Kissinger w Pałacu Prezydenckim
Kolejna organizowana przez Kancelarię Prezydenta debata z cyklu „Idee Nowego Wieku”, gromadząca przedstawicieli młodych środowisk opiniotwórczych, odbyła się pod hasłem „Historia w służbie dyplomacji”, zaś jej gościem specjalnym był amerykański mąż stanu Henry Kissinger, sekretarz […]
Kolejna organizowana przez Kancelarię Prezydenta debata z cyklu „Idee Nowego Wieku”, gromadząca przedstawicieli młodych środowisk opiniotwórczych, odbyła się pod hasłem „Historia w służbie dyplomacji”, zaś jej gościem specjalnym był amerykański mąż stanu Henry Kissinger, sekretarz stanu w administracjach prezydentów Richarda Nixona i Geralda Forda. Gospodarzem spotkania była redakcja kwartalnika „Res Publica Nowa”.
Jako szef dyplomacji USA Kissinger zasłynął wynegocjowaniem w 1973 roku „układów paryskich” z Północnym Wietnamem, które zakończyły amerykańskie zaangażowanie wojskowe w rejonie Indochin, za co został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla. Był on także architektem nawiązania relacji na najwyższym szczeblu z izolowaną Chińską Republiką Ludową oraz polityki „odprężenia” (detente) w relacjach ze Związkiem Radzieckim. Wytrawny dyplomata i historyk dzielił się z młodymi uczestnikami debaty swoimi spostrzeżeniami na temat wyzwań stojących przed światem XXI wieku.
Pytania i odpowiedzi
Wojciech Przybylski: „Dlaczego nie przyjąć argumentu Kennetha Waltza, że bomba atomowa w posiadaniu Iranu ustabilizuje region, bo wprowadzi równowagę sił?”
Odpowiadając, profesor Kissinger zauważył, iż polityki „wzajemnego odstraszania”, która w czasie Zimnej Wojny odegrała rolę w powstrzymaniu konfrontacji między USA i ZSRR, nie da się przełożyć na stosunki amerykańskiej potęgi z niepewnym islamskim reżimem. Jak zauważył, zezwolenie na posiadanie przez Iran broni nuklearnej po dekadzie stanowczych napomnień Zachodu miałoby niezwykle demoralizujący efekt w przyszłości.
Duża część debaty koncentrowała się na kwestii rosnącej roli Chin. Profesor Kissinger, architekt historycznej wizyty prezydenta Nixona w Pekinie opublikował w zeszłym roku książkę poświęconą tej tematyce, zatytułowaną On China.
Wojciech Przybylski: „W jakim stopniu historia ukształtowała obecną politykę zagraniczną Chin i co z tego wynika dla koncepcji równowagi sił z USA?”
Henry Kissinger w odpowiedzi zauważył, iż równowaga sił jest równie ważna co kwestia legitymizacji. Chiny nie prowadziły do niedawna w ogóle polityki zagranicznej w takim znaczeniu, jakie znamy. Będziemy się od siebie uczyć, ale równowaga sił pozostaje w mocy. Każdy układ równowagi sił musi być poparty zaakceptowaniem przez zainteresowane państwa słuszności nowego status quo oraz odpowiednią siłą. W przeciwnym wypadku, tak jak Niemcy po traktacie wersalskim, jedna ze stron będzie po wzmocnieniu się dążyć do jego zmiany.
Kissinger zaznaczył, że nie jest zwolennikiem propagowanej przez środowisko neokonserwatystów strategii poddawania Chin nieustannym naciskom. Stwierdził, iż ułożenie dobrych długofalowych stosunków na linii Chiny-USA wymaga wykazania przez obie strony dobrej woli oraz umiarkowania po stronie rosnących ambicji Chin. Historyczne doświadczenia z okresu pierwszej wojny światowej ukazują, iż konfrontacja potęg przynosi obu stronom olbrzymie straty.
Były sekretarz stanu USA zauważył, iż względna równowaga sił leży w interesie światowej społeczności, gdyż każdy hegemon ma tendencje do nadużywania swej pozycji. Zilustrował to stwierdzenie, odpowiadając na pytanie o koncepcję realizmu politycznego dla Polski. Jak stwierdził, polska Realpolitik powinna być podobna do amerykańskiej, jednakże historyczne i geograficzne uwarunkowania Polski, mającej za sąsiadów państwa historycznie ekspansywne i nieprzyjazne, utrudniały naszemu krajowi budowanie bezpiecznej, utrwalonej bliskimi geograficznie sojuszami pozycji.
Całe spotkanie odbywało się w niezwykle przyjaznej atmosferze, zaś wśród uczestników debaty siedziało dwoje wnucząt profesora Kissingera. Honorowy gość, urodzony w Niemczech, z dużym dystansem do siebie zauważył, iż młodzi Polacy uczestniczący w debacie mówią po angielsku z mniej słyszalnym akcentem niż on sam.
***
Opracował Krzysztof Mroczkowski