Górski: W obronie Konstytucji?
Przez ostatnie kilka dekad flirt liberalizmu i demokracji braliśmy za poważny związek. Czas zejść na ziemię.
Złowieszczo brzmiące w historii Polski słowa „Żadnych złudzeń, Panowie!” to głos absolutyzmu wobec tradycji republikańskiej. Można te słowa zastosować do ostatnich wydarzeń, tyle, że absolutyzm przybrał dziś formę demokratyczną, a republikanizm to nie ten znany z naszej historii, lecz czerpiący więcej z zachodnich źródeł.
Sobotnia manifestacja w obronie demokracji dla wielu obywateli może mieć wymowę wręcz śmieszną, i w oczach tych osób trzeba nie lada gimnastyki intelektualnej, by dowieść tego celu. Ale i tak wyczyn ten spotka się z brakiem zrozumienia. Jak bowiem – powiedzą – jako obronę demokracji traktować obronę instytucji, w której kilku „mędrców” bez silnej demokratycznej legitymizacji (chodzi o sposób wyboru sędziów, a nie samo uznanie dla instytucji czy akceptacji jej działalności), może decydować o wielu ważnych dla obywateli sprawach, kiedy w domniemaniu lud życzy sobie inaczej. Na domiar, głos Trybunału jest rozstrzygający. Oponenci dostrzegają w tym napięcie między suwerennością ludu a kilkugłowym suwerenem.
Czytaj najnowsze wydania Res Publiki: o władzy pieniądza, napięciach na granicach Europy i miejskiej polityce migracyjnej. Wszystkie dostępne są na stronie naszej księgarni
Cały problem w tym, że dzisiejsze państwa są mozaiką wielu wielkich tradycji politycznych, które układają się w jeden obraz, choć nie zawsze wszystkie elementy najlepiej do siebie pasują. W polskiej Konstytucji doskonale można zobaczyć to w artykule 2. „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Mamy tu więc odwołanie do dziedzictwa filozoficznego republiki, państwa prawa, sprawiedliwości. W innych miejscach możemy znaleźć zagadnienie reprezentacji, suwerenności ludu. Wszystkie one są dla nas ważne, ale są jednocześnie wobec siebie w napięciu. Podmiotem jest jednak republika, która posiada jedynie demokratyczny charakter. Co ciekawe, trudno odnaleźć w Konstytucji odwołanie do tradycji liberalnej, choć niektóre elementy można z nią powiązać.
Ta krótka uwaga była konieczna by lepiej zrozumieć dzisiejszy problem. Idąc z hasłami demokracji na sztandarach, strona liberalna popełnia błąd nie tyle intelektualny, co polityczny. Znaczna część obywateli dostrzeże w tym fałsz – obronę dotychczasowych elit, ich wpływów, a co najmniej pojawią się u nich wątpliwości. Narażają się w ten sposób na szyderstwo i wyśmianie – najokrutniejsze polityczne narzędzie. Na nic uśmiechy i radość.
Trzeba skończyć z mamieniem siebie i innych. Demokratyzacja społeczeństwa, o którą walczyli liberałowie, to co innego niż demokracja, której zawsze się obawiali. Jeżeli nie chcą zdradzić swojej miłości – wolności jednostki – muszą stać na straży pewnych wartości, dla których demokracja – z jej apoteozą woli ludu – może być zagrożeniem. Jeżeli chcą to dziś zmienić, to trzeba się przygotować na liczne zawody miłosne. Nie zawsze bowiem da się uwieść lud.
Przez ostatnie kilka dekad ten flirt braliśmy za poważny związek. Pieszczotliwie określaliśmy go demokracją liberalną. To nieporozumienie brało się to z przyczyn politycznych i historycznych. Ale to, co w tym związku najbardziej ceniliśmy wiązało się głównie z jedną jego stroną – liberalizmem. Wolność osobista i prawa mniejszości, państwo prawa, parlamentaryzm, debata publiczna (w jej nowożytnym wydaniu). Zauroczeni, nie dostrzegaliśmy napięć i kłótni w nim, które odgrywały się w zaciszu domu.
Dziś demokracja jest w romansie z kimś innym, co pokazuje przykład Węgier, Polski. Trzeba się z tym pogodzić. Nie oznacza to, że nie ma innych równie atrakcyjnych obiektów pożądania – republika, państwo prawa (niestety po doświadczeniach z I Rzeczpospolitą, zaborami i komunizmem nie jest ono tak jednoznacznie pociągające), do których można się zalotnie uśmiechać. Może w tym przypadku najlepiej byłoby się przymilać do tego, co nas w znakomitej większości łączy choć nie zawsze sobie z tego zdajemy sprawę, czyli republiki, która okazuje się bardziej przyjemna i otwarta niż demokracja, oraz ma mniej apodyktyczny charakter. Jest on wynikiem przede wszystkim szacunku dla różnych źródeł legitymizacji instytucji politycznych.
fot. Banksy / autor: eddiedangerous / cc flickr.com
Jeden komentarz “Górski: W obronie Konstytucji?”