przemówienie prezydenta Obamy, który szczerze i z głębi serca wyraził żałobę całego narodu, ale zapowiedział też zmianę. „Musimy się zjednoczyć i dokonać znaczących zmian by zapobiec tragediom takim jak ta, niezależnie od polityki”. Zastanawia mnie, czy rzeczywiście będzie to otwarcie nowej debaty publicznej.
Mamy wiele powodów by zachować sceptycyzm. Od czasu wyborów Gore kontra Bush w 2000 roku Demokraci są coraz mniej chętni do podjęcia tematu kontroli dostępu do broni. Obama zasugerował jednak, że może przeciwstawić się tej niechęci, wskazując na twardą, brutalną rzeczywistość.
Pojawiła się okazja do przejęcia pałeczki pierwszeństwa. Jeżeli Obama rzeczywiście podejmie temat przemocy z użyciem broni i jej kontroli, to będzie to miało szeroki oddźwięk. Tym samym rozpocznie proces faktycznego rozliczania, dając możliwość obywatelom i ich przywódcom by zaczęli myśleć w kategoriach innych niż fałszywe fakty i opinie czubków. Mam nadzieję, że w ten proces włączą się zarówno Republikanie jak i Demokraci. Wiadomość z ostatniej chwili – Rupert Murdoch właśnie wypowiedział się na Twitterze w obronie kontroli dostępu do broni. W czasie gdy tworzę ten wpis, ludzie zaczęli działać (patrz tu i tu, z pewnością są jeszcze inne ważne inicjatywy). Ostatnio Obama miał wiele powodów natury politycznej by zachować ostrożność, ale wybory mają znaczenie tylko wtedy gdy są przyczynkiem do działań.
* Ang. „Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie”.
** Ang. „Amerykańscy Posiadacze Broni”.
*** Autor posługuje się nie mającym polskojęzycznego odpowiednika neologizmem fictoid, oznaczającym fałszywą albo niepotwierdzoną informację, która nabiera wiarygodności poprzez nieustanne powtarzanie, z czasem stając się faktem.
Artykuł w oryginalnej wersji ukazał się na stronie deliberatelyconsidered.com
Z języka angielskiego tłumaczył Antoni Walkowski