Grassroots. Zakorzenienie
Pejzaż może być rustykalny lub przemysłowy. Co się dzieje, kiedy jeden wyrasta z drugiego i przenika się z nim? Spójrzmy na urban farming w Detroit - mieście przemian. Upadek i podniesienie Jak to się stało? […]
Pejzaż może być rustykalny lub przemysłowy. Co się dzieje, kiedy jeden wyrasta z drugiego i przenika się z nim? Spójrzmy na urban farming w Detroit – mieście przemian.
Upadek i podniesienie
Jak to się stało? Jedni mówią, że to atak rozwścieczonego Robocopa, inni, że klęska żywiołowa, jednak ostateczna wersja głosi, że to owszem klęska, ale gospodarcza.
Na pierwszy rzut oka – krajobraz po bitwie. Opuszczone domy, monumentalne budowle w ruinie (jak np. dworzec w antycznym stylu), puste wielkie przestrzenie przemysłowe. Etykieta jednego z najniebezpieczniejszych miast USA, część tzw. rustbelt. Osada założona przez Antoine’a de la Mothe Cadillaca, miasto przemysłowe, najpierw wytwórca taboru, statków, żelaznych pieców, a z nadejściem ery samochodowej Motor City – lokalizacja fabryk Hudsona, Packarda, Forda, Chryslera, General Motors. Dwie pierwsze firmy nie wytrzymały wolnorynkowej konkurencji, a i reszta straciła swój impet wraz z powojenną odbudową gospodarek innych krajów i zalewem aut z zagranicy – głównie japońskich.
Motor City traci swój motor już w latach 60., kiedy to dopada Detroit „rewolucja antyprzemysłowa” zwana fachowo dezindustrializacją. Ta zmiana sieje spustoszenie w miejskiej przestrzeni, zaburza społeczne funkcjonowanie, wywołuje fale migracji, powoduje bezrobocie. Potwór-zmiana obszedł się z Detroit surowo, przekreślił jego główne atuty i egzystencjalne priorytety.
Działacze z Detroit lives! formułują określenie „postindustrialny stan umysłu”. Do czego zdolny jest pofabryczny umysł? Do czerpania z zasobów Detroit – takich jak na przykład legendarna wytwórnia muzyczna Motown. Jak? Budując koncepcję „synkopowania krajobrazu” dotyczącą zagospodarowania przestrzennego miasta. To pojęcie stworzył Dan Pitera – the Executive Director of the Detroit Collaborative Design Center at the University of Detroit Mercy School of Architecture. Synkopa – ten rytmiczny “kulawy konik”, który, wbrew klasycznej muzycznej logice, wzmacnia zazwyczaj słabą część taktu, a osłabia tę konwencjonalnie akcentowaną – to podstawa muzyki jazzowej, która jak wiadomo jest przestrzenią improwizacji, a zatem ciągłej zmiany. Więc dlaczego nie zastosować synkopy w krajobrazie miasta, które zmiana właśnie dotknęła i osłabiła jego mocne strony, inaczej rozkładając znaczeniowe akcenty?
Jazz, choćby przyjął najbardziej niepozorną europejską formę, wywodzi się z muzyki afrykańskiej – i tu pojawia się kolejna analogia. Ponad połowa mieszkańców Detroit w latach 70. to Afroamerykanie; nie mogę zignorować rasowych konfliktów i ich roli w kształtowaniu przestrzeni miasta.
African Americans
W XIX w. Detroit jest schronieniem dla zbiegłych niewolników, jednak w 1850 roku Federal Fugitive State Law (prawo umożliwiające ściągnięcie niewolników do stanu, z którego uciekli) sprawia, że miasto staje się tylko przystankiem w drodze do Kanady. Podczas wojny w roku 1863 północ jest proemancypacyjną stroną konfliktu. Jednak nie wszyscy mieszkańcy Detroit widzą wartość w wolności afrykańskich niewolników. Irlandczycy czują się zmuszani do udziału w emancypacji, która wydaje im się zagrożeniem dla ich pozycji, miejsc pracy i bezpieczeństwa. Atak czarnego mężczyzny na białą dziewczynę zaognia konflikt, doprowadza do zamieszek i napaści tłumu na afrykańską dzielnicę, palenia domów jednego po drugim.
Udział Afroamerykanów w populacji miasta znacznie wzrasta po wielkim kryzysie. W latach 60. mniejszość staje się większością. Tę zmianę poprzedzają dekady walki o prawo do miasta. W latach 1918-1926 doszło do inkorporacji terenów podmiejskich, liczba ludności wciąż wzrastała bez względu na kolor skóry, jednak nowe przestrzenie były zasiedlone wyłącznie przez białych właścicieli działek, a Afroamerykanie byli restrykcyjnie ograniczani do terenu swojego getta. Rewolucyjnie zaczęli nabywać domy w „białych” sektorach i zdobywać prawa obywatelskie, w tym oczywiście prawo do przestrzeni życiowej, w tym wypadku – miejskiej.
Ruch walki o prawa obywatelskie wiązał się z ruchem robotniczym, który łączył ludzi o różnych kolorach skóry i pochodzeniu (w tym i dużą ilość imigrantów z Polski) na łonie organizacji UAW (United Automobile Workers). W Detroit też usłyszano słynne słowa „I have a dream„ podczas March to Freedom (czerwiec 1963, dwa miesiące przed przemową podczas marszu na Waszyngton).
Cele polityczne zostały osiągnięte (większość członków city council to obecnie Afroamerykanie). W związku z fluktuacjami mieszkańców na linii miasto – przedmieścia i opuszczaniem Detroit lub w ogóle stanu Michigan liczba mieszkańców miasta z każdą dekadą od lat 50. spadała, proporcje rasowe uległy zmianom. Od ponad sześciu lat Detroitersi biorą się za „synkopowanie krajobrazu” miejskiego, wychodząc od poczucia wspólnoty, poprzez kształtowanie przestrzeni, skończywszy na efekcie ekonomicznym (niedobór i potrzeba samowystarczalności jest tu ważną motywacją).