Kłopoty z porównaniami

Ciąg dalszy dyskusji po wywiadzie z Zygmuntem Baumanem. Aleksandra Bilewicz komentuje wypowiedzi Romana Kurkiewicza i Konstantego Geberta, w których dochodzi do nadużycia porównań. Niefortunne nawiązania dają pretekst do bagatelizacji istniejących w Izraelu problemów i oskarżenia obrońców praw Palestyńczyków o antysemityzm


Ciąg dalszy dyskusji po wywiadzie z Zygmuntem Baumanem. Aleksandra Bilewicz komentuje wypowiedzi Romana Kurkiewicza i Konstantego Geberta, w których dochodzi do nadużycia porównań. Niefortunne nawiązania dają pretekst do bagatelizacji istniejących w Izraelu problemów i oskarżenia obrońców praw Palestyńczyków o antysemityzm. Stosowanie tego typu porównań sprzyja powstaniu wrażenia, że opisywane akty przemocy i dyskryminacji same w sobie nie są dość poruszające i oburzające.

Spór o wyjątkowość Zagłady

Debata na temat Izraela i izraelskiej polityki łączy się z pewnym specyficznym problemem, który sprawia, że albo utyka ona w martwym punkcie, albo pozwala na spektakularne, ale niemerytoryczne pokonanie przeciwnika. Problemem tym są porównania, a szczególnie porównania do zbrodniczej działalności Trzeciej Rzeszy i do Holocaustu, a także, szerzej rzecz ujmując – do antysemickiej publicystyki i retoryki z różnych okresów.

Historycy i specjaliści od tzw. studiów nad ludobójstwem toczą spory dotyczące wyjątkowości Zagłady. Część z nich twierdzi, że sposób przeprowadzenia tej niewyobrażalnej zbrodni sprawia, że jest ona wyjątkowa w historii i nieporównywalna do żadnej innej. Inni wskazują na fakt, że sam pomysł unicestwienia 6 milionów Żydów nie narodził się w historycznej próżni, a inspirację dla nazistów stanowiło przeprowadzenie w 1915 roku eksterminacji prawie miliona tureckich Ormian. Argumentujący za porównaniami historycznymi wskazują także na fakt, że szukanie podobieństw może pomóc nam lepiej zrozumieć mechanizmy ludobójstw, a także, w konsekwencji, próbować nie dopuścić do powstania sprzyjającej im sytuacji.

Co innego jednak porównania naukowe, a co innego – publicystyczne, wykorzystywane do różnorakich, bieżących celów politycznych, perswazyjnych, retorycznych. Waga Zagłady wydaje się być tak wielka, że nie powinna służyć do zbyt pochopnych, doraźnych użytków. Podobnie powinno być z nawiązywaniem do przejawów agresywnego antysemityzmu, jak np. do coraz częściej wspominanego marca 68. roku, czyli wyrzucenia z Polski tysięcy obywateli żydowskiego pochodzenia. Zbyt pochopne, przesadzone porównania mogą szkodzić dobrej sprawie – walce z przemocą, dyskryminacją, obronie praw człowieka. Czy jednak zawsze są bezzasadne? Ostatnie dwie prasowe debaty dają pożywkę do rozważań nad tym zagadnieniem.

Debata w ślepej uliczce

Zaczęło się od sprawy niedoszłego rejsu „Flotylli Wolności”, na pokładzie której znalazł się Roman Kurkiewicz. Wywiad z nim w „Krytyce Politycznej” wywołał burzę, ponieważ Kurkiewicz porównał publicystykę Pawła Smoleńskiego do antysemickiej propagandy z 1968 roku. Zamiast dotkniętego porównaniem autora na tekst odpowiedział rzecznik ambasady izraelskiej. Inny artykuł Kurkiewicza, w którym swój udział we Flotylli uzasadnił on mieszkaniem na ruinach getta warszawskiego, wywołał nie mniej gorącą debatę na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Nietrudno zgadnąć, że dyskusja dotyczyła nie tylko polityki Izraela wobec strefy Gazy i zasadności akcji takich, jak „Flotylla Wolności”.

(CC BY-ND 2.0) Nina Jean

Kolejną debatę, która utkwiła w gąszczu historycznych porównań, wywołał niedawny wywiad Artura Domosławskiego z Zygmuntem Baumanem na łamach „Polityki”. Wybitny socjolog wyraził w nim poparcie dla projektu niepodległego państwa palestyńskiego i poddał głębokiej krytyce izraelski nacjonalizm, prowadzący do drastycznego łamania praw ludności arabskiej i napędzany, jego zdaniem, ciągnącym się w nieskończoność konfliktem. W wywiadzie znalazły się dwa nawiązania do zagłady Żydów. Bauman pisze o wykorzystywaniu tragedii Holokaustu przez izraelskich polityków, którzy przywołują go, by wzbudzić poczucie zagrożenia:

Sposób zapamiętywania Holocaustu w polityce izraelskiej jest jedną z głównych przeszkód w realizacji moralnie oczyszczającego potencjału Zagłady – a i poniekąd pośmiertnym triumfem Hitlera, któremu o to szło przecież, żeby skłócić raz na zawsze świat z Żydami, a Żydów ze światem, uniemożliwiając im w ten sposób pokojowe z nim współżycie….

Bauman dodaje, iż Izrael wyciągnął z Zagłady lekcję, że „kto pierwszy cios zadaje, ten na wierzchu, a im bardziej żelazną ma pięść, tym dłużej mu to będzie uchodziło na sucho”. W wywiadzie z Domosławskim socjolog stwierdza także, że mur oddzielający autonomię palestyńską od Izraela przywodzi na myśl, a nawet przerasta mur otaczający warszawskie getto. W ostatniej „Polityce” ukazała się ostra krytyka wypowiedzi Baumana autorstwa Konstantego Geberta. Publicysta porównuje wypowiedź Baumana, który wyemigrował z Polski w następstwie czystki antysemickiej 1968 roku, do retoryki „marcowych” propagandystów, budując swój tekst na nawiązaniu do karykatur, które ukazywały się w reżimowej prasie pod koniec lat 60-tych.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa