In vitro a wiara, nadzieja i polityka
Pod koniec ubiegłego roku radni Częstochowy uchwalili budżet na 2012 rok, a w nim przeznaczyli 110 tysięcy zł na dofinansowanie zabiegów in vitro. Za takim wkładem w budżet byli radni SLD i PO, przeciw - […]
Pod koniec ubiegłego roku radni Częstochowy uchwalili budżet na 2012 rok, a w nim przeznaczyli 110 tysięcy zł na dofinansowanie zabiegów in vitro. Za takim wkładem w budżet byli radni SLD i PO, przeciw – radni PiS i Wspólnota Samorządowa.
Sam proces uchwalenia takiego zapisu w budżecie był ciekawy, a dyskusje jemu poświęcone na pewno zażarte. Z jednej strony, silny sprzeciw radnych PiS, którym wiara nie pozwala na uchwalenie czyli zgodę na metodę in vitro, bo to – jak głoszą księża i zwolennicy teologii ciała i nowego feminizmu oraz radio Maryja – wielokrotna aborcja, eksterminacja komórek ludzkich, eugenika i złamanie pierwszego przykazania.
Z drugiej strony lewaccy radni SLD i oportunistyczni z PO, którzy poparli decyzję prezydenta miasta – a ten wcześniej obiecał dofinansowanie in vitro, z nadzieją, że jego pozytywne rezultaty przyczynią się do wzrostu demograficznego, bo miasto w liczbie ludności ma ujemne statystyki. Nie przesadzajmy – suma 110 tysięcy zł powalająca nie jest i zbyt wielu aspirującym rodzicom nie pomoże, skoro takie jednostkowe badania wahają się w granicach od kilku do dziesięciu tysięcy.
Ale zawsze to ukłon w stronę potrzebujących i nadzieja na lojalnych wyborców.
Pikanterii dodaje fakt, że takowy zapis finansowy, czyli jednocześnie przyzwolenie na in vitro, znalazł się w budżecie miasta, które ma Jasna Górę, miliony pielgrzymów co roku, które jest częściej święcone przez księży niż jakiekolwiek inne w Polsce. Szanse, że na głosujących „za” radnych nałożono po cichu ekskomunikę, są bardzo duże. A jednocześnie to fenomen, że w mieście-symbolu polskiego katolicyzmu polityka stanęła na wysokości zadania, stawiając na pierwszym miejscu realne potrzeby wyborców a nie dyktat kościoła, który w wersji polskiej ma coraz mniej wspólnego ze zmieniającą się rzeczywistością i potrzebami społeczeństwa.
Nie odnosząc się do problemów etycznych, jakie każdy z nas ma, gdy pojawia się święty poczet: aborcja, antykoncepcja, eutanazja i in vitro, chciałabym tylko zwrócić uwagę na to, że Częstochowa – dzięki odważnemu głosowaniu radnych – może wyznaczy jakiś trend, może pchnie w stronę zmian w sposobie myślenia, zarówno w rozumieniu tego, jakie obowiązki wobec wyborców ma polityk, jak i tego, że moralność nie ma jedynie wymiaru religijnego.